Istniało nawet prawo autorskie, w innej formie, niż dzisiaj, ale jednak. Autor, chcący wydać swoją książkę podpisywał umowę notarialną z wydawcą na jakiś określony czas, a ów dostawał pieczęć urzędową, dzięki której miał prawo opatrzyć każdy egzemplarz wydrukowanego dzieła odpowiednią formułą.
Odtąd wydania bez tej formuły mogły być ścigane z urzędu i niszczone w majestacie prawa. Tak, tak, już wtedy bowiem rozkwitało piractwo.
Nostradamus był autorem niezwykle, jak na swoje czasy poczytnym i płodnym. W ciągu roku wydawał po kilka utworów, dwa, trzy, cztery. Miał kilku stałych wydawców, w Lyonie i w Paryżu, z którymi taką umowę podpisał. Jego książki tłumaczono od razu na niemiecki, hiszpański, włoski, angielski i wydawano za granicą.
Almanachy astrologiczne i proroctwa rozchodziły się jak cieple bułeczki. Robiono dodruki. Wydawcy, którzy nie mieli szans na uzyskanie przywileju królewskiego, albo tacy, którzy nawet o taki się nie starali, bo zwyczajnie chcieli zarobić, wzięli się na sposób. Zatrudniwszy jakichś domorosłych poetów czy astrologów puszczali w obieg sfałszowane prognostyki pod mianem Nostradamusa. Niektóre były całkiem zręcznie i z talentem podrobione, i w stylu i w treści. O ile we Francji urzędnicy mogli sobie z tym procederem jakoś radzić, bo stało za nimi prawo, to nie mieli szans z wydawcami mającymi swoje drukarnie za granicą, nieraz opodal, w Niderlandach, Flandrii, Niemczech, w Anglii.
Jednym słowem już za życia Nostradamusa powstało sporo fałszywek, które po jego śmierci zaczęły się jedynie mnożyć. Co jakiś czas rozgłaszano, że odnaleziono w papierach Mistrza jakieś niewydane utwory czy wiersze i rozpowszechniano je z dobrym skutkiem marketingowym. Działo się to przez całe wieki, wyciągano owe utwory z grobowca Nostradamusa, albo z jego domu i kuchni (bo tak stało w jednej z przepowiedni). Do naszych czasów zachowało się takich apokryfów całkiem dużo. Dlatego warto skoncentrować uwagę na utworach opatrzonych przywilejem, autentykach i podróbkami zająć się, jeśli w ogóle jest sens to robić, tylko w celu zapoznania się z metodami fałszowania oryginału i pomysłami nieraz całkiem zdolnych i dobrze obznajomionych z oryginalnym dziełem fałszerzy. Co jednak, jeśli naiwny czytelnik nie ma pojęcia ani o takim procederze, ani, że jest akurat oszukiwany?
Moim zdaniem fałszowanie trwa do tej pory. Robią to przede wszystkim anglojęzyczni "odkrywcy nowych czterowierszy" i "komentatorzy" tychże. Których oryginalnych francuskich wersów nikt nie podaje, ani nawet myśli, że należałoby coś takiego uczynić, dla uwiarygodnienia. Cele i przyczyny mogą być różne. Zarobienie pieniędzy, świadomie rozsiewana przez jakieś agentury dezinformacja, nieświadomie powielane i zwiększane przez zaślepionych pasjonatów Proroka wymysły poprzedników itd.
Oczywiście zawsze może okazać się prawdą jakiś dotąd nieznany utwór, odnaleziony na przykład na aukcji starych ksiąg. Tak bywa. I całkiem niedawno wypłynęły tak zdaje się dwa almanachy, z których znano jedynie fragmenty z zachowanych tłumaczeń na inne języki. Jednak od tego są specjaliści, którzy autentyczność potwierdzają.
Oto przykład treści takiego przywileju, którym opatrzony został Almanach za 1557 rok.
[Almanach] Wydany
W PARYŻU, przez Jaques
Kervera, ulica Świętego Jakuba pod dwoma Kogucikami.
Z
przywilejem królewskim.
Wyciąg z
przywileju królewskiego
Przywilejem Królewskim
naszego wielkiego pana pozwolono Jacquesowi Kerverowi, prawowitemu księgarzowi
na uniwersytecie paryskim I drukarzowi Jean Brototowi zamieszkałemu w Lyonie
drukować tyle razy, ile im się spodoba, sprzedawać oraz rozdawać we wszystkich
miejscach tego królestwa Almanachy, Wróżby i Prognozy za 1557 rok pana Michela
Nostradamusa, doktora medycyny. Zabrania się zaś wszystkim innym księgarzom, rozpowszechniającym
handlarzom, drukarzom i innym jakiegokolwiek stanu albo cechu, jakiego by nie
byli, by drukowali, sprzedawali, kupczyli czy rozdawali jakimkolwiek
sposobem właśnie to lub inne podobne, co wymienieni Kerver i Brotot będą
mieli pozwolone drukować aż do przyszłego roku, nakazując w pełni konfiskatę wymienionych
almanachów i prognostyków, a to pod karą sądowej grzywny i wszelkich
szkodliwych dyspens i zysków. A dalej jest nakazane edyktem pańskim, by [zezwolenie]
umieszczone w skrótowo zawartym wymienionym przywileju na początku albo na
końcu dedykowanych almanachów i prognostyków, zachowano w imię wymienionego stanowczo
i we wszystkich poszczególnie. I przez to, że wielu księgarzy i drudzy, tak z
tego miasta Paryża, jak innych miejsc są zwyczajni podrabiać i fałszować nazwisko
w podobnych przypadkach i dziedzinach almanachów. Będą owe almanachy i prognostyki
parafowane nazwiskiem Kerver albo Brotot. A gdzie w nich byłoby stwierdzone
inne, zostaną skonfiskowane i zabronione oraz ocenione jako fałsze i rzeczy podrobione
w celu oszkalowania nazwiska autora oraz nazwisk Kerver i Brotot. A wszystko
pewne pod karami i uwięzieniami osób, które się wykryje jako robiące podróbkę.
Wydane
w Paryżu, 14 dnia października. Roku łaskawego 1556. I naszego rządu
dziesiątego.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń