Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biografie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą biografie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 27 stycznia 2017

Horoskop Nostradamusa

[Tekst uzupełniony 26.XII.2019 roku]

Michel de Nostredame (lub de Nostre Dame) znany jako Nostradamus, urodził się „roku łaskawego 1503, w czwartek, 14 grudnia, około 12 godziny z południa”, w targowym miasteczku Saint-Rémy-de-Provence na południu Francji. Jest to data podana według kalendarza juliańskiego (tzw. starego stylu) przez jego sekretarza, Jean-Aimé de Chavigny, na 1 str. jego książki François La Première face du Janus, wydanej w Lyonie w 1594 roku. Funkcjonuje we wszystkich oficjalnych biografiach wizjonera. 
Z różnych względów bywa kwestionowana przez biografistów oraz osoby zajmujące się astrologią. Nie zachowały się jednak żadne dokumenty zawierające jakikolwiek zapis o narodzinach dziecka państwa de Nostre Dame.


Patrice Guinard stwierdził w 2006 roku w swoim artykule pt. „Narodziny Michela Nostradamusa…”, że prawdziwa data to 21 grudnia 1503 roku. Wywiódł ją z drobiazgowej analizy napisu na jego epitafium, oraz wszelkich udokumentowanych świadectw zrobionych w przeciągu wieków. Bowiem rodzina zmarłego ogłaszała w nim pierwotnie, że Nostradamus żył 62 lata, 6 miesięcy i 10 dni, co wprowadza różnicę z datą podaną przez Chavigny`ego o 7 dni. Mimo, że Guinard określił dzień 21 grudnia dość nieściśle, Starkman rektyfikował datę sugerowaną przez Guinarda na dzień 21 grudnia 1503 godz. 12.07. 

Od tej pory funkcjonuje kilka dat urodzenia i w sieci można natknąć się na różne horoskopy Nostradamusa. Największy internetowy zbiór horoskopów, Astrodatabank podaje horoskop obliczony na dzień zanotowany przez Chavigny`ego i godzinę południową, wg czasu LMT m4e50 (średni czas lokalny).


W tym nazwijmy go oficjalnym horoskopie Nostradamusa, obliczanym punktualnie na południe dnia 14 grudnia 1503 roku Ascendent wypada na 3 21` Barana, a MC na 139` Koziorożca. Dodać muszę, jest w nim błędnie podane położenie geograficzne miejscowości, zamiast 43N47 wprowadzono 46N46. Daje to niewielką 1-stopniową różnicę w rozmieszczeniu osi.

Nie chcę tu wdawać się w szczegóły interpretacyjne tego akurat kółka. Świadectwo Chavigny`ego jest z różnych względów kwestionowane, i posądza się go o jakiś mniej lub bardziej świadomy fałsz. Tymczasem brzmi realistycznie, jak przekaz ustny podawany w rodzinie, może nawet nie przez samego astrologa, który zapewne swoje urodzeniowe kółko znał dobrze i z pewnością umiałby podać dokładniejsze, zrektyfikowane przez siebie dane. Zostawiam spory w temacie napisu na kamiennej płycie, która od wieków już nie istnieje, a sam napis mógł być w pośpiechu czy z jakiegoś innego powodu błędnie wykuty, do tego nikt już nie jest w stanie dojść. Niewykluczone, że zagadkę zadał sam Nostradamus, przygotowując dane do niego wcześniej i uwzględniając w nim np. datę swego chrztu, jako datę (ponownych) narodzin, co dla potomka rodziny konwertytów żydowskich mogło mieć specjalne znaczenie. Ja wcale nie proponuję wielkich zmian w podanej przez Chavigny`ego dacie i godzinie, traktuję je właściwie wręcz dosłownie. Sugerując, że błąd odnosi się jedynie do czasu wyznaczającego dokładne południe w miejscu urodzin Proroka z Salon. 

Czwartek przypisuje się władzy Jowisza, patrona nauki i osób duchownych, szanowanych, godnych zaufania. Natomiast piątkiem rządzi namiętna kobieta, Wenus, sprzyjająca artystom i kochankom, co poważnej profesji lekarza i astrologa nie odpowiada. 

Otóż w czasach Nostradamusa doba zmieniała się w południe, nie tak jak dzisiaj o północy. Czas na co dzień określano niedokładnie. Zegary ratuszowe zapewne myliły się, a swoim biciem ogłaszały chwilę zmiany daty mieszkańcom większych i mniejszych miast. Dane Chavigny`ego noszą piętno przekazu rodzinnego. Nikt zapewne przy porodzie nie posługiwał się zegarem, określano porę na oko, lub właśnie słysząc w natłoku emocji bicie dzwonu z kościelnej wieży. Ewentualnie, gdy w pobliżu był astrolog "włączano" klepsydrę od jakiegoś momentu zmierzonego zegarem słonecznym.
Nie wiem do kiedy zwyczaj zmiany daty w południe trwał, ale być może zmieniono go wraz z wprowadzeniem kalendarza gregoriańskiego w 1582 roku, w każdym razie stało się to z pewnością sporo po śmierci Nostradamusa. Wszystkie horoskopy, jakimi się posługiwał, a zrobił ich setki, były podawane w zgodzie z tą manierą. Można się o tym przekonać samemu, odtwarzając astrologiczne obliczenia, które omawiał w swoich almanachach.
To z tego powodu wielu jego pseudo-krytyków usiłuje podważać w ogóle umiejętności astrologiczne Mistrza, twierdząc, na podstawie swoich obliczeń robionych przy pomocy współczesnych programów astrologicznych, które tego faktu nie uwzględniają, że jego obliczenia są mylne, a zatem i wnioski z nich wyciągnięte też muszą być błędneWystarczy jednak zastosować ową zasadę zmiany datowania w południe, aby wszystko okazało się prawidłowe

Zatem, jeśli podano, że urodził się około południa w czwartek, to znaczy, że stało się to kilka, najdalej kilkanaście minut PO godzinie dwunastej. Ową dwunastą trzeba też rozumieć płynnie, biorąc pod uwagę niedokładność odczytu czasu na co dzień w XVI wieku. Gdyby jednak narodziny miały miejsce przed południem mowa byłaby o godzinie 11 z minutami rano, jeśli punkt dwunasta podano by godzinę zerową, późniejszą jako przed pierwszą. W nazewnictwie owych czasów nie funkcjonowała godzina 13 czy 15, mówiło się pierwsza po południu, 8 wieczorem, pierwsza po północy, czy 6 rano. Przy przedpołudniowej godzinie 14 grudnia wypadłby według naszych obliczeń dzień później, piętnastego, w piątek.

W takim razie, gdy przyjmiemy, że narodziny odbyły się zaraz na początku doby 14 grudnia, to musimy jedynie ustalić godzinę południową w zgodzie z zegarem słonecznym, czy czasem miejscowym obowiązującym wtedy, po to, aby wyznaczyć odpowiednio horoskop


Dawniej nie obowiązywały współczesne strefy czasowe, dlatego autor horoskopu zamieszczonego w Astrodatabank użył w programie astrologicznym funkcji "średnia godzina lokalna". Z pewnych względów nie mogę się zgodzić na wynik tego obliczenia, przede wszystkim na położenie Ascendentu w znaku Barana, dlatego uznałam, że tak naprawdę nikt nie wie na podstawie czego określano godzinę południową w Saint-Remy. Czy był to miejscowy zegar słoneczny, czy może obowiązywało coś w rodzaju czasu "parafialnego", gdzie południe ogłaszał dzwon z największego kościoła w okolicy i inne to podchwytywały, tworząc swoje własne terytorium czasowe.
Po sprawdzeniu kilku wariantów uznałam, że godzina musiała być naprawdę bliska południa wg naszych współczesnych wyznaczników, a nawet nieznacznie je przekroczyła. Zbadawszy pewne niuanse mogące uściślić godzinę (a mianowicie daty ważnych wydarzeń z biografii, takich jak studia, ślub, wizyta na dworze, śmierć króla, wizyta królowej i śmierć samego właściciela horoskopu) wzięłam za podstawę obliczenia godzinę 12.05 czasu GMT+1, która różni się z lokalną w Saint-Remy, podawaną przez Astrodatabank, o pół godziny. Pokazuje się wtedy Ascendent na 16o 34` znaku Ryb, a nie Barana, oraz Uran dość bliski onego w głębi domu 12.

Po pierwsze takie położenie usprawiedliwia długie samotne (typowe dla Ryb) astrologiczne kalkulacje, jakim oddawał się Mistrz z Salon. Po drugie około 8-stopniowa koniunkcja Urana z Ascendentem daje naturę bardziej wynalazczą, niezależną i niespokojną, niż samo bytowanie Urana, patrona astrologii w ostatnim domu, jak to pokazuje oficjalny horoskop. Oraz podnosi tezę, że Nostradamus miewał coś w rodzaju napadów padaczkowych, bowiem Uran nierzadko je powoduje, a sam Ascendent odpowiada głowie i mózgowi człowieka.

Ponadto w tak jak powyżej obliczonym horoskopie Ascendent, zamiast w ognistym, agresywnym, ekstrawertycznym, dość rubasznym i przywódczym Baranie znajduje się w kontemplacyjnym znaku Ryb, co usprawiedliwia charakter i zainteresowania Nostradamusa: medycyną, astrologią, także rozległą erudycję, izolowanie się, uduchowienie, jasnowidzenie, przepowiadanie i  duże poczucie humoru, o którym wspomina jego sekretarz. Oraz fakt, że przydarzały mu się „limfatyczne tygodnie”, podczas których intensywnie pracował w swojej samotni na wieży, nawiedzany przez wizje. 

Idąc dalej: Księżyc pozostaje w Skorpionie w 8 domu wg systemu domów Regiomontanusa, jak i Placidusa oraz dodatkowo silnie i harmonijnie wspiera zasadę wodną ("limfatyczną") Ascendentu w Rybach. Podpiera się także mocnymi trygonami do królewskiego stellum (Jowisz, Saturn z Marsem w koniunkcji w znaku Raka w IV domu), które przyniosły Nostradamusowi życie mieszczańskie, stabilne, bez większych przygód, po przejściu głębokich kryzysów w życiu rodzinnym, jakie przeżywał za młodu (co usprawiedliwiły choćby opozycyjne dyrekcje do planet z Raka w tamtym okresie). W dodatku umiejscowienie w domu VIII, wraz z położeniem w Skorpionie wzmaga skorpionową i plutoniczną cechę, wskazując na człowieka parającego się wglądem parapsychicznym, badającego tajemnice życia i śmierci przerażające dla innych.

W zamian królewskie stellum w znaku Raka (czyli wielka koniunkcja Jowisza i Saturna przy obecności Marsa) wspiera mocno swym żywiołem wodnym (utworzywszy przy okazji z Księżycem tzw. Wielki Trygon) Ascendent w Rybach, wpływając na wygląd i usposobienie. Mówi się, że Jowisz powiększa i pogrubia sylwetkę, a Nostradamus należał do ludzi przeciętnej postury. Chavigny wspominał go jako człowieka raczej niskiego wzrostu, krępej budowy, zażywnego, zdrowego, wesołego i dowcipnego, choć potrafiącego się nagle rozgniewać w słusznej sprawie. Jednak pewien wpływ na wygląd i budowę ciała miałby przy tym układzie horoskopu Uran, przynoszący niekiedy różne skrajności. Bardziej chudość, wysoki lub wyjątkowo niski wzrost, pewną nerwowość i prędkość reakcji, a czasem iskrę geniuszu. W połączeniu jeszcze z wpływami Saturna na Ascendent, dającymi kostyczność, oraz Marsa, wskazującego bardziej na umięśnienie i ruchliwość, a także gniewliwość, to owa Jowiszowa nadmiarowość nie musiała być widoczna zewnętrznie. Może jedynie właśnie jako owa zażywność krępego ciała.
Nostradamus przywiązywał wagę do swej brody, w późniejszym wieku codziennie bywał u niego balwierz i przystrzygał mu, mył i czesał brodę. Ma to związek ze snobistyczną chęcią bycia godnym i dostojnym zgodnie z charakterem jowiszowym.

Księżyc astrologicznie sygnifikuje ród. Oprócz pochodzenia z rodziny notariuszowskiej (charakterystyczne dla Księżyca w domu śmierci i znaku Skorpiona), Księżyc jako władca dołu horoskopu w Raku, uosabia w horoskopie Nostradamusa przede wszystkim jego liczne potomstwo oraz twórczość.

Natomiast Saturn w znaku Raka i w IV domu swego wygnania, władca MC sygnifikuje dwór królewski, pensję z kasy władcy. W znaku wygnania przyniósł w tej materii wiele krytyki i pogardy elit. Jowisz, wyniesiony w Raku jako władca MC reprezentuje również główną protektorkę Nostradamusa, królową Katarzynę Medycejską. Jego dyspozytorem jest Księżyc w znaku swego upadku, w Skorpionie wyznaczał zainteresowania i problemy, z jakimi się borykała. Była to zagorzała wielbicielka wiedzy tajemnej, posądzana o intryganctwo i trucicielstwo, wdowa-regentka, matka 10 dzieci, z których większość zmarła w młodym wieku. Nostradamus wizytował ją na zamku w Blois, w zamian ona jego w Salon de Craux na 2 lata przed jego śmiercią, a potajemna wymiana wiedzy i porad względem losów jej królewskich potomków jak i zdrowia, to efekt recepcji i protekcyjnego aspektu między Marsem a Księżycem przebywającym w domu i znaku Skorpiona. Oraz dzięki Descendentowi w znaku Panny, którego władca Merkury znalazł się w wyniesionym domu szczytowym. Spalony przez Słońce ukazuje doradcę „oślepionego” widzeniem swego króla, i mówiącego słowa natchnione, płynące jakby mimo woli. Ale i zaślepionych nadwornych specjalistów, niepotrafiących rozróżnić światła prawdy od fałszywego blasku sławy.


Poza wszystkim potwierdzenie tak posadowionych osi horoskopu, a zatem i godziny i dnia urodzin można znaleźć badając choćby dyrekcje symboliczne, progresje sekundarne i tranzyty ważnych dat z biografii Nostradamusa. Na przykład ślub z matką Cezara, Anną Ponsard, wziął w listopadzie 1547 roku w chwili, gdy dyrekcyjny Księżyc był bliski urodzeniowego Słońca, tworząc nów dyrekcyjny, który ma związek z zakładaniem nowej rodziny i zmianą miejsca zamieszkania. W tym też czasie dyrekcyjna Wenus, władczyni 8 domu przechodziła Ascendent horoskopu urodzenia zapowiadając, że wybranka serca jest bogatą wdową.

Także moment śmierci, w nocy 2 lipca 1566 roku, dobrze odzwierciedla horoskop obliczony na godzinę 12.05 czasu GMT+1. I rektyfikowany na miejscowość Salon de Creaux (dziś Salon-de-Provence), gdzie Nostradamus zamieszkał po ślubie i tam zmarł. Mianowicie w tym czasie dyrekcyjny Saturn, horoskopowy niszczyciel  (anareta) minął rektyfikowany punkt Descendentu na 17o Panny, co jako przejście którejś osi poziomej bywa dość częstym objawem ostatecznego przekroczenia granicy życia i śmierci. W tym wypadku w 62 i pół roku życia, na co wskazuje również osiągnięte położenie Saturna. Według dyrekcji symbolicznych, gdzie liczy się 1 stopień za 1 rok życia, od chwili narodzin przeszedł on dokładnie 62o 33` koła Zodiaku. Natomiast Pluton tranzytował wtedy punkt Ascendentu w Rybach, stojąc wobec owego Saturna w opozycji.

piątek, 13 stycznia 2017

Śmierć króla

Sława Nostradamusa jako jasnowidza rozniosła się po Francji wcześniej, niż wypadek, z zapowiedzi którego stał się najbardziej potem znany. Nie potrafimy już odtworzyć przyczyn, ponieważ jego pierwsze profetyczne teksty nie zachowały się do naszych czasów. Musiały jednak czymś przykuwać uwagę i zastanawiać czytelników, jeśli w kilka lat od pisarskiego i astrologicznego debiutu, zainteresowała się jego osobą sama królowa i zaprosiła go do Paryża i do królewskiego zamku w Blois nad Loarą.

Przepowiedziana przez Nostradamusa śmierć króla Henryka II, dnia 10 lipca 1559 roku, wydarzyła się w cztery lata po opublikowaniu owej wróżby w pierwszym tomie Proroctw, wydanym w 1555 roku. Ze zdumieniem odkryto, że czterowiersz 1.35 opisuje sytuację podobną do tej, która miała miejsce dokładnie w dniu 30 czerwca 1559 roku, na turnieju rycerskim, zorganizowanym z okazji uroczystości świętujących złożenie ślubów przez króla umacniających pokój między katolickimi mocarstwami ówczesnej Europy.
Czterowiersz ów brzmi następująco:

Le lyon ieune le vieux surmontera,
En champ bellique par singulier duelle:
Dans cage d'or les yeux luy creuera,
Deux classes vne, puis mourir, mort cruelle.

Młody lew starego pokona,
Na polu wojennym samotnym pojedynkiem:
W klatce złotej oczy mu rozerwie,
Dwa szyki jednym, później ma umrzeć, śmiercią bezlitosną.

Król Henryk II, urodzony w 1519 roku pod bojowym znakiem Barana, wtedy czterdziestolatek, zmierzył się w pojedynczej walce ze szkockim kapitanem Gabrielem de Lorges, hrabią Montgomery (1530-1574). Stary lew, to symbolicznie starszy przeciwnik w randze królewskiej. Młodszy nosił rzeczywiście na tarczy znak lwa, jako potomek rodu Stuartów. Niemniej 1 wers można odczytać również na odwrót, "młodego lwa stary pokona", a nie czyni się tego ze wzgląd na zwyczajowe przekonanie, iż Nostradamus wszędzie i zawsze trzymał się składni łacińskiej, gdzie podmiot czynny występuje przed biernym i czasownik na końcu zdania. Niemniej z analizy gramatycznej nie jest też pewnym, który z nich "ma umrzeć".


