Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ameryka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ameryka. Pokaż wszystkie posty

środa, 22 stycznia 2025

Pani zza morza


I jesteśmy już po zaprzysiężeniu nowego prezydenta USA. Pan Krzysztof w swoich widzeniach wyciąga wnioski na dalszy czas, które od razu każą mi sięgnąć do odpowiednich ustępów „Proroctw”.

Subit venu l'effrayeur sera grande,
Des principaux de l'affaire cachez:
Et dame en brasse plus ne sera en veüe,
Ce peu a peu seront les grands fachez.

5.65
Nagle nadeszłe przerażenie będzie wielkie,
Najważniejszych z afery ukrytych,
I Pani o płonącym ramieniu więcej nie będzie weń widoczna,
Sączeniem po trochu będą wielcy rozgniewani.

W 3 wersie fr. dame en brasse – gdy brass to sążeń morski, bras to ramię, braise – żar, jest też zbieżność słuchowa z wyrazami fr. embraser, podpalić i embrasser, całować, ściskać. Jedno z możliwych tłumaczeń jest "pani sążnista", prężna w ramionach, daleko nimi sięgająca, pływająca klasycznym stylem żabki pewnie przez głębokie morze, ale z ukrytych słów wynika, że wznieca też rewolucję i bunt, jak i jest w objęciu obcałowywana, atrakcyjna i podziwiana.

Zwrot en veüe. z racji dziwnej ortografii daje się tłumaczyć dwojako, a nawet trojako. Bez ostatniej literki e znaczyłby: "na widoku", z literką e oznacza "widziana", wtedy en jako "weń" dotyczy afery, z której pani dotąd tam widoczna zniknie. Jest też sugestia wyrazu veuve, wdowa, bowiem dwie kropeczki nad u, we francuskim nie używane podpowiadają dwie litery, jakie? W dawnym druku u zastępowało także v. Więc pojawia się (gdzie? ano w umyśle uważnego czytelnika) słówko veuve, które tworzy ukrytą treść: "pani więcej nie będzie we wdowieństwie". Co symbolizuje wdowa i dzieci wdowy, każdy wie. Masonerię, która od dziesiątek lat kręci Ameryką.

Pamiętać należy o podstawowych symbolach, na których oparł swój przekaz mój Mistrz. „Pani jałowa” i „ona upadła” czyli „dziewka wesoła” są jakby dwiema twarzami tej samej żeńskiej energii. Forma "nierządnicy", biblijnej Lilith, odpowiedzialna jest za krwawą rewolucję, rozruchy, masowe zmiany obyczajowe, ruch komunistyczny i faszystowski, rozbuchany feminizm i bunt "oszalałych kobiet" (cytuję pewną wypowiedź Mistrza), dekadencję, upadek moralności i tradycji, terroryzm i tyranię. Pani bezdzietna (czysta, cnotliwa) to między innymi ideał Republiki i praw obywatelskich. Skojarzenie z ogromną Statuą Wolności wznoszącą się u wejścia do Nowego Jorku, trzymającą zapaloną pochodnię, jest tu więc całkiem na miejscu. Bowiem morski sążeń, silne ramiona sięgające przez morze podpowiadają „nową ziemię” czyli akcję dziejącą się w Stanach Zjednoczonych.

W 4 wersie fr. Ce peu a peu, znaczy dosłownie: "coś małego do małego", poza tym kryje się tu słówko le peur, strach, zatem "sącząca się powoli mała dawka do małej w jakimś strachu przed czymś małym". Kojarzy się to z czasem paniki i szczepień "czymś małym" w ochronie przed jeszcze mniejszym. I oto mamy temat oburzenia.

Natomiast fr. les grands fachez - wielcy rozgniewani, oburzeni, wściekli, ukrywa treść: sfaszyzowani. W czasach mego Mistrza nie istniało pojęcie faszyzmu, a jednak używał on czasownika facher (czyt. faszé), w czterowierszach dotyczących II wojny i przywódców takich jak Franco czy Mussolini.

Oj, będzie się działo, bo ta konkluzja pociąga za sobą dużo innych wzmianek z pism mego Mistrza. Ogłoszenie prawdy wywoła atak skryty i potworny. Pojedynek ludzkości z gigantycznym cieniem, hodowanym dotąd w mrokach ignorancji i dobrej wiary. Tych, którzy mszcząc się idą na dno, ale pociągają za sobą co mogą. A mogą wiele. Niestety, wojny tej nie da się inaczej wygrać. 

A propos Donalda Trumpa, można znaleźć też inne przepowiednie na jego temat. Jedną z nich zasugerowałam przed jego pierwszym wyborem na najwyższe stanowisko już 8 lat temu, na co jest dowód na moim innym blogu we wpisie pt. "Przepowiednia o Donaldzie Trumpie?". W owej wróżbie można się było pomylić w konkluzji (tak są one specjalnie pisane), ponieważ nie wiadomo czy "nie-utwierdzenie szarży" ma przydarzyć się popartemu przez większość, czy Kapitolowi. Gramatycznie obie wersje są prawdopodobne. I tak się stało. Bowiem Trump nie objął drugiej kadencji po pierwszych wyborach, triumfował Kapitol. Tym, razem Kapitol upada pod naporem większości.

niedziela, 19 stycznia 2025

Boskie pozory

Od pewnego czasu podejrzewam, że jesteśmy w trakcie realizowania się poniższej przepowiedni mego Mistrza. Tłumaczenie jest jednym z kilku możliwych, ale najbardziej zbliżone do oryginału. Krzyczcie, że niezrozumiałe! Trzeba myśleć samodzielnie! Ten teks od zawsze był i jest trudny, zagadkowy, do zbadania. A gramatyka jest kluczem do jego zrozumienia. Dodam od siebie, że ani we francuskim, ani w angielskim, którym większość się teraz posiłkuje, nie występuje deklinacja (odmiana rzeczowników), a mój mistrz ją stosował w sposób bardzo inteligentny, znając łacinę. Dlatego, kto zna język z deklinacją łączy słowa wersów inaczej, niż to wynika z prostego odczytu.

