wtorek, 12 kwietnia 2022

Prawo sroższe od służby

Nostradamus wspomina w kilku Almanachach: "leśni ludzie", "ludzie zaczną mieszkać w lasach, choć już dawno zapomnieli jak to się robi", "bydło będzie wypasane w lasach", "zostanie podpisany z ludźmi leśnymi jakiś ważny układ".

2.90

Przez życie i śmierć zmieniony rząd Węgier,
Prawo będzie sroższe niż służba:
Ich wielkiej stolicy wskutek zawodzeń, narzekań i krzyku,
Kastor i Polluks wrogami w szrankach.

Sen ukazał mi świat z przyszłości, miejsce nieokreślone w Europie. W grupie ludzi żyjących w jakimś ośrodku w niedużej miejscowości. Prawo funkcjonowało, ale było bardzo srogie. Ciągła kontrola i inwigilacja. Tak ze strony zwykłych straży, policji jak inna. Panował lęk, o przyczynach którego nie można się było wyrażać głośno. Czemu? Co jakiś czas nadlatywał z oddali jakiś jajowaty pojazd z wielkim reflektorem i przeglądał okolicę. Kryliśmy się wtedy gdzie kto mógł, byle pod jakiś daszek. Zaglądał nawet przez okna, unikaliśmy ich wtedy, czołgając się wzdłuż ścian. Czasem wypuszczał pocisk i niszczył jakiś budynek doszczętnie. Nikt nie znał swego dnia ani godziny śmierci.

Mimo to staraliśmy się zachowywać ducha i twarz na co dzień. Strażniczka miejska robiła obchód w stałych godzinach na wyludnionych uliczkach. Sprzątaczka w pokorze myjąca podłogi śmiała się do każdego zagadując w drobnych życiowych sprawach. Ledwie pojazd przeleciał, już ktoś wychodził się przejść pod osłoną nocy na świeżym powietrzu. Ktoś zakpił, że kontrola jest tylko „dobowa” (zrozumiałam, że raz na dobę, tak jakby w rytmie przelatującego satelity). Mną tamtejszą telepała trwoga, ostrzegałam nieroztropnych śmiałków przed wychylaniem się. Kogoś namierzył promień i dostał od kontrolujących "nalepkę", była odblaskowa i zginając się zmieniała kształty, jak trójwymiarowa. Przyglądałam się chwilę szczególnemu symbolowi, nieco przypominał element tryzuba i był w kolorze zielonkawym.

Wreszcie kilkoro z nas porozumiało się, aby uciec gdziekolwiek, wyrwać się. Zbiegliśmy samochodem do lasu, znaleźliśmy opuszczoną chatynkę, na poły zburzoną. Tam udało się nam przy ognisku upiec jakieś zwierzę, dość dużo tego było, uwędziliśmy nadmiarowe zapasy. Zastanawialiśmy się, czy by tu nie zostać, ale strach był silny i nieustający.
Nagle pojawił się na horyzoncie nadlatujący śledzący pojazd, ukryliśmy się pod resztkami daszku szopki i nie dostrzegł nas. Ale chwilę potem zauważyłam, że z lasu naprzeciw wychyla się gromadka ludzi na koniach. A jakaś odważna dziewczyna od nich idzie całkiem odkrytą polaną w naszą stronę. Niosąc torbę pełną butelek i towarów. Gdy podeszła, powiedziała:
"Prosimy, to jest to co mamy dla was, a co zdołaliśmy zabrać z domu przy ucieczce..."
Mięsa było dość, a bez możliwości jego dłuższego przechowania lepiej było je zjeść teraz, niż czekać aż się zepsuje. Ledwie przystaliśmy na towarzystwo, z drugiej strony, w dole wzgórza, na którym było „nasze” obejście zatrzymuje się wielki autobus, wypełniony po brzegi uciekinierami z miasta... I co teraz?

Obudziło mnie tłukące się serce i drżąca trwoga. "Wielki ucisk".

10 komentarzy:

  1. Nie masz wrażenia, że zaglądasz do swoich poprzednich wcieleń, na innych liniach czasowych? Niesiesz ten strach i niesiesz w przyszłość...Lżej by ci było gdybyś zostawiła tobołki.
    Czytam cię od jakiegoś czasu, polecił cię MarcinK. I strach wyziera z każdego słowa. Zamierzam cię opuścić i nie towarzyszyć ci w tej drodze. Dlatego napisałam. Wiem, że bycie szczęśliwym jest trudne, trudniejsze niż banie się wszystkiego. Sama tak mam. Ale to iluzja, łatwa do przejrzenia. No ale, każdy sam decyduje gdzie ma iść...
    Taka rada od jednej nerwuski dla drugiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, mam jeszcze ciekawsze wrażenia. Zastanawia mnie jedno, jeśli szukasz pocieszenia w swoich zdenerwowaniach, to czego szukasz u Nostradamusa? Cudu? Niestety, ja się podjęłam przed narodzinami ostrzec innych przed biegiem czasu skutkami, z których ludzkość przyszłości dramatycznie próbuje się wycofać. Próbuje i spróbowała, ponieważ czas jest niekończącą się spiralą. Powracamy do swojej własnej przeszłości, aby pomóc sobie samym. Ja ci nie pomogę, ale pomagam sobie zrozumieć przyczyny swoich zafiksowań lękowych, one są zawsze pod kontrolą, natomiast to co odbieram, to lęki społeczne, zbioru takich jak ty nadwrażliwców, którzy czują, że coś się zmienia i to nie idzie w tę stronę, w którą chcieliby, ale pragną jeszcze się łudzić, że będzie inaczej, niż ma być. Jest coś takiego jak los, fatum, przeznaczenie, na niższych poziomach bytu, na wyższych również, ale inaczej, jednak jest jedno okienko dla wszystkich rodzajów bytów, na razie zamknięte, które otwiera się bardzo rzadko. Tamtędy spływa moc Boska, i to tak naprawdę skrywa księga Nostradamusa. Wiedzę o świetle ukrytą dla oczu ciemności, w której wszyscy tkwimy. Pozdrawiam, i życzę błogiej szczęśliwości. :) ES

