wtorek, 20 grudnia 2016

5.24 Prawo i rząd słońcem wzejdą...

Zanim zajmę się dalszymi tematami, wrócę jeszcze do treści poprzedniego wpisu o epoce solarnej. A konkretnie do czterowiersza 5.24, który brzmi:

Rząd i prawo pod Wenus podniesione,
Saturn zyska nad Jowiszem władzę:
Prawo i rząd Słońcem wzejdą,
Przez Saturnian będzie cierpiał najgorszy.

Polski astrolog, zajmujący się astrologią polityczną, Mirosław Aleksander Czylek, po przeczytaniu tego czterowiersza i próby mojej jego interpretacji, zauważył coś, na co nie zwróciłam dotąd uwagi. Mianowicie porównał dane z niego z horoskopem wybuchu bomby atomowej nad Hiroszimą. 

Oto jego wniosek:

„Ten czterowiersz traktowałbym jako horoskop momentu wybuchu bomby atomowej nad Hiroszimą. W nim Saturn (rząd – przyp. mój) jest w koniunkcji z Księżycem, który faktycznie przejmuje nad Jowiszem (prawem – przyp. mój) władzę. Słońce jest bardzo silne, w Lwie. A "rząd i prawo pod Wenus podniesione" – to pierwszy stopień Wenus w Raku, który jest miejscem wywyższenia Jowisza (prawo) w Raku.” I jeszcze: „Prawo (Jowisz w znaku Panny) znajduje się w miejscu poniżenia Wenus (Panna).”

Racja! Proste odkrycia bywają niekiedy najtrudniejsze!

Dodam od siebie, że Wenus w tym horoskopie przede wszystkim góruje nad Saturnem, przebywającym w poniższym wobec szczytowego X domu, domu XI, jak i nad wschodzącym Słońcem, bliskim domu XII oraz Jowiszem w Pannie, który zbliżał się dopiero do punktu wschodu w horoskopie. A to usprawiedliwia opis, że rząd i prawo, czyli Saturn i Jowisz podnoszą się pod Wenus.

Co do Saturnian powodujących cierpienia najgorszego (zapewne rządu i prawa) sprawa pozostaje otwarta do dyskusji. Trzeba zauważyć, że chodzi o ludzi Saturna, a nie planetę jako taką. Do nich zalicza się dyktatorów, przedstawicieli systemu ucisku, biurokratów, dodatkowo Nostradamus mówił o nich: czarni (patrz wpis o fazie Nigredo), spiskowcy, truciciele, fałszywcy. Saturn w omawianym horoskopie w bliskiej koniunkcji uciska Księżyc, który jest patronem Wschodu. Zatem tak samo Japonii w tym wypadku, ofiary dwóch bomb atomowych, jak i Rosji, która przecież w wyniku II wojny światowej nie przeszła żadnej transformacji ustrojowej i była jeszcze długo pod ręką tyrana, Stalina i jego sitwy. Można też uznać, że najgorszym w zakończonej II wojnie były pokonane Niemcy hitlerowskie, które częściowo dostały się jako łup Sowietom.

Można zobaczyć to tak: Księżyc - jako władca znaku Raka dominuje mimo wszystko nad pokonanym Saturnem, sam zyskując od niego saturniczne właściwości (czarny tyran, rządzące sprzysiężenie, fałszywa propaganda itp.), Wenus mocna w znaku Raka i w zenicie horoskopu wspiera tutaj blask Księżyca, stawiając Saturnian, czarnych, nazistów, wodzów sprzysiężonych w tajemnej okultystycznej sekcie SS, pod pręgierzem prawa. Zarządzonego przez sprzymierzone rządy zwycięzców.

W tym wypadku słowo „przez” (fr. par) należy traktować szeroko (Nostradamus najczęściej bawił się tym przyimkiem, a raczej jego wieloznacznością, łącząc jego znaczenia: z powodu, wskroś, z pomocą, w trakcie, i nadając zdaniu wieloznaczność, którą dopiero trzeba odkryć). Wskroś, czyli pośród Saturnian ucierpi najgorszy. Dlaczego? Z powodu Saturnian. Niemniej ten wers wydaje się najbardziej zagadkowy w kontekście astrologicznej interpretacji, odnoszącej wzmiankowany czterowiersz do horoskopu wybuchu bomby nad Hiroszimą. I czeka na odkrywcę całkowitego znaczenia.

Zastanawiające jest jeszcze w owym czterowierszu odwrócenie kolejności wyrazów w 1 i 3 wersie, rząd i prawo, na prawo i rząd... Co takiego odwróciło sprawy? Przyglądając się horoskopowi wybuchu łatwo zauważymy górującego nad całością, umieszczonego dokładnie w punkcie szczytu nieba, MC, Urana. To planeta wynalazków, a także pierwiastka uran i patronka pierwszego użycia straszliwej atomowej broni w owym momencie. Cechą charakterystyczną Urana, jako planety jest jej odwrócona w stosunku do wszystkich planet Układu Słonecznego oś! 

piątek, 16 grudnia 2016

Filmy o Nostradamusie

Najogólniej rzecz biorąc dostępne w sieci filmy dokumentalne o Nostradamusie mają niską wartość poznawczą i merytoryczną. Są tendencyjne, nierzetelne i fałszują z gruntu jakiekolwiek zdrowe pojęcie o tym nadzwyczajnym człowieku i jego niezwykłym, natchnionym dziele. Moim zdaniem służą głównie dezinformacji, i tak już ogromnej w tej kwestii.
Niemniej trafiłam na dwa filmy, które mogę polecić.

Pierwszy z nich to ciekawy z kilku względów program historyczny telewizji francuskiej pt. "Nostradamus - wizjoner czy szarlatan". Oferuje on racjonalizację problemu, jakim nieustannie jest samo dzieło Mistrza z Salon dla tych, którzy nie wierzą w cuda, albo kilka ważnych informacji dla tych, którzy wierzą w prawdę w nim zawartą, lecz na oślep przyjmują wszystko, co tylko nosi etykietkę Nostradamusa. Jest garść anegdot z życia Proroka i ciekawostek historycznych. Jednak sami Francuzi za mało podkreślają geniusz i wartość literacką i duchową Centurii, a tylko oni są to w stanie najgłębiej ocenić i docenić. To wina ogólnego prania mózgów przez system edukacyjny, który Nostradamusa wyklął z sal uniwersyteckich i przypisał jarmarkom. Nie uchodzi zatem wykształconym osobom oceniać go wysoko jako pisarza i poetę, historyka, wizjonera, filozofa dziejów, mistyka, hermetyka, tym bardziej, iż był on w dodatku astrologiem i wróżbitą, ani nawet brać jego naprawdę zdumiewające i niezwykłe, mistrzowskie pod każdym względem dzieło pod poważną dyskusję! W rozmowie zaproszonych do studia fachowców uznanych nauk można to zobaczyć, usłyszeć i wyczuć idealnie.
W filmie pada kilka niewielkich pomyłek z ust historyków: błędna data śmierci króla Henryka II i liczba imienia papieża, doprawdy "drobnostki"... Miło jednak zobaczyć kilku naprawdę wartościowych badaczy dzieła Nostradamusa. Głośnego swego czasu komentatora Jean Charles de Fontbrune`a (który zmarł później, w 2010 roku), przewodniczącego lyońskiego Towarzystwa Przyjaciół Nostradamusa Michela Chomarata, czy nader zasłużonego profesora Bernarda Chevignarda, człowieka, który pierwszy rozpoczął pracę nad naukowym profesjonalnym usystematyzowaniem i wydaniem wszystkich dzieł Maga z Salon, niestety zmarł przed zakończeniem planu i rzecz wciąż pozostaje niespełniona.
Dodam jeszcze, że czterowiersz przepowiadający śmierć Henryka II wcale nie jest tym, który jest powszechnie za taki uważany i w tym filmie oczywiście wymieniany. W Centuriach istnieje inny, na który sam Autor wskazał w liście wstępnym do pewnego almanachu. Ponadto Nostradamus nie tylko przewidział swoją śmierć, zapisując to w efemerydach, ale i fakt, że jego grobowiec zostanie przeniesiony w inne miejsce, zaznaczając gdzie (odkryto to w jego testamencie). Sam fakt, że zażyczył sobie być pochowany na stojąco, aby motłoch nie mógł po nim deptać świadczy, że zaznaczył, iż tak się stanie, a on zawczasu okazał tym ludziom pogardę. Opowiadająca o tym pani historyk była niedoinformowana, lub sprawa wypłynęła później. Mimo wszystko dużo więcej w tym filmie wartych wysłuchania ciekawostek niż gdzie indziej.
Drugi film to dostępny na YT film dokumentalny, w dwóch częściach, pt. "Naziści, towarzystwo Thule i okultyzm"

