poniedziałek, 29 lipca 2019

Kod fatum.

Nostradamus opisał wydarzenia Rewolucji Francuskiej w wielu czterowierszach. Jeden z nich sąsiaduje z kwadrynem 1.80, który przedstawiłam w poprzednim artykule. A więc jest jego czterowierszem partnerskim, uzupełniającym przepowiednię. Sam zawiera również wskazanie daty. Oto on:

1.81
Z ludzkiej trzody 9 będą odsunięci na bok,
Od sądu i wyroku separowani:
Ich los będzie podzielony na odejściu,
Kappa, Thita, Lambda martwi wypędzeni zaginieni.

Oto co przekazuje historia:
Komitet Ocalenia Publicznego powstały w 1793 roku składał się początkowo z 10 członków. Kierował nim Georges Danton, idący w kierunku uspokojenia nastrojów radykalnych, czym podpadł Robespierre`owi i został odsunięty od przewodnictwa, a na wiosnę 1794 roku oskarżony o spisek i zdradę, aresztowany, skazany i zgilotynowany kilka dni później. Robespierre wymienił w Komitecie jeszcze siedmiu dawnych członków i wprowadził nowych. Kierował niepodzielnie polityką Francji do 9 thermidora, czyli 27 lipca 1794 roku (tak, liczba 9 w 1 wersie, wieloznaczna, świadczy, że Nostradamus znał również kalendarz rewolucyjny!). Tego dnia na posiedzeniu Konwentu Narodowego uchwalono jego aresztowanie. Został zatem dziewiątym członkiem Komitetu odsuniętym od władzy. Już nazajutrz wraz ze swymi współpracownikami został publicznie ścięty. Po zamachu 9 thermidora Konwent ograniczył kompetencje Komitetu. A ci, którzy skazali króla na śmierć, po restauracji monarchii Burbonów zostali wygnani z kraju, jako królobójcy.


Komentatorzy ustalili, że litery K.Th.L w języku hebrajskim tworzą słowo „katal", czyli zabić. Brzmią jak zaszyfrowana notatka, zlecająca potajemnie śmierć. Ja bym jednak nie doszukiwała się hebrajskiego w greckich literach, lecz istotnej wskazówki. Owszem, daje się wśród nich dostrzec litery tworzące wyraz Kabbale i jest to rada, jak je odczytać. Zawierają ukrytą mądrość. To istny kod karmiczny, zapis fatum, jak gdyby głosem greckiej Pytii czy Sfinksa tebańskiego oznajmiony.

Kappa jest podobne do cappe, Kapeta, jak nazwali rewolucjoniści byłego króla Ludwika XVI („obywatel Kapet”). 
Thita, T to Teresa (Maria Teresa Charlotta), jego najstarsza córka. 
Lambda to mały Ludwik, syn i następca tronu.

Te trzy litery zawierają w sobie, przez kombinację różne inne słowa. Można je znaleźć, biorąc pod uwagę same spółgłoski: KPP THT LMBD, w różnej kolejności (ponieważ sztuka kabalistyczna i wszelka szyfracja polega na permutacji liter i sylab), a samogłoski traktując bardziej dowolnie, tak jak to jest w starohebrajskim zapisie. Obszerny słownik francusko-polski powinien pomóc szybko wyłapać odpowiednie wyrazy. Oto najważniejsze, które udało mi się znaleźć.

Kappa – tatuś Kapetyng nie ma głowy [pape Kapet pas kap/tete]
Thita – tytuł państwowy [title état]
Lambda – żałosny męski potomek, plewa, chory, ociężały głupiec, guzdrała, wychowany w zawodzie ojca, klasztor, przebiegła pani, ostrze, paka, balon, bolid, balustrada, pilot, oranie winogron, znój, podwalina...

Jest tam dużo innych, łączących się w opowieść o ich życiu i śmierci, ale pominę je z braku miejsca na dłuższe rozważania.
Wyrok na króla i królową, oraz ich dzieci wydali sędziowie wybrani losowo („los podzielony”). Kapetowie, król i królowa zostali ścięci, Maria Teresa była więziona w Temple jeszcze 3 lata, po czym skazana na wygnanie. Nosiła potem wiele nazwisk i tytułów, została nawet na krótko królową Francji, lecz najbardziej znane to Madame Royale.

Wzmianka o zaginięciu Lambdy-Ludwika może wspierać wnioski spiskowej teorii dziejów o uratowaniu jednak syna Burbonów, poprzez wykradzenie go z więzienia (na przykład przy pomocy balonu! którym pasjonowano się we Francji i na dworze królewskim od 1783 roku) i podstawienie w jego miejsce chłopca z ludu. Podobne sugestie wyciągano także wobec Madame Royale, analizując jej osobę i zachowanie pod każdym względem oraz milczenie przez całe życie na temat pobytu w więzieniu. Oficjalna wersja twierdzi, że mały Ludwik w wieku 10 lat zmarł na gruźlicę, jak przedtem dwójka jego rodzeństwa. Ale o tym będzie pewnie inna okazja napisać.

Litery mają swoją kolejność w alfabecie greckim. Gdy więc już posiłkujemy się kabałą do ich odczytania, należałoby jeszcze wziąć cyfry pod uwagę.

Kappa – 10
Theta - 8
Lambda – 11

Jedno, co przychodzi mi do głowy to 1811 rok.
Niesamowite! Pod koniec roku 1810 pojawił się w Berlinie i w następnym zwrócił na siebie uwagę policji dziwny zegarmistrz, niejaki Karl Wilhelm Naundorff, przez całe życie próbujący za wszelką cenę dowieść przed sądami, że jest zaginionym Ludwikiem XVII! Jego historia jest bardzo zastanawiająca. A bieg życia zbieżny z horoskopem zaginionego małego króla. Ostatecznie, przyznano w Holandii jemu i jego rodzinie prawo do nazwiska Bourbon. Współczesne badania DNA wypadły negatywnie, lecz nie wykluczono jego pokrewieństwa z Habsburgami. Wyniki są nadal przez wielu poddawane w wątpliwość.

Zainteresowanych tą historią zapraszam do artykułów zamieszczonych na moim blogu "Sen Graal".
Pierwszy dotyczy tajemniczej kobiety w czerni, w której przez lata dopatrywano się ukrywającej się prawdziwej Marii Teresy.
Drugi losów pretendenta do tytułu następcy tronu Francji, zegarmistrza Naudorffa z Prus.

czwartek, 25 lipca 2019

Niebiańska chwała.

Przedstawiam kolejny 1. 80 czterowiersz Nostradamusa z zaszyfrowaną datą.

De la sixiesme claire splendeur celeste [,]
Viendra tonner si fort en la Bourgongne [bourgongne, Bourgoinge]:
Puis naystra [n`aystra] monstre de tres hideuse [treshideuse] beste:
Mars, Avril [Apuril, apuril], May, Iuin [Iuig], grâd charpin & rongne.

1.80
Z szóstej świetlanej chwały niebiańskiej
Przyjdzie gromić jakże mocno w Burżundii:
Potem wyłoni się potwór z nader odrażającego bydlęcia,
Marzec Mars, kwiecień czyścień, maj, czer-lip-iec osąwiec, wielka szarpanina i zgryz.

