niedziela, 11 grudnia 2016

Do szanownych krytyków, jako i wielbicieli Nostradamusa

Drugi świat podzielony na siedem sfer, obracających się na tle niezmierzonej przestrzeni „ósmej sfery” gwiazd stałych, bytuje ponad horyzontem „ziemskiej niwy” w zgodzie z odwiecznymi prawami obrotów planet i gwiazd. Wykształcony na klasycznych dziełach rzymskich i greckich filozofów umysł Nostradamusa - astrologa, filozofa, znawcy historii starożytnej, mitologii, poezji, kryptologii, genealogii, heraldyki, geografii, alchemii i medycyny połączył w sobie zjawiska widzialne ze znaczeniami duchowymi w sposób niezwykle spójny. Jeśli ktoś chce zrozumieć jego przepowiednie, bazując jedynie na wiedzy astrologicznej nieraz zbłądzi na manowce, nie uwzględniwszy rzeczy, z których ten zbudował swoją koncepcję.


Wizjoner w napisanym po łacinie „Ostrzeżeniu dla nieudolnych krytyków” (ów kwadryn został dodany później do Centurii, pochodzi z Traktatu o barwnikach i konfiturach, i jest to tylko nieco zmieniony przez Nostradamusa cytat z książki Petrusa Crinitiusa) wymienia zasmarkanych (lub zaplutych) astrologów pośród tych, którzy mają się trzymać z dala od jego dzieła. Ewidentnie szło mu o niedojrzałych zarozumiałych „specjalistów” i „fachowców” wróżących, co im ślina na język przyniesie, a nie prawdziwych znawców tematu i starożytnej nauki, której sam był wielkim miłośnikiem. Przydaje im towarzystwo profanów i barbarzyńców.
Otóż zdenerwował się na nich podczas swojej wizyty na dworze królewskim w 1555 roku, czego śladem może być nie tylko użycie tego czterowiersza, ale jeszcze kilka bardzo cierpkich wypowiedzi w Almanachu oraz Prognozie za 1557 rok, pisanych tuż po powrocie z Paryża. Także w obszernym utworze Znamiona zaćmienia z 16 września 1559 roku zamieścił „sumaryczną odpowiedź” swoim prześmiewcom. Warto ją tutaj po części zacytować, gdyż oprócz silnej emocjonalnej reakcji, ujętej w styl elokwentnej i zręcznie zaszyfrowanej w Ptasiej Mowie satyry mamy tu przykład poczucia humoru Nostradamusa, połączonego z zaznaczeniem własnej godności i wartości. Ponadto nie byłby sobą, gdyby prześmiewczy na wzór jego dworskiego krytyka opis jego umiejętności i cech nie posłużył mu także do zrobienia przepowiedni.

Jestem pewien, kim masz być, bo jesteś wielkim bęcwałem ze względu na jakiś jeden Almanach i z twymi przekręceniami Boccaccia, a pewnyś siebie, jak gdybyś był tym, którego mianujesz filozofem, wzięcia, jakiego masz nie mieć. Aliści, tych, którzy mają znać cię z wyglądu lepiej, niż ja, ta oto kwestia podnieci do takiego pośmiewiska, że wyda cię ono na wściekliznę. To właśnie ta przyczyna podburzyła cię dopiero co, by oczernić tego, który nie powiedział nic złego nikomu na świecie.
Zapewniam cię, że przyrodzony ton jest taki: ci mający cię znać, nie będą mogli rozpoznać cię wcale, kiedy żadnego dnia twego życia twój język o nikim dobrze nie powie, a owszem tak, winieneś stać się spaśnym zarozumiałym bydlakiem, umaszczonym wołowymi cętkami i mało co niepodobnym do tego, co opisuję. Nie ma tu miejsca, by robić apologię, jakiej zresztą ty i poplecznicy dorobilibyście nieco obszerniej rozdziały, zadowoleni tym oto podarunkiem.

Chcesz być także tak samo rogaty u nasady [ukryte: dziwacznie wygięty w hipotezie początku], jak jesteś u końca bandziocha [ukryte: na koniec złodziejem], ale czy wiesz, że zgrywasz mędrca ze swymi nadętymi pseudo-gnozjami, jakim przydajesz miano cudownych? Zaiste, na jednego takiego gałganiego zwilczonego koguciego mędrka, jakim jesteś, zacząłeś świetnie wypadać jako cudowny. Wiem dobrze, że gdybyś wcześniej przejrzał moje przepowiednie, to właściwie spróbowałbyś chudej polewki [ukryte: dobrze trafiłbyś w domysłach]. Czy powstrzyma cię obecnie przed tym, by obgadywać tych, na których nie mogłeś spojrzeć z całą twą pychą, zarówno o zacnym obliczu, jak dobrym oku? Twoi „szabasujący (?) Ojcowie” nie nauczyli cię tego. Daję wiarę temu, co mówisz, że jestem tak daleko od bycia takim, o co mnie się oskarża na skutek wiedzy tajemnej, jak ty jesteś daleki od zdrowych zmysłów i chrześcijańskiej wiary.

Czytelnicy z czasów Nostradamusa mogli sądzić, że swoją odpowiedź oszczercom skierował on jedynie do kilku (podobno trzech) wrogich mu astrologów, jakich spotkał na dworze podczas swej wizyty w Paryżu i w zamku królewskim w Blois w 1555 roku. Ja, znając jego inteligentną przewrotność, śmiem uważać jednak inaczej. Jest to odpowiedź ogólna, ale także kto wie, czy nie szczególna dla tych, którzy dopiero mieli się narodzić, w czasach przyszłych, w jakie miał przecież wgląd. W każdym razie "cętkowane cielę" można znaleźć w czterowierszach.


Badacze widzą tu bezpośrednią odpowiedź Proroka z Salon niejakiemu Herculesowi le François, autorowi sławnego pamfletu Pierwsza inwektywa przeciw Monstradamusowi wydana w 1557 roku, zaraz po publikacji I tomu Proroctw. Ogólnie mówiąc, zadowolono się stwierdzeniem, że Nostradamus był mocno zdenerwowany i sfrustrowany przez tych adwersarzy, co skusiło go do odpisania im w sposób sążnisty, ironiczny i równie prześmiewczy w swoich utworach.

W tej reakcji oprócz gniewu i cierpkiej drwiny mieści się również wielkie rozczarowanie w stosunku do tych, którzy mienili się uczonymi, godnymi udzielać rad władcom w sprawach tak samo codziennych, jak ważnych politycznie. Przykładowy „zaśliniony astrolog” nie jest w stanie zrozumieć jego przepowiedni a to z powodu niedostatku poznania tego, co zależy od poznania samego siebie. Przyczynia się do tego pismo delfickie, które jest najtrudniejszą rzeczą na tym świecie…”. Za to uwielbia wynosić się nad innych, chwalić byle jaką pracą, w pocie czoła i bez głębszego zrozumienia rzeczy stworzoną, używać uczonych cytatów, nie pojąwszy ich właściwego sensu, przepowiadać przyszłość na bazie domysłów, a nie poznania prawdziwego stanu rzeczy.
Co do astrologów z przyszłości wypowiedział się o nich i jakości ich pracy krótko w Almanachu za 1566 rok

Obliczywszy horoskop z końca niniejszego roku, stwierdziłem, że odtąd w niedługim czasie zostanie zabronione przepowiadanie według sądu gwiazd: a w to miejsce zauważam, że ma nadejść tyle przeciwstawnych poglądów: ze względu na zbytek osób, które zechcą się w to wmieszać i będą tego nadużywały, że to mnie całkowicie mierzi, by wyłożyć to dobrze któremukolwiek z mych dzieci, by one się temu swobodnie poświęciły, i tak samo wśród innych. Jednakowoż co do ptaków one nie mają w błędzie pozostawać, siejąc. 

Ptaki, w mowie delfickiej, czyli także Ptasiej, to ci, którzy nie tylko rozumują, ale i czują i słuchają swej intuicji, podążając wgłąb tego, co wydaje się pozornie niepojęte i bez sensu. Doprawdy nieliczni.

Wszystkie wypowiedzi Nostradamusa na temat prześmiewców zebrane w jedno podpowiadają, że kluczem do zrozumienia jego dzieła jest nie sama tylko wiedza astrologiczna, lecz jeszcze osobisty wgląd duchowy. Uruchomiony długimi i głębokimi hermetycznymi studiami i samopoznaniem. Ponadto, aby go użyć, odczytujący musi być pod wpływem łaski Boga, nie inaczej.

Owszem, Nostradamus wiele razy podaje w centuryjnych czterowierszach i Listach wstępnych układy planet (pomijam w tym wypadku almanachy, które na astrologii głównie bazują), lecz nie są one na tyle charakterystyczne, aby na ich podstawie zawczasu odnaleźć datę zdarzenia. Używa przy tym poetyckich, czasem dowcipnych sformułowań rodem z astrologicznego żargonu czytelnych dla specjalistów od gwiazd, lecz niezrozumiałych dla laików. Znak Koziorożca jest w nim Kozłem, Byk – wołem lub cielęciem, Rak – langustą, Panna – Zakonnicą lub Dziewicą, Wenus to Cudna lub Piękna, Księżyc to Luna lub Urna-Czara, chwała słońca (boskiego) lub siostra Słońca, Jowisz jest Gromowładnym, a Saturn jednocześnie kosą i obłudnikiem (Kosym, jakbyśmy powiedzieli po staropolsku, czyli skrzywionym, skośnym, fałszywym). Podkreśla znaczenie Wielkiej Koniunkcji Jowisza i Saturna połączonej z Marsem, czasem znaczenie nowiu lub pełni księżyca, wskazuje na konfliktogenne opozycje sprowadzające wojny i powstania, lecz są one prawie zawsze dodane do jakiegoś innego systemu obliczeń. Uzupełniają go, mając może na celu zmylenie poszukiwaczy legendarnego „klucza do Centurii”. Są popisem mistrzostwa w stylu: „potrafię wskazać daty astrologicznie, bo jestem astrologiem, lecz rozpoznaję je innym sposobem, niż śledzenie biegu planet w skali dziesięcioleci i wieków”.
I nie jest to samochwalcza pycha, lecz wskazówka człowieka dojrzałego, doświadczonego, mistrza. Nie szukajcie prawdy tylko rozumem, lecz także sercem i wyobraźnią. Są rzeczy, „które nie śniły się filozofom”, odklepującym z dawien dawna gotowe formułki. Rozum pełni funkcję stabilizacyjną w procesie oświeconego wglądu, lecz sam w sobie nie potrafi go osiągnąć. Oświecenie spada na wybranego człowieka samo, jest niezwykłą chwilą w skali czasu ziemskiego. Sztuką jest je wykorzystać posługując się wiedzą ścisłą. A może raczej jedynie opisać drogę wiodącą do wizji Prawdy, gdyż może ona posłużyć za znak przywołujący „drobny płomyk” proroczego dajmoniona ku komuś, kto te znaki odpowiednio uszanuje i dogłębnie zbada.
Mimo wszystko nie można lekceważyć roli astrologii w Proroctwach. W dużej mierze to właśnie ona służy do zaszyfrowania dat i bez jej znajomości nie sposób poznać ani sensu przepowiedni, ani dokładnych terminów wydarzeń.

Hermetyczny system Nostradamusa daje się odczytać, lecz po uważnym zapoznaniu się z całością dzieła, a nie tylko z wyrywkowymi przepowiedniami. Wiele odpowiedzi na zagadki czterowierszy znajduje się w nich samych. Aby je odnaleźć trzeba zbadać dokładnie i porównać ze sobą powiązania wybranych słów, pojęć i poszczególnych symboli. Poniekąd z tego powodu tak długo, bo dziesięć lat zajęło mi tłumaczenie tekstu oryginalnego Centurii. Starałam się dobierać słowa tak, aby jakiś dociekliwy polski czytelnik mógł sam zabawić się w badacza ukrytego sensu, posługując się na przykład wyszukiwarką komputerową, by zebrać odpowiednią ilość przykładów użycia jakiegoś charakterystycznego wyrazu, czy pojęcia. Nie w każdym przypadku jednak to mi się udało, ze względu na odmienność językowych znaczeń, jednak w dość znacznym procencie można już próbować oprzeć swoje poszukiwania na tej polskojęzycznej wersji dzieła.

Po co? Ktoś spyta. Tylu się nad tym biedziło! I wiele już naprawdę zostało odkryte i zrozumiane. Jednak wciąż nie wszystko i może nie do końca właściwie. Jeśli, krytyku przepowiedni Nostradamusa, sam nie wejdziesz w gąszcz i nie spróbujesz się w nim rozejrzeć i wyciąć sobie samodzielnie jakąś ścieżkę, to jakim prawem możesz cokolwiek twierdzić? I mieć pogląd na sprawy najważniejsze i odpowiedzi na najgłębsze pytania, jakie poznał ten człowiek i jakie spróbował opisać. Dla odważnych i inteligentnych, aby szukali i badali, dla głupców, aby zatrzymał ich kolczasty ostrokół poza obrębem „świętego rytu” i nie wpadli w czarcią dziurę, która czyha na bałwochwalców.

sobota, 10 grudnia 2016

List do Cezara - głęboki odczyt

Pierwszym istotnym podziałem, o jakim Prorok z Salon wspomina w Liście do Syna jest podział świata na dwie sfery, widzialną i niewidzialną, tj. strefę „ciał elementalnych i nie elementalnych” (C9). Nie rozbudowuje tego wątku, bo ta dwoistość materii jest oczywista. Ciała elementarne złożone z czterech podstawowych żywiołów są zamieszkane przez dusze, których siedliskiem jest „drugi świat”, subtelny, acz naturalny, w którym pre-egzystują i do którego wracają po śmierci. Na oba wywiera aktywizujący wpływ słońce, widzialne tu i tam według praw obowiązujących w danym świecie.
Ów podwójny świat przejawiony, ziemski (materialny), „trzeci” (licząc od Najwyższego Bytu w dół) podlega wyższym światom oraz manipulacji ze strony „owych złych” (C11), w których domyślić się można upadłych aniołów, władanych przez „złego ducha” (H18). Aktem wolnej woli człowieka jest, na jakich siłach się oprze i jakim wartościom („cnotom”) poświęci swoje życie.