Co do sytuacji: Wielkie Ujawnienie (spraw związanych z UFO) o jakim donoszą media i wieści z nieba Anglii i Wschodniego Wybrzeża Ameryki, na którym szaleją dziwne drony, konflikt na niebie generowany nie wiadomo przez kogo, zaś lewica ustępuje wybranemu komuś większemu z prawej strony, który bierze na siebie kłopot.

Zatem uwaga!

1.91
Bogowie stworzą śmiertelnym pozór,
Tego, że oni będą autorami wielkiego konfliktu,
Zanim niebo widziane pogodnym, miecza i włóczni,
Kiedy wedle ręki lewej bardziej wielki się trapi.

Pierwszy wers ma ukryty sens. "Bogowie będą udawać wygląd ludzki". Ciekawe, prawda? Zwłaszcza dla kogoś, kto śledzi temat rozmaitych "teorii spiskowych" i plotkarskie doniesienia zza oceanu o niektórych celebrytach. Także nasz pan Krzysztof J. niechcący o tym wspomniał w swojej wizji. Niechcący, ponieważ chodzi po ziemi, i wydawał się tą konkluzją zaskoczony.

Kogo ma na myśli mój Mistrz pisząc "bogowie" można tylko domniemać, posiłkując się przynajmniej kilkoma fragmentami, w których o nich czyni wzmianki. Analiza porównawcza całości jest podstawą zrozumienia. Całość już niedługo będzie dostępna w druku.

piątek, 10 stycznia 2025

Puste stodoły

Krzysztof Jackowski w swojej niedawnej wizji na temat roli Elona Muska w polityce Trumpa wyciągnął ciekawe wnioski. Najlepiej będzie, jeśli się z nimi zapoznacie bezpośrednio w zapisie YouTubowym z 7.01.25 pt. „Elon MuskArchitekt Kryptowalut i Strażnik Trumpa”. Krótko mówiąc mowa jest o planie  wprowadzenia nowych walut, co pozwoli odebrać część długu w dolarze i zachować zasoby amerykańskie wobec Chin i innych krajów.

Przypomniało mi to jedną z przepowiedni mego Mistrza, która zawsze mnie zastanawiała. Bo dlaczego akurat tylko „Anglicy i cudzoziemcy” i kim mogą być owi „prowizorzy” pozostawieni z opustoszałymi „stodołami” bez towarów. Teraz wydaje się jakby lepiej zrozumiała. Posłuchajcie:

Almanach z 1567, cyt. „Ci, którzy mieszają się do towarów handlowych, także zaopatrzeniowcy wprost oniemieją i staną w ogromnej trosce, ponieważ z każdej strony będą dostawali bieżące wieści, że Anglicy i cudzoziemcy nie zostawią niczego w ich magazynach. Z tego powodu wielu z rozpaczy obciążą nieznane choroby, i podobnie żółciowe. Najlepiej będzie, by nie denerwować się nierozsądnie, i by przygotować się na to, aby zaznawać każdej fortuny: Aliści, <takie dzieło jest trudną pracą>. Odważną stałością, <Rzeczom w ścisłych ograniczeniach, każe się znów zabłysnąć>."

sobota, 19 czerwca 2021

Niebywałe ptaki

Przepływ informacji przez umysł.
Ktoś taki jak Edison napisał o tym książkę, która wyszła w gazetowych odcinkach na przełomie wieku XIX i XX gdzieś na amerykańskiej prowincji. Teraz ją odgrzebano w archiwach prasy. Co 1100 lat cykl się powtarza. To klątwa. Pojawiają się plagi i Oni, a wraz z Nimi pożerające piekielne ptaki.

I tu pojawia się we śnie przypomnienie z tekstu MN:

2.75
Głos słyszany niebywałego ptaka,
Ponad lufą z oddechowego pokładu:

I jeszcze z Objawienia św. Jana 18.2, 19.17-18:
I zawołał donośnym głosem: Upadł, upadł Wielki Babilon i stał się siedliskiem demonów i schronieniem wszelkiego ducha nieczystego i schronieniem wszelkiego ptactwa nieczystego i wstrętnego.
I widziałem jednego anioła stojącego w słońcu; i zawołał głosem donośnym, mówiąc wszystkim ptakom latającym środkiem nieba: Nuże, zbierzcie się na wielką ucztę Bożą, by jeść ciała królów i ciała wodzów, i ciała mocarzy, i ciała koni oraz ich jeźdźców, i ciała wszystkich wolnych i niewolników, małych i wielkich
.

i z chińskich kronik historycznych:

Opowiadają one o doskonałym Łuczniku I i pierwszych czasach, gdy naruszona została równowaga żywiołów, pojawił się ogromny potop, palące słońce i ogień. „Płomień gorzał nie gasnąc, a wielkie fale burzyły się nieustannie. Wściekłe zwierzęta pożerały ludzi. Drapieżne ptaki porywały starców i niemowlęta.” Bohaterski I zestrzelił 9 kruków mieszkających na dziewięciu słońcach, które paliły ziemię. A z opowieści o Wielkim Jue, który „odprowadził wody Żółtej Rzeki i dał ujście wodom Kiangu. Dziewięć lat nie wracał do domu...” dowiadujemy się, że „Kiedy usunięte zostały zapory tamujące odpływ wód, znikły czworonogi i ptaki szkodę czyniące ludziom. A ludzie znów mieli ziemię dogodną do upraw i zaludniali ją.”.