Czas przepowiedni


W 1 wersie otrzymujemy wyraźne wskazanie na szósty, według systemu Trithemiusa cykl anielski, Księżyca. Wyraz splendeur, chwała, zawiera bowiem ukryte wyrazy: pełnia siostry Selene (le plein de seur Selene). Czyli chodzi o okres pomiędzy 1533 a 1887 rokiem. Około, bo dat początku epoki Księżyca jest kilka, różniących się nieznacznie. Zatem jej pełnia przypadła na początek XVIII wieku. Wyznacza ją dokładnie połowa wieku anielskiego, czyli 177 lat po rozpoczęciu epoki. 1533 + 177 daje 1710 rok.
Jednak owa szóstka to nie tylko wskazanie epoki i stulecia, ale i planety.
Sięgnijmy do Perskiej Tablicy i użytej w niej zwyczajowej kolejności planet, która je ustawia według odległości od Ziemi, czyli od najbliższego Księżyca do najdalszego Saturna:
  1. Księżyc
  2. Merkury
  3. Wenus
  4. Słońce
  5. Mars
  6. Jowisz
  7. Saturn
Szóstą chwałą niebiańską jest w niej Jowisz gromowładca, któremu przypisuje się grzmienie, pioruny i deszcz. Zatem dostaliśmy potwierdzenie astrologiczne jakiej planety szukać.
Jowisz jest Chronokratorem wraz z Saturnem i wyznacza z nim cykle dwudziestoletnie. Jednak nie ma tu napomknienia o Saturnie, więc należy przyjąć, że Nostradamusowi szło o cykl samego Jowisza wokół Słońca, który wynosi 12 lat. Spróbujmy go zastosować.
Sześć owych dwunastoletnich cykli to 72 lata. Jeśli dodać do obliczonego roku pełni owe lata otrzymamy 1782 rok. Co ciekawe w tym właśnie roku na niebie odbyło się spotkanie obu królewskich planet, w znaku Strzelca! Gdzie Jowisz rozpoczyna swój osobisty cykl, rządzi niepodzielnie i ma moc sprawczą większą niż Saturn.
Nie jest to jeszcze dokładna data wydarzeń, jedynie wyznacznik głównych wpływów i okoliczności, czyli przeciągu czasu, w którym cała rzecz miała się rozwinąć i wydarzyć. De la sixiesme... znaczy dokładnie: od szóstej/w ciągu szóstej.., czyli nasz Autor sam stwierdza, że data, którą uzyskaliśmy jest zaledwie początkiem czegoś trwającego dłużej. W takim razie ważna jest również data zakończenia 12-letniego szóstego cyklu Jowisza. 1782+12=1794 rok. Wyznacza bowiem koniec przepowiadanych wypadków.

Tajemnicza ortografia


Jasna, klarowna, świetlana, po francusku claire, brzmi podobnie do słowa kler, fr. clergé. I w całych Centuriach z nim jest związana. Duchowieństwo jest w astrologii przypisane władaniu Jowisza. Ponadto rządzi on prawem i prawnikami. Generalnie ludźmi w togach.
Partykułę de można odczytywać jako wskazanie przyczyny, więc: na skutek czegoś, z powodu, ale także czasu: począwszy od, w ciągu. Czyli: Od szóstej/z powodu/z kleru splendor niebiański przyjdzie gromić... Przy czym nie jest jednoznaczne, kto kogo gromi, gdyż przy braku przecinka między wersami w różnych wersjach można rzecz odczytywać: z kleru niebiańską chwałę przyjdzie gromić... Lub też: W ciągu szóstej świetlaną/klerykalną chwałę niebiańską przyjdzie gromić, kto? potwór z kolejnego wersu.
Całe to sprytne zamieszanie powoduje język nie posiadający odmiany przez przypadki, które Nostradamus znał z łaciny i podstępnie stosował manewrując rodzajnikami lub ich brakiem, oraz znakami interpunkcyjnymi, bądź ich brakiem.

Burgundia to dawne terytorium germańskiego plemienia Burgundów, przed Rewolucją bardzo rozległe, sięgające od południa po północne tereny Francji, także Flandrii i Belgii. W trakcie Rewolucji „nowa topografia” okroiła księstwo, aby po II wojnie światowej zostało przeciętnym „województwem” we wschodniej części środkowej Francji. Miejsce zatem mogło posłużyć do opisania wydarzeń w całym kraju, jako wzorzec skutków awantury prawno-ustrojowej i zmian w tej dziedzinie dotykających regionów i prowincji.
Jednak jest coś jeszcze. Nazwa Bourgongne, zapisana z błędem (prawidłowo pisze się Bourgogne), w innych wersjach pisana małą literą lub Bourgoingne każe szukać wewnątrz wyrazu odpowiedzi na zagadkę. Bo nie chodzi tylko o Burgundię, ale coś ponadto. Zbadajmy to.
Nazwa składa się z bourg – wieś targowa, osada. Oraz gongne, bądź goingne. Można znaleźć podobne wyrazy, np. grogne – niezadowolenie, grogner – szemrać, lub nawet imię mitycznego potwora Gorgony, któremu Perseusz obciął głowę. Zapis Bourgoingne dziwnie przypomina w zapisie inne słowo, la bourgeoisie, czyli burżuazja, co wyjaśniałoby użycie małej litery w jednej z wersji. W sumie: szemrające z niezadowolenia mieszczaństwo...
Termin „burżuazja” jest potwierdzony już w 1538 roku, czyli Nostradamus znał to pojęcie. Znaczył wtedy tyle, co „wszyscy mieszkańcy osady”, a odpowiada łacińskiemu burgensia, status prawny człowieka uprawnionego do obywatelstwa. Czyli nie odnosił się ściśle do klasy mieszczańskiej, jak teraz, a ogółu obywateli danego miejsca i ich roli w państwie. Pamiętajmy, wszystkie znaczenia się liczą.
Nawiasem mówiąc identycznie pisana nazwa Burgundii wystąpiła w Centuriach jeszcze raz, w czterowierszu 2.76, który jak się okazuje ma z niniejszym związek czasów, zdarzeń i bohatera. 

Rodzaj i zasięg przepowiedni


Z analizy dwóch wersów zyskaliśmy już mnóstwo informacji. W czasie trwania epoki anioła Księżyca, pod koniec XVIII wieku, miała we Francji rozpętać się burza i ogromna dyskusja, prowadząca do zmian w prawie państwowym. Jej ofiarami mieli paść reprezentanci „splendoru niebiańskiego”. A motorem sprawczym stać się przedstawiciele mieszczaństwa, niezadowoleni z klas pełnych chwały, czyli szlachty i duchowieństwa. Największym splendorem obdarzony jest król, traktowany jako przedstawiciel Nieba na ziemi, oraz papież, zatem ich rola ma być mocno dyskutowana, oskarżana i gromiona. Ma odbyć się coś w rodzaju sądu, bowiem Jowisz jest też najwyższym sędzią w Areopagu.
Teraz wiemy już dobrze, jakie dokładnie wydarzenia miał na myśli Nostradamus. Chodzi rzeczywiście o Rewolucję Francuską.

Zniżając lot i wychodząc z układów i cykli kosmicznych określających czas, przejdźmy do sytuacji politycznej w podanym miejscu. Scharakteryzowanej tymi samymi słowami! W dwóch pierwszych wersach mamy wymienione trzy stany społeczne biorące udział w Jowiszowym sporze: kler (claire), szlachtę (splendeur celeste) oraz mieszczaństwo (bourgoingne), rozumiane jako ogół zwykłych obywateli (Stan Trzeci). Tę rzecz opisuje historia. Otóż nieurodzaj, kryzys finansowy i widmo głodu w kraju kazało Ludwikowi XVI zwołać Stany Generalne, po długiej przerwie od 1614 roku, w maju roku 1789. Przy czym pod naporem społecznym podwojono w nich ilość przedstawicieli mieszczaństwa, co sprawiło, że pozostałe dwa wyższe stany musiały się zacząć z nim liczyć.
Przechodząc jeszcze niżej, od zbiorowych procesów do indywidualnych bohaterów wydarzeń zobaczymy, że te same słowa pokazują również dwóch ludzi, znamiennych dla czasu i tematyki czterowiersza!