Temat Nostradamusa, a zwłaszcza mało znany wątek używania czterowierszy do walki propagandowej i fałszowania Centurii, zaczyna się dopiero w części drugiej, od 34 minuty filmu, ale jest ciekawie poprowadzony. Mowa w nim o fałszowaniu przepowiedni nie tylko przez Niemców, ale i w odpowiedzi przez Anglików. Powstało w ten sposób wiele dziesiątek zmyślonych czterowierszy, którymi zapewne do tej pory zapchane są pseudo-nostradamiczne książki wydawane na Zachodzie i raczone nimi chłonne umysły anglojęzycznych wielbicieli dreszczowców. Mała nieuwaga realizatorów tego filmu, gdy zamiast portretu Nostradamusa dano efektownie sfilmowany portret jego syna Cezara, Nostradameusza, doprawdy mieści się "w konwencji błędu", jaki zawsze się rodzi w wyobraźni wszystkich, którzy owszem słyszeli, że dzwonią, ale nie wiedzą gdzie...

czwartek, 15 grudnia 2016

System Trithemiusa

Przy okazji szyfru czasowego Proroctw Michela Nostradamusa mówi się najczęściej o systemie niemieckiego uczonego opata Trithemiusa, czyli o aniołach planetarnych i cyklach czasu, którymi rządzą. Nostradamus rzeczywiście poczynił wyraźne sugestie do tego systemu i użył w kilku czterowierszach nazw i wyliczeń wskazujących na owe przyporządkowania.

W początkach XVI wieku opat Johannes Trithemius ze Sponheim (1462-1516) w swym dziele De septem secundeis (1508) określił imiona istot planetarnych (archaniołów), kierujących biegiem historii i wyznaczył ich okresy rządów na podstawie kolejności planet odczytywanej z siedmioramiennej Gwiazdy Magów. Na ich podstawie i posiłkując się zapisami starotestamentowymi obliczył długość istnienia świata.
To zapewne właśnie tę gwiazdę miał na myśli Nostradamus, pisząc w Liście do Cezara:

[C12] kontempluję najwyższą z gwiazd niespokojnym umysłem dążącym do zrozumienia, tak jakby czuwając

Użył on systemu Trithemiusa, szyfrując przynajmniej niektóre z dat ważnych wydarzeń z przyszłości za jego pomocą. Była mu bliska wizja 7 bytów anielskich („siedmiu gwiazd”, „Duchów Boga” Obj. 3,1), świadomości planetarnych (trithemiuszowych Secundeis, tj. wtórnych boskich duchów) rządzących przeznaczeniem według doskonałego rytmu wszechświata. Te abstrakcyjne byty, planetarne inteligencje, według filozofii hermetycznej posiadające swoje osobowości, wolę, wpływy i aktywności, są oczywiste dla umysłu astrologa, który obserwuje ludzkie działania na tle obrotów planet i widzi dokładnie korelacje nieba i ziemi.

Istnieje kilka różnych porządków planetarnych przypisanych do Gwiazdy Magów.
Tutaj dla nas najważniejszy spośród nich jest porządek planet, który wykorzystał Trithemius, utworzony na bazie kolejnych dni tygodnia. Wygląda on następująco:



1.       Słońce – Michał, niedziela.
2.       Księżyc – Gabriel, poniedziałek.
3.       Mars – Samael, wtorek.
4.       Merkury – Rafael, środa.
5.       Jowisz – Zachariel, czwartek.
6.       Wenus – Anael, piątek.
7.       Saturn – Ofiel, sobota.

Anielski cykl planetarny biegnie zawsze wstecz względem podanej wyżej kolejności i na tej zasadzie każdy nowy cykl siódemkowy rozpoczyna Saturn, a ostatnie wypada Słońce.
Trithemius opracował ten system na podstawie dzieł Piotra z Albano (Conciliatora), astrologa z XIII wieku, który zaczerpnął je z jeszcze starszych źródeł, w tym z tekstów gnostyckich. Według niego każdy z aniołów panuje kolejno w okresie 354 lat i 4 miesięcy. Ów wiek planetarny dzieli się na 12 miesięcy mających po 29,5 roku każdy, (co odpowiada cyklowi Saturna).

Według obliczeń opata ze Sponheim, od początku świata do narodzin Chrystusa minęło 5424 lata, przy czym Jezus urodził się w 109 roku wieku Saturna (podaję według tabeli obliczeń zamieszczonej w książce Dawida Ovasona „Nostradamus - sekrety przepowiedni”, wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 1998). W chwili obecnej dobiega końca trzeci pełny cykl planetarny (a XXI wiek anielski) i epoka anioła Słońca, która ma zakończyć się według kalkulacji dokonanych przez Trithemiusa, w 2235 roku, gdy pałeczkę przejmie po raz czwarty Saturn.

Daty podane przez Trithemiusa różnią się, choć nieznacznie, nawet w jego różnych dziełach.
Badacze Proroctw ustalili, że dla Nostradamusa ważna była także chronologia podana przez Richarda Roussata w jego książce Livre de l`estat et mutation des temps (Księga o stanie i przemianie czasów), wydanej w Lyonie w 1550 roku, do której wielki astrolog nawiązał niemal dosłownie w Liście do Cezara. Oraz chronologia Euzebiusza z Cezarei, o której wspomniał w Liście do Henryka II, w wersecie 25 (zastrzegając jednak, że się z nią do końca nie zgadza).

U Trithemiusa początek epoki anioła Księżyca, kolejnego po aniele Marsa, przypada na 4 miesiąc 1525 roku, a jego słonecznego następcy w 8 miesiącu 1880 roku n.e. Natomiast R. Roussat oparł się w swoich obliczeniach na chronologii Euzebiusza, według której świat został stworzony 5200 lat p.n.e. Można u niego przeczytać, co następuje:

Następnie przewodził Mars do 6732 roku i 4 miesięcy, za trzecim razem: a z jego końcem, Księżyc, który obecnie rządzi objął królestwo, które począł prowadzić, aby ukończyć swój zwykły bieg po 354 latach i 4 miesiącach, w roku 7086 i 8 miesiącu: zaś następnie Słońce po nim do roku 7441: a po Słońcu począłby także królować po raz czwarty Saturn, gdyby tymczasem Świat nie skończył się lub nie zaczął kończyć. Lecz, z powodu rzeczy wyżej wymienionych okazuje się, że jesteśmy teraz w trakcie 7 tysiąclecia, które czyni ostatnią stację, po której powinna nadejść cudowna przemiana: i od tegoż roku, 1548, podług Jakuba z Burgundii oraz innych, [gdy] Mars ukończył swoje kierownictwo i zarządzanie, wypada 13 lat i 8 miesięcy: a podług Euzebiusza Cezarejczyka i jego sekwencji, w jego dziele „De temporibus” widnieje 15 lat i 8 miesięcy; od których w czasie obecnym (jak niewprawnie mamy powiedziane) Księżyc rządzi i wiedzie Świat wraz z Aniołem Gabrielem, tako orzeka Moc Boga.  
(R. Roussat, s. 95, tłumaczenie moje).

Patrice Guinard, francuski filozof, astrolog i znany ze skrupulatności nostradamusolog, w związku z powyższym napisał:

Trzy cykle doczesne zarządzane kolejno przez każdą z 7 planet podczas 354 lat i 4 miesięcy, liczą dokładnie 7441 lat. Biorąc za początek datę „stworzenia świata" podaną przez Euzebiusza z Cezarei (5200, równy z rokiem –5199), otrzymuje się lata 1533, 1887 i 2242 jako początki wieków wymienionych: lunarny, solarny, następnie saturnowy. Precyzyjniej i według Roussata, 13 lat i 8 miesięcy (za Jakubem z Burgundii) lub 15 lat i 8 miesięcy (za Euzebiuszem) przed 15.II.1548 roku, datą którą Roussat sygnuje swoją książkę, wyznaczają kolejno początek wieku lunarnego na 15.VI.1534 lub na 15.VI.1532 rok. Jeśli wypośrodkować obie podane możliwe daty można uznać, że wiek lunarny zaczął się 15.VI.1533 roku; będzie trwał do wieku solarnego od 15.X.1887 do 15.II.2242 roku”, czyli „daty powrotu wieku saturnowego, zamiast czwartego hipotetycznego cyklu”... 
[w] P. Guinard La lettre de Nostradamus a César.

Z kolei inny znany nostradamusolog Robert Benazra, sięgnął w swoich rozważaniach do faktu, iż Nostradamus pochodził z rodziny żydowskiego konwertyty i w dzieciństwie był pod wielkim wpływem swego dziadka-astrologa i hermetyka, a co za tym idzie - do kalendarza żydowskiego. Przypomniał, że „wielka liczba siedem”, o której Nostradamus wspomina w Liście do Henryka II oraz w kilku czterowierszach, jako o początku „tysiącletniego królestwa”, równoważnego z nastaniem „złotego wieku Saturna”, tj. żydowski 6001 rok (początek 7 tysiąclecia) wypada w 2241 roku ery Chrystusa. Wspiera to mocno wniosek, że chodzi właśnie o tę datę. Z tych kilku hipotetycznych założeń wynika fakt, że terme prefix (termin odgórny) krąży w Centuriach wokół 2235, 2241, 2242 lub 2243 roku. I należałoby znaleźć potwierdzenie użycia którejś z nich, lub jeszcze jakiejś innej.

Jak dotąd nikt z poważnych badaczy nie zwrócił uwagi na fakt, że Nostradamus podał w Liście do Cezara długość czasu, która może zawierać potrzebne dane, na których bazował we własnych obliczeniach cykli anielskich. Zacytujmy stosowne wersety.

[C33] A teraz jesteśmy prowadzeni przez Księżyc, pośredniczący wszechmocy Boga Odwiecznego, nim przedtem, kiedy dokona on swego całkowitego okrążenia Słońce nadejdzie, a potem Saturn. Gdyż podług niebiańskich znaków, królowanie Saturna nastanie z powrotem, tak jak wszystko jest wyliczone, świat zbliża się do przewrotu całkowicie obalającego współzawodniczenie;

[C34] i kiedy od teraz, gdy to właśnie tu ci zapisuję, wprzód na sto i siedemdziesiąt siedem lat, trzy miesiące, jedenaście dni z powodu zarazy, długiego głodu i wojen i nadto przez powodzie, świat pomiędzy tym i tamtym terminem oznaczonym z góry, przedtem i potem wielokrotnie, tak się skurczy i tak mało świata zostanie, że nie znajdzie się nikt, kto chciałby wziąć pola, które staną się wolne równie długo, jak przebywały w poddaństwie: 

Dawniejsi komentatorzy uważali, iż ową tajemniczą liczbę należy dodać do daty napisania Listu do Cezara, tj. 1 marca 1555 roku. Daje to maj 1732 roku, gdy trudno znaleźć jakieś nadzwyczajne wydarzenia na świecie. 
Aleksander Centurio, niemiecki tłumacz i interpretator Nostradamusa sądził, że to symboliczne nawiązanie do toczącej się w Polsce w latach 1733-35 walki o tron. 
Znany komentator Jean-Charles de Fontbrune zaś podał inne ważne zdarzenie dla nadchodzącej historii: „Wyszedłszy z przytułku katechumenów w Turynie, J.J. Rousseau zabiera się do nauczania muzyki w Lozannie, przybywa w 1732 roku do Paryża...". Nazwisko tego utopijnego filozofa pada w Centuriach w kontekście sugerującym narodziny tzw. spisku dziejów. Lecz nadal to nic więcej nam nie wyjaśnia w kontekście strasznych wydarzeń i „zmniejszenia świata”, zapowiadanego przez wizjonera z Salon.

P. Guinard, jak sądzę bardzo słusznie, odczytał to zdanie jako wskazówkę, aby odliczyć podaną ilość lat od wcześniej ustalonej daty końca III pełnego anielskiego cyklu planetarnego (terme prefix) i wyznacza ją (według datacji Roussata) na 2242 - 177 = 2065 rok. Byłaby to data graniczna wielu ważnych wydarzeń zmniejszających świat w katastrofalny sposób tak, że odtąd na zawsze zmieni on swoje dotychczasowe oblicze.

Mnie zaś zastanowiło, że wymieniona liczba jest zaskakująco bliska połowie długości jednego anielskiego wieku planetarnego podanego przez Trithemiusa i tylko nieznacznie różni się od niego.
Jeśli zastosować ją w podobnych obliczeniach, co Trithemius i Roussat, uzyskamy następujące wartości:

Jeden rok, czy wiek anielski 2 x 177 lat, 3 miesiące i 11 dni = 354 lat, 6 miesięcy i 22 dni.
Jeden cykl 7 aniołów planetarnych, tzw. doczesny trwa 2481 lat, 11 miesięcy i 4 dni.
Trzy cykle doczesne, czyli 21 wieków anielskich dają całkowity cykl długości 7445 lat, 9 miesięcy i 12 dni.

(Jest to fragment wstępu do książki "Proroctwa Mistrza Nostradamusa" Ewa Seydlitz i zarazem mojego artykułu zamieszczonego w "Astrologia profesjonalna" nr 12)

niedziela, 11 grudnia 2016

Do szanownych krytyków, jako i wielbicieli Nostradamusa

Drugi świat podzielony na siedem sfer, obracających się na tle niezmierzonej przestrzeni „ósmej sfery” gwiazd stałych, bytuje ponad horyzontem „ziemskiej niwy” w zgodzie z odwiecznymi prawami obrotów planet i gwiazd. Wykształcony na klasycznych dziełach rzymskich i greckich filozofów umysł Nostradamusa - astrologa, filozofa, znawcy historii starożytnej, mitologii, poezji, kryptologii, genealogii, heraldyki, geografii, alchemii i medycyny połączył w sobie zjawiska widzialne ze znaczeniami duchowymi w sposób niezwykle spójny. Jeśli ktoś chce zrozumieć jego przepowiednie, bazując jedynie na wiedzy astrologicznej nieraz zbłądzi na manowce, nie uwzględniwszy rzeczy, z których ten zbudował swoją koncepcję.


Wizjoner w napisanym po łacinie „Ostrzeżeniu dla nieudolnych krytyków” (ów kwadryn został dodany później do Centurii, pochodzi z Traktatu o barwnikach i konfiturach, i jest to tylko nieco zmieniony przez Nostradamusa cytat z książki Petrusa Crinitiusa) wymienia zasmarkanych (lub zaplutych) astrologów pośród tych, którzy mają się trzymać z dala od jego dzieła. Ewidentnie szło mu o niedojrzałych zarozumiałych „specjalistów” i „fachowców” wróżących, co im ślina na język przyniesie, a nie prawdziwych znawców tematu i starożytnej nauki, której sam był wielkim miłośnikiem. Przydaje im towarzystwo profanów i barbarzyńców.
Otóż zdenerwował się na nich podczas swojej wizyty na dworze królewskim w 1555 roku, czego śladem może być nie tylko użycie tego czterowiersza, ale jeszcze kilka bardzo cierpkich wypowiedzi w Almanachu oraz Prognozie za 1557 rok, pisanych tuż po powrocie z Paryża. Także w obszernym utworze Znamiona zaćmienia z 16 września 1559 roku zamieścił „sumaryczną odpowiedź” swoim prześmiewcom. Warto ją tutaj po części zacytować, gdyż oprócz silnej emocjonalnej reakcji, ujętej w styl elokwentnej i zręcznie zaszyfrowanej w Ptasiej Mowie satyry mamy tu przykład poczucia humoru Nostradamusa, połączonego z zaznaczeniem własnej godności i wartości. Ponadto nie byłby sobą, gdyby prześmiewczy na wzór jego dworskiego krytyka opis jego umiejętności i cech nie posłużył mu także do zrobienia przepowiedni.

Jestem pewien, kim masz być, bo jesteś wielkim bęcwałem ze względu na jakiś jeden Almanach i z twymi przekręceniami Boccaccia, a pewnyś siebie, jak gdybyś był tym, którego mianujesz filozofem, wzięcia, jakiego masz nie mieć. Aliści, tych, którzy mają znać cię z wyglądu lepiej, niż ja, ta oto kwestia podnieci do takiego pośmiewiska, że wyda cię ono na wściekliznę. To właśnie ta przyczyna podburzyła cię dopiero co, by oczernić tego, który nie powiedział nic złego nikomu na świecie.
Zapewniam cię, że przyrodzony ton jest taki: ci mający cię znać, nie będą mogli rozpoznać cię wcale, kiedy żadnego dnia twego życia twój język o nikim dobrze nie powie, a owszem tak, winieneś stać się spaśnym zarozumiałym bydlakiem, umaszczonym wołowymi cętkami i mało co niepodobnym do tego, co opisuję. Nie ma tu miejsca, by robić apologię, jakiej zresztą ty i poplecznicy dorobilibyście nieco obszerniej rozdziały, zadowoleni tym oto podarunkiem.

Chcesz być także tak samo rogaty u nasady [ukryte: dziwacznie wygięty w hipotezie początku], jak jesteś u końca bandziocha [ukryte: na koniec złodziejem], ale czy wiesz, że zgrywasz mędrca ze swymi nadętymi pseudo-gnozjami, jakim przydajesz miano cudownych? Zaiste, na jednego takiego gałganiego zwilczonego koguciego mędrka, jakim jesteś, zacząłeś świetnie wypadać jako cudowny. Wiem dobrze, że gdybyś wcześniej przejrzał moje przepowiednie, to właściwie spróbowałbyś chudej polewki [ukryte: dobrze trafiłbyś w domysłach]. Czy powstrzyma cię obecnie przed tym, by obgadywać tych, na których nie mogłeś spojrzeć z całą twą pychą, zarówno o zacnym obliczu, jak dobrym oku? Twoi „szabasujący (?) Ojcowie” nie nauczyli cię tego. Daję wiarę temu, co mówisz, że jestem tak daleko od bycia takim, o co mnie się oskarża na skutek wiedzy tajemnej, jak ty jesteś daleki od zdrowych zmysłów i chrześcijańskiej wiary.

Czytelnicy z czasów Nostradamusa mogli sądzić, że swoją odpowiedź oszczercom skierował on jedynie do kilku (podobno trzech) wrogich mu astrologów, jakich spotkał na dworze podczas swej wizyty w Paryżu i w zamku królewskim w Blois w 1555 roku. Ja, znając jego inteligentną przewrotność, śmiem uważać jednak inaczej. Jest to odpowiedź ogólna, ale także kto wie, czy nie szczególna dla tych, którzy dopiero mieli się narodzić, w czasach przyszłych, w jakie miał przecież wgląd. W każdym razie "cętkowane cielę" można znaleźć w czterowierszach.


Badacze widzą tu bezpośrednią odpowiedź Proroka z Salon niejakiemu Herculesowi le François, autorowi sławnego pamfletu Pierwsza inwektywa przeciw Monstradamusowi wydana w 1557 roku, zaraz po publikacji I tomu Proroctw. Ogólnie mówiąc, zadowolono się stwierdzeniem, że Nostradamus był mocno zdenerwowany i sfrustrowany przez tych adwersarzy, co skusiło go do odpisania im w sposób sążnisty, ironiczny i równie prześmiewczy w swoich utworach.

W tej reakcji oprócz gniewu i cierpkiej drwiny mieści się również wielkie rozczarowanie w stosunku do tych, którzy mienili się uczonymi, godnymi udzielać rad władcom w sprawach tak samo codziennych, jak ważnych politycznie. Przykładowy „zaśliniony astrolog” nie jest w stanie zrozumieć jego przepowiedni a to z powodu niedostatku poznania tego, co zależy od poznania samego siebie. Przyczynia się do tego pismo delfickie, które jest najtrudniejszą rzeczą na tym świecie…”. Za to uwielbia wynosić się nad innych, chwalić byle jaką pracą, w pocie czoła i bez głębszego zrozumienia rzeczy stworzoną, używać uczonych cytatów, nie pojąwszy ich właściwego sensu, przepowiadać przyszłość na bazie domysłów, a nie poznania prawdziwego stanu rzeczy.
Co do astrologów z przyszłości wypowiedział się o nich i jakości ich pracy krótko w Almanachu za 1566 rok

Obliczywszy horoskop z końca niniejszego roku, stwierdziłem, że odtąd w niedługim czasie zostanie zabronione przepowiadanie według sądu gwiazd: a w to miejsce zauważam, że ma nadejść tyle przeciwstawnych poglądów: ze względu na zbytek osób, które zechcą się w to wmieszać i będą tego nadużywały, że to mnie całkowicie mierzi, by wyłożyć to dobrze któremukolwiek z mych dzieci, by one się temu swobodnie poświęciły, i tak samo wśród innych. Jednakowoż co do ptaków one nie mają w błędzie pozostawać, siejąc. 

Ptaki, w mowie delfickiej, czyli także Ptasiej, to ci, którzy nie tylko rozumują, ale i czują i słuchają swej intuicji, podążając wgłąb tego, co wydaje się pozornie niepojęte i bez sensu. Doprawdy nieliczni.

Wszystkie wypowiedzi Nostradamusa na temat prześmiewców zebrane w jedno podpowiadają, że kluczem do zrozumienia jego dzieła jest nie sama tylko wiedza astrologiczna, lecz jeszcze osobisty wgląd duchowy. Uruchomiony długimi i głębokimi hermetycznymi studiami i samopoznaniem. Ponadto, aby go użyć, odczytujący musi być pod wpływem łaski Boga, nie inaczej.

Owszem, Nostradamus wiele razy podaje w centuryjnych czterowierszach i Listach wstępnych układy planet (pomijam w tym wypadku almanachy, które na astrologii głównie bazują), lecz nie są one na tyle charakterystyczne, aby na ich podstawie zawczasu odnaleźć datę zdarzenia. Używa przy tym poetyckich, czasem dowcipnych sformułowań rodem z astrologicznego żargonu czytelnych dla specjalistów od gwiazd, lecz niezrozumiałych dla laików. Znak Koziorożca jest w nim Kozłem, Byk – wołem lub cielęciem, Rak – langustą, Panna – Zakonnicą lub Dziewicą, Wenus to Cudna lub Piękna, Księżyc to Luna lub Urna-Czara, chwała słońca (boskiego) lub siostra Słońca, Jowisz jest Gromowładnym, a Saturn jednocześnie kosą i obłudnikiem (Kosym, jakbyśmy powiedzieli po staropolsku, czyli skrzywionym, skośnym, fałszywym). Podkreśla znaczenie Wielkiej Koniunkcji Jowisza i Saturna połączonej z Marsem, czasem znaczenie nowiu lub pełni księżyca, wskazuje na konfliktogenne opozycje sprowadzające wojny i powstania, lecz są one prawie zawsze dodane do jakiegoś innego systemu obliczeń. Uzupełniają go, mając może na celu zmylenie poszukiwaczy legendarnego „klucza do Centurii”. Są popisem mistrzostwa w stylu: „potrafię wskazać daty astrologicznie, bo jestem astrologiem, lecz rozpoznaję je innym sposobem, niż śledzenie biegu planet w skali dziesięcioleci i wieków”.
I nie jest to samochwalcza pycha, lecz wskazówka człowieka dojrzałego, doświadczonego, mistrza. Nie szukajcie prawdy tylko rozumem, lecz także sercem i wyobraźnią. Są rzeczy, „które nie śniły się filozofom”, odklepującym z dawien dawna gotowe formułki. Rozum pełni funkcję stabilizacyjną w procesie oświeconego wglądu, lecz sam w sobie nie potrafi go osiągnąć. Oświecenie spada na wybranego człowieka samo, jest niezwykłą chwilą w skali czasu ziemskiego. Sztuką jest je wykorzystać posługując się wiedzą ścisłą. A może raczej jedynie opisać drogę wiodącą do wizji Prawdy, gdyż może ona posłużyć za znak przywołujący „drobny płomyk” proroczego dajmoniona ku komuś, kto te znaki odpowiednio uszanuje i dogłębnie zbada.
Mimo wszystko nie można lekceważyć roli astrologii w Proroctwach. W dużej mierze to właśnie ona służy do zaszyfrowania dat i bez jej znajomości nie sposób poznać ani sensu przepowiedni, ani dokładnych terminów wydarzeń.