Włócznia młodszego, bo niespełna trzydziestoletniego przeciwnika Króla uderzyła pechowo w jego hełmuchyliła przyłbicęprzebiła czoło nad prawym okiem i złamała się. Henryk zachwiał się i zsunął się z konia, z twarzą zalaną krwią, z odłamkiem włóczni tkwiącym w głowie. Na rękach największych książąt i diuków został zniesiony z pola fatalnej walki.
Ów pojedynek, czy też pojedyncze starcie {singulier duelle to jednak trochę jak masło maślane, choć uważa się, że to naśladowanie łacińskiego powiedzenia, mające podkreślić starożytność rozrywki) nie odbył się na żadnym polu wojennym, czy też bitewnym {champ bellique), jak głosi czterowiersz, ale na turniejowym placu, arenie igrzysk, ewentualnie ubitej ziemi. Kolejna drobna nieścisłość.
Uważa się, że klatka złota, to hełm króla osłonięty kratowaną przyłbicą. Jakkolwiek nie wiadomo, czy wystąpił on na turnieju w pozłacanym szyszaku, to zachowały się opisy jego uroczystego wjazdu do Lyonu, w pozłacanej zbroi i na koniu w czapraku zdobionym złotymi frędzlami.
Nostradamus pisze o przebitych {crever znaczy też pęknąć, rozsadzić) oczach, gdy tymczasem cios włóczni uderzył w jedno oko króla. Jednak zapisy medyków, którzy próbowali pomóc władcy po tym wypadku, świadczą o tym, że odłamek włóczni przebił czaszkę nad prawą brwią i utkwił w głębi lewego oka, powodując w końcu ślepotę rannego. Choć notatki jednego z lekarzy wskazują, że jeszcze kilka dni po wypadku lewe oko króla było opuchnięte i zachowywało zdolność widzenia, to jednak później ranny rzeczywiście stracił wzrok.

Wyrażenie z 4 wersu „Deux classes une” jest najbardziej kontrowersyjne i wprowadzające różne dyskusje wśród interpretatorów. Nostradamus wszędzie używał wyrazu classe (klasa, szyk) w sensie zachowywanym przez łaciński wyraz classis – flota wojenna. Tymczasem w tym wypadku nie mogło być mowy o żadnej wielkiej armii, a rzecz wydarzyła się w pojedynku, sam na sam.
Próbowano zastosować owo wyrażenie do trzech „mijanek” turniejowych, w których Król brał udział. Dwie pierwsze odbyły się z księciem Sabaudii i z księciem de Guise, a trzecia śmiertelna z hrabią de Lorges.
Inni chcieli widzieć w owych „klasach” dwie grupy medyków, sprowadzonych do łoża rannego Króla, lekarzy paryskich i lekarza przysłanego z Brukseli przez Filipa II. Ten jednak nie został upoważniony do dokonania jakiejkolwiek interwencji i powrócił do Brukseli, zdając jedynie krytyczny raport ze swoich obserwacji. 

Z tych wszystkich prób zrozumienia każdego szczegółu przepowiedni najbardziej logiczna wydaje się ta promowana przez dra Guinarda. Mianowicie sensu wyrazu classe – klasa, flota, szyk ten jeden jedyny raz należy szukać w języku greckim, a nie łacińskim. Grec. klasis znaczy bowiem odłamek, pęknięcie. Dwa odłamki jako jeden zraniły oko-oczy Króla. Są na to dowody. Biskup Fermo i Ludwik Gonzaga, książę Mantui w kilka dni od wypadku zrobili szkic szczątków włóczni, które utknęły w ranie. Oto on.


Śmierć Króla była niezwykle bolesna i jednocześnie okrutna. Lekarze i chirurdzy bojąc się naruszyć ranę w głowie, aby nie uszkodzić mózgu dokonywali „eksperymentów” na skazańcach, najpierw wbijając im włócznie w oko, na wzór wypadku Króla, a po ścięciu głowy robiąc sekcję. Czterech ludzi umarło w okrutnych boleściach z tego powodu. Król żył jeszcze dziesięć dni i zmarł wskutek ropnia mózgu, który utworzył się wewnątrz czaszki, powodując w chwili agonii straszliwy skurcz całego ciała.

Jakkolwiek dr Guinard doszukuje się jeszcze zakamuflowanego powtórzenia przepowiedni tego wypadku w tekście Almanachu za 1557 rok dedykowanego królowej Katarzynie Medycejskiej, to jednak nikt ze znanych mi komentatorów nie zwrócił uwagi, że w Proroctwach istnieje jeszcze jeden czterowiersz na ten temat. I być może, zważywszy niezbyt jasne dla interpretacji i poniekąd naciągane szczegóły najsławniejszego czterowiersza 1.35, to on właśnie jest tym, który zawarł właściwą wróżbę dla Króla!

Otóż w Nowej Prognozie za 1562 rok, w liście wstępnym do niewymienionego z nazwiska duchowego „brata i przyjaciela” Nostradamus wspomina:

"…zrozumiałem, że nigdy nie udało mi się skryć tak dobrze mych almanachów czy prognoz za słowami jawno-osłoniętymi, byś Waszmość nie miał ich odkrytych i natychmiast zrozumianych tak dobrze, jak ja, kiedy je w ten sposób wykładałem. Wobec tego, że zapanuje jedno oko we Francji. I gwoli tego, że nasieniu z Blois jego przyjaciel wierzgnie, i tym podobne oraz inne niezliczone ustępy.”

Wskazany przez Nostradamusa czterowiersz to 3.55:

            W roku, gdy jedno oko we Francji zapanuje,
Dwór będzie w jakimś wielce przykrym zamęcie:
Wielkiego z Blois jego przyjaciel zabije,
Rząd wpadły w niedolę i zwątpienie podwójne.
Jedno oko (nie oczy, jak w 1.35!) i wielki z Blois to król Henryk II Walezjusz, zabity przez przyjaciela w rycerskim starciu. Po nim objął tron nieletni syn, Franciszek II, ale rzeczywiste rządy przejęła jako regentka jego matka, Katarzyna Medycejska. W tym czasie, powstałe za Henryka II, dwa wielkie stronnictwa – katolickie i protestanckie walczyły między sobą o władzę polityczną w kraju. Co możemy podpiąć do „podwójnego zwątpienia”, tak samo jak rządy dwóch osób, kobiety i nastolatka, nie dawały zdecydowanego oparcia żadnej ze stron konfliktu. Wzbierającego aż do niesławnej Nocy Św. Bartłomieja.
W takim razie, jeśli czterowiersz 1.35 tak naprawdę nie dotyczy wypadku króla Henryka II, lub nie tylko jego dotyczy, co – moim zdaniem – należy wziąć pod uwagę, mimo tak wielu zbieżności oraz zapewnień wierzących w swoje interpretacje komentatorów, to o czym w istocie opowiada?

Są pewne poszlaki, ale o tych może wspomnę kiedy indziej.

środa, 4 stycznia 2017

Początek i połowa epoki solarnej

Temat dopasowania dat do chronologii użytej przez Nostradamusa w żadnym razie nie został jeszcze wyczerpany. Pewnie jeszcze nie raz trzeba mi będzie go rozważyć i poruszyć. 
Przypomnijmy to, co już wiemy.