      Usuń
    2. Trochę nadinterpretujesz mnie :) Ale pewnie przez swoje okulary, tak jak ja ciebie. Ja wiem, że się zmienia i idzie w dobrą stronę. Pocieszenia mówisz? Może i pocieszenie nam wszystkim potrzebne, mi, tobie...Nie wstyd przyznać się. Nie uważam za to, że los i fatum istnieją. Są wyborem. Tak jak wszystko.
      I czasem cud się zdarza jeśli damy mu miejsce w naszym życiu. Kilka mam zaliczonych, choć łatwe to nie jest. A moc boska płynie cały czas. To też dojrzałam jakiś czas temu, tyko wybieramy nie widzieć, albo widzieć jakieś zaryglowane okienka...
      No nic. Błoga szczęśliwość brzmi dobrze, ale wolę zwyczajną, codzienną, bliską skórze. Do zobaczenia Gdzieś :)

      Usuń
    3. Dodam tylko: nie wyjdzie otchłani ten, kto nie stanie na jej krawędzi i nie spojrzy w jej głąb. Własnego największego lęku. Zamiast przed nim uciekać. Każdy ma inną lękliwość i wrażliwość. I czego innego się boi. Jeśli ktoś ma lęk przed końcem świata w sobie i on nie daje się niczym załatać, wręcz przeciwnie, wyłazi każdym szwem coraz bardziej i straszniej, w każdym śnie, koszmarze i ekstazie, to znaczy, że nie pochodzi on z zabobonów otoczenia, nauczania wydrwionego kościoła i lęków atawistycznych przodków, a z czegoś więcej, do czego ma dostęp. Gdy tylko ośmieli się tam spojrzeć, zatrzymać się, stanąć wprost, strach zacznie mu ukazywać niesamowite przyczyny, nie tylko własne, innych swoich żyć, nie tylko duszy i jej historii, nie tylko narodu, w którym urodziło się bieżące ciało, ale świadomość całej ludzkości, w globalnym sensie, duszy Ziemi, a raczej jej Dziecięcia, które dla nas tu dopiero się ma narodzić, ale nie dość że już dawno narodzone, to wróciło po nas, abyśmy nie dali się zwieść. Czemu? Ano o tym mówi strach. A raczej to, co za nim się kryje. Pozdrawiam i nie zatrzymuję, ES

      Usuń
  2. Nie jestem przekonany, czy ten czterowiersz można odnieść do aktualnej sytuacji - rząd na Węgrzech się przecież nie zmienił, tylko wygrał piąty raz z rzędu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten czterowiersz można odnieść do mojego snu, ale to tylko moje skojarzenie i daję to tylko pod rozważenie. A sen jest z przyszłości, a nie z obecnej sytuacji. ES

      Usuń
  3. Cześć Ewo,
    W tym czterowierszu jeden fakt wydaje się być pewny: zmiana rządu na Węgrzech. Nie chodzi oczywiście o ostatnie wybory, które nie wprowadzają nic nowego, a raczej o te z 2010 roku, które zapoczątkowały passę zwycięstw Orbana - mamy piąte z rzędu. Można, też pokusić się o interpretację pierwszego wersu, że przyjdzie mu rządzić, aż do śmierci.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugi wers może oznaczać tzw. walkę o praworządność. Trzymanie się prawa, zapisów traktatów itp. jest trudniejsze, niż ustawienie się w roli podległej - sługi i liczenie na łaski możniejszych.

    Budapeszt jest duży w porównaniu do liczby mieszkańców całego kraju, podobnie jak Wiedeń na tle Austrii, w spadku po Cesarstwie Habsburgów;
    nie na tyle jednak, żeby Nostradamus nazywał go "wielkim", z tego powodu. Podejrzewam, że raczej tu chodzi o jakieś ukryte znaczenie.
    Kastor przeciwnikiem Polluksa, to bratobójcze zmagania, co można rozumieć, jako skrajną polaryzację społeczeństwa, prawdopodobnie po odejściu Orbana - na skutek "narzekań, zawodzeń i krzyku", czyli tego wszystkiego co wylewa się na konserwatywny rząd, ze strony liberalnego Zachodu.

    OdpowiedzUsuń
  5. JB, trzeba odczytać i porównać ze sobą wszystkie czterowiersze, w których występują Węgry. To nie chodzi o Orbana, a ów czas życia i śmierci powtarza się jako coś najbardziej krytycznego z możliwych także w innych. Np. "podczas życia i śmierci" ma być odtworzony wielki lud. To nie teraz. Jeszcze nie. ES

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orban też się kilka razy pojawia, choć nie można mieć pewności,
      czy Nostradamus zawsze miał jego na myśli pod imieniem Temistoklesa

      Usuń