Słyszę krzyk małych dzieci, dorosłych, ostateczne przerażenie rozszarpywanych i porywanych ludzi gdzieś w głębokim tle. Ogarnia mnie groza. Jestem żołnierzem amerykańskim, stacjonujemy w jakichś lasach. Wczołguję się pod namiot (a może to dość niskie poddasze miejscowej chatynki), ale zaczynam się czegoś bać sunąc ku szaremu trójkątowi szczytu naprzeciw. Nagle słyszę z głębi upiorny głos. Ma w sobie przerażający majestat [kłaniają się opisy Lovecrafta - straszliwych Przedwiecznych]. Wycofuję się błyskawicznie w istnej panice, zdawszy sobie sprawę, że niewielką mam szansę na przeżycie.

Z Listu do Króla można poznać mniej więcej okoliczności tych wydarzeń granicznych, ponieważ Autor opisał to, co będzie przedtem i potem:

[110] a przed tymi wypadkami niektóre niebywałe ptaki będą krzyczały wskroś powietrza: ui, ui, acz później niejaki czas będą rozproszone.

Nie cytuję wszystkiego, kto chce sprawę zbadać niechaj pozna cały tekst, przynajmniej sąsiednie wersety i zastanowi się, by odnaleźć sens we własnym wnętrzu (żołądku - jakby powiedział Mistrz).

Owe "przedtem i potem" nie trzeba rozumieć liniowo. To raczej opis jakiegoś krańcowego (kwantowego? - modne słowo) zwrotu, gdy świat rozciągnięty w czasie dochodzi swego krańca i musi się zakrzywić, zapętlić, aby próbować na nowo się rozciągnąć. Nostradamusowi przypisuje się opis przeszłości, a nie przyszłości; byli tacy, którzy odczytywali konkretne historie sprzed wieków w jego czterowierszach. Podobnie najstarsze chińskie kroniki mogą opisywać przeszłość ale i przyszłość, do której zmierzamy, jako do punktu granicznego zawieszonego w czasie albo na skraju nicości!
Po co rozpoczynać na nowo to, co się już stało? I to zapewne po wielekroć? Być może, aby cokolwiek zmienić, kogoś przestrzec, uratować, wyciągnąć z iluzji fałszywego bytu i równie fałszywego przekonania, że ów skończenie spłaszczony świat podlega jakiejś ewolucji i ludzkiemu widzimisię? By w jakiejś swej najbardziej świadomej części móc wyskoczyć w wyższą przestrzeń i poza. Kto wie jakie cele mogą przyświecać takim powrotom i ile ich jeszcze może być... 

sobota, 14 września 2019

Łososiowym szlakiem.

II. XLVIII.
La grand copie qui passera les monts.
Saturne en l'Arq tournant du poisson Mars
Venins cachez soubs testes de saumons,
Leurs chief pendu a fil de polemars.

2.48
Wielki hufiec, który przejdzie góry.
Saturna w Łuku zawracającego z ryby Marsa:
Jady skryte za głowami łososiowymi,
Ich wódz zawieszony na włosie marsowego czuba.

Analizę zacząć należy od ustalenia miejsca, bohaterów wydarzeń i czasu. Wszystko zostało podane, jednak w sposób tak niedosłowny, że zrazu trudno jest wyłuskać i połączyć ze sobą dane.

Co do miejsca to przede wszystkim są wspomniane góry, będące granicą dla dalszej ekspansji terytorialnej, dokonywanej przez zbrojne oddziały. Muszą je przejść i minąć.
Łuk, pisany Arq, zamiast arc, nawiązuje również do arki i łuczników, czyli wojsk napływających z morza, a najlepiej z Oceanu. O wodzie mówią jeszcze ryby (znak zodiaku jest pisany małą literą) oraz łososie.
Łososie to szczególne ryby. Żyją w morzu, lecz rozmnażają się w słodkich wodach rzek lądowych. Mamy zatem sugestię o wybrzeżu usianym rzekami wpadającymi do morza, którędy owe łososie wędrują. Dodajmy, górzystym wybrzeżu, gdyż owe góry stanowią istotną przeszkodę do pokonania dla najeźdźców z morza.
Sięgnąwszy do encyklopedii znajdziemy szybko rozwiązanie:


Oto mapa wędrówek łososi. Widać na niej wybrzeża Europy zachodniej i północnej oraz wysp europejskich i Grenlandii połączone drogą przez Atlantyk z wybrzeżem północnoamerykańskim.

1 wers, zważywszy, że zawiera błąd ortograficzny (grand jest rodzaju męskiego, a copie żeńskiego) można odczytać tak: L`a grand copie qui passera les monts. Tam/wtedy wielki ma oddział, który minie góry. Tylko tak ma sens kropka na końcu wersu, inaczej jak gdyby przerwanego w połowie zdania. Ów wielki, posyłający zbrojne oddziały przez Atlantyk to władca Anglii, Francji, Hiszpanii lub Holandii, skąd pochodzili pierwsi osadnicy, zasiedlający rejon Nowej Anglii, Nowej Szkocji, Nowej Francji czy Akadii od XV i XVI wieku.

Ponieważ wiemy już, gdzie toczy się akcja przepowiedni, trzeba ustalić kogo dotyczy. Okres kolonizowania nowych terenów trwał dość długo, i w dużej mierze w trudnych, ale niewojennych warunkach. Ponieważ 1 wers wspomina o wojsku wysłanym przez wielkiego przez góry, a 2 wers o Marsie, czyli bogu wojny wracającym „od ryb” czyli drogą morską pokonywaną zwyczajowo przez łososie, zajrzyjmy jeszcze do atlasu i na karty historii.


Chodzi o Appalachy, pasmo górskie we wschodniej części Ameryki Północnej, leżące na obecnym terenie USA i Kanady, które rozciąga się od Niziny Zatokowej aż do Nowej Fundlandii, w pasie o długości 2600 km i szerokości 300-500 km. To one były naturalną barierą dla kolonizatorów i armii, które za nimi siłą rzeczy przybyły.

To w tym okresie historii musimy szukać czasu, w którym wystąpiło podane w 2 wersie położenie Saturna w znaku Strzelca, przy Marsie przechodzącym znak Ryb. Znaczenie 2 wersu zresztą jest wielorakie i zawiera ukryty przekaz. Chodzi o Saturna powracającego do swej tury w znaku Strzelca kilkakrotnie. Mars w Rybach, jest dodatkiem bardziej symbolicznym niż astrologicznym. Oznacza przede wszystkim wojnę i wojska przychodzące z morza i zmierzające, jak łososie w górę rzek.
Saturne en l'Arq tournant du poisson – to okres/tura Saturna wracającego od ryb/z morza w korabiu morskim z łucznikami/żołnierzami w znak Strzelca, z powodu toczonej wojny (Mars).

Sprawdźmy daty wielkich koniunkcji Saturna i Jowisza. Co prawda nie ma mowy o Jowiszu, ale ważne cykle Saturna mają go zawsze w domyśle.
Od czasu napisania Centurii wielka koniunkcja Chronokratorów w znaku Ryb miała miejsce w 1583 roku, po niej kolejna w 1603 wypadła w Strzelcu.
Następnie znów w Rybach w 1643 roku, a kolejna w znaku Strzelca w 1663, by powtórzyć się w tym znaku w 1723 roku. Saturn, nie łącząc się z Jowiszem przebywał w Strzelcu także w okolicach 1693 roku. Trwała wtedy wieloletnia wojna między siłami francuskimi działającymi z rejonu Nowej Francji wzdłuż granicy z Nową Anglią.

Mamy więc określony pewien zakres czasu, gdy toczył się podbój Ameryki Północnej. Wojska i wojny pojawiły się właściwie od połowy XVII wieku, czyli od czasu drugiej w kolejności wielkiej koniunkcji w Rybach. Rozpoczęły się wtedy waśnie międzynarodowe i wojny o dominację na podbijanym dopiero nowym kontynencie („nowej ziemi”). Najpierw między Szwecją i Holandią, następnie Anglią i Holandią, później Anglią i Francją, aby przez XVIII wiek eskalować konfliktami Anglii, Francji i Hiszpanii, znów Anglii z Hiszpanią, potem Anglii z Francją i wreszcie zakończyć wieloletnie starcia w 1763 roku tzw. pokojem paryskim.
Natomiast w latach 1641 -1701 (co ciekawe na początku i na końcu tego okresu Saturn przebywał w Rybach) trwały tzw. wojny bobrowe między Irokezami i Francuzami oraz sprzymierzonymi z nimi plemionami indiańskimi.
Saturn wszedł później do Strzelca 8 grudnia 1720 roku i przebywał w nim do 8.XII.1723 roku, Mars podczas wejścia znajdował się w Skorpionie, co nieco kojarzy się z „ukrytymi jadami” z 3 wersu. Przeszedł w znak Ryb 6 kwietnia i był tam do 16 maja 1723 roku (nie retrogradował), gdy jednocześnie Saturn zawracał w znaku Strzelca, zaliczywszy 5 stycznia 1723 wielkie spotkanie z Jowiszem, co uwypukla znaczenie tego właśnie czasu.

3 wers ma ukryty sens. Ponieważ de saumons, łososiowe, od łososi, wskutek łososi, zapisane starym drukiem faumons, daje się słyszeć i rozbić na: fauses mots, fałszywe słowa. Treść wtedy mówi: Trucizny zakryte pod głowami wskutek fałszywych słów. Mówi o kłamstwach, obietnicach bez pokrycia, podstępach i nieprawdziwych zapewnieniach.

4 wers wspomina o wodzu zapisanym w formie chief, a nie chef. Przez podobieństwo do chien, psa, ukazuje kogoś posłusznego, w służbach władzy, a także mającego zwierzęcą czujność, węch, służącego zatem do przeprowadzania przez góry, wyczuwania wroga, ostrzegania.
Jeśli wódz-pies obdarzony jest długim włosem, niewątpliwie chodzi o Indianina. Oraz dowódcę straży, który związał ze sobą Indiańskiego wodza jak psa, by mu służyło jego plemię. To jest obraz lustrzany.
Wróćmy zatem do Nowej Anglii i Nowej Francji. Wikipedia podaje: Nowa Anglia, na długo przed przybyciem europejskich kolonizatorów, była zasiedlona przez liczne plemiona indiańskie. Abenaków, Penobscotów, Wampanoagów i wiele innych.
Francuzi prowadzili wieloletnią wojnę z plemionami Irokezów, na terytoriach Nowej Francji i przejęcie kontroli nad handlem skórami. Zaproponowali lepsze warunki Indianom z Północy, co odbierało wpływy Irokezom. W wyniku walk między-plemiennych wyniszczeniu uległo plemię Huron. Owe „jady ukryte” z 3 wersu podpowiadają Irokezów, których nazwa pochodzi od algonkińskiej nazwy Irinakhoiw, czyli „Prawdziwe Żmije”, „wąż” lub „przerażający człowiek”.

Co do głów łososiowych, wpierw zobaczmy w tym głowy przybyszy zza morza.