„Przyrodzony śmiertelny wiek człowieka” wynosi, według praw natury podległych Niebu, 72 lata. Skutkiem precesji Ziemi, odkrytej przez Hipparcha w 130 roku p.n.e. równik niebieski wędruje po ekliptyce z prędkością 1° na 72 lata. Ów średni wiek dzielono na siedem faz, podległych kolejno siedmiu znanym ówcześnie planetom.
Nostradamus za starożytnymi dzielił „ziemską niwę” na klimaty i strony, które podlegają „niebiańskim figurom”, tj. planetom, znakom zodiaku i gwiazdom stałym. Rządzą w nim boskie Cnoty, rozumiane na sposób średniowieczny. To upersonifikowane atrybuty Boga, zasady „wyższej doktryny”, do których powinien równać człowiek poszukujący zbawienia. 
Wyróżniano 3 cnoty teologiczne: Wiarę, Nadzieję i Miłość oraz 4 cnoty podstawowe: Mądrość, Męstwo, Umiar i Sprawiedliwość. Przedstawiano je w postaci ludzkiej z odpowiednimi dla siebie atrybutami symboli. Są rodzajem duchów przewodnich, „dobrych geniuszów”, chroniących i inspirujących proroków z woli sił od nich wyższych i ważniejszych. Łatwo policzyć, że jest ich 7, trzy pierwsze odpowiadają w astrologii zasadom: kardynalnej, stałej i zmiennej, a cztery dalsze – żywiołom: ziemi, powietrzu, ogniowi i wodzie.

Wiedza o klimatach i stronach na bazie perskiej „Tablicy Klimatów” przyszła do Europy za pośrednictwem dzieł żydowskiego uczonego i tłumacza z jęz. arabskiego, żyjącego w XI wieku, Abrahama Ibn Ezry. Każdej z siedmiu planet przyporządkowano regiony, religie i narody, wykorzystując tzw. porządek babiloński zobrazowany w siedmioramiennej Gwieździe Magów („najwyższej z gwiazd”). Do tablicy klimatów Nostradamus nawiązuje kilkakrotnie w Centuriach. W jego systemie nawiązującym do kabalistyki, niezwykle ważna jest liczba 7, począwszy od „siedmiu tysięcy lat”, jakie ma trwać obecna era stworzenia człowieka. Wyrażenie „po siedemkroć” w czterowierszach przewija się w kontekście wypełnienia klątwy, na zasadach zapisanych przez proroków biblijnych.


Ponad światem ziemskim istnieje świat niebiański, tj. Władze (Moce). Rządzą nim planety, ich ruch (mouvement), kierunek pędu (cours) i obroty (revolutions) według stałych praw kosmosu, ustanowionych na początku przez Boga Stwórcę, poprzez jednorazowe wprawienie ich w ruch. Ten rytm jest niezmienny, odwieczny i cykliczny. Na szczycie hierarchii siedmiu sfer niebieskich zasiada siódma najdalsza z planet, Saturn. Władca losu i śmierci, bóg czasu początku i końca. Zamyka ona Układ Słoneczny w zaklętym kręgu władzy fatum, której podlega każda istota żywa. 
Aniołowie planetarni, w liczbie siedmiu serafinów, zarządzają po kolei mniejszymi cyklami czasu, które wyznaczył dokładnie w swoim po-gnostyckim systemie opat Trithemius. Jeden okres anielski trwa w nim 354 lata i 4 miesiące i na wzór roku słonecznego dzieli się na 12 miesięcy po 29,5 roku, (co odpowiada pełnemu obrotowi Saturna wokół Słońca). Podzielony na 3 (cnoty główne) daje trygonalne części powtarzające się co 118 lat. Podzielony na 4 (cnoty podstawowe) daje kwadraturowe „sezonowe pory” po ok. 88 lat.
W świecie niebiańskim egzystują dobrzy aniołowie, którzy mają swoją hierarchię na wzór ciał niebieskich, ministrowie (administratorzy, jak byśmy powiedzieli) i zwiastuni wypełniają wolę Boga Stwórcy i inspirują proroków za pośrednictwem „dobrych geniuszy”.

Najwyższe wtajemniczenie

Ponad tymi dwoma światami istnieje najwyższy, odwieczny. Jest nim i nie jest jednocześnie eteryczna ósma sfera, dalekich gwiazd i przestrzeni kosmicznej, swobodna i niezależna od fatum, gdzie na zakończenie wielkiego cyklu ery stworzenia, „w liczbie siódmego tysiąca” przybywa Bóg, aby ją dopełnić i osądzić. Jest to chwila ostatecznego przewrotu (revolution) całkowicie obalającego współzawodniczenie (C33), który dotyka trzech czasów po równo, czyli uczestnicząc jednocześnie w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Ten szczególny moment przejawia się nagłym pojawieniem się Absolutu, „drugiego Słońca”, wszech-świadomego centrum światów, istniejącego poza czasem i ponad przeznaczeniem, od którego rozpoczynają się i na którym kończą się cykle ich trwania. Jest ono równoznaczne z „widzialnym Sądem niebiańskim”, gdy wszystko się dopełnia w jednym rozbłysku oświecenia „całkowitej wieczności”. 
Przybliżanie się czasu tego drugiego słońca obudzi w ludziach „gorączkę i moc wieszczenia” (C9), tę, o której jest mowa w Księdze proroka Joela 3.1: „Wyleję mojego ducha na całe ciało i przepowiadać będą synowie wasi i córki wasze.” Ów eteryczny ogień, niewidzialny na ziemskim poziomie egzystencji ciała istnieje jako wiecznie żywe Źródło Kreacji, jawiące się wewnętrznym oczom proroków jako „wąski płomyk” (1.1, C11, C29), „subtelny duch ognia” (C12), ukazując im wydarzenia „odległe od przyrodzonych zmysłów człowieka” (C13).
Po manifestacji Źródła, rzeczy powrócą na swą naturalną drogę i rozpocznie się wielki cykl czterech er od początku, licząc w trybie zstępującym, czyli od wieku złotego, tj. pierwszej mitycznej ery Saturna.