Hermetyczny system Nostradamusa daje się odczytać, lecz po uważnym zapoznaniu się z całością dzieła, a nie tylko z wyrywkowymi przepowiedniami. Wiele odpowiedzi na zagadki czterowierszy znajduje się w nich samych. Aby je odnaleźć trzeba zbadać dokładnie i porównać ze sobą powiązania wybranych słów, pojęć i poszczególnych symboli. Poniekąd z tego powodu tak długo, bo dziesięć lat zajęło mi tłumaczenie tekstu oryginalnego Centurii. Starałam się dobierać słowa tak, aby jakiś dociekliwy polski czytelnik mógł sam zabawić się w badacza ukrytego sensu, posługując się na przykład wyszukiwarką komputerową, by zebrać odpowiednią ilość przykładów użycia jakiegoś charakterystycznego wyrazu, czy pojęcia. Nie w każdym przypadku jednak to mi się udało, ze względu na odmienność językowych znaczeń, jednak w dość znacznym procencie można już próbować oprzeć swoje poszukiwania na tej polskojęzycznej wersji dzieła.

Po co? Ktoś spyta. Tylu się nad tym biedziło! I wiele już naprawdę zostało odkryte i zrozumiane. Jednak wciąż nie wszystko i może nie do końca właściwie. Jeśli, krytyku przepowiedni Nostradamusa, sam nie wejdziesz w gąszcz i nie spróbujesz się w nim rozejrzeć i wyciąć sobie samodzielnie jakąś ścieżkę, to jakim prawem możesz cokolwiek twierdzić? I mieć pogląd na sprawy najważniejsze i odpowiedzi na najgłębsze pytania, jakie poznał ten człowiek i jakie spróbował opisać. Dla odważnych i inteligentnych, aby szukali i badali, dla głupców, aby zatrzymał ich kolczasty ostrokół poza obrębem „świętego rytu” i nie wpadli w czarcią dziurę, która czyha na bałwochwalców.

sobota, 10 grudnia 2016

List do Cezara - głęboki odczyt

Pierwszym istotnym podziałem, o jakim Prorok z Salon wspomina w Liście do Syna jest podział świata na dwie sfery, widzialną i niewidzialną, tj. strefę „ciał elementalnych i nie elementalnych” (C9). Nie rozbudowuje tego wątku, bo ta dwoistość materii jest oczywista. Ciała elementarne złożone z czterech podstawowych żywiołów są zamieszkane przez dusze, których siedliskiem jest „drugi świat”, subtelny, acz naturalny, w którym pre-egzystują i do którego wracają po śmierci. Na oba wywiera aktywizujący wpływ słońce, widzialne tu i tam według praw obowiązujących w danym świecie.
Ów podwójny świat przejawiony, ziemski (materialny), „trzeci” (licząc od Najwyższego Bytu w dół) podlega wyższym światom oraz manipulacji ze strony „owych złych” (C11), w których domyślić się można upadłych aniołów, władanych przez „złego ducha” (H18). Aktem wolnej woli człowieka jest, na jakich siłach się oprze i jakim wartościom („cnotom”) poświęci swoje życie.

„Przyrodzony śmiertelny wiek człowieka” wynosi, według praw natury podległych Niebu, 72 lata. Skutkiem precesji Ziemi, odkrytej przez Hipparcha w 130 roku p.n.e. równik niebieski wędruje po ekliptyce z prędkością 1° na 72 lata. Ów średni wiek dzielono na siedem faz, podległych kolejno siedmiu znanym ówcześnie planetom.
Nostradamus za starożytnymi dzielił „ziemską niwę” na klimaty i strony, które podlegają „niebiańskim figurom”, tj. planetom, znakom zodiaku i gwiazdom stałym. Rządzą w nim boskie Cnoty, rozumiane na sposób średniowieczny. To upersonifikowane atrybuty Boga, zasady „wyższej doktryny”, do których powinien równać człowiek poszukujący zbawienia. 
Wyróżniano 3 cnoty teologiczne: Wiarę, Nadzieję i Miłość oraz 4 cnoty podstawowe: Mądrość, Męstwo, Umiar i Sprawiedliwość. Przedstawiano je w postaci ludzkiej z odpowiednimi dla siebie atrybutami symboli. Są rodzajem duchów przewodnich, „dobrych geniuszów”, chroniących i inspirujących proroków z woli sił od nich wyższych i ważniejszych. Łatwo policzyć, że jest ich 7, trzy pierwsze odpowiadają w astrologii zasadom: kardynalnej, stałej i zmiennej, a cztery dalsze – żywiołom: ziemi, powietrzu, ogniowi i wodzie.

Wiedza o klimatach i stronach na bazie perskiej „Tablicy Klimatów” przyszła do Europy za pośrednictwem dzieł żydowskiego uczonego i tłumacza z jęz. arabskiego, żyjącego w XI wieku, Abrahama Ibn Ezry. Każdej z siedmiu planet przyporządkowano regiony, religie i narody, wykorzystując tzw. porządek babiloński zobrazowany w siedmioramiennej Gwieździe Magów („najwyższej z gwiazd”). Do tablicy klimatów Nostradamus nawiązuje kilkakrotnie w Centuriach. W jego systemie nawiązującym do kabalistyki, niezwykle ważna jest liczba 7, począwszy od „siedmiu tysięcy lat”, jakie ma trwać obecna era stworzenia człowieka. Wyrażenie „po siedemkroć” w czterowierszach przewija się w kontekście wypełnienia klątwy, na zasadach zapisanych przez proroków biblijnych.


Ponad światem ziemskim istnieje świat niebiański, tj. Władze (Moce). Rządzą nim planety, ich ruch (mouvement), kierunek pędu (cours) i obroty (revolutions) według stałych praw kosmosu, ustanowionych na początku przez Boga Stwórcę, poprzez jednorazowe wprawienie ich w ruch. Ten rytm jest niezmienny, odwieczny i cykliczny. Na szczycie hierarchii siedmiu sfer niebieskich zasiada siódma najdalsza z planet, Saturn. Władca losu i śmierci, bóg czasu początku i końca. Zamyka ona Układ Słoneczny w zaklętym kręgu władzy fatum, której podlega każda istota żywa. 
Aniołowie planetarni, w liczbie siedmiu serafinów, zarządzają po kolei mniejszymi cyklami czasu, które wyznaczył dokładnie w swoim po-gnostyckim systemie opat Trithemius. Jeden okres anielski trwa w nim 354 lata i 4 miesiące i na wzór roku słonecznego dzieli się na 12 miesięcy po 29,5 roku, (co odpowiada pełnemu obrotowi Saturna wokół Słońca). Podzielony na 3 (cnoty główne) daje trygonalne części powtarzające się co 118 lat. Podzielony na 4 (cnoty podstawowe) daje kwadraturowe „sezonowe pory” po ok. 88 lat.
W świecie niebiańskim egzystują dobrzy aniołowie, którzy mają swoją hierarchię na wzór ciał niebieskich, ministrowie (administratorzy, jak byśmy powiedzieli) i zwiastuni wypełniają wolę Boga Stwórcy i inspirują proroków za pośrednictwem „dobrych geniuszy”.

Najwyższe wtajemniczenie

Ponad tymi dwoma światami istnieje najwyższy, odwieczny. Jest nim i nie jest jednocześnie eteryczna ósma sfera, dalekich gwiazd i przestrzeni kosmicznej, swobodna i niezależna od fatum, gdzie na zakończenie wielkiego cyklu ery stworzenia, „w liczbie siódmego tysiąca” przybywa Bóg, aby ją dopełnić i osądzić. Jest to chwila ostatecznego przewrotu (revolution) całkowicie obalającego współzawodniczenie (C33), który dotyka trzech czasów po równo, czyli uczestnicząc jednocześnie w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Ten szczególny moment przejawia się nagłym pojawieniem się Absolutu, „drugiego Słońca”, wszech-świadomego centrum światów, istniejącego poza czasem i ponad przeznaczeniem, od którego rozpoczynają się i na którym kończą się cykle ich trwania. Jest ono równoznaczne z „widzialnym Sądem niebiańskim”, gdy wszystko się dopełnia w jednym rozbłysku oświecenia „całkowitej wieczności”. 
Przybliżanie się czasu tego drugiego słońca obudzi w ludziach „gorączkę i moc wieszczenia” (C9), tę, o której jest mowa w Księdze proroka Joela 3.1: „Wyleję mojego ducha na całe ciało i przepowiadać będą synowie wasi i córki wasze.” Ów eteryczny ogień, niewidzialny na ziemskim poziomie egzystencji ciała istnieje jako wiecznie żywe Źródło Kreacji, jawiące się wewnętrznym oczom proroków jako „wąski płomyk” (1.1, C11, C29), „subtelny duch ognia” (C12), ukazując im wydarzenia „odległe od przyrodzonych zmysłów człowieka” (C13).
Po manifestacji Źródła, rzeczy powrócą na swą naturalną drogę i rozpocznie się wielki cykl czterech er od początku, licząc w trybie zstępującym, czyli od wieku złotego, tj. pierwszej mitycznej ery Saturna.


W liście wstępnym do II tomu Centurii, skierowanym do króla Henryka II Nostradamus porównuje budowę trzech światów do trójnoga spiżowego, tego samego, na którym zasiadała wieszczka Pytia czy wróżący z lotu ptaków rzymski augur. Dwa poziomy „stołka” są dostępne rozumowi ludzkiemu (tj. figura graniastosłupa na trójkątnej podstawie), lecz jedna część, owa trzecia (kulisty punkt skupienia), nie podlega woli człowieka, lecz Boga. Dlatego pisze, iż całe jego dzieło jest „ułożone i przepowiedziane jedną częścią trepode aeneo” (H15), czyli w dużej mierze pochodzi z najwyższego wymiaru.
W rozumieniu Nostradamusa skutki przejawione w czasie teraźniejszym (wypływające z wolnej woli) mają swoje przyczyny w przyszłości, dlatego kontakt ze Źródłem jest drogą umysłu wykonywaną wstecz, choć ów tył znajduje się w przodzie i dopiero nadejdzie. Na tej samej zasadzie z uporem nazywa przodków progenitorami, co po francusku oznacza potomków. A także układa swoje kwadryny w pary, w których czterowiersz dalszy opisuje wydarzenia poprzedzające te, o których traktuje poprzedni. W tych dwójkowych i poczwórnych zestawach kryje się wiedza o przyczynie i skutku, czyli także o zasadach karmicznej odpowiedzialności za każdy czyn.

Zwiastuni Ognia

Źródło Ognia istnieje poza czasoprzestrzenią i wszelkimi uwarunkowaniami, dlatego jest jednocześnie końcem, jak i początkiem stworzenia. Bóg Stwórca aktywizuje każdy proces i jest najwyższą przyczyną przyczyn. Przejmują jego wolę gwiazdy (i horoskop momentu narodzin człowieka), a potem przyroda i jej prawa. Tym sposobem człowiek urodzony na proroka posiada duszę z przyszłości i jego pojawienie się w świecie ziemskim jest czymś szczególnym w porównaniu z innymi istotami, które odbywają dopiero swoją drogę z dołu ku górze, od przeszłości ku przyszłości, ku oświeceniu. Jak można się domyślić, takie zstąpienie jest aktem dobrowolnej ofiary. Następnie przyszłego proroka pcha do studiów filozoficznych i naukowych „wrodzone podżeganie” (C28). „Rozmaite nocne zjawy” pobudzają jego wyobraźnię i skłaniają do zgłębiania ksiąg i astrologii w poszukiwaniu zrozumienia. Niespokojny i stawiający pytania umysł prowadzi do zdobycia „niczym nieograniczonych przekonań”. Okresy melancholii każą spędzać czas na lekturze i żmudnych kalkulacjach podczas bezsennych nocy. Niekiedy spontanicznie zdarza mu się, sprowokowany przez układy gwiezdne, „limfatyczny tydzień”, tzn. szczególna podatność na nadprzyrodzone inspiracje ze strony "dobrego geniusza", który pośredniczy aniołom i „wąskiemu płomykowi”.
Sam odbiór boskiej wizji odbywa się jakby na jawie, w przytomności umysłu, lecz jednocześnie w transie, gdy mózg, niczym pod wpływem „bezładnych wstrząsań Hirakliennych”, (tj. w ataku „królewskiej choroby”, padaczki) odłącza się od zmysłów cielesnych i koncentruje na przyjmowaniu informacji od „ducha wróżby”. Wewnętrzne oko widzi „płomienne przesłanie” i wewnętrzne ucho słyszy głos „znad krawędzi” światów, spoza siedmiu sfer. To potężne doznanie Obecności daje mu odwagę do wygłaszania przepowiedni, które mają się spełnić dużo później, na tyle późno, że prorok naraża się przedtem na zniewagi i oszczerstwa ze strony krytyków, kpiarzy i ludzi niewierzących, zawistnych, złych.


Przekaz ze Źródła

Pełnia wiedzy i oświecenia, uzyskana w nadprzyrodzony sposób, bez jakiejś specjalnej osobistej woli czy ambicjonalnych starań człowieka, który ją zdobywa, obliguje go do stworzenia zapisu, ważnego dla przyszłych pokoleń. Stopniowe spełnianie się przepowiedni sprawi, że „później nadeszli ludzie” uznają ów zapis za cenne źródło przekazu odwiecznej Prawdy.
Sama świadomość biegu przyszłych rzeczy nie jest dla Proroka ani radosna, ani powodem do nadzwyczajnej dumy. Właściwie jest to element doznania osobistego kontaktu z Absolutem, najgłębszego i najintymniejszego w duszy. Przyczyną stworzenia zapisu jest troska o przyszłych ludzi, którzy mogą zostać zwiedzeni fałszywymi ideologiami („ze względu na nadejście komuny”) i manifestacjami wolnej energii („iluminującej dom” C21), a więc ma im on umożliwić właściwe zrozumienie sytuacji. Obawa przed „zębem czasu”, oszczerstwami i „podeptaniem przez świnie” każe mu zaszyfrować Wiedzę. Będzie jednak ona odczytana w czasach ostatecznych na tyle, że „zaczną w nią wierzyć”.
Prorok z Salon mimochodem dodaje, iż „astrologia wyroczna” jest nauką o prawach niebiańskich i inteligentny człowiek „o duszy rozsądnej” może przy jej pomocy przepowiadać drobne wydarzenia, wypowiadać się o tym, czego osobiście nie widział, lecz jest to wiedza cząstkowa, obarczona nieświadomością i możliwością popełnienia błędu. Chęć „osądzania spraw boskich i ludzkich” pcha astrologa do prób samodzielnego „wzbudzenia płomyka”, a rozum, oparty na wiedzy może częściowo samodzielnie wyrozumować przyszłość na podstawie właściwie pojętych praw, obowiązujących w dwóch światach z trzech. Jednak prawdziwy przekaz proroczy pochodzi wyłącznie z inspiracji i woli samego „Boga odwiecznego i niezmierzonego”. Stąd jest też zapisany w gwiazdach, czyli w horoskopie samego Proroka.

Ostatecznym adresatem Listu do Cezara jest czytelnik z przyszłości oraz na koniec ten, kto wykaże się zdolnościami podobnymi do tych opisanych przez Nostradamusa, czyli jego wiedza nie będzie pochodzić jedynie z racjonalnych i ziemskich przesłanek. Będzie wielu takich, którzy oprą odczyt o mądrość zrozumienia, lecz jedynie tę cząstkową, i jeszcze więcej takich, którzy uwierzą w swoje „fantazje małego palca w uchu”, lekceważąc Prawdę ukrytą w przekazie i „przyczyniając się do znieważenia czasów”.

piątek, 9 grudnia 2016

List do Cezara - ukryty przekaz

Dwa listy wstępne do dwóch tomów „Proroctw” są kopalnią wiedzy, którą należy szczegółowo zgłębić, aby przedrzeć się przez informacje zawarte w nieomal tysiącu czterowierszy i w jakiś sposób je sobie uporządkować. W tym punkcie od razu napotyka się trudność. Barierę stawia język, którym zostały napisane. Wielokrotnie złożone, meandryczne zdania w XVI-wiecznym stylu, najeżone łacińskimi cytatami, stanowią przeszkodę nawet dla współczesnych Francuzów. Stąd powstało co najmniej kilka wersji upraszczających zapis i tłumaczących go „ze swojego na nasze”. Jednak poszukiwaczowi prawdy nie powinno to wystarczyć. Tłumacze lubią pomijać to, czego nie rozumieją i dodawać to, czego autor wcale nie miał na myśli. Szybko zrozumiałam, że po prostu trzeba wejść w gęsty las i spróbować znaleźć w nim własną ścieżkę dla pojmowania tekstu.
Kiedy już tego się dokona główny wniosek nasuwa się sam, oba Listy różnią się zasadniczo w treści swego przesłania. Lecz łączy je jedna maniera, zostały napisane do innych ludzi, tych, którzy dopiero mieli się narodzić, a osoby współczesne, do których Autor skierował adres posłużyły mu jedynie za medium, przywołujące przyszłe obrazy.


Pierwszy z nich, List do Cezara, syna Nostradamusa zawiera mnóstwo informacji istotnych dla uważnego czytelnika, czy może nawet adepta wiedzy ukrytej w Centuriach, z dziedziny światopoglądowej, ezoterycznej i duchowej. Owszem, pojawiają się tam także konkretne informacje o przyszłości, ale nie one są najważniejsze.

Zważywszy skomplikowany styl języka, odległość epoki, w jakiej list został napisany, lektura musi być uważna, werset po wersecie, słowo po słowie. Trzeba sobie także pozwolić na swobodne skojarzenia na bazie dość często ogólnikowych opisów autora, ale także trzeźwo trzymać się tekstu.
Pięćset lat temu świat wyglądał inaczej, był różny od współczesnego nam, ludzie rozumieli go i odbierali na inny sposób. Byli może wrażliwsi na szczegóły, dłużej rozważali każde słowo i zdanie, szukając sensu i zrozumienia także przy pomocy wyobraźni i przypadkowych własnych skojarzeń. Temu służyły złożone zdania, przenośnie, pozorne odbieganie od tematu.

Już 1 wers nasuwa wiele różnych wniosków. 52-letni ojciec pisze do syna, który leży koło niego w łóżeczku, mając najwyżej dwa lata. Długo na niego czekał, bo wiedział, że się narodzi. Skąd wiedział? Możemy się domyśleć. Długo żywił nadzieje, że syn poniesie dalej zadanie ojca w zachowaniu pamięci świata o tym, co Bóg pozwolił mu poznać. Wspomina także o swojej śmierci, której datę zapewne, jako astrolog już znał. Miał do niej trochę czasu, 12 lat. To dużo dla świadomości człowieka w sile wieku, można jeszcze tego faktu nie brać pod uwagę. Jednak ojciec rozpoczyna list w tonie testamentu.

2 wers zawiera zagadki. Ojciec już wie, że w okresie swojego życia, czy tylko przez okres ojcowskiego życia? czy za całego jego, tj. syna żywota?, syn nie będzie obdarzony oświeceniem, ani wrodzonym talentem jego zdobycia. Mimo, że zna jego przyszłość to nie widzi potrzeby mu jej zapowiadać. Czekające go życie nie odgrywa innej roli w planie Boga Najwyższego niż ta, którą ma odegrać jako jego spadkobierca i potomek. A zadanie podtrzymania pamięci nie wymaga od niego, ani nigdy nie będzie wymagać specjalnej siły duchowej. Natomiast waga owego osobistego zadania i wiedzy jest tak wielka, że musi zostać zachowana na przyszłość dla innych. Jednak nie stanie się to za pośrednictwem ani zapisów ani słów.
Zagadką jest sformułowanie: „twoje miesiące Marsowe”. Różnie jest ono rozumiane. Jedni mówią, że Cezar urodził się widocznie w marcu (we francuskim Mars to planeta, ale i miesiąc marzec), inni przeliczają cykl Marsa, dwuletni jako rok, dzielą go na miesiące, czemu jednak Marsowe, ewentualnie marcowe, a nie inne? Patrice Guinard odkrył, że chodzi o symboliczny wiek Marsa, mający długość 687 lat, (dni obiegu Marsa wokół Słońca przeliczone na lata) które należy doliczyć do daty napisania listu. List sygnowano na, 1 dzień marca. I może być to odniesienie do rzeczywistego wieku syna w owym momencie. Otrzymujemy w ten sposób znamienną datę początku nowego "złotego wieku Saturna" wyliczoną przez kanonika Roussata na 2242 rok. 

3 wers informuje, że procesy zapomnienia i zanikania pamięci w czasie są nie do uniknięcia. Nie można im niczego przeciwstawić. Dlatego całość wiedzy i tajemnica z nią związana pozostanie zawarta, zamknięta na klucz i zawarowana w świadomości ojca.
Ogródkiem dowiadujemy się, że wiedza owa jest nie tylko bardzo ważna, ale i ukryta, a także strzeżona. Oraz to, że istnieje do niej jakiś klucz.
Pytanie: Jakim sposobem prawda przetrwa w świadomości i milczeniu, jeśli ojciec umrze, a czas zatrze pozostawione ślady? Dosłownie mowa jest o żołądku, jest to przenośnia właściwa we francuskim, i tożsama z wnętrzem. Jednak może warto ją jakoś utrwalić, bo a nuż zawiera jakiś szczegół ważny na przyszłość?

Mimo, że synek dopiero się narodził, ojciec zdaje się znać jego przyszłe cechy, wie, że będzie zainteresowany dziełem ojca i przekazaniem go dalszym pokoleniom, wie także, że być może pozna astrologię, choć bezpośrednie widzenie przyszłości będzie przed nim zamknięte z powodu „wątłego umysłu” (C19). Daje mu rozsądne, ojcowskie rady, przestrzegające przed oddawaniem się w życiu „urojeniowym mrzonkom” i „obrzydłej magii”, które jedynie „wysuszają ciało” i charakter. Pochwala „kalkulacje astronomiczne” i badanie trzeźwym umysłem pism świętych oraz boskich praw.
Te uwagi są umiejętnie wplecione w inną, o wiele głębszą opowieść, która zawiera kosmogoniczną wizję świata. Oraz próbuje przedstawić istotną rolę tych, którzy bywają przez Boga obdarzeni autentycznym natchnieniem proroczym. Jednocześnie opisując przejawy takiego natchnienia, które łatwo przecież pomylić komuś z „rozeznaniem sprytnym intelektualnie”, atakami padaczki, czy uleganiem wyobraźni, by chwalić się potem przed innymi cudowną wiedzą.

