W poniższym kwadrynie występuje
wyraźne wskazanie na system Trithemiusa i jego aniołów
planetarnych patronujących anielskim latom, a dla nas ludzi wiekom.
Mowa w nim jest bowiem o epoce Księżyca. Ponadto akurat ta wróżba
zawiera rzadki smaczek, mianowicie podaje nazwisko bohatera swojej
epoki. I z tego powodu bywa często cytowana.
XXV.
Perdu trouvé caché
de si long siecle,
Sera pasteur demy
Dieu honnoré:
Ains que la Lune
acheve son grand siecle,
Par autres vents
sera deshonnoré.
1.25
Zgubionego
znalezionego ukrytego za jakże długiego wieku,
Będzie pasterz pół
Bogiem czczony:
Tak, jak Luna
dopełnia swą wielką epokę,
Przez inne wiatry
zostanie czci pozbawiony.
Zresztą jest możliwy drugi wariant
zapisu (bez akcentów) i tłumaczenia 1 i 2 wersu, który brzmiałby analogicznie w
treści tak: „Zgubione odkryte ukryte za jakże długiego stulecia,
Będzie pasterz pół Bóstwem czcił:” Pozostaję przy wersji z
pierwszego bardzo starannego i przemyślanego wydania „Proroctw”.
„Wielka epoka Księżyca”, „długi
wiek” to zapewne długi rok anielski, trwający 354 lata i 4
miesiące. Jak podają obliczenia Trithemiusa trwał on od 1527 do
1881 roku. Dr Guinard i inni badacze francuscy ustalili, że koniec
panowania ostatniego anioła Słońca, który nastąpił po Lunie,
wypada w 2242 roku. Jest on równoważny z powrotem na
tron anioła Saturna i nastaniem złotego wieku, a także z „wielką
liczbą 7”, czyli siódmym tysiącleciem, tj. 6001 rokiem od
stworzenia świata w żydowskim kalendarzu. Jeśli znamy datę
końcową, terme prefix, łatwo jest ustalić początek wieku
Słońca, zwyczajnie odejmując od 2242 roku 354 lata i 4 miesiące.
Otrzymujemy wtedy 1887 rok i 8 miesięcy, jako zakończenie panowania
Luny-Księżyca i automatycznie początek epoki solarnej.
Wyżej zacytowany czterowiersz zdaje
się potwierdzać owo obliczenie.
Otóż wielu komentatorów połączyło
tajemniczego pasterza (pasteur, w języku francuskim znaczy też:
pastor) z Ludwikiem Pasteur, który wynalazł penicylinę, remedium
na niewidzialne gołym okiem bakterie! Zmieniło to medycynę
współczesną diametralnie, a antybiotyk „czci się” niby lek na
wszelkie bolączki. Dawne osiągnięcia medyczne poszły w
zapomnienie i są lekceważone, bytując w cieniu bóstwa
Szczepionkowego i Antybiotykowego. Wyniki jego prac stały się
fundamentem rozwoju nauk mikrobiologicznych, których rozkwit
przypadł na epokę solarną i kwitnie w naszych czasach
niepodważalnie.
Wikipedia podaje, że Instytut Pasteura
został założony w dniu 4 czerwca 1887 roku, a zaczął swoją
działalność 14 listopada 1888 roku. W takim razie jest to moment
„dopełnienia wielkiej epoki lunarnej”, która w ten sposób i w
tym momencie przekazała berło władzy aniołowi Słońca.
Według obliczeń Roussata, które
znał Nostradamus, opartych na Euzebiuszu, wejście Słońca na tron
przypadło w 1887 roku, co odpowiada w niewielkim przybliżeniu dacie
wywiedzionej z Pierwszej Chronologii Nostradamusa.
Autres vents, inne wiatry, próbuje się
czytać jako: autres gents, inni ludzie, widząc tu licznych
niedowierzających odkryciom Pasteura. Ta interpretacja jest
naciągnięta, gdyż komentatorzy przyjęli, iż przepowiednia już
się całkowicie wypełniła. Tymczasem uważam, że zupełnie nie! Bowiem owe wiatry to początek cykli
planetarnych wielkich koniunkcji odbywających się przeważnie w
znakach żywiołu powietrza nieomal do końca ery Słońca, począwszy od 2020
roku.
Wróćmy do dat.