W liście wstępnym do II tomu Centurii, skierowanym do króla Henryka II Nostradamus porównuje budowę trzech światów do trójnoga spiżowego, tego samego, na którym zasiadała wieszczka Pytia czy wróżący z lotu ptaków rzymski augur. Dwa poziomy „stołka” są dostępne rozumowi ludzkiemu (tj. figura graniastosłupa na trójkątnej podstawie), lecz jedna część, owa trzecia (kulisty punkt skupienia), nie podlega woli człowieka, lecz Boga. Dlatego pisze, iż całe jego dzieło jest „ułożone i przepowiedziane jedną częścią trepode aeneo” (H15), czyli w dużej mierze pochodzi z najwyższego wymiaru.
W rozumieniu Nostradamusa skutki przejawione w czasie teraźniejszym (wypływające z wolnej woli) mają swoje przyczyny w przyszłości, dlatego kontakt ze Źródłem jest drogą umysłu wykonywaną wstecz, choć ów tył znajduje się w przodzie i dopiero nadejdzie. Na tej samej zasadzie z uporem nazywa przodków progenitorami, co po francusku oznacza potomków. A także układa swoje kwadryny w pary, w których czterowiersz dalszy opisuje wydarzenia poprzedzające te, o których traktuje poprzedni. W tych dwójkowych i poczwórnych zestawach kryje się wiedza o przyczynie i skutku, czyli także o zasadach karmicznej odpowiedzialności za każdy czyn.

Zwiastuni Ognia

Źródło Ognia istnieje poza czasoprzestrzenią i wszelkimi uwarunkowaniami, dlatego jest jednocześnie końcem, jak i początkiem stworzenia. Bóg Stwórca aktywizuje każdy proces i jest najwyższą przyczyną przyczyn. Przejmują jego wolę gwiazdy (i horoskop momentu narodzin człowieka), a potem przyroda i jej prawa. Tym sposobem człowiek urodzony na proroka posiada duszę z przyszłości i jego pojawienie się w świecie ziemskim jest czymś szczególnym w porównaniu z innymi istotami, które odbywają dopiero swoją drogę z dołu ku górze, od przeszłości ku przyszłości, ku oświeceniu. Jak można się domyślić, takie zstąpienie jest aktem dobrowolnej ofiary. Następnie przyszłego proroka pcha do studiów filozoficznych i naukowych „wrodzone podżeganie” (C28). „Rozmaite nocne zjawy” pobudzają jego wyobraźnię i skłaniają do zgłębiania ksiąg i astrologii w poszukiwaniu zrozumienia. Niespokojny i stawiający pytania umysł prowadzi do zdobycia „niczym nieograniczonych przekonań”. Okresy melancholii każą spędzać czas na lekturze i żmudnych kalkulacjach podczas bezsennych nocy. Niekiedy spontanicznie zdarza mu się, sprowokowany przez układy gwiezdne, „limfatyczny tydzień”, tzn. szczególna podatność na nadprzyrodzone inspiracje ze strony "dobrego geniusza", który pośredniczy aniołom i „wąskiemu płomykowi”.
Sam odbiór boskiej wizji odbywa się jakby na jawie, w przytomności umysłu, lecz jednocześnie w transie, gdy mózg, niczym pod wpływem „bezładnych wstrząsań Hirakliennych”, (tj. w ataku „królewskiej choroby”, padaczki) odłącza się od zmysłów cielesnych i koncentruje na przyjmowaniu informacji od „ducha wróżby”. Wewnętrzne oko widzi „płomienne przesłanie” i wewnętrzne ucho słyszy głos „znad krawędzi” światów, spoza siedmiu sfer. To potężne doznanie Obecności daje mu odwagę do wygłaszania przepowiedni, które mają się spełnić dużo później, na tyle późno, że prorok naraża się przedtem na zniewagi i oszczerstwa ze strony krytyków, kpiarzy i ludzi niewierzących, zawistnych, złych.


Przekaz ze Źródła

Pełnia wiedzy i oświecenia, uzyskana w nadprzyrodzony sposób, bez jakiejś specjalnej osobistej woli czy ambicjonalnych starań człowieka, który ją zdobywa, obliguje go do stworzenia zapisu, ważnego dla przyszłych pokoleń. Stopniowe spełnianie się przepowiedni sprawi, że „później nadeszli ludzie” uznają ów zapis za cenne źródło przekazu odwiecznej Prawdy.
Sama świadomość biegu przyszłych rzeczy nie jest dla Proroka ani radosna, ani powodem do nadzwyczajnej dumy. Właściwie jest to element doznania osobistego kontaktu z Absolutem, najgłębszego i najintymniejszego w duszy. Przyczyną stworzenia zapisu jest troska o przyszłych ludzi, którzy mogą zostać zwiedzeni fałszywymi ideologiami („ze względu na nadejście komuny”) i manifestacjami wolnej energii („iluminującej dom” C21), a więc ma im on umożliwić właściwe zrozumienie sytuacji. Obawa przed „zębem czasu”, oszczerstwami i „podeptaniem przez świnie” każe mu zaszyfrować Wiedzę. Będzie jednak ona odczytana w czasach ostatecznych na tyle, że „zaczną w nią wierzyć”.
Prorok z Salon mimochodem dodaje, iż „astrologia wyroczna” jest nauką o prawach niebiańskich i inteligentny człowiek „o duszy rozsądnej” może przy jej pomocy przepowiadać drobne wydarzenia, wypowiadać się o tym, czego osobiście nie widział, lecz jest to wiedza cząstkowa, obarczona nieświadomością i możliwością popełnienia błędu. Chęć „osądzania spraw boskich i ludzkich” pcha astrologa do prób samodzielnego „wzbudzenia płomyka”, a rozum, oparty na wiedzy może częściowo samodzielnie wyrozumować przyszłość na podstawie właściwie pojętych praw, obowiązujących w dwóch światach z trzech. Jednak prawdziwy przekaz proroczy pochodzi wyłącznie z inspiracji i woli samego „Boga odwiecznego i niezmierzonego”. Stąd jest też zapisany w gwiazdach, czyli w horoskopie samego Proroka.