Pierwszy gromiący


Pierwszym z nich był Charles-Maurice de Talleyrand-Périgord, pochodzący z wpływowej rodziny szlacheckiej, późniejszy wieloletni mąż stanu i dyplomata. Karierę polityczną rozpoczął jako ksiądz, który w 1789 roku został konsekrowany na biskupa Autun. Tak się składa, że diecezja Autun leży na obszarze dawnej Burgundii i w regionie, który do tej pory zachował ją w nazwie. Mamy zatem przedstawiciela zawodu podległego Jowiszowi, wysokiego rangą kapłana, który został wybrany większością głosów Stanu Trzeciego (burżuazji) na przedstawiciela kleru w Stanach Generalnych. Zgłosił tam wniosek o „środkach nadzwyczajnych” prowadzący do sekularyzacji dóbr kościelnych. Motywując go złym stanem finansów państwa i koniecznością sięgnięcia po majątek tych, którzy go zachowują. Kiedy następnie uchwalono, że katolicyzm przestaje być religią państwową, nie chciał tego potępić, czym naraził się Kościołowi, i w rezultacie został ekskomunikowany. Ponadto był współtwórcą konstytucji cywilnej kleru. Proklamowała ona zerwanie z Rzymem i doprowadziła do wielkich rozłamów we Francji.
Tak wyglądało Jowiszowe grzmienie ze strony burgundzkiego biskupa, politycznego sternika i wyraziciela wezbranych nastrojów społecznych dążących do radykalnych zmian w stosunkach państwo-kościół. Swoją drogą był spod znaku nowatorskiego Wodnika, a jego urodzinowemu Słońcu przyświecała opozycja Jowisza w znaku Lwa.

Drugi gromiący


3 wers dotyczy już kogoś innego. Talleyrand, acz człowiek dla współczesnych szokująco wyrażający ducha czasów i nazywany „przebiegłym diabłem” nie był potworem, jedynie radykalnym reformatorem dążącym do uspokojenia napięć społecznych każdym dopuszczalnym sposobem. Potwór wyłonił się spośród ludzi prawa, również podległego Jowiszowi. I również grzmiał z trybuny i gromił w imię sprawiedliwości przedstawicieli splendoru niebiańskiego, najpierw przyczyniając się do uchwał anty-klerykalnych, a potem oskarżając rodzinę królewską.

Był to Maximilien Marie Isidore de Robespierre urodzony w Arras dnia 6 maja 1758 roku, o godz. 2.00 w nocy. Swoją drogą miasto owo należało do księstwa Burgundii w czasach jego dawnej świetności!


Szczególna pisownia z apostrofem wyrazu naistre, rodzić się, wyłaniać podpowiada, że trzeba poszukać ukrytego znaczenia owego n`aystra, a więc: n` (nay), urodzony, est – jest, ne – nie, astre, gwiazda. Chodzi o pojawienie się kogoś rodem z gwiazd? Może niekoniecznie kosmity, choć Stanisława Przybyszewska, autorka „Sprawy Dantona” skłonna była mu oddać wszelkie nadludzkie honory, ale to z pewnością wskazówka, aby sięgnąć do zodiaku. Poza tym jest tu zdanie: nie jest urodzony gwiazdą. Jeśli zaś gwiazdę utożsamić z chwałą niebiańską, to jest mowa o jego głęboko skrywanym kompleksie, który sprawił, że zmienił się w twórcę Wielkiego Terroru, chcąc mściwie zniszczyć wyniosły świat, dla którego był „ nader odrażający”. Otóż był on jednym z kilkorga dzieci pewnego prawnika z niebogatej szlacheckiej rodziny, który miał je z córką piwowara. Legalizacja związku, motywowana ciążą nigdy nie została zaaprobowana przez rodzinę Robespierre`ów, kobieta zmarła przy piątym porodzie, a Maksymilian, opuszczony przez ojca, wychowywany przez dziadków zapewne mocno przeżywał wzgardę związaną ze swym nieaprobowanym pochodzeniem.
Znając datę urodzin potwora wiemy, co przepowiedział Nostradamus, zwąc go bydlęciem, beste, bestią. Był bowiem spod znaku Byka.
Patrząc w jego horoskop widzimy oprócz Słońca w Byku, Księżyc zmierzający do nowiu (tj. odnowienia epoki), oraz Jowisza znajdującego się w zenicie i we własnym znaku Strzelca, czyli bardzo silnego. O tym, że znalazł się wtedy w koniunkcji z Plutonem, bogiem piekieł, czyli iście „czarną gwiazdą” Nostradamus miał prawo nie wiedzieć. Ale – nie łudźmy się - wiedział, tak samo jak znał kalendarz starorzymski, gregoriański i rewolucyjny. I Bóg wie jeszcze jaki.
Ponadto przymiotnik tres hideuse (nader odrażający), w innej wersji zapisano razem: treshideuse, podpowiadając, że trzeba szukać ukrytego sensu. Otóż znajduje się w nim podobieństwo do słów: res idéaliste, rzecz/sprawa/republika oraz ideowiec, idealista. Zatem jest to dodatkowa informacja. Potworem okaże się grzmiący Jowiszowo ideowiec republikański spod znaku Byka, nie szlachcic pragnący bezskutecznie nim zostać.

Koniec potwora


W czasie, gdy Robespierre wysunął się na czoło rewolucji, po uwięzieniu rodziny królewskiej, Talleyrand umknął do Londynu, a potem do Ameryki, lękając się dla siebie tego samego, co groziło królowi. Za to Robespierre grzmiał i gromił z całą mocą krasomówczą, z początku optując przeciwko karze śmierci i za monarchią konstytucyjną. Dzięki prostemu stylowi życia i nieprzekupności (Panna jest cnotliwa nade wszystko, a miał ją w horoskopowym 8 domu cudzych pieniędzy) zyskał tym sobie wielką popularność. Wkrótce jednak, gdy obalono monarchię w 1792 roku, a on został członkiem Konwentu Narodowego nagle krańcowo zmienił poglądy. Wziął udział w procesie króla i wygłosił płomienną mowę na rzecz skazania go na śmierć.

Czas końca


Przejdźmy do ostatniego wersu, w którym wymienione są miesiące pełne dręczenia i szarpania. Charpin & rongne to trzony wyrazów: charpente, charpenter – szkielet, plan oraz ciosać, w przenośni: układać plan. Dając obraz nowej konstrukcji budowlanej, zbudowanej w jakimś celu. Oraz rogneux rogneur – parszywy obcinacz obcinający wpływy innych, i jeszcze: ronger – gryźć, przeżerać, trawić, toczyć, co pasuje do powiedzenia, które ukuto, że „rewolucja pożarła własne dzieci” oraz rouge - czerwony, tj. rewolucjonista. Mamy zatem genialny skrót ilustrujący wynalazek gilotyny wycinającej w pień wpływowych wrogów, co się zemściło na „obcinaczu”.
Dodatkowo wewnątrz wyrazu charpin ukrywa się harpia, kolejny, już trzeci potwór w tym czterowierszu, po gorgonie i monstrum. To iście piekielny obraz czasu szalejących demonów, panoszącej się śmierci, głodu, przerażenia i okrucieństwa.

Marzec po francusku to Mars, planeta konfliktów, krwi i broni żelaznej. W pierwszych edycjach kwiecień (avril) pisany jest apuril, od łacińskiego słowa znaczącego czyścić złoto (złoto, jak wiemy związane jest z symbolem króla, l`or-roi), a czerwiec (juin) zapisany Iuig podpowiada jeszcze znaczenie od juger, sądzić oraz imię Louis, Ludwik (I jest identyczne z małym L).
Nazwy miesięcy ukrywają informację w stylu: Mars będzie czyścił złoto królewskie sądem nad Jego Wysokością Ludwikiem. Albo też: Marsem oczyści króla Ludwika majestat sądu.

Komentatorzy na ogół uważają, że podane miesiące dotyczą nawarstwiających się kłopotów monarchy w 1791 roku, aż do chwili jego nieudanej ucieczki zagranicę podjętej w czerwcu, nie są one jednak nazbyt wyraziste wobec diabolicznego podkładu ukrytego w całym zdaniu. Dlatego jestem pewna, że trzeba je przypisać dacie możliwej do obliczenia w tym czterowierszu. Czyli ostatnim miesiącom działalności i życia potwora Robespierre`a. Który skazał na śmierć parę królewską.

