Czterowiersz 62 z I centurii w
oryginale brzmi następująco:
La grande perte
las que feront les lettres,
Avant le cicle
de Latona parfaict:
[Inna
wersja: Avant le ciel de Lat on a parfaict:]
Feu [,] grand
deluge plus par ignares sceptres,
Que de long
siecle ne se verra refaict.
A w moim jak najbardziej zbliżonym
tłumaczeniu tak:
Wielka
strata, niestety! jaką uczynią pisma,
Przed
cyklem Latony zwieńczonym:
[inna
wersja: Przedtem niebo Latyńskie ma się za doskonałe]
Ogniem
wielkim potopem bardziej przez ignoranckie berła,
Który
za długiego wieku nie ujrzy siebie odnowionym.
Proszę się nie dziwić tym tekstom w
nawiasie. Zazwyczaj różniących się od siebie wersji z pierwszych
pełnoprawnych wydań jest przynajmniej dwie. Pełnego znaczenia
ukrytych treści w wierszach oryginalnych nie da się przenieść w
żaden inny język, wariantów odczytu jest przeważnie kilka i mało
tego, wszystkie się sprawdzają.
Aby rozwikłać zagadkę daty w tym
czterowierszu musimy sobie najpierw odpowiedzieć na to:
czym jest cykl Latony i ile trwa?
Sama nazwa różni się w różnych
wydaniach Proroctw, le cicle de Latona, gdzieniegdzie
występuje jako le ciel de Lat, niebo łacińskie lub
Lat/ynów, co wskazuje na kosmos i cykliczne obiegi planet.
Mitologia grecka podaje, że nimfa
Leto, albo Latona była matką bliźniąt, Apolla i Artemidy, za
sprawą Zeusa. Spełnieniem jej tułaczego losu były narodziny
boskich dzieci, które są uosobieniami Słońca i Księżyca.
Narodziły się po siedmiu [!] miesiącach ciąży, w miejscu, gdzie
nie padał żaden promień słońca. Dokładniej mówiąc, Artemida
narodziła się wcześniej i pomogła bratu przyjść na świat
bezpiecznie. Czyli Księżyc wystąpił przed Słońcem.
Można w tym micie doszukać się
doskonałego nawiązania do siedmiokrotnego okresu czasu oraz nowiu,
który w astrologii kończy i jednocześnie zaczyna nowy cykl
księżycowo-słoneczny. Otóż owe narodziny cyklu odbyły się na
styku zeszłej i obecnej serii siedmiu wieków anielskich, które mit
zachował jako 7 miesięcy ciąży. Poprzedni bowiem siódemkowy
okres również kończyły wieki Księżyca i Słońca, następujące
po sobie i dążące do zrodzenia nowego rozdziału dziejów.
Przypomnijmy sobie. Pełen cykl
stworzenia świata według systemu opata Trithemiusa, na który
Nostradamus wielokrotnie się powoływał, trwa 3 mniejsze cykle
anielskie. Każdy z tych cykli składa się z 7 wieków anielskich,
gdy aniołowie planetarni wymieniają się władzą według tzw.
porządku chaldejskiego. Jeden taki wiek trwa 354 lata i 4 miesiące.
Czyli 7 wieków, tworzących mniejszy niebiański cykl świata
ciągnie się 2480 lat i 4 miesiące.
Wersja zapisu le ciel de Lat,
niebo łacińskie lub Latyńskie (Łacińskie), nie tylko wskazuje na czas, mierzony
przez układy niebiańskie, ale również miejsce akcji.
Wikipedia mówi: Lacjum uważa się
za kolebkę państwa rzymskiego. Północną część zamieszkiwali
Latynowie, od których nazwę wzięła cała kraina, a także język,
którym się posługiwano (łacina). Głównym miastem tego regionu
stał się Rzym. W średniowieczu Lacjum przeszło w posiadanie
papieży. Założone w 756 roku Państwo Kościelne przetrwało do
1870 roku, kiedy zostało przyłączone do Włoch, a w posiadaniu
Kurii Rzymskiej pozostał jedynie Watykan.