W wyliczeniach opata Trithemiusa początek epoki anioła Księżyca, kolejnego po aniele Marsa, przypada na 4 miesiąc 1525 roku, a jego słonecznego następcy w 8 miesiącu 1880 roku n.e.
Richard Roussat, w swojej książce Livre de l'estat et mutation des temps , którą z pewnością dobrze znał Nostradamus, oparł się w obliczeniach na chronologii Euzebiusza z Cezarei, według której świat został stworzony 5200 lat p.n.e. otrzymał w ten sposób datę 1533 roku jako początek wieku Księżyca, potem rok 1887 jako początek epoki Słońca, oraz 2242 jako początek wieku saturnowego.

Żydowski 6001 rok (początek 7 tysiąclecia) wypada w 2241 roku ery Chrystusa.

Nostradamus swoją Pierwszą Chronologią wyznaczył początek nowej złotej epoki, czyli rok 7000 („wielką liczbę siedem”) na 2243 rok chrześcijańskiej ery. Można wstępnie przyjąć, że ową chronologią, zamieszczoną w Liście do Króla wyraził zgodę na pewien porządek czasowy, którego się trzymał później w odniesieniu do chronologii trithemiuszowej.
Aby obliczyć ów początek musimy odjąć od tej daty długość wieku anielskiego, czyli 354 lat i 4 miesiące. Otrzymujemy wtedy 1888 rok i 8 miesięcy, jako zakończenie panowania Luny-Księżyca i automatycznie początek epoki solarnej.

W Proroctwach można odnaleźć pewną przepowiednię, która zdaje się potwierdzać, jeśli nie dokładnie miesiąc i dzień, to przynajmniej rok nadejścia epoki Słońca. To czterowiersz 1.25:

Zgubionego, znalezionego, skrytego za jakże długiej epoki,
Będzie pasterz [ukryte: Pasteur] pół Bogiem czczony:
Tak, jak Luna dopełnia swą wielką epokę,
Przez inne cugi [ukryte: wyręby, wiatry] zostanie czci pozbawiony.

Komentatorzy połączyli owego tajemniczego pasterza (pasteur, znaczy też pastor) z Ludwikiem Pasteur, który odkrył metodę pasteryzacji, remedium na niewidzialne gołym okiem bakterie (skryte znalezione/odkryte) oraz pierwszy zastosował szczepionkę na śmiertelną ówcześnie chorobę, wściekliznę, ratując zarażonych skazanych dotąd na zgubę. 



To niejeden raz, gdy w Centuriach pada nazwisko konkretnego człowieka, który wobec Nostradamusa miał się narodzić o wiele później. Nie zawsze, jak widzimy, były to tylko imiona władców czy wojennych zwycięzców. 
Jego praca stała się fundamentem rozwoju nauk mikrobiologicznych, których rozkwit przypadł na epokę solarną i kwitnie w naszych czasach niepodważalnie.
Jak podaje Wikipedia, Instytut Pasteura został założony 4 czerwca 1887 roku, a zaczął swoją działalność 14 listopada 1888 roku. I byłby to moment „dopełnienia wielkiej epoki lunarnej”, która w ten sposób i w tym momencie przekazała berło władzy aniołowi Słońca.

Pasuje tu jednakowo data zakończenia epoki lunarnej podana przez Roussata, w 1887 roku, a także odpowiada w niewielkim przybliżeniu dacie wywiedzionej z Pierwszej Chronologii Nostradamusa.

Kłopot interpretacyjny sprawia zastosowane w 4 wersie wyrażenie autres veux (w późniejszych edycjach też veutz, lub veutx). Zazwyczaj czyta się je jako autres vents, inne wiatry, lecz nie jest to oczywiste, gdyż może chodzić o vente, sprzedaż, wyrąb, wenta, jak i o veuve, wdowę, lub autres vieux, innych starych, czy po zamianie liter na lustrzane nevtx, nowiny, wieści, nowe wpływy.

Niemniej możemy już tyle zrozumieć, iż podobnie jak mikrobiologia, antybiotyki i szczepionki zyskały niepodważalny prym w medycynie solarnego wieku, to jakieś tajemnicze wpływy, trendy, a może tragiczne doświadczenia epidemiczne i katastrofalne zniszczenia pozbawią ową wielbioną medycynę honoru i czci. 1 wers daje się rozumieć na tyle wielorako, że możemy już sobie dopowiedzieć, iż to, co na początku było zbawczym odkryciem, na koniec stanie się skrytą zgubą dla chorych i leczonych za pomocą mikrobiologicznych wynalazków, pasteryzacji zastosowanej do mleka, antybiotyków tysięcznej generacji, szczepionek z dodatkiem metali ciężkich. W zamian być może zrodzi się coś nowego i niezwykłego, i zdetronizuje mikrobiologię do cna. Gdzie? Na wschodzie Europy, w monarchii lunarnej (3 wers). 
O czasie tej detronizacji zdaje się mówić 2 wers: nauka odkryta przez Pasteura będzie czczona przez połowę epoki boga słonecznego, czyli mn.w. 177 lata i 2 miesiące. 

Rachunek 1888 i 8 miesięcy + 177 lata 2 miesiące daje 2065 rok i 10 miesięcy.

piątek, 16 grudnia 2016

Filmy o Nostradamusie

Najogólniej rzecz biorąc dostępne w sieci filmy dokumentalne o Nostradamusie mają niską wartość poznawczą i merytoryczną. Są tendencyjne, nierzetelne i fałszują z gruntu jakiekolwiek zdrowe pojęcie o tym nadzwyczajnym człowieku i jego niezwykłym, natchnionym dziele. Moim zdaniem służą głównie dezinformacji, i tak już ogromnej w tej kwestii.
Niemniej trafiłam na dwa filmy, które mogę polecić.