W marcu 1794 roku rewolucja zaczęła pożerać swoje dzieci. Gilotyna, po ustawionym procesie pozbawiła głów przedstawicieli radykalnego odłamu herberystów.
5 kwietnia 1794 roku został ścięty popularny wśród ludu George Danton. Oprócz niego wielu innych oczywiście.
W maju (wiążą się z nim słowa takie jak majestat, major, umajenie) Robespierre wprowadził oficjalny kult Istoty Najwyższej, który sam wymyślił i którym chciał storpedować rzymską religię. Nawet został głównym kapłanem uroczystej procesji ku jej czci.
W czerwcu uchwały rządu rewolucyjnego rozpoczęły okres wzmożonego terroru. Gilotyna pracowała bez przerwy, skazywano niewinnych ludzi w trybie przyspieszonym tylko w wyniku podejrzenia.
W lipcu (nazwa czerwca Iuin zaczyna się tak samo jak Iuillet – lipiec) dokonano zamachu, prędkiego sądu i potwór Robespierre, który doprowadził do zaistnienia terroru stracił głowę.
Swoją drogą trzeba przyznać, że podane miesiące i wydarzenia w ich czasie są w zgodzie z kalendarzem gregoriańskim!

Omówienie tematu czterowiersza partnerskiego tej historii znajduje się we wpisie następnym...

niedziela, 21 lipca 2019

Góra Jowisza

Podążam dalej śladem dat w głąb „Proroctw” Nostradamusa. Oto kolejny czterowiersz, 69 z I centurii, najpierw w oryginale, potem w moim tłumaczeniu.

La grand montagne ronde de sept stades,
Apres paix, guerre, faim, inondation,
Roulera loin abismant grands contrades,
Mesmes antiques [inna wersja: antigues], & grand [inna wersja: grands] fondation.

1.69
Wielkiej góry straż krążąca od siedmiu stadiów,
Po pokoju, wojnie, głodzie, zalewie,
Potoczy się daleko zaprzepaszczająca wielkie okolice,
Nawet starożytnych i wielkich podwalinę.

Oczywiście, aby dogłębnie zrozumieć ten kwadryn, musimy najpierw ustalić, czym jest wielka góra wymieniona w 1 wersie?

Słowniki symboli powiedzą nam, że wielka góra obrazuje hierarchię, niedosiężność, wysokość, władzę, kontrolę, ducha górującego nad materią, podporę nieba, oś świata.


Badanie wnętrza wyrazów

Głębiej potrafi sięgnąć etymologia i Ptasia Mowa, którą pasjonowali się hermetycy i poeci w czasach Nostradamusa. Każdy język zawiera ukryte treści przez pokrewieństwo wyrazów i sylaby, a nawet poszczególne głoski. Język francuski ma tę dodatkową specyfikę, że literowy zapis głosek jest od nich różny, zatem inaczej się pisze, a inaczej czyta. Nostradamus bawił się tym po mistrzowsku, wykorzystując wszelkie możliwości dodatkowego przekazu informacji, do tego stopnia, że są czterowiersze, które mają kilka równoprawnych sposobów zrozumienia, także ten pisany i słuchany. Wspominam o tym, aby uzmysłowić Państwu, że kwadryny rządzą się nie tylko poetycką wersyfikacją, rytmem i rymem, ale także zawierają zapis podprogowy, który uruchamia się, gdy czytelnik zaczyna zgłębiać każde użyte słowo, jego zasadność, a tym bardziej pozorny bezsens czy błędny zapis. Słowa w swojej zawartości sięgają różnych przestrzeni, budzą skojarzenia, które zaczynają się łączyć ze sobą, niosąc pełny obraz zdarzeń czy zjawisk na różnych poziomach znaczeniowych.
Musicie mi wierzyć, że można się tym zachwycić i dać porwać w nieznane krainy najgłębszych i niewyrażalnych odczuć i wizji. Pierwsze wrażenie chaosu i niezrozumiałości, przez dokładne i systematyczne studia i porównania słów w różnych używanych przez Autora kontekstach w całym jego dziele, zaczyna przemieniać się w uczucie pewności, uruchamia się intuicja i czytelnik wchodzi wyobraźnią w gąszcz informacji bezpiecznie, prowadzony tajemną ścieżką, która się przed nim uchyla. Jeśli tego nie potrafi i trzyma się jedynie zewnętrznego, racjonalnego znaczenia słów, lub idzie za każdym niesprawdzonym skojarzeniem czy wymysłem, może co najwyżej popaść w lęk, zdumienie, zmieszanie, drwinę, złość lub fanatyzm, mający niewiele wspólnego z tym, czego naprawdę dotyczy przepowiednia.
Swoją drogą ten ukryty poziom znaczeń cechuje wszelkie święte pisma, studiowane i zgłębiane od tysięcy lat na świecie. Dzieło Nostradamusa jest im równe.

Ukryta treść 1 wersu

Krótko mówiąc, wymowa niektórych wyrazów lub zbitków słów francuskich może mieć inny, dodatkowy sens niż ten w zapisie, a także na odwrót. W tym wypadku rzecz jest stosunkowo prosta. Drobne błędy ortograficzne zawsze są wskazówką, aby poszperać w wewnętrznym znaczeniu słów. Sam zapis La grand montagne zawiera błąd, bowiem przymiotnik grand jest rodzaju męskiego, a góra żeńskiego. Chyba, że grand odnieść do męskiego mont (góra), co sprowadza konieczność rozdzielenia słowa montagne, jako mont d`agne: góra anioła... Idąc tym tropem zauważamy, że wyraz montagne zawiera w sobie inne: mont – góra, montage – przyrząd, podnoszenie się, podłączenie, oraz agne – anioł, age – wiek, aîné – starszy, pierworodny.
Ponadto żeński rodzajnik La może odnosić się do czasu i przestrzeni i znaczyć: Tam (lub wtedy). Można go nawet zapisać w formie L`a, dla ucha nie ma żadnej różnicy, a dla oka owszem, bo znaczy: Tam/wtedy posiada góra anielski ront od siedmiu stadiów...

Wyraz stade oznacza jednakowo:
- stadion, boisko (a więc grę, zawody, współzawodnictwo),
- starożytną miarę czasu (4 lata pomiędzy olimpiadami nazywano stadionem),
- miarę odległości (długość bieżni stadionu, ok. 180 m),
- stadium, czyli kolejny stopień cyklu, etap rozwoju.
7 stadiów nawiązuje do 7 tysięcy lat trwania świata przejawionego, lub też 7 stopni drabiny Jakubowej wiodącej do nieba niczym 7 sfer niebieskich, ponadto do geograficznych Siedmiu Klimatów z Tablicy Perskiej rządzonych przez 7 planet Układu Słonecznego i do siedmiu cykli anielskich w systemie opata Trithemiusa.

Rozbrajając ten zapis można go zrozumieć następująco: góra ustanowiona przez wielkiego jest rządzona przez anielską straż mającą wyznaczone cykliczne warty, w ciągu każdego z siedmiu stadiów czasu i na każdym z siedmiu „stadionów”, inaczej w strefach podległych, przestrzeniach gry.
La grand mont agne wnosi obraz wznoszącej się w górę struktury, pełniącej funkcję narzędzia zamontowanego (mont montage) przez wielkiego anioła, najstarszego syna (aîné agne) spośród innych tworzących patrol (mont d`agne ronde) zawiadujący wiekami anielskimi (age agne) i okrążający ją cyklicznie (ronde).

Anioły to byty religijne rodem z Biblii. Tymczasem potężne góry pierwotnie były tronami bogów. Poszukajmy w mitologii. Otóż siedzibą Jowisza-Zeusa, gromowładcy, w astrologii patrona duchowieństwa, religii i nauki, był grecki Olimp.
Był on pierwszym, który przeżył narodziny i najważniejszym synem boga ojca, Saturna, władcy złotego wieku. I to jest niewątpliwie jego góra.