Ich łowcy, Prawdziwe Żmije, mieli charakterystyczny sposób walki.
Wikipedia podaje: Nie wszystkie plemiona indiańskie praktykowały skalpowanie przeciwników i większość badaczy uważa, że zwyczaj ten - znany wśród Irokezów i Krików upowszechnił się po pojawieniu się białych. U niektórych plemion wschodnich stanów praktykowano zbieranie nie skalpów, a odciętych głów nieprzyjaciół.


Upowszechnił się, ponieważ Francuzi i Anglicy oferowali zapłatę za każdy skalp indiański.
W 1722 roku wybuchł konflikt kolonialny pomiędzy Brytyjczykami i Indianami. Gubernator Samuel Shuttle wypowiedział wojnę Abenakom. Podczas niej urzędnicy zachęcali kolonistów do zdobywania skalpów, za które płacono specjalne premie. Za skalp Abenaka dawano 100 dolarów, co było wtedy znaczną kwotą.

Aby unaocznić rodzaj wydarzenia opisany w 3 i 4 wersie przytoczę historię opisaną we francuskiej Wikipedii.
Podczas pierwszej wyprawy przeciw Indianom w grudniu 1724 roku kapitan Lovewell i jego 30 ludzi wyruszyli w góry New Hampshire. 10 grudnia zabili dwóch Abenaków. 19 grudnia, 40 mil na północ od Winnipesaukee, oddział dotarł do wigwamu. Zabił i oskalpował Abenaków i wziął młodego zakładnika za porwanie dwóch Anglików i śmierć ośmiu innych, zabitych przez wojowników indiańskich. Oddział otrzymał 200 funtów za każdą skórę głowy.
W lutym 1725 Lovewell urządził wypad na teren Abenaków i zabił 10 Indian w pobliżu jeziora Winnipesaukee. 20 lutego Anglicy przybyli w pobliże wigwamu i zdążali tropem przez 5 mil. Po drugiej stronie rzeki Salmon Falls ujrzeli kilka wigwamów i dym. Około 2 nad ranem Lovewell dał rozkaz strzelania i zabicia 10 Indian. Jednak w następnym miesiącu paradował ulicami Bostonu z dużo więcej, niż dziesięcioma skalpami, zważywszy, że nosił już wcześniej perukę z dziesięciu skalpów. Możliwe, że w rzeczywistości było więcej zmasakrowanych Indian.
W marcu żołnierze Lovewella przybyli do Bostonu. Paradowali ze skalpami Indian na ulicach; Lovewell znów nosił perukę ze skóry głów. Zapłacił za nią 1000 funtów, 100 funtów za jeden skalp.
16 kwietnia 1725 roku Lovewell rozpoczął trzecią wyprawę z zaledwie 46 ludźmi z Dunstable. Zbudował fort w Ossipee w liczbie 10 mężczyzn. Reszta oddziału napadła Pequawket. 9 maja ludzie Lovewella dostrzegli wojownika Abenaków. Anglicy otworzyli ogień, ale pożałowali. Abenak odpowiedział i zabił Lovewella oraz 7 innych. Następnym strzałem, Seth Wyman zabił Indianina. Kapelan Frye zdjął z niego skalp.
Milicjanci porzucili zapasy, aby nie być obciążonymi podczas bitwy. Dwie grupy Abenaków pod dowództwem Paugusa znalazły ich i spróbowały zasadzić się na ich powrót. Bitwa trwała 10 godzin, aż aspirant Wyman zabił wodza Abenaków Paugusa. Z powodu jego śmierci drudzy Abenakowie opuścili scenę. Przeżyło tylko 20 Anglików, z których trzej umarli po powrocie. Straty Abenaków nie są znane poza Paugusem i oskalpowanym Indianinem.

środa, 12 czerwca 2019

Data końca II wojny światowej.

Przedstawiam kolejny czterowiersz z centurii I, posiadający zaszyfrowaną datę. Powiązaną z wydarzeniem opisanym we wpisie pt. "Data II wojny światowej w czterowierszach Nostradamusa".
Zawiera dwojakiego rodzaju dane. Przedstawia bohaterów zwycięstwa oraz datę koronującą, po której niepewność, co do wygranej wojny całkowicie znikła.
Oto on:

XXXI.
Tant d'ans en Gaule les guerres dureront,
Outre la course du Castulon monarque:
Victoire incerte trois grands couronneront,
Aigle, Coq, Lune, Lyon, Soleil en marque.

1.31
Tyleż lat w Galii wojny potrwają,
Poza kursem Kastulonu władca:
Zwycięstwo niepewne trzej wielcy ukoronują,
Orzeł, Kogut, Księżyc, Lew, Słońce w markowym znaku.

Wyliczmy najpierw miejsca i bohaterów wojennych.
Kastulon to kraj w obrębie którego znajduje się Kastylia i Katalonia, zatem Hiszpania. Przywódca hiszpański okazuje się poza ogólnym kursem wojennym. Taka sytuacja wydarzyła się oczywiście w okresie II wojny światowej, gdy Hiszpania kierowana przez generała Franco, zachowała neutralność wobec toczonych walk na kontynencie i w świecie.
Teraz to wiemy. Wcześniej nie dało się jednak tego z całą pewnością ustalić.

Zwycięzcy, wymienieni w 4 wersie, to „trzej wielcy” z 3 wersu, tożsami z ową tajemniczą „Trinacrią Adriatycką” z Listu do Króla [H43]. Zastanawia wymieszanie symboli narodów i ciał kosmicznych. Ale wszystko daje się wytłumaczyć. Choćby tym, że Księżyc i Słońce są również symbolami miejsc i kultur, które można tak samo odczytywać. 
I tak: Orzeł to ogólnie kraje północne, w których i my, Polacy mamy swój udział, ale spośród aliantów walczących o wyzwolenie Europy spod okupacji były to przede wszystkim USA. Z polskimi oddziałami walczącymi na froncie zachodnim i południowym. Kogut, wiadomo - Francja. Księżyc odpowiada krajom i kulturom wschodnim, w tym wypadku "bizantyjskiej" Rosji. Lew jest symbolem Anglii. Słońce zaś ogólnie przyświeca krajom zachodnim, w tym katolicyzmowi. Ponadto Słońce i Księżyc mogą służyć za uosobienia dwóch ośrodków ustalonej władzy imperialnej na świecie w wyniku owej zwycięskiej wojny, ze Wschodu i Zachodu.