Ostatecznym adresatem Listu do Cezara jest czytelnik z przyszłości oraz na koniec ten, kto wykaże się zdolnościami podobnymi do tych opisanych przez Nostradamusa, czyli jego wiedza nie będzie pochodzić jedynie z racjonalnych i ziemskich przesłanek. Będzie wielu takich, którzy oprą odczyt o mądrość zrozumienia, lecz jedynie tę cząstkową, i jeszcze więcej takich, którzy uwierzą w swoje „fantazje małego palca w uchu”, lekceważąc Prawdę ukrytą w przekazie i „przyczyniając się do znieważenia czasów”.

piątek, 9 grudnia 2016

List do Cezara - ukryty przekaz

Dwa listy wstępne do dwóch tomów „Proroctw” są kopalnią wiedzy, którą należy szczegółowo zgłębić, aby przedrzeć się przez informacje zawarte w nieomal tysiącu czterowierszy i w jakiś sposób je sobie uporządkować. W tym punkcie od razu napotyka się trudność. Barierę stawia język, którym zostały napisane. Wielokrotnie złożone, meandryczne zdania w XVI-wiecznym stylu, najeżone łacińskimi cytatami, stanowią przeszkodę nawet dla współczesnych Francuzów. Stąd powstało co najmniej kilka wersji upraszczających zapis i tłumaczących go „ze swojego na nasze”. Jednak poszukiwaczowi prawdy nie powinno to wystarczyć. Tłumacze lubią pomijać to, czego nie rozumieją i dodawać to, czego autor wcale nie miał na myśli. Szybko zrozumiałam, że po prostu trzeba wejść w gęsty las i spróbować znaleźć w nim własną ścieżkę dla pojmowania tekstu.
Kiedy już tego się dokona główny wniosek nasuwa się sam, oba Listy różnią się zasadniczo w treści swego przesłania. Lecz łączy je jedna maniera, zostały napisane do innych ludzi, tych, którzy dopiero mieli się narodzić, a osoby współczesne, do których Autor skierował adres posłużyły mu jedynie za medium, przywołujące przyszłe obrazy.


Pierwszy z nich, List do Cezara, syna Nostradamusa zawiera mnóstwo informacji istotnych dla uważnego czytelnika, czy może nawet adepta wiedzy ukrytej w Centuriach, z dziedziny światopoglądowej, ezoterycznej i duchowej. Owszem, pojawiają się tam także konkretne informacje o przyszłości, ale nie one są najważniejsze.

Zważywszy skomplikowany styl języka, odległość epoki, w jakiej list został napisany, lektura musi być uważna, werset po wersecie, słowo po słowie. Trzeba sobie także pozwolić na swobodne skojarzenia na bazie dość często ogólnikowych opisów autora, ale także trzeźwo trzymać się tekstu.
Pięćset lat temu świat wyglądał inaczej, był różny od współczesnego nam, ludzie rozumieli go i odbierali na inny sposób. Byli może wrażliwsi na szczegóły, dłużej rozważali każde słowo i zdanie, szukając sensu i zrozumienia także przy pomocy wyobraźni i przypadkowych własnych skojarzeń. Temu służyły złożone zdania, przenośnie, pozorne odbieganie od tematu.

Już 1 wers nasuwa wiele różnych wniosków. 52-letni ojciec pisze do syna, który leży koło niego w łóżeczku, mając najwyżej dwa lata. Długo na niego czekał, bo wiedział, że się narodzi. Skąd wiedział? Możemy się domyśleć. Długo żywił nadzieje, że syn poniesie dalej zadanie ojca w zachowaniu pamięci świata o tym, co Bóg pozwolił mu poznać. Wspomina także o swojej śmierci, której datę zapewne, jako astrolog już znał. Miał do niej trochę czasu, 12 lat. To dużo dla świadomości człowieka w sile wieku, można jeszcze tego faktu nie brać pod uwagę. Jednak ojciec rozpoczyna list w tonie testamentu.

2 wers zawiera zagadki. Ojciec już wie, że w okresie swojego życia, czy tylko przez okres ojcowskiego życia? czy za całego jego, tj. syna żywota?, syn nie będzie obdarzony oświeceniem, ani wrodzonym talentem jego zdobycia. Mimo, że zna jego przyszłość to nie widzi potrzeby mu jej zapowiadać. Czekające go życie nie odgrywa innej roli w planie Boga Najwyższego niż ta, którą ma odegrać jako jego spadkobierca i potomek. A zadanie podtrzymania pamięci nie wymaga od niego, ani nigdy nie będzie wymagać specjalnej siły duchowej. Natomiast waga owego osobistego zadania i wiedzy jest tak wielka, że musi zostać zachowana na przyszłość dla innych. Jednak nie stanie się to za pośrednictwem ani zapisów ani słów.
Zagadką jest sformułowanie: „twoje miesiące Marsowe”. Różnie jest ono rozumiane. Jedni mówią, że Cezar urodził się widocznie w marcu (we francuskim Mars to planeta, ale i miesiąc marzec), inni przeliczają cykl Marsa, dwuletni jako rok, dzielą go na miesiące, czemu jednak Marsowe, ewentualnie marcowe, a nie inne? Patrice Guinard odkrył, że chodzi o symboliczny wiek Marsa, mający długość 687 lat, (dni obiegu Marsa wokół Słońca przeliczone na lata) które należy doliczyć do daty napisania listu. List sygnowano na, 1 dzień marca. I może być to odniesienie do rzeczywistego wieku syna w owym momencie. Otrzymujemy w ten sposób znamienną datę początku nowego "złotego wieku Saturna" wyliczoną przez kanonika Roussata na 2242 rok. 

3 wers informuje, że procesy zapomnienia i zanikania pamięci w czasie są nie do uniknięcia. Nie można im niczego przeciwstawić. Dlatego całość wiedzy i tajemnica z nią związana pozostanie zawarta, zamknięta na klucz i zawarowana w świadomości ojca.
Ogródkiem dowiadujemy się, że wiedza owa jest nie tylko bardzo ważna, ale i ukryta, a także strzeżona. Oraz to, że istnieje do niej jakiś klucz.
Pytanie: Jakim sposobem prawda przetrwa w świadomości i milczeniu, jeśli ojciec umrze, a czas zatrze pozostawione ślady? Dosłownie mowa jest o żołądku, jest to przenośnia właściwa we francuskim, i tożsama z wnętrzem. Jednak może warto ją jakoś utrwalić, bo a nuż zawiera jakiś szczegół ważny na przyszłość?

Mimo, że synek dopiero się narodził, ojciec zdaje się znać jego przyszłe cechy, wie, że będzie zainteresowany dziełem ojca i przekazaniem go dalszym pokoleniom, wie także, że być może pozna astrologię, choć bezpośrednie widzenie przyszłości będzie przed nim zamknięte z powodu „wątłego umysłu” (C19). Daje mu rozsądne, ojcowskie rady, przestrzegające przed oddawaniem się w życiu „urojeniowym mrzonkom” i „obrzydłej magii”, które jedynie „wysuszają ciało” i charakter. Pochwala „kalkulacje astronomiczne” i badanie trzeźwym umysłem pism świętych oraz boskich praw.
Te uwagi są umiejętnie wplecione w inną, o wiele głębszą opowieść, która zawiera kosmogoniczną wizję świata. Oraz próbuje przedstawić istotną rolę tych, którzy bywają przez Boga obdarzeni autentycznym natchnieniem proroczym. Jednocześnie opisując przejawy takiego natchnienia, które łatwo przecież pomylić komuś z „rozeznaniem sprytnym intelektualnie”, atakami padaczki, czy uleganiem wyobraźni, by chwalić się potem przed innymi cudowną wiedzą.

Pośród tej opowieści wplata dziwną informację, w wersecie 27. Dzieło napisane przez ojca jest mianowicie skomplikowane i dotyczy wielu spraw, lecz z biegiem czasu ludzie mieszkający w różnych miejscach i czasach zrozumieją to, co zapisał w przepowiedniach, doceniając ich precyzję. A on, Cezar, jego syn, uwaga! sam to zobaczy i przekona się, gdy dożyje naturalnego wieku (zapewne owej astrologicznej średniej 72 lat) „wedle swojego klimatu, na własnym niebie swoich urodzin”, że to wszystko się wydarzy!
Uwaga ta sugeruje, że Cezar w przyszłości, zmieni miejsce zamieszkania (będzie miał swój „klimat”, co w astrologii oznaczało strefę geograficzną, inny w takim razie niż ten, w którym się narodził, w Prowansji). Do tego będzie mógł wyczytać spełnienie owych przepowiedni ojcowskich na bazie własnego horoskopu! Czyli pozna astrologię. Oraz zobaczy zmierzanie owych zapowiadanych zdarzeń z okolic ich powstania, czyli południa Europy ku strefie, w której będzie żył. Być może będzie to strefa podległa Księżycowi, bo wspomina o sferze Księżyca, czyli księżycowych wpływach na odpowiedni ziemski klimat.
To zdanie przeczy pierwszym uwagom w Liście, z których wynika, że ojciec znał przyszłość syna. I wiedział, że Cezar nie ma talentów wizjonerskich, ma "delikatny umysł", i natchnionym prorokiem, ani nawet astrologiem nie będzie. Dlaczego zatem sugeruje nagle coś innego, wręcz przeciwnego? Coś, co nie miało mieć miejsca?

Podobnie zastanawiająco brzmi zdanie ostatnie, werset 41. Można je oczywiście czytać dosłownie i rozumieć, że ojciec pomylił się w końcu, bo mógł to, jako zwykły człowiek, zrobić, co do przeznaczenia swego syna. Darem jest dedykowana synowi księga proroctw. A nie dar prorokowania, czy rozumienia proroctw, przekazany mu genetycznie, czy może w jakiś duchowy nadzwyczajny sposób. Niemniej, bez odpowiedzi pozostaje nasuwające się z tego pytanie, co oznacza owa ojcowska nadzieja, że wyjaśni synowi kiedyś „każde jedno proroctwo” zawarte w księdze mu dedykowanej?

Wielu komentatorów, podczas analizy tego Listu doszło do wniosku, że Nostradamus skierował go nie tylko do niedawno narodzonego syna Cezara, ale i do kogoś jeszcze. Kogoś, kto w odpowiednim momencie odnajdzie klucz (w swoim żołądku?) i wyjaśni większość tajemnic ukrytych w księdze proroctw. Kto będzie znal nie tylko astrologię, ale i podlegał pewnym zjawiskom „natchnionym”, dlatego autor Listu tak szczegółowo objaśnił mu czego ma się trzymać, a co lekceważyć. Będzie to w czasach wypełnienia się najważniejszych wróżb, a człowiek ów będzie mieszkał gdzie indziej. Jego horoskop będzie zaś tak zgrany z rytmami gwiezdnymi, że na jego podstawie będzie mógł przewidywać daty. Do tego, będą to czasy tak odległe, że większość przepowiedni z czterowierszy zacznie być już ziszczona.

Czy dobrze to rozumiem? Nie ma pewności. Czytając Nostradamusa niczego nie można być pewnym. Ten brak pewności jest jednak niezwykle inspirujący i wciągający w głębię osobistych przeżyć i rozmyślań.

Poza tym jeszcze taka ciekawostka. Wertując przez ostatnie lata różne nostradamiczne strony i fora dyskusyjne, głównie francuskojęzyczne, ale i inne, rzuciło mi się wielokrotnie w oczy, że wielu fascynatów Proroka z Salon używa nicka Cezar, Cezarion, lub podobnego. Sugerując innym, z kim właśnie mają do czynienia! Oczywiście, nową przepowiedzianą przez wielkiego ojca inkarnacją Cezara!

Wniosek z tego jeden, nie jest to jednostkowe złudzenie przy lekturze tekstu, lecz istotna, acz ukryta treść, odczytywana przez wielu ludzi, niezależnie od siebie, pomiędzy wierszami.

czwartek, 8 grudnia 2016

Cezar Nostredame, syn swego ojca

Cezar Nostredame zwany z łacińska Nostradameuszem, przyszedł na świat ponoć 18.XII.1553 roku (według listu adresowanego do Pierre`a d`Hozier w dniu swych urodzin), bądź 6 lat po drugim ślubie swego ojca, 11 listopada 1547 roku, z wdową Anną Baulme z Ponsardów. Dokumenty chrztu ani urodzin nie zachowały się do naszych czasów, stąd dokładna data nie jest pewna. Był pierwszym męskim potomkiem, a drugim dzieckiem Michela Nostradamusa z Anną Ponsard. W młodości kształcił się w pracowni mistrza pędzla w dziedzinie malarskiej i całe życie malarstwo było jego ważnym zajęciem, hobby i dumą. Dzięki znacznemu spadkowi po ojcu mógł poświęcić się sztuce, również pisarstwu oraz działalności publicznej.
Miał duży talent malarski, o jakim świadczą pozostawione w spuściźnie obrazy; najczęściej reprodukowany portret ojca i jego własny, które wiszą dziś naprzeciw siebie na ścianach sali ratusza w Salon.


Na portrecie Michela Nostradamusa jego pędzla, przechowywanym w Bibliotheque de la Mesjanes w Aix-en-Provence, widnieją dwa dwuwiersze napisane przez Cezara po łacinie:

Caesaris est nati patris haec Michaelis imago
Edit hic hunc genitor, prodit hic ille patrem
Sic pater est natus nati, pater est quoque patris
Natus et hinc rebus numina sacra rident.

 Które zostały przetłumaczone przez Rouarda tak:

Obraz Michela, ojca, jest dziełem Cezara, syna.
Pierwszy zrodził drugiego: a ten stworzył swego ojca.
Jeżeli ojciec zrodzony jest z syna, to syn jest również ojcem ojca.
Bogowie śmieją się z tych narodzin i tego niezwykłego przeznaczenia.

Oprawa tego portretu nosi łaciński napis:

Clarissimvs Michael Nostradamvs Consiliarivs et Medicvs Regivs Galliae Oraculum Et Patriae Decvs An Aetatis LXIII

 [Autoportret Cezara de Nostre Dame] 

Cezar miał około 13 lat, kiedy jego ojciec zmarł. Portret ojca, malowany z pamięci - i bez wątpienia inne, które wykonał tego samego rodzaju w ciągu swego życia - ukazuje niezwykle spójnie cechy słynnego jasnowidza. Jeśli nawet są wyidealizowane przez podziw jego syna, muszą być dość bliskie tym należącym do modela.

Natomiast najbardziej znany portret samego Cezara (poniżej) został wykonany przez François Duperiera (1558 -1623?), przyjaciela Malherbe`a i Peiresc`a, pierwszego konsula Aix w 1593 roku, królewskiego pokojowca Henryka IV w 1607 roku; ukazuje herby tego ostatniego, dźwigane przez dwa putta w górnych narożnikach wraz z tymi Nostradamusa, są zatem cennym świadectwem.


Oprawa portretu nosi napis:
Caesar Nostradamoevs M. Filivs Patricivs Salonivs. Historia. Cithara. Pictura. Carmine. Clarus. Annum Complens. LXIII. Iovi Amico DD. MDCXVI XV Decembris

Przez grę sukcesorów, te dwa dzieła sztuki przeszły w zbiory rodziny Fauris z Saint-Vincent i zostały przekazane do Méjanes w 1834 roku przez wdowę po Alexandre de Fauris, ostatnim tego nazwiska. 

Cezar pisywał poezje i poetyckie sztuki, które dedykował swej platonicznej ukochanej, mężatce, na wzór średniowiecznych rycerzy, był autorem bardzo rozwlekłej i przyjętej dość krytycznie w swoich czasach L'Histoire et Chronique de Provence (Historia i Kronika Prowansji), oraz otrzymał już pod koniec długiego życia od króla Ludwika XIII tytuł kawalera i szambelana dworu.
Nigdy się nie ożenił i nie pozostawił potomstwa. Do wizjonerstwa miał stosunek sceptyczny i nieco ironiczny.
Zmarł ok. 1630 roku.

Przypisuje mu się autorstwo rycin w tzw. „Zagubionej księdze Nostradamusa”, które jakoby miał narysować jeszcze niewprawną dziecięcą dłonią pod dyktando ojca.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Autentyczność, czyli prawo autorskie w czasach Nostradamusa

Wynalazek druku udostępniający ciekawemu czytelnikowi wszystkie skarby literatury i wiedzy dotąd skrywane w bibliotekach klasztornych i pracowicie przepisywane ręcznie przez skrybów sprawił, że w czasach Nostradamusa rozkwitało życie umysłowe. W stopniu być może jakoś porównywalnym do boomu komunikacyjnego, jaki przyniósł niedawno internet.

Istniało nawet prawo autorskie, w innej formie, niż dzisiaj, ale jednak. Autor, chcący wydać swoją książkę podpisywał umowę notarialną z wydawcą na jakiś określony czas, a ów dostawał pieczęć urzędową, dzięki której miał prawo opatrzyć każdy egzemplarz wydrukowanego dzieła odpowiednią formułą.
Odtąd wydania bez tej formuły mogły być ścigane z urzędu i niszczone w majestacie prawa. Tak, tak, już wtedy bowiem rozkwitało piractwo.

Nostradamus był autorem niezwykle, jak na swoje czasy poczytnym i płodnym. W ciągu roku wydawał po kilka utworów, dwa, trzy, cztery. Miał kilku stałych wydawców, w Lyonie i w Paryżu, z którymi taką umowę podpisał. Jego książki tłumaczono od razu na niemiecki, hiszpański, włoski, angielski i wydawano za granicą.
Almanachy astrologiczne i proroctwa rozchodziły się jak cieple bułeczki. Robiono dodruki. Wydawcy, którzy nie mieli szans na uzyskanie przywileju królewskiego, albo tacy, którzy nawet o taki się nie starali, bo zwyczajnie chcieli zarobić, wzięli się na sposób. Zatrudniwszy jakichś domorosłych poetów czy astrologów puszczali w obieg sfałszowane prognostyki pod mianem Nostradamusa. Niektóre były całkiem zręcznie i z talentem podrobione, i w stylu i w treści. O ile we Francji urzędnicy mogli sobie z tym procederem jakoś radzić, bo stało za nimi prawo, to nie mieli szans z wydawcami mającymi swoje drukarnie za granicą, nieraz opodal, w Niderlandach, Flandrii, Niemczech, w Anglii.

Jednym słowem już za życia Nostradamusa powstało sporo fałszywek, które po jego śmierci zaczęły się jedynie mnożyć. Co jakiś czas rozgłaszano, że odnaleziono w papierach Mistrza jakieś niewydane utwory czy wiersze i rozpowszechniano je z dobrym skutkiem marketingowym. Działo się to przez całe wieki, wyciągano owe utwory z grobowca Nostradamusa, albo z jego domu i kuchni (bo tak stało w jednej z przepowiedni). Do naszych czasów zachowało się takich apokryfów całkiem dużo. Dlatego warto skoncentrować uwagę na utworach opatrzonych przywilejem, autentykach i podróbkami zająć się, jeśli w ogóle jest sens to robić, tylko w celu zapoznania się z metodami fałszowania oryginału i pomysłami nieraz całkiem zdolnych i dobrze obznajomionych z oryginalnym dziełem fałszerzy. Co jednak, jeśli naiwny czytelnik nie ma pojęcia ani o takim procederze, ani, że jest akurat oszukiwany?

Moim zdaniem fałszowanie trwa do tej pory. Robią to przede wszystkim anglojęzyczni "odkrywcy nowych czterowierszy" i "komentatorzy" tychże. Których oryginalnych francuskich wersów nikt nie podaje, ani nawet myśli, że należałoby coś takiego uczynić, dla uwiarygodnienia. Cele i przyczyny mogą być różne. Zarobienie pieniędzy, świadomie rozsiewana przez jakieś agentury dezinformacja, nieświadomie powielane i zwiększane przez zaślepionych pasjonatów Proroka wymysły poprzedników itd.
Oczywiście zawsze może okazać się prawdą jakiś dotąd nieznany utwór, odnaleziony na przykład na aukcji starych ksiąg. Tak bywa. I całkiem niedawno wypłynęły tak zdaje się dwa almanachy, z których znano jedynie fragmenty z zachowanych tłumaczeń na inne języki. Jednak od tego są specjaliści, którzy autentyczność potwierdzają.

Oto przykład treści takiego przywileju, którym opatrzony został Almanach za 1557 rok.

[Almanach] Wydany W PARYŻU, przez Jaques Kervera, ulica Świętego Jakuba pod dwoma Kogucikami.
Z przywilejem królewskim.