Ten wniosek potwierdza cytat z Listu do Króla Henryka z II tomu Proroctw, gdzie Nostradamus opowiada o „górze Jowisz”, opisując wydarzenia z przyszłości, które już się częściowo spełniły, reszta jest przed nami.
Na planie materialnej rzeczywistości to dawny Rzym, zbudowany na 7 wzgórzach, podwalina cywilizacji łacińskiej, którą zawiaduje dotąd Watykan, ośrodek kościelny, ze swego charakteru przynależny domenie Jowiszowej.
Jako jeden z siedmiu aniołów planetarnych w starożytnym systemie Trithemiusa nosi imię archanioła Zachariela.

Niewidzialna instalacja

Natomiast wyraz ronde, jako przymiotnik znaczy: okrągła, w odniesieniu do góry (la montagne). W czterowierszach dotyczy zawsze bezpośrednio lub dodatkowo kręgu (tarczy) księżyca, czyli wzrastania w moc ku pełni, wskazuje też swoim znaczeniem astrologicznym na kierunek wschodni. D`agne ronde, anielskie rondo to własność Gabriela, lub planetarnie Luny-Księżyca. Okrągłość, to brzemienność i kulminacja, po której przychodzi zmiana i działanie odwrotne. Rośnięcie i kurczenie się, zanikanie.
Jeśli ronde przypiszemy kształtowi góry, to można wyobrazić ją sobie jako wysoki krągły walec sięgający nieba, rodzaj wieży na okrągłej podstawie świata, słup, środek mandali, w jakiś szczególny sposób związany z Księżycem. Być może jest to subtelna instalacja łącząca ziemię i Księżyc, materię i światy astralne, niewidzialne dla oka, związane także ze śnieniem. Rodzaj egregora, zawierającego plan działania w czasie i przestrzeni, strzegącego go, zaprojektowanego przez najważniejszy rozgrywający grę w materii byt. Który zwiemy Jowiszem, tym, który odebrał władzę ojcu i zaczął dyktować swoje warunki, powołując na świat dwunastkę bogów olimpijskich. W astrologii jest bogiem płodności i obfitości, zsyła wszystkiego dużo, a nawet w nadmiarze. Jako Gromowładny zsyła deszcze, potopy i karę za przewiny wobec ustanowionego prawa. Krągłość zaprojektowanej przez niego góry wzrasta w moc od siedmiu wieków anielskich i w siódmym ma dojść do swego wypełnienia.
Przypomnę: siedem wieków anielskich to tzw. długi wiek (long siècle), cykl Latony, który omawiałam przy okazji czterowiersza 1.62. Okres trwania cywilizacji łacińskiej, powołanej do sterowania światem. 2480 lat. Które mają dojść swego końca około 2242 roku n.e.

Przy 1 wersie warto się zatrzymać. I rozważyć dokładnie jednoczesne istnienie tej wzniosłej góry, zamontowanej świadomie przez wyższe byty pod wodzą jednego największego z nich, stanowiące hierarchię i władające czasem, procesem rozwoju świata, przyrody i ludzkości dziejącym się przez tysiące lat, tak samo jak przestrzenią, ponieważ aniołom planetarnym podlegają klimaty ziemskie, ściśle określone przez dawną astrologię strefy Ziemi rozciągające się równoleżnikowo od tropiku ku biegunom.
Rzymski Jowisz ma swoją siedzibę na Olimpie jako Zeus, zawiaduje więc także prawosławnym odłamem chrześcijaństwa, co potwierdza związek słowa stade ze stadionem i miarą grecką. Jako anioł planetarny zarządza drugim klimatem według Tablicy Perskiej, czyli Asyrią, Turcją i Persją. To on przewodził Persom, atakującym starożytną Grecję w czasach, gdy Rzym dopiero powstawał. W drugim wieku anielskim długiego cyklu, rządzonym według porządku babilońskiego przez Jowisza, czyli od mniej więcej 3 wieku p.n.e. do początku ery chrześcijańskiej, Rzym podbił półwysep, potem okoliczne krainy i stał się imperium.

Okres spełnienia

Cały 1 wers nadaje rozpiętość przepowiedni i wskazuje ponadto na czas jej wypełnienia. Rzeczy opisane dalej mają się wydarzyć w siódmym wieku anielskim, podległym aniołowi Słońca, który występuje zawsze w parze z Księżycem (d`agne ronde), na obszarze władanym tradycyjnie przez Jowisza, a więc w drugim klimacie oraz krajach i miastach spod znaków Strzelca i Ryb.
Gdy weźmiemy pod uwagę okres pełni, możemy pobawić się w liczenie.
Rok anielski ciągnie się 354 lata, które podzielone na 12 dają 29,5 letnie okresy „miesięczne”. Kulminacyjna pełnia zachodzi w połowie cyklu, czyli w szóstym miesiącu. 6 x 29,5 to 177 lat. Doliczmy tę ilość do końca przedostatniego cyklu anielskiego Księżyca. Jedną z dat jego zakończenia (rachunki różnią się o kilka lat) jest 1881 rok. Po dodaniu 177 lat otrzymamy datę, skąd już nam znaną? i wielokrotnie się pokazującą w różnych deszyfracjach, mianowicie blisko 2058/60/65 rok (zależnie z jakich wyliczeń wyjdziemy). Okres prawie 30 lat liczonych wstecz, czyli lata od mniej więcej 2028-30 roku to zbliżanie się do pełni. Rok blisko 2060 stanowi zaś granicę czasową opowiadanych dalej w czterowierszu wydarzeń.

Wydarzenia

2 wers wymienia je w wielkim, ale treściwym skrócie. Najpierw będzie pokój pełen obfitości dóbr tak samo na wschodzie (ronde, jako okrągła tarcza Księżyca w pełni), jak na zachodzie (siódme stadium podlega Słońcu), dzięki błogosławieństwu Jowisza (wielkiego instalatora góry). Po owym znaczącym i wypełniającym marzenia ludzi na świecie (góra jako oś kręgu ziemskiego) pokojowym okresie przyjdzie wojna. Na tyle niszcząca, że w jej wyniku zrodzi się głód, czyli powszechny kryzys i drożyzna. Obfitość zamieni się w przeciwieństwo. Płodność w jałowość.
Jowisz, gromowładny, pan deszczu i burzy nie będzie już błogosławił. „Ziemia jałowa w suchości wzrośnie”, czytamy w innym kwadrynie na ten sam temat. Raczej będzie powiększał to, co złe.
Po głodzie spowodowanym jałowieniem gleby i wysychaniem plonów przyjdą obfite deszcze i powodzie, kontynent zostanie nimi zalany. Nie tylko wodą, ponieważ Nostradamus używał wyrazu inondation także w znaczeniu zalewu obcych ludów. W tym kontekście ten wyraz występuje także w czterowierszu 2.93 i wydaje się, że opowiada tam szczegóły wydarzenia z omawianego tutaj kwadrynu.

Aniołowie są wśród nas

3 wers umieszcza owe wydarzenia w przestrzeni. Po osiągnięciu całkowitej kulminacji siódmego cyklu (okrągłości) straż góry zaczyna zanikać w miejscu, gdzie do tej pory była obecna. Długi wiek (long siècle) się kończy, bez możliwości odnowienia. Góra, inaczej mówiąc hierarchia anielska związana jakimś sposobem z duchowieństwem, czyli wysoka subtelna instalacja obraca się, wiruje i ziemska instytucja upada pozbawiona wsparcia. Zanikanie kontrolującego wpływu góry kapłańskiej pogrąża świat w chaosie dramatycznych przemian.
Występuje tu szczególna zamiana wznoszenia się wielkiej góry na rozprzestrzenianie daleko. Tak jakby w tym momencie wszelkie duchowe siły z krążącej straży znalazły się na ziemskim boisku gry, porzucając wyższowymiarowe strefy bytu. Instalacja znika. Aniołowie rodzą się na ziemi, aby pomóc ludziom rozegrać swój los w najtrudniejszym dla nich momencie dziejów. Pomagają przenieść go w inne miejsce, aby tam mógł dojść swego spełnienia. Zwiedzeni materią hierarchowie zaś tracą trony, znaczenie i władzę.

Czasownik rouler to nie tylko toczenie, ale i wędrowanie, snucie czegoś, obracanie, zwijanie, a nawet grzmienie i huczenie (turkotanie). Dlatego z pozoru groźny obraz ma swoje pozytywne znaczenie. Wali się dotychczasowa podstawa świata, tradycyjne i stabilne zasady łączące ludzi na pewnym terenie z niebem i Bogiem. Niewzruszona góra jako stolica strzegąca moralnego ładu i prawa, rusza ze swego miejsca, ziemscy reprezentanci straży anielskiej idą w lud, rozprzestrzeniają swoją dotąd hermetyczną wiedzę i przenoszą ją w daleką głąb kontynentu. Zostawiając za sobą gruzy sztucznych struktur, stanowisk, dogmatów i przykazań, by wspomóc narodziny gdzieś indziej innego rodzaju, uwolnionej od kontroli świadomości.

Zaprzepaszczająca, abismant zawiera wyraz abime, przepaść, czeluść, co często dotyczy piekła. Nie obejdzie się bez najgorszego dla dotychczasowej ostoi góry Jowisza i dla krain, przez które podpora nieba ruszona z posad z hałasem się przetoczy i które zaleje powodzią migrujących wraz z jej upadkiem ludów. Zostawiając je samym sobie.

Rozkład dotychczasowych trwałych, choć już zmurszałych struktur kościoła pociągnie za sobą upadek zdolności samoobrony społeczeństw i zwycięstwo wroga, cokolwiek i kogokolwiek pod to pojęcie podstawimy. Czeluście to nie tylko moralny upadek, krytykujące, atakujące i wciągające w duchową przepaść siły rozkładu, ale i głębie przestrzeni. Głębiami Nostradamus nazywał dalsze i bardzo dalekie rejony świata, dale.
Pustkę po górze zapełniają natychmiast cienie wartości. Wszystko, co błędne, obłędne, złe, wyklęte, zmysłowe, okrutne, egoistyczne, ale trzymane dotąd w karności przez mentalną stabilną strukturę zbiorowej świadomości, powstanie niczym wcielone koszmary, realizując swój każdy dziki zamysł i przekonanie. Zniszczą one do gruntu wszystkie podstawy, na których wspierała się dotychczasowa cywilizacja.
Ten proces ma najpierw objąć okoliczne wielkie krainy, wychodząc z rejonu władanego przez Księżyc (tj. Arabię i Lewant oraz Rosję i kraje prawosławne). Wyraz contrades pochodzi z łaciny, a potem włoskiego contrada, gdzie oznacza krainy, okolice, dzielnice, regiony, a także peryferie, przedmieścia. Po francusku odpowiada mu wyraz contrées, strony okoliczne, przyległe i podległe.
Aż dojdzie do całkowitego unicestwienia podwaliny, założonej przez starożytnych i wielkich, bądź wielkiego. Gdzie jej szukać? Trzeba się cofnąć wyobraźnią do długiego siedmiokrotnego cyklu anielskiego poprzedzającego obecnie trwający cykl Latony. I do sił, które zbudowały Imperium.

Aż do gruntu

Wyraz fondation, podwalina, fundament, znaczy również fundacja i ofiarowanie. Fond to podkład, dno, głąb, spód, garstka czegoś, naturalne zagłębienie. Dation – danie jakiejś rzeczy w spłacie za inną. Również date – data, datowanie, wyznaczanie terminu. W ten sposób fundament imperium Rzymskiego posłużył dalej budowaniu imperium chrześcijańskiego.
Istnieje wersja zapisu wyrazu antiques – antyczni, starożytni, jako antigues, co nawiązuje do wyrazu antagoniques – przeciwni. Rzym zbudowali potomkowie Trojan, przybyłych z Azji Mniejszej po zburzeniu Troi, symbolu poprzedniego władztwa. I przez kilka wieków był stolicą pogańskiego, a więc antagonistycznego wobec chrześcijaństwa świata.
Jowisz w astrologii patronuje religiom, dlatego trzeba szukać w fundamencie podkładu duchowego. Jest nim son – ton, dźwięk, ponieważ fondation można czytać także son-dation, gdyż literą f zastępowano w dawnym druku s. Jeśli fundament i fundacja stanęły na czymś nieznacznym i niewielkim ilościowo, to były to głoszone i dane w zamian za możliwość wznoszenia budowy słowa (dźwięki), nauki duchowe. Głoszone rytualne słowa i bicie w dzwony (sonner) zatwierdzone przez wielkiego Konstantyna stały się głębią podwaliny budowli o starożytnych korzeniach. Która teraz ma zniknąć zupełnie pod naporem zniszczeń zalewu obcych ludów i wody, bo son to także trociny.

Stosowne cytaty z Listu do Króla Henryka II:

[38] Wtóre [dziecko] tak się przedtem pogrąży przez towarzystwo Latynów, że zostanie powołana druga wyprawa wstrząsająca i mściwa zstępująca ku górze Jowisz, aby wspiąć się na Pireneje, nie będzie przeniesiona w starożytną monarchię, nastanie trzecie zalanie ludzką krwią, Mars nie znajdzie się w wielkim poście bardzo długo.

[96] Później przejdzie górę Jowisza Galijski Ogmion, wespół z jakże wielką liczbą, kiedy z wielkiej dali Cesarstwem swego wielkiego prawa będzie przedstawiana, i w owym czasie i jakiś czas później będzie obficie przelewana krew niewinnych przez garstkę wyniesionych hulaków; wówczas z powodu wielkich powodzi powściągnięta pamięć rzeczy z wielu narzędzi poweźmie nieobliczalną stratę, tak samo nauk i pism; która nastanie wedle Akwilończyków,

wtorek, 16 lipca 2019

Sfałszowany kalendarz czyli cykl Latony.

Po wielu latach zajmowania się dziełem Nostradamusa, przetłumaczeniu na polski większości jego dostępnej spuścizny i zgłębianiu zagadek, które zostawił potomnym do rozwiązania, muszę stwierdzić, że ni stąd ni zowąd zaczynam „czytać” między wierszami i rozumieć coraz więcej z tego, co w nich zostało zakryte. Szyfr dat uznaje się wciąż za nieodgadnięty, jednak komentatorzy przez wieki wykonali ogromną i drobiazgową pracę porównawczą, szperając nie tylko w historii i mitologii, ale i zapomnianych dziedzinach astrologii. Może nadchodzi czas, aby skorzystać z tej pracy i przyłożyć się do rzeczy ze świeżą głową? Zaprezentuję teraz Państwu moją próbę odczytu jednego z czterowierszy zawierających wzmiankę o czasie przepowiadanego wydarzenia. Takich czterowierszy jest oczywiście dużo więcej, każdy swoiście dla siebie zapięty na tajemny guziczek. Niemniej przy ich odszyfrowywaniu ważne jest, aby poznać dokładnie wskazówki samego Nostradamusa, które zawarł w dwóch listach wstępnych do Proroctw, zwanych Centuriami, pójść za nimi i zacząć rachować samodzielnie. Oto przykład.
Czterowiersz 62 z I centurii w oryginale brzmi następująco:

La grande perte las que feront les lettres,
Avant le cicle de Latona parfaict:
[Inna wersja: Avant le ciel de Lat on a parfaict:]
Feu [,] grand deluge plus par ignares sceptres,
Que de long siecle ne se verra refaict.

A w moim jak najbardziej zbliżonym tłumaczeniu tak:

Wielka strata, niestety! jaką uczynią pisma,
Przed cyklem Latony zwieńczonym:
[inna wersja: Przedtem niebo Latyńskie ma się za doskonałe]
Ogniem wielkim potopem bardziej przez ignoranckie berła,
Który za długiego wieku nie ujrzy siebie odnowionym.

Proszę się nie dziwić tym tekstom w nawiasie. Zazwyczaj różniących się od siebie wersji z pierwszych pełnoprawnych wydań jest przynajmniej dwie. Pełnego znaczenia ukrytych treści w wierszach oryginalnych nie da się przenieść w żaden inny język, wariantów odczytu jest przeważnie kilka i mało tego, wszystkie się sprawdzają.
Aby rozwikłać zagadkę daty w tym czterowierszu musimy sobie najpierw odpowiedzieć na to:


czym jest cykl Latony i ile trwa?

Sama nazwa różni się w różnych wydaniach Proroctw, le cicle de Latona, gdzieniegdzie występuje jako le ciel de Lat, niebo łacińskie lub Lat/ynów, co wskazuje na kosmos i cykliczne obiegi planet.
Mitologia grecka podaje, że nimfa Leto, albo Latona była matką bliźniąt, Apolla i Artemidy, za sprawą Zeusa. Spełnieniem jej tułaczego losu były narodziny boskich dzieci, które są uosobieniami Słońca i Księżyca. Narodziły się po siedmiu [!] miesiącach ciąży, w miejscu, gdzie nie padał żaden promień słońca. Dokładniej mówiąc, Artemida narodziła się wcześniej i pomogła bratu przyjść na świat bezpiecznie. Czyli Księżyc wystąpił przed Słońcem.
Można w tym micie doszukać się doskonałego nawiązania do siedmiokrotnego okresu czasu oraz nowiu, który w astrologii kończy i jednocześnie zaczyna nowy cykl księżycowo-słoneczny. Otóż owe narodziny cyklu odbyły się na styku zeszłej i obecnej serii siedmiu wieków anielskich, które mit zachował jako 7 miesięcy ciąży. Poprzedni bowiem siódemkowy okres również kończyły wieki Księżyca i Słońca, następujące po sobie i dążące do zrodzenia nowego rozdziału dziejów.

Przypomnijmy sobie. Pełen cykl stworzenia świata według systemu opata Trithemiusa, na który Nostradamus wielokrotnie się powoływał, trwa 3 mniejsze cykle anielskie. Każdy z tych cykli składa się z 7 wieków anielskich, gdy aniołowie planetarni wymieniają się władzą według tzw. porządku chaldejskiego. Jeden taki wiek trwa 354 lata i 4 miesiące. Czyli 7 wieków, tworzących mniejszy niebiański cykl świata ciągnie się 2480 lat i 4 miesiące.

Wersja zapisu le ciel de Lat, niebo łacińskie lub Latyńskie (Łacińskie), nie tylko wskazuje na czas, mierzony przez układy niebiańskie, ale również miejsce akcji.

Wikipedia mówi: Lacjum uważa się za kolebkę państwa rzymskiego. Północną część zamieszkiwali Latynowie, od których nazwę wzięła cała kraina, a także język, którym się posługiwano (łacina). Głównym miastem tego regionu stał się Rzym. W średniowieczu Lacjum przeszło w posiadanie papieży. Założone w 756 roku Państwo Kościelne przetrwało do 1870 roku, kiedy zostało przyłączone do Włoch, a w posiadaniu Kurii Rzymskiej pozostał jedynie Watykan.

Idąc tym tropem napotykamy informację, że założenie Rzymu, a wraz z nim początek kalendarza rzymskiego określa się na 21 kwietnia 753 r. p.n.e. Następnie, jak podaje Wikipedia: Kalendarz rzymski typu księżycowego stosowany był do reformy Juliusza Cezara. System królewski działał dobrze przez kilkaset lat, w końcu jednak stał się przedmiotem manipulacji odpowiedzialnych za niego kapłanów (pontyfików), którzy skracali rok lub wydłużali w zależności od doraźnych celów politycznych. W efekcie za rządów Juliusza Cezara kalendarz spieszył już o kwartał – miesiąc Ianuarius (pierwotnie zimowy) przypadał jesienią. Wymusiło to reformę juliańską w 46 r. p.n.e.

Innymi słowy cykl Latony to czas trwania cywilizacji łacińskiej.
Nawiasem mówiąc zadziwia prawie lustrzane podobieństwo dat, założenia Rzymu i Watykanu, tak jakby ktoś chciał podkreślić podobieństwo!

Chronologiczne kruczki

Jeśli przyjmiemy, że 2480 lat i 4 miesiące to długość cyklu Latony, jaką ma na myśli Nostradamus i odejmiemy tę ilość lat od końcowego terminu odgórnego, ustalonego przez Trithemiusa na podstawie systemu anielskiego, otrzymamy ok. 239 lub 245 rok p.n.e. jako jego początek. Zależy on od przyjęcia dokładnego momentu terme prefix, różnego w różnych obliczeniach, 2235, 2240, 2241, 2242 lub 2243 roku. Otrzymana data w żadnym razie jednak nie pokrywa się z datą założenia Rzymu i ustanowienia kalendarza rzymskiego!
Jeśli za początek cyklu Latony uznamy 753 rok p.n.e., to jego koniec wypadłby już w 1727 roku. Nie ma to większego sensu, cywilizacja łacińska ma się dobrze.

Przeszukując karty historii trudno się natknąć na jakieś znaczące wydarzenie, które przypadłoby na ok. 245 rok p.n.e. Tym bardziej związane z Lacjum, Rzymem, czy Latynami. Dlatego nasuwa się pewna natrętna myśl. Co, jeśli kalendarz ery chrześcijańskiej został w którymś momencie zafałszowany? Już nawet nie błędnie obliczony, o te 7-4 lata przez mnicha Dionizjusza Mniejszego (470-544 r. n.e.), któremu zlecił to zadanie papież Jan I. O czym przekonani są astronomowie i astrologowie również. Ale sztucznie wydłużony?
Kiedy, kto i po co miałby to zrobić?
Nie jestem w stanie dojść do wszystkich materiałów historycznych i chronograficznych na ten temat. Jednak są badacze, mniej lub bardziej poważni, w sensie wykształcenia i dorobku naukowego, którzy taki „błąd” kalendarzowy sugerują, a nawet udowadniają, na bazie dawnych zapisów historycznych i porównań z innymi starożytnymi i wciąż istniejącymi kalendarzami z różnych rejonów świata. Wśród nich dwaj naukowcy rosyjscy, Gleb Nosowski i Anatolij Fomienko, a u nas pasjonat tematu, Artur Lalak twierdzą, że jakieś zawiadujące zapisami kalendarzowymi siły świadomie „dodały” nam kilka wieków. Wszyscy różnią się, co do swoich obliczeń i konkluzji.

Ja, dołączając poniekąd do nich, trzymam się jedynie spuścizny Nostradamusa. A zbadawszy chronologie, które prorok z Salon podał w Liście do Henryka II, musiałam wyciągnąć pewne wnioski w tym względzie. Otóż we wstępie do II tomu Proroctw wymienił on różne okresy biblijne, składające się na tzw. Pierwszą i Drugą chronologię Nostradamusa. Tłumacząc tę pierwszą tak:

[H20] albowiem przeciąg czasu od naszych protoplastów, którzy nas poprzedzili jest taki, (znów się stawiając pod korektą bardziej zdrowego osądu), że pierwszy człowiek Adam zaistniał przed Noem około 1242 lata, nie licząc czasów rachunkiem pogan, jako wyłożył pisemnie Warron; lecz jedynie podług świętych zapisów i podług słabości mego ducha w mych astronomicznych kalkulacjach.