Triumf szczepionek, pasteryzacji i penicyliny zaczął się w
momencie końca „epoki Księżyca”, a zatem w podobnym okresie, o
czym mówi 3 wers kwadrynu, czyli na końcu kolejnego cyklu
anielskiego ten rodzaj leczenia straci wartość i uznanie. Miałoby
się to zatem wydarzyć około różnie ustalanego terminu odgórnego,
2235/43 roku, gdy anioł Słońca ustąpi aniołowi Saturna. A jednak
ten wniosek, acz słuszny nie jest ostateczny.
W tym momencie dziejowym możemy już
tyle z owej przepowiedni zrozumieć, iż podobnie jak mikrobiologia,
antybiotyki i szczepionki zyskały niepodważalny prym w medycynie
solarnego wieku, to jakieś tajemnicze wpływy, trendy, jak również
tragiczne doświadczenia epidemiczne i katastrofalne zniszczenia
pozbawią ową wielbioną medycynę dotychczasowej czci i
poszanowania.
1 wers daje się rozumieć na tyle
wielorako, że możemy już sobie dopowiedzieć, iż to, co na
początku było zbawczym odkryciem, na koniec stanie się skrytą
zgubą dla chorych i leczonych za pomocą mikrobiologicznych
wynalazków, pasteryzacji zastosowanej do mleka, antybiotyków
tysięcznej generacji, szczepionek z dodatkiem metali ciężkich. W
zamian być może zrodzi się coś nowego i niezwykłego, i
zdetronizuje mikrobiologię do cna. Gdzie? Na wschodzie Europy, w
monarchii lunarnej (3 wers).
O dokładnym czasie tej detronizacji
mówi 2 wers: nauka odkryta przez Pasteura będzie czczona przez
połowę epoki boga słonecznego [pół-Boga], czyli mn. w. 177 lata i
2 miesiące!
Dodajmy zatem. Rachunek jest prosty:
1887 i 8 miesięcy + 177 lata 2
miesiące daje 2064 rok i 10 miesięcy, blisko 2065. Otrzymujemy datę pojawienia
się Tęczy i potopów zatapiających większość kontynentu od
południa i zachodu ku wschodowi. Którą już otrzymaliśmy badając
czterowiersz 1.17.
Podam jeszcze, jako puentę
przepowiednię z Prawdziwej Prognozy za 1567 rok, prozą, którą
kocham specjalnie z racji tego, że nasz Autor opisuje tam
szczegółowo czas rozliczeń i zmian mentalności społecznej w
jakimś miejscu w Europie, które zachowa bardzo długo prawo i
porządek u siebie. Nim wszystko zostanie zburzone przez „katastrofę
od fal”. Zdanie pochodzi z wróżby na wrzesień. Posłuchajcie:
Czas „grozi nam
pogodą pochmurną i dżdżystą, i wilgocią wraz z niedobrym
ochłodzeniem. Najbardziej krzepcy w opieraniu się zębowi czasu i
starzy nieustępliwi, będą mocno chorzy, wręcz to lekarze stracą
wtedy całe rozeznanie, jeśli nie pomogli kunsztem kowali, od
których będą zmuszeni pożyczać w to miejsce receptę. Lud
zejdzie się, by wykonać egzekucję pewnej wielkiej miary, która
spowoduje cudowne rozradowanie. Wiatry staną się jakże porywiste,
które oddadzą bezlik odkrytych domów.”
Wzmianka o dżdżystej
pogodzie sugeruje okolice czasu pojawienia się Tęczy, czyli począwszy od 2060 roku. Kunszt
kowalski to aluzja do naszej współczesnej medycyny, bezradnej do
tego stopnia, że zamiast leczyć chorobę sięga do sztuki
chirurgicznej wymieniając chore narządy, zamiast je leczyć. Także aluzja do danielowego "pomieszania gliny z żelazem", czyli kto wie, cyborgizacji człowieka. Owa
egzekucja wielkiej miary będzie odwróceniem się całkowitym od
proponowanych rozwiązań, być może będzie to jakiś akt zniszczenia dziwacznych wynalazków. No, i mamy na koniec ogromne wiatry...