Idąc tym tropem napotykamy informację,
że założenie Rzymu, a wraz z nim początek kalendarza rzymskiego
określa się na 21 kwietnia 753 r. p.n.e. Następnie, jak podaje
Wikipedia: Kalendarz rzymski typu księżycowego stosowany był do
reformy Juliusza Cezara. System królewski działał dobrze przez
kilkaset lat, w końcu jednak stał się przedmiotem manipulacji
odpowiedzialnych za niego kapłanów (pontyfików), którzy skracali
rok lub wydłużali w zależności od doraźnych celów politycznych.
W efekcie za rządów Juliusza Cezara kalendarz spieszył już o
kwartał – miesiąc Ianuarius (pierwotnie zimowy) przypadał
jesienią. Wymusiło to reformę juliańską w 46 r. p.n.e.
Innymi słowy cykl Latony to czas
trwania cywilizacji łacińskiej.
Nawiasem mówiąc zadziwia prawie lustrzane
podobieństwo dat, założenia Rzymu i Watykanu, tak jakby ktoś
chciał podkreślić podobieństwo!
Chronologiczne kruczki
Jeśli przyjmiemy, że 2480 lat i 4
miesiące to długość cyklu Latony, jaką ma na myśli Nostradamus
i odejmiemy tę ilość lat od końcowego terminu odgórnego,
ustalonego przez Trithemiusa na podstawie systemu anielskiego,
otrzymamy ok. 239 lub 245 rok
p.n.e. jako jego początek. Zależy on od przyjęcia dokładnego
momentu terme prefix, różnego w różnych obliczeniach,
2235, 2240, 2241, 2242 lub 2243 roku. Otrzymana data w żadnym razie
jednak nie pokrywa się z datą założenia Rzymu i ustanowienia
kalendarza rzymskiego!
Jeśli za początek cyklu Latony uznamy
753 rok p.n.e., to jego koniec wypadłby już w 1727 roku. Nie ma to
większego sensu, cywilizacja łacińska ma się dobrze.
Przeszukując karty historii trudno się
natknąć na jakieś znaczące wydarzenie, które przypadłoby na
ok. 245 rok p.n.e. Tym bardziej związane z Lacjum, Rzymem, czy
Latynami. Dlatego nasuwa się pewna natrętna myśl. Co, jeśli
kalendarz ery chrześcijańskiej został w którymś momencie
zafałszowany? Już nawet nie błędnie obliczony, o te 7-4 lata
przez mnicha Dionizjusza Mniejszego (470-544 r. n.e.), któremu
zlecił to zadanie papież Jan I. O czym przekonani są astronomowie
i astrologowie również. Ale sztucznie wydłużony?
Kiedy, kto i po co miałby to zrobić?
Nie jestem w stanie dojść do
wszystkich materiałów historycznych i chronograficznych na ten
temat. Jednak są badacze, mniej lub bardziej poważni, w sensie
wykształcenia i dorobku naukowego, którzy taki „błąd”
kalendarzowy sugerują, a nawet udowadniają, na bazie dawnych
zapisów historycznych i porównań z innymi starożytnymi i wciąż
istniejącymi kalendarzami z różnych rejonów świata. Wśród nich
dwaj naukowcy rosyjscy, Gleb Nosowski i Anatolij Fomienko, a u nas
pasjonat tematu, Artur Lalak twierdzą, że jakieś zawiadujące
zapisami kalendarzowymi siły świadomie „dodały” nam kilka
wieków. Wszyscy różnią się, co do swoich obliczeń i konkluzji.
Ja, dołączając poniekąd do nich,
trzymam się jedynie spuścizny Nostradamusa. A zbadawszy
chronologie, które prorok z Salon podał w Liście do Henryka II,
musiałam wyciągnąć pewne wnioski w tym względzie. Otóż we
wstępie do II tomu Proroctw wymienił on różne okresy
biblijne, składające się na tzw. Pierwszą i Drugą chronologię
Nostradamusa. Tłumacząc tę pierwszą tak:
[H20] albowiem
przeciąg czasu od naszych protoplastów, którzy nas poprzedzili
jest taki, (znów się stawiając pod korektą bardziej zdrowego
osądu), że pierwszy człowiek Adam zaistniał przed Noem około
1242 lata, nie licząc czasów rachunkiem pogan, jako wyłożył
pisemnie Warron; lecz jedynie podług świętych zapisów i podług
słabości mego ducha w mych astronomicznych kalkulacjach.
Wyraźnie, acz uprzejmie zlekceważył datowania Marcusa Terencjusza Warrona (116-27 przed Chr.), który wprowadził sposób liczenia czasu od założenia Rzymu (wcześniej datowano latami panowania poszczególnych królów). Najprawdopodobniej będąc świadom, że ustalona przez Warrona data założenia Wiecznego Miasta jest obarczona błędem. Oparł się zaś na okresach lat podanych w Starym Testamencie, czyli kalendarzu żydowskim oraz na astronomicznych cyklach. Których żadna machlojka kapłanów zawiadujących kalendarzem państwowym nie jest w stanie zmienić.
A wymieniwszy poszczególne okresy na
koniec stwierdził:
[25] ktoś może zarzucić
niniejszemu rachunkowi nieprawdziwość, ponieważ różni się on w
tym od Euzebiusza.
To istotna podpowiedź. Można się o tym przekonać, obliczając zaszyfrowane daty z innych czterowierszy. Euzebiusz z Cezarei pisał już w czasach chrześcijańskich i był prawą ręką cesarza Konstantyna Wielkiego, który zbudował (a raczej rozkazał zbudować) podwaliny kościoła katolickiego.
Rachuba czasu
Teraz sięgniemy do II Chronologii Nostradamusa, podanej w Liście do Króla. Czemu? Bo obejmuje
ona okres od stworzenia świata do narodzin Jezusa Chrystusa, czyli
podaje punkt na skali czasu, który nas interesuje. Nostradamus w
podsumowaniu wymienił liczbę 4173 lata i 8 miesięcy.
Biorąc zatem tę datę za rzeczywisty
początek kalendarza chrześcijańskiego naszej ery możemy odjąć
od niej 753 lata trwania państwa rzymskiego. Przyjąwszy, że
została prawidłowo obliczona przez Warrona, o którym Nostradamus
dobrego zdania jednak nie wyraził. Otrzymamy hipotetyczną datę
początku cyklu Latony na skali czasu ery stworzenia: 3423 rok
liczony od początku świata.
Następnie dla sprawdzenia dodajmy do niej długość 7 wieków anielskich tworzących cykl Latony, czyli 2480 lat (i 4 miesiące). Otrzymujemy 5903 rok. Wynik różni się niemal o stulecie od „wielkiej liczby Siedem”, czyli 6001 roku, początku siódmego tysiąclecia, w kabale biblijnej wyznaczającego koniec długiego okresu rozwoju materialnego i początek panowania tysiącletniego Królestwa Bożego. Czyżby różnica 98 lat, choć raczej trzeba brać pod uwagę okrągłe stulecie, a owe 2 lata przypisać nieścisłości obliczeń lub latom zerowym, była tą, którą ukrył Warron? Lub rzymscy kapłani zarządzający kalendarzem w czasach Cesarstwa?
Sprawdźmy to. Po prostu przyjmijmy, że
Warron pomylił się o okrągłe 100 lat i Rzym w rzeczywistości
został założony w 653 roku przed naszą erą. Następnie, gdy od
daty narodzin Jezusa Chrystusa wg Nostradamusa, czyli 4173 roku
odejmiemy 653 lata otrzymamy 3520 rok. To data początku cyklu
Latony, która ma trwać do 6000 roku włącznie, przez 2480 lat.
Proszę sprawdzić.
Gdy od daty końca 6000 roku, czyli de facto 6001 odejmiemy
rok narodzin Jezusa Chrystusa (wg Nostradamusa), tj. 4173,
otrzymamy... 1828 lata naszej ery. Byłaby to prawdziwa data końca
cyklu Latony. Jak wiemy, tak się nie stało. Coś wciąż jest nie tak.
Muszą istnieć jeszcze jakieś ukryte wieki w kalendarzu naszej ery!