Zwycięstwo aliantów wiosną 1945 było jeszcze niepewne, jak mówi trzeci wers. Reżim komunistyczny w Rosji nie zniknął, ale wręcz się umocnił. Trwała jeszcze wojna japońsko-chińska i amerykańsko-japońska. Dlatego kapitulacja Niemiec 6 maja 1945 roku nie dawała gwarancji pokoju na świecie.

W 4 wersie, oprócz wymienienia wszystkich uczestniczących w konflikcie po stronie zwycięzców, dostaliśmy dodatkowo precyzyjne wskazówki astrologiczne pokazujące moment prawdziwego końca wojny. Co prawda nie dotyczą one roku, lecz już na początku 1945 roku, gdy szala zwycięstwa przeważyła, dałoby się ją wskazać dość dokładnie. Gdyby rzecz badał jakiś odkrywczy astrolog.
Markowy znak (en marque) brzmi dosłownie „w marce”. Chodzi o to, że Słońce (podobnie jak Księżyc) ma przebywać w znaku Lwa, który jest jego znakiem „markowym”. Jest to więc wzmianka o okresie trwania znaku lipcowo-sierpniowego Lwa, a w dodatku podpowiedź, że rzecz ma się wydarzyć w czasie, lub około nowiu Księżyca. Co zapoczątkuje nowy cykl historii.

I tak się dokładnie stało.
Otóż II wojna światowa zakończyła się ostatecznie w momencie wybuchu bomby atomowej nad Hiroszimą dnia 5.VIII.1945 roku.

Tego dnia Słońce przebywało w swoim „markowym” Lwie, a Księżyc we własnej „marce” Raka, zbliżając się do nowiu!

Ten horoskop i datę omawiam dokładniej w dawniejszym wpisie pt. „Prawo i rząd słońcem wzejdą”, dotyczącym czterowiersza 5.24.

piątek, 3 maja 2019

Polska i Rosja podczas II wojny światowej u Nostradamusa cz. 4

Z początku, tak jak w czterowierszu 1.92:

Pod jednym wszędzie pokój będzie wieszczony,
Ale w niedługi czas złup i rebelia,
Z powodu odmówienia miasta, ląd i morze naruszone,
Martwych i pojmanych jedna trzecia miliona.

Kanclerz Hitler zbroił się i jednocześnie zapewniał kraje zachodnie, że ma pokojowe zamiary. Miastem, którego mu odmówiono i które stało się zaczynem zbrojnego najazdu był Gdańsk. Ci martwi i pojmani to ofiary w Polsce, zaatakowanej 1 września 1939 roku.

W tym miejscu należy wspomnieć temat zaszyfrowanej daty owego bardzo ważnego roku, którą Nostradamus podał precyzyjnie w sławnym czterowierszu 3.57. Opisałam go w osobnym artykule pt. Data II wojny światowej, więc nie będę go tutaj powtarzać.

Rolę Stalina na początku tej strasznej wojny (a także jej skutki) opisuje czterowiersz 5.94:

Rozejm udaje wielki diuk z Armenii,
Napadnie Wiedeń i Kolonię.

Kolonią okazała się dzielnica Berlina, zdobytego w 1945 roku przez Rosjan. Oraz połowa Niemiec stała się rosyjską kolonią na kilka dziesięcioleci.
Również czterowiersz 10.1 opowiada o wcześniejszych obietnicach przymierza między Rosją a Niemcami względem zajęcia Polski:

Wrogowi wróg wiarę obiecuje

Podobnie jak 7.33:

Szachrajstwem rząd sił ma pozbawić,
Flota, okrąża, przejścia do szpiega.
Dwaj fałszywi przyjaciele zejdą się ściąć,
Budząc nienawiść od bardzo dawna uśpioną.

Dzieje września w Polsce w szerokim kontekście rozgrywek między mocarstwami omawia czterowiersz 5.4:

Tęgi stróżujący pies ze stolicy odpędzony,
Będzie pogniewany o obce przymierze:
Później po polach jelenia pogoniwszy,
Wilk i niedźwiedź oddadzą się podejrzeniu.

Spasłym brytanem/kundlem, dosłownie mieszańcem, co po polsku ma brzmienie nieco uwłaczające, dlatego tłumaczę jako stróżujący pies, jest tu Winston Churchill, w latach 30. pozostający w Anglii na politycznym uboczu. Jako jeden z nielicznych sprzeciwiał się polityce ustępstw wobec Hitlera. Twierdził „Nasz rząd miał do wyboru hańbę i wojnę. Wybrał hańbę, a wojnę będzie miał i tak". Wrócił do władzy w 1940 roku, po jej wybuchu.


Jeleniem Nostradamus nazwał Polskę. Oprócz nasuwającego się obrazu leśnej krainy i ukrywających się odtąd w puszczach partyzantów, w j. francuskim cerf jest też synonimem tchórzliwej ucieczki (podobnie jak w polskim zając). 