Wyraźnie, acz uprzejmie zlekceważył datowania Marcusa Terencjusza Warrona
(116-27 przed Chr.), który wprowadził sposób liczenia czasu od założenia Rzymu (wcześniej datowano latami panowania poszczególnych królów). Najprawdopodobniej będąc świadom, że ustalona przez Warrona data założenia Wiecznego Miasta jest obarczona błędem. Oparł się zaś na okresach lat podanych w Starym Testamencie, czyli kalendarzu żydowskim oraz na astronomicznych cyklach. Których żadna machlojka kapłanów zawiadujących kalendarzem państwowym nie jest w stanie zmienić.
A wymieniwszy poszczególne okresy na koniec stwierdził:

[25] ktoś może zarzucić niniejszemu rachunkowi nieprawdziwość, ponieważ różni się on w tym od Euzebiusza.

To istotna podpowiedź. Można się o tym przekonać, obliczając zaszyfrowane daty z innych czterowierszy. Euzebiusz z Cezarei pisał już w czasach chrześcijańskich i był prawą ręką cesarza Konstantyna Wielkiego, który zbudował (a raczej rozkazał zbudować) podwaliny kościoła katolickiego.

Rachuba czasu

Teraz sięgniemy do II Chronologii Nostradamusa, podanej w Liście do Króla. Czemu? Bo obejmuje ona okres od stworzenia świata do narodzin Jezusa Chrystusa, czyli podaje punkt na skali czasu, który nas interesuje. Nostradamus w podsumowaniu wymienił liczbę 4173 lata i 8 miesięcy.
Biorąc zatem tę datę za rzeczywisty początek kalendarza chrześcijańskiego naszej ery możemy odjąć od niej 753 lata trwania państwa rzymskiego. Przyjąwszy, że została prawidłowo obliczona przez Warrona, o którym Nostradamus dobrego zdania jednak nie wyraził. Otrzymamy hipotetyczną datę początku cyklu Latony na skali czasu ery stworzenia: 3423 rok liczony od początku świata.

Następnie dla sprawdzenia dodajmy do niej długość 7 wieków anielskich tworzących cykl Latony, czyli 2480 lat (i 4 miesiące). Otrzymujemy 5903 rok. Wynik różni się niemal o stulecie od „wielkiej liczby Siedem”, czyli 6001 roku, początku siódmego tysiąclecia, w kabale biblijnej wyznaczającego koniec długiego okresu rozwoju materialnego i początek panowania tysiącletniego Królestwa Bożego. Czyżby różnica 98 lat, choć raczej trzeba brać pod uwagę okrągłe stulecie, a owe 2 lata przypisać nieścisłości obliczeń lub latom zerowym, była tą, którą ukrył Warron? Lub rzymscy kapłani zarządzający kalendarzem w czasach Cesarstwa?

Sprawdźmy to. Po prostu przyjmijmy, że Warron pomylił się o okrągłe 100 lat i Rzym w rzeczywistości został założony w 653 roku przed naszą erą. Następnie, gdy od daty narodzin Jezusa Chrystusa wg Nostradamusa, czyli 4173 roku odejmiemy 653 lata otrzymamy 3520 rok. To data początku cyklu Latony, która ma trwać do 6000 roku włącznie, przez 2480 lat. Proszę sprawdzić.

Gdy od daty końca 6000 roku, czyli de facto 6001 odejmiemy rok narodzin Jezusa Chrystusa (wg Nostradamusa), tj. 4173, otrzymamy... 1828 lata naszej ery. Byłaby to prawdziwa data końca cyklu Latony. Jak wiemy, tak się nie stało. Coś wciąż jest nie tak. Muszą istnieć jeszcze jakieś ukryte wieki w kalendarzu naszej ery!
Różnica między terme prefix tj. 2243 rokiem, a uzyskanym 1828 rokiem wynosi 415 lat. Czyżby o tyle dodatkowych lat przyspieszono kalendarz od chwili założenia Rzymu, a o 315 ten, którego używamy?

Ponieważ cykl Latony powinien trwać od narodzin Jezusa Chrystusa jeszcze przez 1828 lat, to obecnie, licząc prosto, czyli odejmując od fałszywej daty 2019 owe dodane 415 lat, mielibyśmy 1604 rok prawdziwego kalendarza naszej ery! Brakuje do końca cyklu 224 lat. Jesteśmy w domu. Bo to się zgadza również z terme prefix, który wyznacza początek złotej ery Saturna, ustalony przez dawnych uczonych na ok. 2240/43 rok. Wynika to z rachunku 2243-2019=224.

Inne wnioski

Wyraz parfait oznacza doskonałe, skończone, wyborne, w sensie dokonania czynności całkowicie, do końca i z sukcesem. Tłumaczę jako zwieńczenie, ponieważ w ten sposób można oddać po polsku owe znaczenia w jednym, coś doskonałego, idealnego i ukończonego. Cykl Latony dopełnia się dokładnie wraz z anielskim wiekiem Słońca, ostatnim w siedmiokrotnym cyklu anielskim i ostatnim spośród 21 wieków rządzonych 3 razy po kolei przez siedmiu aniołów planetarnych. Szukając go doszliśmy jednak bardzo istotnych nieścisłości. Które ostatnio wypływają na różnych ścieżkach alternatywnych badań historyków, biblistów i pasjonatów, zatem nie tylko ja to zauważyłam, jedynie badając chronologie podane przez Nostradamusa.

Czy takie fałsze, gdyby nagle z jakichś powodów zostały przekonująco ujawnione nie spowodowałyby jakiegoś konfliktu i w efekcie „wielkiej straty”, o której mówi 1 wers omawianego czterowiersza, tego nie możemy stwierdzić, nim się sprawa dziać nie zacznie. Być może, gdyby zawierały jakieś ważne informacje technologiczne, bądź konkretne zarzuty wobec fałszerzy i ich motywów. W każdym razie coś potężnie śmierdzi u samej głowy. 
Lettres w rozumieniu: pisma, można odnieść do różnych interpretacji Pisma Świętego oraz religijnych zatargów z wielu różnych miejsc i czasów. Ten wyraz jednak znaczy też: litery, listy, literatura, lub ogólnie nauki humanistyczne. Zatem chodzi o zapisy i dokumenty pisane, świadczące zakłamaną historię i dające nam fałszywe podstawy rozumienia siebie i naszego świata. Ponadto wyraz feront, uczynią, spowodują, można równie dobrze przeczytać seront, ponieważ w dawnym druku pisano s jako f. W takim razie 1 wers brzmi: Wielką zgubą niestety będą pisma (lub litery, list etc.)...
2 wers czterowiersza nie ogłasza dokładnej daty zaistnienia owej straty, jednak mówi, że stanie się to przed końcem cyklu Latony i wieku Słońca. Przed tą straszną awanturą zaś wszyscy będą zadowoleni i święcie przekonani, że stoją na prawdziwym i stabilnym podłożu swej cywilizacji i kultury, która jest wieczna. 
Parfaict, składa się z wyrazów: faict par sainct secte, uczynione doskonałym przez świętą sektę, lub: skończone przez czyn wyklętej sekty.

3 wers wymienia formę zniszczeń jakie nastaną na terenie łacińskim, Lacjum, czyli Watykanu, Rzymu i ogólnie Włoch, do czego przyczynią się głupi i ciemni rządzący. Ignorancka ciemnota w ustach hermetyka Nostradamusa oznacza materializm, zamknięcie na sprawy niewidzialne dla „szkiełka i oka”, niedowiarstwo. Legendarna biblioteka Watykańska skrywa podobno skarby ludzkich kronik, dokumentów i uczonych ksiąg z czasów dalekiej starożytności. Być może Nostradamus wzdycha, widząc katastrofalny pożar i powódź w tym właśnie miejscu. Brak przecinka w jednej z wersji, a gdy go nie ma przymiotnik "wielki" mający odniesienie jednakowo do ognia i powodzi, wskazuje na jeden wpływ i przyczynę, której niszczący skutek będzie powiększony przez ignorujących duchowe sprawy polityków.

W 4 wersie znajduje się konkluzja: strata będzie tak ogromna, że aż do końca długiego wieku panowania anioła Słońca, czyli 2240/43 roku, nie zostanie naprawiona.