Pierwszy z nich to ciekawy z kilku względów program historyczny telewizji francuskiej pt. "Nostradamus - wizjoner czy szarlatan". Oferuje on racjonalizację problemu, jakim nieustannie jest samo dzieło Mistrza z Salon dla tych, którzy nie wierzą w cuda, albo kilka ważnych informacji dla tych, którzy wierzą w prawdę w nim zawartą, lecz na oślep przyjmują wszystko, co tylko nosi etykietkę Nostradamusa. Jest garść anegdot z życia Proroka i ciekawostek historycznych. Jednak sami Francuzi za mało podkreślają geniusz i wartość literacką i duchową Centurii, a tylko oni są to w stanie najgłębiej ocenić i docenić. To wina ogólnego prania mózgów przez system edukacyjny, który Nostradamusa wyklął z sal uniwersyteckich i przypisał jarmarkom. Nie uchodzi zatem wykształconym osobom oceniać go wysoko jako pisarza i poetę, historyka, wizjonera, filozofa dziejów, mistyka, hermetyka, tym bardziej, iż był on w dodatku astrologiem i wróżbitą, ani nawet brać jego naprawdę zdumiewające i niezwykłe, mistrzowskie pod każdym względem dzieło pod poważną dyskusję! W rozmowie zaproszonych do studia fachowców uznanych nauk można to zobaczyć, usłyszeć i wyczuć idealnie.
W filmie pada kilka niewielkich pomyłek z ust historyków: błędna data śmierci króla Henryka II i liczba imienia papieża, doprawdy "drobnostki"... Miło jednak zobaczyć kilku naprawdę wartościowych badaczy dzieła Nostradamusa. Głośnego swego czasu komentatora Jean Charles de Fontbrune`a (który zmarł później, w 2010 roku), przewodniczącego lyońskiego Towarzystwa Przyjaciół Nostradamusa Michela Chomarata, czy nader zasłużonego profesora Bernarda Chevignarda, człowieka, który pierwszy rozpoczął pracę nad naukowym profesjonalnym usystematyzowaniem i wydaniem wszystkich dzieł Maga z Salon, niestety zmarł przed zakończeniem planu i rzecz wciąż pozostaje niespełniona.
Dodam jeszcze, że czterowiersz przepowiadający śmierć Henryka II wcale nie jest tym, który jest powszechnie za taki uważany i w tym filmie oczywiście wymieniany. W Centuriach istnieje inny, na który sam Autor wskazał w liście wstępnym do pewnego almanachu. Ponadto Nostradamus nie tylko przewidział swoją śmierć, zapisując to w efemerydach, ale i fakt, że jego grobowiec zostanie przeniesiony w inne miejsce, zaznaczając gdzie (odkryto to w jego testamencie). Sam fakt, że zażyczył sobie być pochowany na stojąco, aby motłoch nie mógł po nim deptać świadczy, że zaznaczył, iż tak się stanie, a on zawczasu okazał tym ludziom pogardę. Opowiadająca o tym pani historyk była niedoinformowana, lub sprawa wypłynęła później. Mimo wszystko dużo więcej w tym filmie wartych wysłuchania ciekawostek niż gdzie indziej.
Drugi film to dostępny na YT film dokumentalny, w dwóch częściach, pt. "Naziści, towarzystwo Thule i okultyzm"

Temat Nostradamusa, a zwłaszcza mało znany wątek używania czterowierszy do walki propagandowej i fałszowania Centurii, zaczyna się dopiero w części drugiej, od 34 minuty filmu, ale jest ciekawie poprowadzony. Mowa w nim o fałszowaniu przepowiedni nie tylko przez Niemców, ale i w odpowiedzi przez Anglików. Powstało w ten sposób wiele dziesiątek zmyślonych czterowierszy, którymi zapewne do tej pory zapchane są pseudo-nostradamiczne książki wydawane na Zachodzie i raczone nimi chłonne umysły anglojęzycznych wielbicieli dreszczowców. Mała nieuwaga realizatorów tego filmu, gdy zamiast portretu Nostradamusa dano efektownie sfilmowany portret jego syna Cezara, Nostradameusza, doprawdy mieści się "w konwencji błędu", jaki zawsze się rodzi w wyobraźni wszystkich, którzy owszem słyszeli, że dzwonią, ale nie wiedzą gdzie...

niedziela, 11 grudnia 2016

Do szanownych krytyków, jako i wielbicieli Nostradamusa

Drugi świat podzielony na siedem sfer, obracających się na tle niezmierzonej przestrzeni „ósmej sfery” gwiazd stałych, bytuje ponad horyzontem „ziemskiej niwy” w zgodzie z odwiecznymi prawami obrotów planet i gwiazd. Wykształcony na klasycznych dziełach rzymskich i greckich filozofów umysł Nostradamusa - astrologa, filozofa, znawcy historii starożytnej, mitologii, poezji, kryptologii, genealogii, heraldyki, geografii, alchemii i medycyny połączył w sobie zjawiska widzialne ze znaczeniami duchowymi w sposób niezwykle spójny. Jeśli ktoś chce zrozumieć jego przepowiednie, bazując jedynie na wiedzy astrologicznej nieraz zbłądzi na manowce, nie uwzględniwszy rzeczy, z których ten zbudował swoją koncepcję.


Wizjoner w napisanym po łacinie „Ostrzeżeniu dla nieudolnych krytyków” (ów kwadryn został dodany później do Centurii, pochodzi z Traktatu o barwnikach i konfiturach, i jest to tylko nieco zmieniony przez Nostradamusa cytat z książki Petrusa Crinitiusa) wymienia zasmarkanych (lub zaplutych) astrologów pośród tych, którzy mają się trzymać z dala od jego dzieła. Ewidentnie szło mu o niedojrzałych zarozumiałych „specjalistów” i „fachowców” wróżących, co im ślina na język przyniesie, a nie prawdziwych znawców tematu i starożytnej nauki, której sam był wielkim miłośnikiem. Przydaje im towarzystwo profanów i barbarzyńców.
Otóż zdenerwował się na nich podczas swojej wizyty na dworze królewskim w 1555 roku, czego śladem może być nie tylko użycie tego czterowiersza, ale jeszcze kilka bardzo cierpkich wypowiedzi w Almanachu oraz Prognozie za 1557 rok, pisanych tuż po powrocie z Paryża. Także w obszernym utworze Znamiona zaćmienia z 16 września 1559 roku zamieścił „sumaryczną odpowiedź” swoim prześmiewcom. Warto ją tutaj po części zacytować, gdyż oprócz silnej emocjonalnej reakcji, ujętej w styl elokwentnej i zręcznie zaszyfrowanej w Ptasiej Mowie satyry mamy tu przykład poczucia humoru Nostradamusa, połączonego z zaznaczeniem własnej godności i wartości. Ponadto nie byłby sobą, gdyby prześmiewczy na wzór jego dworskiego krytyka opis jego umiejętności i cech nie posłużył mu także do zrobienia przepowiedni.