Różnica między terme prefix
tj. 2243 rokiem, a uzyskanym 1828 rokiem wynosi 415 lat. Czyżby o
tyle dodatkowych lat przyspieszono kalendarz od chwili założenia Rzymu, a o 315 ten, którego używamy?
Ponieważ cykl Latony powinien trwać
od narodzin Jezusa Chrystusa jeszcze przez 1828 lat, to obecnie,
licząc prosto, czyli odejmując od fałszywej daty 2019 owe dodane
415 lat, mielibyśmy 1604 rok prawdziwego kalendarza naszej ery!
Brakuje do końca cyklu 224 lat. Jesteśmy w domu. Bo to
się zgadza również z terme prefix, który
wyznacza początek złotej ery Saturna, ustalony przez dawnych
uczonych na ok. 2240/43 rok. Wynika to z rachunku 2243-2019=224.
Inne wnioski
Wyraz
parfait oznacza
doskonałe, skończone, wyborne, w sensie dokonania czynności
całkowicie, do końca i z sukcesem. Tłumaczę jako zwieńczenie,
ponieważ w ten sposób można oddać po polsku owe znaczenia w
jednym, coś doskonałego, idealnego i ukończonego. Cykl Latony
dopełnia się dokładnie wraz z anielskim wiekiem Słońca, ostatnim
w siedmiokrotnym cyklu anielskim i ostatnim spośród 21 wieków
rządzonych 3 razy po kolei przez siedmiu aniołów planetarnych.
Szukając go doszliśmy jednak bardzo istotnych nieścisłości.
Które ostatnio wypływają na różnych ścieżkach alternatywnych
badań historyków, biblistów i pasjonatów, zatem nie tylko ja to
zauważyłam, jedynie badając chronologie podane przez Nostradamusa.
Czy
takie fałsze, gdyby nagle z jakichś powodów zostały przekonująco
ujawnione nie spowodowałyby jakiegoś konfliktu i w efekcie
„wielkiej straty”, o której mówi 1 wers omawianego
czterowiersza, tego nie możemy stwierdzić, nim się sprawa dziać
nie zacznie. Być może, gdyby zawierały jakieś ważne informacje
technologiczne, bądź konkretne zarzuty wobec fałszerzy i ich motywów. W każdym razie coś potężnie śmierdzi u samej
głowy.
Lettres w rozumieniu: pisma, można odnieść do różnych interpretacji Pisma Świętego oraz religijnych zatargów z wielu różnych miejsc i czasów. Ten wyraz jednak znaczy też: litery, listy, literatura, lub ogólnie nauki humanistyczne. Zatem chodzi o zapisy i dokumenty pisane, świadczące zakłamaną historię i dające nam fałszywe podstawy rozumienia siebie i naszego świata. Ponadto wyraz feront, uczynią, spowodują, można równie dobrze przeczytać seront, ponieważ w dawnym druku pisano s jako f. W takim razie 1 wers brzmi: Wielką zgubą niestety będą pisma (lub litery, list etc.)...
Lettres w rozumieniu: pisma, można odnieść do różnych interpretacji Pisma Świętego oraz religijnych zatargów z wielu różnych miejsc i czasów. Ten wyraz jednak znaczy też: litery, listy, literatura, lub ogólnie nauki humanistyczne. Zatem chodzi o zapisy i dokumenty pisane, świadczące zakłamaną historię i dające nam fałszywe podstawy rozumienia siebie i naszego świata. Ponadto wyraz feront, uczynią, spowodują, można równie dobrze przeczytać seront, ponieważ w dawnym druku pisano s jako f. W takim razie 1 wers brzmi: Wielką zgubą niestety będą pisma (lub litery, list etc.)...
2
wers czterowiersza nie ogłasza dokładnej daty zaistnienia owej
straty, jednak mówi, że stanie się to przed końcem cyklu Latony i
wieku Słońca. Przed tą straszną awanturą zaś wszyscy będą
zadowoleni i święcie przekonani, że stoją na prawdziwym i
stabilnym podłożu swej cywilizacji i kultury, która jest wieczna.