Pośród tej opowieści wplata dziwną informację, w wersecie 27. Dzieło napisane przez ojca jest mianowicie skomplikowane i dotyczy wielu spraw, lecz z biegiem czasu ludzie mieszkający w różnych miejscach i czasach zrozumieją to, co zapisał w przepowiedniach, doceniając ich precyzję. A on, Cezar, jego syn, uwaga! sam to zobaczy i przekona się, gdy dożyje naturalnego wieku (zapewne owej astrologicznej średniej 72 lat) „wedle swojego klimatu, na własnym niebie swoich urodzin”, że to wszystko się wydarzy!
Uwaga ta sugeruje, że Cezar w przyszłości, zmieni miejsce zamieszkania (będzie miał swój „klimat”, co w astrologii oznaczało strefę geograficzną, inny w takim razie niż ten, w którym się narodził, w Prowansji). Do tego będzie mógł wyczytać spełnienie owych przepowiedni ojcowskich na bazie własnego horoskopu! Czyli pozna astrologię. Oraz zobaczy zmierzanie owych zapowiadanych zdarzeń z okolic ich powstania, czyli południa Europy ku strefie, w której będzie żył. Być może będzie to strefa podległa Księżycowi, bo wspomina o sferze Księżyca, czyli księżycowych wpływach na odpowiedni ziemski klimat.
To zdanie przeczy pierwszym uwagom w Liście, z których wynika, że ojciec znał przyszłość syna. I wiedział, że Cezar nie ma talentów wizjonerskich, ma "delikatny umysł", i natchnionym prorokiem, ani nawet astrologiem nie będzie. Dlaczego zatem sugeruje nagle coś innego, wręcz przeciwnego? Coś, co nie miało mieć miejsca?

Podobnie zastanawiająco brzmi zdanie ostatnie, werset 41. Można je oczywiście czytać dosłownie i rozumieć, że ojciec pomylił się w końcu, bo mógł to, jako zwykły człowiek, zrobić, co do przeznaczenia swego syna. Darem jest dedykowana synowi księga proroctw. A nie dar prorokowania, czy rozumienia proroctw, przekazany mu genetycznie, czy może w jakiś duchowy nadzwyczajny sposób. Niemniej, bez odpowiedzi pozostaje nasuwające się z tego pytanie, co oznacza owa ojcowska nadzieja, że wyjaśni synowi kiedyś „każde jedno proroctwo” zawarte w księdze mu dedykowanej?

Wielu komentatorów, podczas analizy tego Listu doszło do wniosku, że Nostradamus skierował go nie tylko do niedawno narodzonego syna Cezara, ale i do kogoś jeszcze. Kogoś, kto w odpowiednim momencie odnajdzie klucz (w swoim żołądku?) i wyjaśni większość tajemnic ukrytych w księdze proroctw. Kto będzie znal nie tylko astrologię, ale i podlegał pewnym zjawiskom „natchnionym”, dlatego autor Listu tak szczegółowo objaśnił mu czego ma się trzymać, a co lekceważyć. Będzie to w czasach wypełnienia się najważniejszych wróżb, a człowiek ów będzie mieszkał gdzie indziej. Jego horoskop będzie zaś tak zgrany z rytmami gwiezdnymi, że na jego podstawie będzie mógł przewidywać daty. Do tego, będą to czasy tak odległe, że większość przepowiedni z czterowierszy zacznie być już ziszczona.

Czy dobrze to rozumiem? Nie ma pewności. Czytając Nostradamusa niczego nie można być pewnym. Ten brak pewności jest jednak niezwykle inspirujący i wciągający w głębię osobistych przeżyć i rozmyślań.

Poza tym jeszcze taka ciekawostka. Wertując przez ostatnie lata różne nostradamiczne strony i fora dyskusyjne, głównie francuskojęzyczne, ale i inne, rzuciło mi się wielokrotnie w oczy, że wielu fascynatów Proroka z Salon używa nicka Cezar, Cezarion, lub podobnego. Sugerując innym, z kim właśnie mają do czynienia! Oczywiście, nową przepowiedzianą przez wielkiego ojca inkarnacją Cezara!

Wniosek z tego jeden, nie jest to jednostkowe złudzenie przy lekturze tekstu, lecz istotna, acz ukryta treść, odczytywana przez wielu ludzi, niezależnie od siebie, pomiędzy wierszami.

czwartek, 8 grudnia 2016

Cezar Nostredame, syn swego ojca

Cezar Nostredame zwany z łacińska Nostradameuszem, przyszedł na świat ponoć 18.XII.1553 roku (według listu adresowanego do Pierre`a d`Hozier w dniu swych urodzin), bądź 6 lat po drugim ślubie swego ojca, 11 listopada 1547 roku, z wdową Anną Baulme z Ponsardów. Dokumenty chrztu ani urodzin nie zachowały się do naszych czasów, stąd dokładna data nie jest pewna. Był pierwszym męskim potomkiem, a drugim dzieckiem Michela Nostradamusa z Anną Ponsard. W młodości kształcił się w pracowni mistrza pędzla w dziedzinie malarskiej i całe życie malarstwo było jego ważnym zajęciem, hobby i dumą. Dzięki znacznemu spadkowi po ojcu mógł poświęcić się sztuce, również pisarstwu oraz działalności publicznej.
Miał duży talent malarski, o jakim świadczą pozostawione w spuściźnie obrazy; najczęściej reprodukowany portret ojca i jego własny, które wiszą dziś naprzeciw siebie na ścianach sali ratusza w Salon.


Na portrecie Michela Nostradamusa jego pędzla, przechowywanym w Bibliotheque de la Mesjanes w Aix-en-Provence, widnieją dwa dwuwiersze napisane przez Cezara po łacinie:

Caesaris est nati patris haec Michaelis imago
Edit hic hunc genitor, prodit hic ille patrem
Sic pater est natus nati, pater est quoque patris
Natus et hinc rebus numina sacra rident.

 Które zostały przetłumaczone przez Rouarda tak:

Obraz Michela, ojca, jest dziełem Cezara, syna.
Pierwszy zrodził drugiego: a ten stworzył swego ojca.
Jeżeli ojciec zrodzony jest z syna, to syn jest również ojcem ojca.
Bogowie śmieją się z tych narodzin i tego niezwykłego przeznaczenia.

Oprawa tego portretu nosi łaciński napis:

Clarissimvs Michael Nostradamvs Consiliarivs et Medicvs Regivs Galliae Oraculum Et Patriae Decvs An Aetatis LXIII

 [Autoportret Cezara de Nostre Dame] 

Cezar miał około 13 lat, kiedy jego ojciec zmarł. Portret ojca, malowany z pamięci - i bez wątpienia inne, które wykonał tego samego rodzaju w ciągu swego życia - ukazuje niezwykle spójnie cechy słynnego jasnowidza. Jeśli nawet są wyidealizowane przez podziw jego syna, muszą być dość bliskie tym należącym do modela.

Natomiast najbardziej znany portret samego Cezara (poniżej) został wykonany przez François Duperiera (1558 -1623?), przyjaciela Malherbe`a i Peiresc`a, pierwszego konsula Aix w 1593 roku, królewskiego pokojowca Henryka IV w 1607 roku; ukazuje herby tego ostatniego, dźwigane przez dwa putta w górnych narożnikach wraz z tymi Nostradamusa, są zatem cennym świadectwem.


Oprawa portretu nosi napis:
Caesar Nostradamoevs M. Filivs Patricivs Salonivs. Historia. Cithara. Pictura. Carmine. Clarus. Annum Complens. LXIII. Iovi Amico DD. MDCXVI XV Decembris

Przez grę sukcesorów, te dwa dzieła sztuki przeszły w zbiory rodziny Fauris z Saint-Vincent i zostały przekazane do Méjanes w 1834 roku przez wdowę po Alexandre de Fauris, ostatnim tego nazwiska. 

Cezar pisywał poezje i poetyckie sztuki, które dedykował swej platonicznej ukochanej, mężatce, na wzór średniowiecznych rycerzy, był autorem bardzo rozwlekłej i przyjętej dość krytycznie w swoich czasach L'Histoire et Chronique de Provence (Historia i Kronika Prowansji), oraz otrzymał już pod koniec długiego życia od króla Ludwika XIII tytuł kawalera i szambelana dworu.
Nigdy się nie ożenił i nie pozostawił potomstwa. Do wizjonerstwa miał stosunek sceptyczny i nieco ironiczny.
Zmarł ok. 1630 roku.

Przypisuje mu się autorstwo rycin w tzw. „Zagubionej księdze Nostradamusa”, które jakoby miał narysować jeszcze niewprawną dziecięcą dłonią pod dyktando ojca.