Jestem pewien, kim masz być, bo jesteś wielkim bęcwałem ze względu na jakiś jeden Almanach i z twymi przekręceniami Boccaccia, a pewnyś siebie, jak gdybyś był tym, którego mianujesz filozofem, wzięcia, jakiego masz nie mieć. Aliści, tych, którzy mają znać cię z wyglądu lepiej, niż ja, ta oto kwestia podnieci do takiego pośmiewiska, że wyda cię ono na wściekliznę. To właśnie ta przyczyna podburzyła cię dopiero co, by oczernić tego, który nie powiedział nic złego nikomu na świecie.
Zapewniam cię, że przyrodzony ton jest taki: ci mający cię znać, nie będą mogli rozpoznać cię wcale, kiedy żadnego dnia twego życia twój język o nikim dobrze nie powie, a owszem tak, winieneś stać się spaśnym zarozumiałym bydlakiem, umaszczonym wołowymi cętkami i mało co niepodobnym do tego, co opisuję. Nie ma tu miejsca, by robić apologię, jakiej zresztą ty i poplecznicy dorobilibyście nieco obszerniej rozdziały, zadowoleni tym oto podarunkiem.

Chcesz być także tak samo rogaty u nasady [ukryte: dziwacznie wygięty w hipotezie początku], jak jesteś u końca bandziocha [ukryte: na koniec złodziejem], ale czy wiesz, że zgrywasz mędrca ze swymi nadętymi pseudo-gnozjami, jakim przydajesz miano cudownych? Zaiste, na jednego takiego gałganiego zwilczonego koguciego mędrka, jakim jesteś, zacząłeś świetnie wypadać jako cudowny. Wiem dobrze, że gdybyś wcześniej przejrzał moje przepowiednie, to właściwie spróbowałbyś chudej polewki [ukryte: dobrze trafiłbyś w domysłach]. Czy powstrzyma cię obecnie przed tym, by obgadywać tych, na których nie mogłeś spojrzeć z całą twą pychą, zarówno o zacnym obliczu, jak dobrym oku? Twoi „szabasujący (?) Ojcowie” nie nauczyli cię tego. Daję wiarę temu, co mówisz, że jestem tak daleko od bycia takim, o co mnie się oskarża na skutek wiedzy tajemnej, jak ty jesteś daleki od zdrowych zmysłów i chrześcijańskiej wiary.

Czytelnicy z czasów Nostradamusa mogli sądzić, że swoją odpowiedź oszczercom skierował on jedynie do kilku (podobno trzech) wrogich mu astrologów, jakich spotkał na dworze podczas swej wizyty w Paryżu i w zamku królewskim w Blois w 1555 roku. Ja, znając jego inteligentną przewrotność, śmiem uważać jednak inaczej. Jest to odpowiedź ogólna, ale także kto wie, czy nie szczególna dla tych, którzy dopiero mieli się narodzić, w czasach przyszłych, w jakie miał przecież wgląd. W każdym razie "cętkowane cielę" można znaleźć w czterowierszach.


Badacze widzą tu bezpośrednią odpowiedź Proroka z Salon niejakiemu Herculesowi le François, autorowi sławnego pamfletu Pierwsza inwektywa przeciw Monstradamusowi wydana w 1557 roku, zaraz po publikacji I tomu Proroctw. Ogólnie mówiąc, zadowolono się stwierdzeniem, że Nostradamus był mocno zdenerwowany i sfrustrowany przez tych adwersarzy, co skusiło go do odpisania im w sposób sążnisty, ironiczny i równie prześmiewczy w swoich utworach.

W tej reakcji oprócz gniewu i cierpkiej drwiny mieści się również wielkie rozczarowanie w stosunku do tych, którzy mienili się uczonymi, godnymi udzielać rad władcom w sprawach tak samo codziennych, jak ważnych politycznie. Przykładowy „zaśliniony astrolog” nie jest w stanie zrozumieć jego przepowiedni a to z powodu niedostatku poznania tego, co zależy od poznania samego siebie. Przyczynia się do tego pismo delfickie, które jest najtrudniejszą rzeczą na tym świecie…”. Za to uwielbia wynosić się nad innych, chwalić byle jaką pracą, w pocie czoła i bez głębszego zrozumienia rzeczy stworzoną, używać uczonych cytatów, nie pojąwszy ich właściwego sensu, przepowiadać przyszłość na bazie domysłów, a nie poznania prawdziwego stanu rzeczy.
Co do astrologów z przyszłości wypowiedział się o nich i jakości ich pracy krótko w Almanachu za 1566 rok

Obliczywszy horoskop z końca niniejszego roku, stwierdziłem, że odtąd w niedługim czasie zostanie zabronione przepowiadanie według sądu gwiazd: a w to miejsce zauważam, że ma nadejść tyle przeciwstawnych poglądów: ze względu na zbytek osób, które zechcą się w to wmieszać i będą tego nadużywały, że to mnie całkowicie mierzi, by wyłożyć to dobrze któremukolwiek z mych dzieci, by one się temu swobodnie poświęciły, i tak samo wśród innych. Jednakowoż co do ptaków one nie mają w błędzie pozostawać, siejąc. 

Ptaki, w mowie delfickiej, czyli także Ptasiej, to ci, którzy nie tylko rozumują, ale i czują i słuchają swej intuicji, podążając wgłąb tego, co wydaje się pozornie niepojęte i bez sensu. Doprawdy nieliczni.

Wszystkie wypowiedzi Nostradamusa na temat prześmiewców zebrane w jedno podpowiadają, że kluczem do zrozumienia jego dzieła jest nie sama tylko wiedza astrologiczna, lecz jeszcze osobisty wgląd duchowy. Uruchomiony długimi i głębokimi hermetycznymi studiami i samopoznaniem. Ponadto, aby go użyć, odczytujący musi być pod wpływem łaski Boga, nie inaczej.