Parfaict, składa się z wyrazów: faict par sainct secte, uczynione doskonałym przez świętą sektę, lub: skończone przez czyn wyklętej sekty.
Parfaict, składa się z wyrazów: faict par sainct secte, uczynione doskonałym przez świętą sektę, lub: skończone przez czyn wyklętej sekty.
3
wers wymienia formę zniszczeń jakie nastaną na terenie łacińskim,
Lacjum, czyli Watykanu, Rzymu i ogólnie Włoch, do czego przyczynią
się głupi i ciemni rządzący. Ignorancka ciemnota w ustach
hermetyka Nostradamusa oznacza materializm, zamknięcie na sprawy
niewidzialne dla „szkiełka i oka”, niedowiarstwo. Legendarna
biblioteka Watykańska skrywa podobno skarby ludzkich kronik,
dokumentów i uczonych ksiąg z czasów dalekiej starożytności. Być
może Nostradamus wzdycha, widząc katastrofalny pożar i powódź w
tym właśnie miejscu. Brak przecinka w jednej z wersji, a gdy go nie
ma przymiotnik "wielki" mający odniesienie jednakowo do ognia i
powodzi, wskazuje na jeden wpływ i przyczynę, której niszczący
skutek będzie powiększony przez ignorujących duchowe sprawy
polityków.
W
4 wersie znajduje się konkluzja: strata będzie tak ogromna, że aż
do końca długiego wieku panowania anioła Słońca, czyli
2240/43 roku, nie zostanie naprawiona.
Dzień dobry Ewo.
OdpowiedzUsuńPrzy całym szacunku dla ciebie i twoich obliczeń, to jednak należy zwrócić uwagę, że rozminięcie się o 413 lat, nie powinno prowadzić do wniosku, że w powszechnej historii zaistniał błąd o ponad cztery wieki.
Oczywiście są zwolennicy podobnych teorii. Można by rozwinąć krytykę Fomienki i Nosowskiego, którzy nawet nie są historykami i nie przekonali, nawet historyków w swoim kraju. W Internecie można znaleźć, wiele różnych, mniej lub bardziej kontrowersyjnych teorii, jak chociażby takich, że Ziemia jest płaska.
Podpieranie interpretacji dzieł Nostradamusa, tak kontrowersyjnymi poglądami, prowadzi jednak w ślepy zaułek. Mistrz z Salon jest, sam w sobie, wystarczająco dyskusyjny. Takie teorie jak Nowa Chronologia rosyjskich matematyków, mogą jedynie wpłynąć na zmniejszenie wiarygodności Michela de Nostredame. Dlatego też, nawet w wypadku, gdyby "jakimś cudem", teoria o przekłamaniu historii miała kiedyś okazać się prawdziwa. To do tego czasu, nie można, w sposób wiarygodny, opierać na niej interpretacji jego przepowiedni.
Poza tym, pierwszym wnioskiem, który się nasuwa przy pojawieniu się różnicy w wynikach wyliczeń jest to, że wystąpił w nich błąd. Żadna z nostradamusowych dat nie jest, przecież podana przez niego w sposób nie budzący wątpliwości. Każdą można odczytać na kilka sposobów.
pozdrawiam
JB
Jacku, masz prawo mieć inny pogląd. Niemniej powiem tyle. Swoje wnioski wyciągnęłam nie z hipotezy czasu widmowego, znanej bodaj od kilkudziesięciu lat, ale jedynie zwróciłam uwagę, że inni też to odkrywają. Błąd kalendarzy znalazłam w chronologiach Nostradamusa dużo wcześniej, o czym są wzmianki w mojej książce "Proroctwa Mistrza Nostradamusa", a pisałam ją w 2006/7 roku. Fomienko & comp. również mnie nie przekonuje, ale lubię szalone teorie rosyjskie, bo są naprawdę inne od ogranych zachodnich, wnoszą twórczy ferment w myślenie. Czas odkurzyć poglądy, odświeżyć, niepotrzebne powyrzucać. :) Możesz myśleć, moim zdaniem pocieszać się i łudzić, że Nostradamus się pomylił. Ja wiem, że nie. Poczekaj na dalsze omówienia czterowierszy, a przekonasz się, że w dużej mierze szyfrował daty błędem kalendarzy. Bawiąc się właściwie nimi i pokazując, że czas jest względny. Pozdrawiam, ES
OdpowiedzUsuńEwo, nie sądzę, ani nie twierdzę, że Nostradamus się pomylił. Dobrze pamiętam, że wspominałaś o skazie czasu, ale wydaje mi się, że nie określałaś jej na kilka wieków, a raczej na kilka lat. W tzw. czasach historycznych, tzn. takich, w których historycy dysponują materiałami pisanymi, czy to kronikami, rocznikami, czy podobnymi "twardymi" źródłami, W gąszczu tych, mniejszym lub większym, obracają się dziesiątki a może setki tysięcy historyków, prowadząc przeróżne badania. Prowadząc swoje doktoraty, habilitacje etc. Rzucają się jak sokoły, na każdy znaleziony artefakt, monetę itp., nie mówiąc o jakimś zapomnianym synu władcy. Kilka lat, tutaj wydaje się jeszcze możliwe do wciśnięcia, czy wyciśnięcia w druga stronę. Mógł się zdarzyć, brak zapisów albo przekłamanie tego rzędu. Nic dziwnego, że dysponujący bardzo skromnymi środkami, w porównaniu z tą armią, Dionizjusz pomylił się zaledwie o parę lat. I to tysiąc lat temu. Zwykły osąd, przeczy możliwości ukrycia w tym okresie kilku stuleci.
UsuńZupełnie co innego, jeśli bierzemy pod uwagę czasy "prehistoryczne", np. poszukiwanie daty potopu, "początku świata", jak i jego końca itp.. Tutaj można spierać się o tysiąclecia i np. Steiner to robi. Można bez większego trudu podważyć datowanie węglem radioaktywnym, ponieważ promieniotwórczość, jak też inne prawa fizyki na młodej "bardziej żywej" Ziemi mogły być całkiem inne. Są np. ezoterycy, którzy uważają, że rozpad promieniotwórczy, równający się początkowi umierania Ziemi, rozpoczął się wraz ze śmiercią na krzyżu Jezusa. (Zadaniem chrześcijaństwa zaś jest jej "ożywienie".)
Co do teorii rosyjskich myślicieli, z których wielu bardzo poważam (poniekąd, pośredniczą i opierają się o tajemnice zachowywane w Chinach, jak i magię z Syberii), to jednak, moim zdaniem, należy być bardzo ostrożnym. Szczególnie kiedy, sami nie są wobec siebie krytyczni. Niestety od dziesięcioleci (a nawet już wieków) żyją w obszarze, w którym dezinformacja i wszelkiej maści kłamliwa propaganda były niezwykle intensywne i w dużym stopniu nadal jest. Powinni być tego świadomi. Kiedy jednak potrafią być wobec siebie krytyczni, potrafią wyszukiwać prawdziwe perły. Teorie wspominanych matematyków, jednak mają jedynie jakiś złudny urok absurdu. Niestety, na twierdzenie, że Jezus działał w XI wieku naszej ery, opadają ręce :-)
pozdrawiam
JB
Jeszcze raz zapraszam cię do czytania analiz dalszych czterowierszy z datami. Dojdę do wszystkiego po kolei. I jeszcze raz powtarzam, nie wyciągam swoich wniosków z badań historyków i teoretyków tematu, jedynie zwracam uwagę na podobieństwo wniosków. Pierwszy je wysunął bodajże pewien Niemiec, doktor, co prawda nie historii. I nie dyskutuję ani nie polemizuję z nikim. Po prostu coś się z czymś zgadza i zwracam na to uwagę. ES
OdpowiedzUsuńNie chciałbym podważać przyjętych przez ciebie założeń do obliczeń. Nie mam tutaj własnych, które mógłbym w zamian zaproponować. Jednak jeden z punktów jest bardzo wątpliwy, mianowicie przyjęcie założenia, że Warron pomylił się, aż o okrągły wiek, co do daty założenia Rzymu. Steiner też podawał inną datę niż on, ale różnica wynosiła kilka lat. W swoim podziale na epoki składające się na rok platoński, Epokę Łacińsko-Grecką datował od 747 r. pne do 1413 r ne wiążąc jej koniec, nie nazbyt ściśle z upadkiem Bizancjum. Początek łączył zaś nie tylko z datą założenia Rzymu, ale również z pierwszą Olimpiadą w Grecji. Tym samym potwierdzał, jednak datowanie Warrona z różnicą sześciu lat. Można by oczywiście rozważyć, również określoną przez niego epokę kultury łacińskiej, wg niego Epokę Barana (zgodnie z tym żyjemy teraz w Epoce Ryb) w zamian "anielskiej ery".
Usuńpozdrawiam
JB
Badam to, co podaje przekaz Nostradamusa i nie szukam innych systemów poza tymi, które same się narzucają i wynikają z tego, co napisał. Oraz sprawdzają się w obliczeniach dat. Porównania z innymi są dla innych, przywiązanych do innych rozwiązań i stwierdzeń. Tak naprawdę każdy system liczenia czasu jest umowny, względny, obarczony różnymi błędami. Przeliczniki się różnią. Astronomia pozostaje najbardziej miarodajna w tym wszystkim. I rytmy planetarne. Jasnowidzenia Steinera nie są miarodajne dla tego, co zastosował Nostradamus. I trudne do potwierdzenia. Swoją drogą, nawiasem, jego opowieści zawsze mnie nużyły, nie dając żadnego wytłumaczenia dla moich snów i widzeń tego, co po drugiej stronie. Natomiast wszystko, co znajduję u Nostradamusa w warstwie wewnętrznej jest ich potwierdzeniem. Wiarygodność Steinera badał we śnie Jarek Bzoma, który stworzył grupę Śniących Inaczej. I nie był zbudowany tym, co do niego przyszło. Nie mam czasu, aby szukać tej jego wypowiedzi, więc nie zacytuję dosłownie zdania, ale szło o silne sugestywne fantazjowanie owego jasnowidza.
UsuńEwo,
Usuńposłużyłem się datą podaną przez Steinera, przykładowo. Moim zdaniem do weryfikacji trafności interpretacji Nostradamusa, powinna wystarczać, jak najbardziej zwyczajna, akademicka nauka. Inaczej wpada się w pułapkę tłumaczenia nieznanego przez wątpliwe. Coś na co mistrz z Salon nie powinien sobie pozwolić. Powołałem się na Steinera, jako na "zastępczy" autorytet, gdyż te oficjalne zostały podważone. Wydaje mi się jednak nadal to błędem.
Historia po prostu nie jest z gumy. O ile można przesuwać daty przepowiedni w przyszłości, to skracanie lub wydłużanie dziejów, w tzw. czasach historycznych, to oznacza wymazywanie lub dodawanie jakichś dziejów, władców, a przy proponowanej skali całych dynastii. Nie wydaje mi się, że z przedstawionych fragmentów proroctw można by wyłowić takie informacje. Rozważając cykl Latony, mamy do czynienia z ciągłością państwa od założenia Rzymu po upadek Bizancjum. I to nie ukrytą gdzieś w lasach np. Litwy, ale na samym świeczniku, doskonale zorganizowanego państwa prawa i podstawy Kościoła. Organizm, niezwykle skutecznie ściągający podatki i przeprowadzający w tym celu powszechne spisy ludności. Pełen skrybów, dziejopisów, poetów i innych świadków historii. A tu nagle ma wyparować z niego piąta część dziejów. Co oznacza też, że z krain obok znikają bitwy, relacje, dynastie itp.
To tak jakby z naszej historii wymazać np. renesans plus barok. Przyjąć, że zwycięstwa husarii, zostały wymyślone i nigdy takiej formacji nie było.
Specjalnie przejaskrawiam, ale czy to w ogóle możliwe?
Cóż pisano kiedyś takie podręczniki, w których próbowano podobnej sztuki ale skończyło się marnie.
pozdrawiam
JB