Nasz rząd zaraz po wkroczeniu wojsk rosyjskich we wschodnie granice Polski, 17 września „ewakuował się”, czyli zbiegł na z góry upatrzoną pozycję, do Rumunii. Wilk to oczywiście faszystowskie Niemcy, symbol nawiązujący nie tylko do północnej dzikości i krwiożerczości wodza (jak i lunatyzmu przypisywanego wilkom, a więc obsesyjnego „parcia na wschód”), ale także do idei zbudowania nowego cesarstwa rzymskiego, tysiącletniej Rzeszy. Niedźwiedziem, zimą ospałym, lecz śmiertelnie groźnym, gdy go obudzić, jest Rosja. Oba państwa, według umowy podzieliwszy się Polską szybko zaczęły spoglądać na siebie podejrzliwie.
Zachodni komentatorzy wierzą, że czterowiersz 3.33 opowiada o Paryżu, lecz my możemy uważać, że chodzi w nim o Warszawę, otoczoną wrogami z każdej strony, tak w czasie wojnie, jak i po wojnie.

W stolicy, gdzie wilk wejdzie,
Bardzo blisko stamtąd wrogowie będą:

Opis przesilenia wojny zimą 1943 roku, bitwy stalingradzkiej, morderczej, okropnej znajduje się w czterowierszu 2.37:

Z tej wielkiej liczby, co się ją wyśle,
Aby wesprzeć w twierdzy oblężonych,
Pomór i głód wszystkich ich pochłoną,
Poza stawką 70, którzy będą wyniszczeni.

Z obu stron wysłano w rejon Stalingradu ogromne ilości żołnierzy, którzy ginęli za swoich wodzów jak muchy. Rosjanie dostali „prikaz”, że mają walczyć w tym mieście do śmierci, a tych, którzy próbowali uciec rozstrzeliwano. Wpół oszalały Hitler długo nie chciał myśleć o odwrocie, aż stało się za późno. Zastanawia owa „stawka 70”. Odpowiada liczbie mniej więcej 70 tysięcy represjonowanych cywilów rosyjskich, którzy padli ofiarą Niemców w tej bitwie (zabici w niewoli, lub wywiezieni na roboty). W zamian Rosjanie (których mogło zginąć podobno nawet milion) doliczyli się po bitwie 146 tysięcy ciał poległych niemieckich żołnierzy, a 108 tysięcy wzięli do niewoli; z nich przeżyło łagry jedynie 5 tysięcy.
Dalsze skutki owego zimowego obudzenia Niedźwiedzia opisuje czterowiersz 8.81:

Nowe imperium w spustoszeniu,
Zostanie zmienione od bieguna akwilońskiego:
Od Sycylii nadejdzie owo wzburzenie,
Ma zmącić przedsięwzięcie Filip. Hołdownikowi.

I znów pada nazwa pole aquilonaire na określenie rejonu Polski, biegun orli, biegun katolicyzmu w Europie, także biegun słoneczny wobec księżycowej Rosji, Akwilonu. Zmiana kierunku działań wojennych nadeszła od Wschodu i od Północy, z kraju Orła. Nie można będzie jej zatrzymać w żaden sposób. Druga zmiana podążała w tym samym czasie od Południa, ku Włochom i Francji. Philip Hołdownik to marszałek Pétain, który poddał Francję Niemcom bez strzału. Jak widać, Nostradamus znał świetnie imiona i nazwiska przyszłych wodzów, co niejednokrotnie udowadniał w swoich rebusach słownych.
O daremnej walce powstańczej Warszawy wspomina czterowiersz 4.83:

Ponurej walki nocnej dzielny dowódca,
Zwyciężony ucieknie mało ludzi zyskanych:
Jego lud poruszony, powstanie nie na darmo,
Jego własny syn przytrzyma go w oblężeniu.

Walka ponura, dosłownie: nocna (combat nocturne) wiąże się ze smutkiem, brakiem nadziei, żałobą po zgasłym Słońcu (to upadek władzy anioła słonecznego zachodniej Europy), z porą opanowaną przez nocne zwierzęta i polujące nietoperze. Dowódca, dosłownie kapitan jest tu raczej symbolem polskiego oficera, patrioty, członka AK, niż postacią konkretnego człowieka. Zresztą generał, który wydał rozkaz rozpoczęcia powstania rzeczywiście zbiegł po wojnie do Anglii. Jego własny syn, to również Polak, który jednak zdecydował się wstąpić do armii ludowej, która stała na drugim brzegu Wisły, patrząc bezsilnie i nierychliwie na dymy umierającej Warszawy. A potem wraz z Rosjanami pomaszerował aż do Berlina, aby po powrocie przejąć rewolucyjne rządy w kraju.
A wyglądało to tak, jak w („dwójkowym” względem przytoczonego) czterowierszu 4.82:

Zbiorowisko zbliża się do Slawonii nadchodzące ze Słowiańszczyzny,
Olestant [Pogromca, ukryte: STALENO, Stalin, Salo] dawną stolicę zrujnuje:
Silny z twierdzy spustoszoną ujrzy swoją Romanię,
Później wielkiego płomienia ugasić nie będzie umiał.

Esclavonia, jak już wspomniałam kiedy indziej, to niewoląca Słowiańszczyzna, imperialna sowiecka Rosja, rozciągająca swoje wpływy na resztę krajów słowiańskich w Europie.
Olestant (grec. Ollestan) znaczy niszczyciel, pogromca, to jeszcze jedno z określeń Stalina (użyta nazwa jest anagramem STALEN i SALO), dokonującego podboju środkowej Europy.
Dawny gród (cité w nostradamusowym znaczeniu dotyczy stolicy państwa) to Berlin, który zrujnowany utracił władzę nad dotychczasowymi terenami Niemiec.
Silnym (fort, dosłownie znaczy twierdza) jest Benito Mussolini, próbujący jeszcze okopać się w swojej rzymskiej prowincji i marionetkowej Republice Salo, lecz otoczony z każdej strony wrogami, z zewnątrz (alianci) i od wewnątrz (komuniści) nie ugasił woli wolności w swoim narodzie. Tam też, pod fortem na Monte Cassino Polacy (Słowianie) nie dali zagasić swojego ognia, przeciwnie (choć z równie strasznym poświęceniem), niż to się stało w Warszawie.
Ciekawe jest zestawienie ze sobą tych dwóch ogromnych i ekstremalnie wycieńczających wysiłków wojennych Polaków, jeden przegrany, drugi wygrany, a oba naznaczone honorową śmiercią „nie na próżno”, która w okresie panowania ciemności komunistycznych podnosiła moralnie kolejne pokolenia.

Pomijam tu szereg czterowierszy opisujących dzieje walk na zachodzie, aby skupić uwagę przede wszystkim na historii naszej środkowo-wschodniej części Europy. Rosja urosła do roli partnera drugiego światowego mocarstwa, Stanów Zjednoczonych, o czym mówi czterowiersz 2.89:

Pewnego dnia staną się połowami dwaj wielcy panowie,
Ich wielką władzę ujrzy się wzrosłą:
Ląd nowy będzie u swych wysokich możliwości,
Krwiożerczemu liczba odliczona.

Owe „połowy” (demis) właściwie mają różne znaczenia, także „dymisjonowani”, lub „przyjacielscy”. Wszystkie one dają się połączyć ze sobą, analizując wypadki, które potem na przestrzeni lat miały miejsce. „Krwiożerczy”, to rzecz jasna Adolf Hitler. Czas jego ostatecznej klęski, atak na Berlin, naloty na niemieckie miasta opisuje czterowiersz 4.55:

Kiedy wrona nade wszystkim z cegły spojonej,
W ciągu siedmiu godzin będzie jeno wrzeszczeć:
Śmierci opowiadanej krwią statua umazana,
Tyrana zabitego, bogów lud ma upraszać.

Bogowie są tu „laickimi bogami rewolucji”, podobnie jak w czasach Robespierre`a. Wroną właśnie u nas pogardliwie nazywano czarnego orła III Rzeszy. Krzykiem wrony był wrzask przemówień Hitlera, ukrytego w bunkrze, nadawanych przez radio, jak i ostateczny alarm stawiający Berlin wobec grozy nalotów i najazdu armii Stalina (statua odnosi się do niego, zważywszy podobieństwo brzmienia wyrazu statue-Stalin, gdy literkę u w zielonej mowie można w myślach lustrzanie odwrócić czytając jako n, a t przeczytać jako l; krwawy, czerwony wódz, któremu stawiano pomniki). Tyran zamienił się w wór osmalonych kości, wywleczonych z bunkra (cegły spojonej, klatki żelaznej). Przy czym warto zauważyć, że owa śmierć jest jedynie opowiadana, ogłoszona, niekoniecznie rzeczywista... Plotki o tym, że Hitler przeżył, a zginął za niego ktoś inny trwają do dzisiaj, a nawet dla wielu są udowodnioną prawdą, choć oficjalnie żaden rząd tego nie przyznał. Berlin dostał się w ręce komunistycznego „boga”, który doprowadził do utworzenia lewicowego i poddańczego rządu niemieckiego w NRD. Czterowiersz 2.24 dodaje na ten temat:

Bydląt dzikich z głodu rzeki mają ciągnąć;
Większość pola naprzeciw Histera [tj. rzeki Dunaj, też: przeciw Hitlerowi] będzie,
W klatce żelaznej wielkiego każe wywlec,
Kiedy żadnego Renu krewniacze dziecię niemieckie nie dostrzeże.

Młody Niemiec z rejonu podległego władzy komunistycznej nie będzie odtąd „widział” granicy na Renie, ani tym bardziej wiedział i rozumiał właściwie, co się tam dzieje.

Powojenną historię świata, na nowo podzielonego w układach mocarstwowych opisuje czterowiersz 2.38:
Skazanymi będzie uczyniona wielka ilość,
Kiedy władcy staną się zjednani:
Lecz jeden z nich zacznie tak fatalizować,
Że wojna wspólna: nie będą zjednoczeni.

Jednym z tych monarchów jest Józef Wissarionowicz, który doprowadził w rezultacie swej pogłębiającej się psychozy, do wybuchu zimnej wojny. Spodziewał się nowego starcia z zachodem i odbudowywał zniszczoną gospodarkę, mając na względzie właśnie ów cel. Tymczasem pokój w Europie zagościć miał na długo, o czym mówi czterowiersz 10.89:

Z cegły w marmur będą mury przemienione,
Siedem i pięćdziesiąt lat pokojowych:
Radość ludziom, odnowiony akwedukt,
Zdrowie, czasy wielkich owoców, rozkoszy i miododajne.

To ta sama cegła, co w czterowierszu 4.55, opowiadającym o kapitulacji Berlina 9 maja 1945 roku. Wymienioną tam liczbę 7 godzin można potraktować jako okres 7 miesięcy, ponieważ godzin jest tyle samo, co miesięcy w roku, 12, a wyraz heure ma również znaczenie chwili, pory.
Był to czas, gdy trwały największe naloty i walki na kurczących się frontach, zanim doszło do zawieszenia czerwonego sztandaru na murach Reichstagu. Liczbę 50+7 lat można więc dodać do daty IX-X 1944 roku. Otrzymujemy wtedy jesień 2001 roku, czyli bliską datę ataku samolotów na wieże Word Trade Center w Nowym Jorku! Ten moment ogłoszono początkiem wojny państw rozwiniętych z terroryzmem islamskim.

Temat innych czterowierszy opowiadających historię II wojny światowej i niektóre elementy z historii Rosji poruszyłam w innych wpisach.