Wyciąg z przywileju królewskiego
Przywilejem Królewskim naszego wielkiego pana pozwolono Jacquesowi Kerverowi, prawowitemu księgarzowi na uniwersytecie paryskim I drukarzowi Jean Brototowi zamieszkałemu w Lyonie drukować tyle razy, ile im się spodoba, sprzedawać oraz rozdawać we wszystkich miejscach tego królestwa Almanachy, Wróżby i Prognozy za 1557 rok pana Michela Nostradamusa, doktora medycyny. Zabrania się zaś wszystkim innym księgarzom, rozpowszechniającym handlarzom, drukarzom i innym jakiegokolwiek stanu albo cechu, jakiego by nie byli, by  drukowali, sprzedawali, kupczyli czy rozdawali jakimkolwiek sposobem właśnie to lub inne podobne, co wymienieni Kerver i Brotot będą mieli pozwolone drukować aż do przyszłego roku, nakazując w pełni konfiskatę wymienionych almanachów i prognostyków, a to pod karą sądowej grzywny i wszelkich szkodliwych dyspens i zysków. A dalej jest nakazane edyktem pańskim, by [zezwolenie] umieszczone w skrótowo zawartym wymienionym przywileju na początku albo na końcu dedykowanych almanachów i prognostyków, zachowano w imię wymienionego stanowczo i we wszystkich poszczególnie. I przez to, że wielu księgarzy i drudzy, tak z tego miasta Paryża, jak innych miejsc są zwyczajni podrabiać i fałszować nazwisko w podobnych przypadkach i dziedzinach almanachów. Będą owe almanachy i prognostyki parafowane nazwiskiem Kerver albo Brotot. A gdzie w nich byłoby stwierdzone inne, zostaną skonfiskowane i zabronione oraz ocenione jako fałsze i rzeczy podrobione w celu oszkalowania nazwiska autora oraz nazwisk Kerver i Brotot. A wszystko pewne pod karami i uwięzieniami osób, które się wykryje jako robiące podróbkę.

Wydane w Paryżu, 14 dnia października. Roku łaskawego 1556. I naszego rządu dziesiątego.

sobota, 26 listopada 2016

Artykuły o przepowiedniach Nostradamusa w prasie i w sieci

Od lat pisuję mniejsze i większe artykuły i eseje o dziele Nostradamusa, próbując zawrzeć w nich choć skrawek z ogromnej wiedzy, którą można znaleźć w jego księgach. W tym także przekazać różne metody datowania, które posłużyły astrologowi z Salon do zaszyfrowania dat ważnych wydarzeń w wielu kwadrynach i w Listach wstępnych do Proroctw. Kilka ukazało się przed laty drukiem w miesięczniku "Nieznany Świat", pierwszy jeszcze wtedy, gdy nie znałam oryginału i posiłkowałam się polskim tłumaczeniem niemieckiego tłumaczenia Aleksandra Centurio. Po czasie muszę przyznać, że miałam zadziwiającą fantazję! I najdziwniejsze, że tamta opisana wtedy przeze mnie liczbowa metoda zdaje się sprawdzać, choć trudno ją czymkolwiek uzasadnić.
W 2014 roku ukazał się w sieci wywiad ze mną, który zrobiła Agnieszka Karoń na stronie Klub Tarota. Wyjaśniam w nim pewne osobiste kwestie związane między innymi z osobą Nostradamusa. Światosław Florian Nowicki dodał do niego własne omówienie mojego horoskopu urodzin, badając kwestię reinkarnacji, jaką poruszam w rozmowie. 

W styczniu tego roku (2016)  w numerze 12 kwartalnika "Astrologia profesjonalna" pojawił się mój dość obszerny artykuł omawiający dwie najbardziej znane chronologie biblijne, podane przez Nostradamusa w Liście do Króla Henryka II z dodaniem uwag na temat daty końca świata z Listu do Cezara. Bawiąc się z ołówkiem w ręku rachowaniem na ich bazie udało mi się ustalić datę narodzin Jezusa Chrystusa i datę końca [sic!] ekspansji islamskiej na Europę. Także zasugerować na podstawie liczby 666, obecnej w tych obliczeniach, interpretację istotnych wątków w Apokalipsie św. Jana.

Ponadto w sieci, na nieistniejącym już portalu znajdowały się moje artykuły o spełnionych już i spełniających się przepowiedniach Nostradamusa.

piątek, 25 listopada 2016

Ewa Seydlitz "Proroctwa Mistrza Nostradamusa"

Zajęłam się tłumaczeniem sławnych centuryjnych czterowierszy Nostradamusa z kilku powodów.
Najpierw: długo mnie ten temat frapował, ale nie mogłam dostać żadnego poważnego opracowania jego dzieła na polskim rynku. Długo czekałam, aż ktoś weźmie się za ową terra incognita i przetłumaczy wreszcie na polski całość wielkiej księgi proroctw. Daremnie.

Potem życie pchnęło mnie na daleką podlaską wieś, gdzie lato, jedno, drugie i trzecie spędzałam całkiem sama w drewnianej chatce, pasąc kozy i pieląc ogródek. Jedyny kontakt ze światem był poprzez internet. Z nudów, z tej wielkiej ciszy starych lasów zabużańskich wokół mnie postanowiłam stanąć oko w oko z francuskim źródłem, które stało się wreszcie dostępne w sieci.
To był szalony krok. Francuskiego uczyłam się w liceum, mającym co prawda dużą, jeszcze przedwojenną renomę w nauczaniu tego języka, i do tego w klasie romańskiej, czyli codziennie jedna-dwie godziny lekcji, do tego trochę łaciny, ale później kompletnie te podstawy nie były mi w życiu przydatne. Toteż uległy zapomnieniu.
Odkurzyłam słowniki. I mozolnie dukając brnęłam przez czterowiersze w pocie czoła. Nie spiesząc się. Było to jedynie zaspokojenie mojej wrodzonej ciekawości. Hobby, pasja, ot co.

Przeniknięcie starofrancuskiego przyszło samo z czasem. Metodą porównawczą.

Praca nad tłumaczeniem na tyle mnie wciągnęła, nie tylko latem, ale i każdej długiej, mroźnej, śnieżnej i ciemnej wschodniej zimy, że w końcu pojawił się rezultat.
W 2009 roku efekt tego swojego wysiłku wydałam w formie książki, pt. "Proroctwa Mistrza Nostradamusa". Było jej już kilka dodruków.


Książka zawarła nie tylko zestaw wszystkich centurii i wróżb, ale przede wszystkim komentarze do czterowierszy i obu listów wstępnych. Zawierają one spostrzeżenia, interpretacje, uwagi nie tylko znanych w branży nostradamicznej komentatorów i badaczy, ale i mojej skromnej osoby. Bez nich, czytanie księgi Proroctw, może wydać się nie tylko karkołomną próbą przeniknięcia ich sensu, ale i może zniechęcić ciekawego czytelnika.

Proroctwa Nostradamusa nie nadają się do czytania ciurkiem! ostrzegam.

Po latach muszę przyznać, że rozwiązania translatorskie, które zastosowałam w tej pracy nie były szczęśliwie wybrane i utrudniają czytelność kwadrynów. Tłumaczenie przechodzi głęboką transformację, także pod wpływem rozmyślań, porównań, oraz znacznego wzbogacenia się strony francuskiej internetu w stare słowniki, które otworzyły mi przestrzeń do samodzielnych lotów, bo jak dotąd polegałam na innych tłumaczach i cudzych rozwiązaniach licznych łacinizmów i neologizmów, w których lubował się Nostradamus. Komentarze wciąż nabierają sensu.