Pojawiające się w odległym tle skojarzenie z grecką boginią Eos, (1.17, - od Iris) może być ukrytą aluzją do mitu opowiadającego o jej mężu, dla którego wyjednała u Zeusa dar nieśmiertelności, ale zapomniała poprosić o wieczną młodość, przez co stawał się coraz bardziej niesamodzielnym starcem. Przypomina to sytuację opisaną stwierdzeniem z przywołanego fragmentu Wróżby: „Najbardziej krzepcy w opieraniu się zębowi czasu i starzy nieustępliwi, będą mocno chorzy...”. Współczesna medycyna zrobiła już wiele i dalej postępuje, w umiejętności wydłużania życia. Często jednak nie następuje faktyczne uzdrowienie, lecz zachowuje się pacjenta w stanie, lepszej bądź gorszej funkcjonalności przez wszczepianie różnych urządzeń, co przypomina „kunszt kowala”. Najbardziej znanym zajęciem tego rzemieślnika jest podkuwanie kopyt końskich. Czyli dokładanie do kopyta rodzaju osłony przed ścieraniem na brukowanych traktach. Możemy jednak i tu poszukać drugiego dna, które Nostradamus zdaje się sugerować słowami: „pożyczać w to miejsce receptę.” . Kunszt kowala, nie ograniczał się bowiem do najczęściej świadczonej usługi. Właściwie to polegał na umiejętności wykonania przedmiotów z metalu, czyli na pracy z ogniem, przetapianiu i przekuwaniu. Ogień zaś był najpowszechniejszym „narzędziem” antycznych kultów.
OdpowiedzUsuńRecepta, którą lekarz może pożyczyć od kowala, może zatem oznaczać coś odmiennego, niż dzieło jego kunsztu, czyli jakiś sztuczny organ.
Spróbujmy potraktować cały fragment w kontekście medycznym. Nie pasują doń wzmianki meteorologiczne. Mogą odnosić się do czasów, jakichś zmian pogodowych ale wtedy nie byłyby bezpośrednio związane z treścią wróżby. A gdyby jednak były?
W ezoteryce, np. w antropozofii Rudolfa Steinera, uważa się, że człowiek ma cztery ciała:
fizyczne, które można, w pewnym sensie, identyfikować ze stałą formą organizmu; eteryczne – związane z płynami; astralne – odpowiadające powietrzu w organizmie i jaźń, związaną z ciepłem (ogniem). W stanie zdrowia te cztery ciała pozostają we wzajemnej harmonii. Choroba, zaś to wynik dysharmonii, nadmiaru lub niedomiaru, któregoś z nich.
W tym kontekście, zwrot: „grozi nam pogodą pochmurną i dżdżystą, i wilgocią wraz z niedobrym ochłodzeniem” można rozumieć jako nadmiar ciała eterycznego (wody) w sferze należącej do ciała astralnego (powietrze) plus osłabienie jaźni.
Byłby to, zatem rodzaj uduchowionej diagnozy. Takie odczytanie, nie wyklucza zaistnienia opisanych warunków pogody. Może tutaj nawet przebiegać jungowska koincydencja (stan psyche projektowany na atmosferę). Na rzecz takiej duchowej diagnozy, można przywołać słowa, które padają w pierwszym fragmencie Wróżby na Wrzesień: „Duchowo uzdolnione umysły ludzi staną się tak pobudzone, że dołożą wszelkich trudów, by ponownie dojść tajemnic natury; …” Idąc tym tropem dalej, można domyślać się, że ta nowa recepta, pożyczona od kunsztu kowali, będzie sięgała metod pozwalających na faktyczne uzdrawianie chorób.
„Egzekucja pewnej wielkiej miary”, przez „Lud” zebrany (tj. taki, który „zejdzie się” w jakąś zorganizowaną grupę), już w pewnym stopniu odbywa się, w niektórych rozwiniętych krajach, w których wywalczono możliwość przekierowania ubezpieczeń lub funduszy zdrowotnych na homeopatię i inne tzw. alternatywne terapie. „Miara” byłaby zatem uznaniem środowisk naukowych opierających się na materialistycznej nauce, nawet nie uznających ognia, jako czwartego stanu skupienia, nie mówiąc o dalszych tajemnicach „kunsztu kowali”.
Porywiste wiatry, zrywające dachy, mogą, oprócz opisywania wskazówek okoliczności zdarzeń, przedstawiać rodzaj swoistego wyrównania dysharmonii powstałej pomiędzy ciałami duchowymi. Kuracje przedłużające życie, sztucznie wzmacniają siły wegetatywne, związane z ciałem eterycznym – wodą. Wzmacniają tym samym niedobór powietrza – ciała astralnego. Huragan zatem przywraca harmonię i odkrywa zamknięte tajemnice - zrywa dachy odsłaniając domy.
pozdrawiam
JB