Owszem, Nostradamus wiele razy podaje w centuryjnych czterowierszach i Listach wstępnych układy planet (pomijam w tym wypadku almanachy, które na astrologii głównie bazują), lecz nie są one na tyle charakterystyczne, aby na ich podstawie zawczasu odnaleźć datę zdarzenia. Używa przy tym poetyckich, czasem dowcipnych sformułowań rodem z astrologicznego żargonu czytelnych dla specjalistów od gwiazd, lecz niezrozumiałych dla laików. Znak Koziorożca jest w nim Kozłem, Byk – wołem lub cielęciem, Rak – langustą, Panna – Zakonnicą lub Dziewicą, Wenus to Cudna lub Piękna, Księżyc to Luna lub Urna-Czara, chwała słońca (boskiego) lub siostra Słońca, Jowisz jest Gromowładnym, a Saturn jednocześnie kosą i obłudnikiem (Kosym, jakbyśmy powiedzieli po staropolsku, czyli skrzywionym, skośnym, fałszywym). Podkreśla znaczenie Wielkiej Koniunkcji Jowisza i Saturna połączonej z Marsem, czasem znaczenie nowiu lub pełni księżyca, wskazuje na konfliktogenne opozycje sprowadzające wojny i powstania, lecz są one prawie zawsze dodane do jakiegoś innego systemu obliczeń. Uzupełniają go, mając może na celu zmylenie poszukiwaczy legendarnego „klucza do Centurii”. Są popisem mistrzostwa w stylu: „potrafię wskazać daty astrologicznie, bo jestem astrologiem, lecz rozpoznaję je innym sposobem, niż śledzenie biegu planet w skali dziesięcioleci i wieków”.
I nie jest to samochwalcza pycha, lecz wskazówka człowieka dojrzałego, doświadczonego, mistrza. Nie szukajcie prawdy tylko rozumem, lecz także sercem i wyobraźnią. Są rzeczy, „które nie śniły się filozofom”, odklepującym z dawien dawna gotowe formułki. Rozum pełni funkcję stabilizacyjną w procesie oświeconego wglądu, lecz sam w sobie nie potrafi go osiągnąć. Oświecenie spada na wybranego człowieka samo, jest niezwykłą chwilą w skali czasu ziemskiego. Sztuką jest je wykorzystać posługując się wiedzą ścisłą. A może raczej jedynie opisać drogę wiodącą do wizji Prawdy, gdyż może ona posłużyć za znak przywołujący „drobny płomyk” proroczego dajmoniona ku komuś, kto te znaki odpowiednio uszanuje i dogłębnie zbada.
Mimo wszystko nie można lekceważyć roli astrologii w Proroctwach. W dużej mierze to właśnie ona służy do zaszyfrowania dat i bez jej znajomości nie sposób poznać ani sensu przepowiedni, ani dokładnych terminów wydarzeń.

Hermetyczny system Nostradamusa daje się odczytać, lecz po uważnym zapoznaniu się z całością dzieła, a nie tylko z wyrywkowymi przepowiedniami. Wiele odpowiedzi na zagadki czterowierszy znajduje się w nich samych. Aby je odnaleźć trzeba zbadać dokładnie i porównać ze sobą powiązania wybranych słów, pojęć i poszczególnych symboli. Poniekąd z tego powodu tak długo, bo dziesięć lat zajęło mi tłumaczenie tekstu oryginalnego Centurii. Starałam się dobierać słowa tak, aby jakiś dociekliwy polski czytelnik mógł sam zabawić się w badacza ukrytego sensu, posługując się na przykład wyszukiwarką komputerową, by zebrać odpowiednią ilość przykładów użycia jakiegoś charakterystycznego wyrazu, czy pojęcia. Nie w każdym przypadku jednak to mi się udało, ze względu na odmienność językowych znaczeń, jednak w dość znacznym procencie można już próbować oprzeć swoje poszukiwania na tej polskojęzycznej wersji dzieła.

Po co? Ktoś spyta. Tylu się nad tym biedziło! I wiele już naprawdę zostało odkryte i zrozumiane. Jednak wciąż nie wszystko i może nie do końca właściwie. Jeśli, krytyku przepowiedni Nostradamusa, sam nie wejdziesz w gąszcz i nie spróbujesz się w nim rozejrzeć i wyciąć sobie samodzielnie jakąś ścieżkę, to jakim prawem możesz cokolwiek twierdzić? I mieć pogląd na sprawy najważniejsze i odpowiedzi na najgłębsze pytania, jakie poznał ten człowiek i jakie spróbował opisać. Dla odważnych i inteligentnych, aby szukali i badali, dla głupców, aby zatrzymał ich kolczasty ostrokół poza obrębem „świętego rytu” i nie wpadli w czarcią dziurę, która czyha na bałwochwalców.

sobota, 10 grudnia 2016

List do Cezara - głęboki odczyt

Pierwszym istotnym podziałem, o jakim Prorok z Salon wspomina w Liście do Syna jest podział świata na dwie sfery, widzialną i niewidzialną, tj. strefę „ciał elementalnych i nie elementalnych” (C9). Nie rozbudowuje tego wątku, bo ta dwoistość materii jest oczywista. Ciała elementarne złożone z czterech podstawowych żywiołów są zamieszkane przez dusze, których siedliskiem jest „drugi świat”, subtelny, acz naturalny, w którym pre-egzystują i do którego wracają po śmierci. Na oba wywiera aktywizujący wpływ słońce, widzialne tu i tam według praw obowiązujących w danym świecie.
Ów podwójny świat przejawiony, ziemski (materialny), „trzeci” (licząc od Najwyższego Bytu w dół) podlega wyższym światom oraz manipulacji ze strony „owych złych” (C11), w których domyślić się można upadłych aniołów, władanych przez „złego ducha” (H18). Aktem wolnej woli człowieka jest, na jakich siłach się oprze i jakim wartościom („cnotom”) poświęci swoje życie.

„Przyrodzony śmiertelny wiek człowieka” wynosi, według praw natury podległych Niebu, 72 lata. Skutkiem precesji Ziemi, odkrytej przez Hipparcha w 130 roku p.n.e. równik niebieski wędruje po ekliptyce z prędkością 1° na 72 lata. Ów średni wiek dzielono na siedem faz, podległych kolejno siedmiu znanym ówcześnie planetom.
Nostradamus za starożytnymi dzielił „ziemską niwę” na klimaty i strony, które podlegają „niebiańskim figurom”, tj. planetom, znakom zodiaku i gwiazdom stałym. Rządzą w nim boskie Cnoty, rozumiane na sposób średniowieczny. To upersonifikowane atrybuty Boga, zasady „wyższej doktryny”, do których powinien równać człowiek poszukujący zbawienia. 
Wyróżniano 3 cnoty teologiczne: Wiarę, Nadzieję i Miłość oraz 4 cnoty podstawowe: Mądrość, Męstwo, Umiar i Sprawiedliwość. Przedstawiano je w postaci ludzkiej z odpowiednimi dla siebie atrybutami symboli. Są rodzajem duchów przewodnich, „dobrych geniuszów”, chroniących i inspirujących proroków z woli sił od nich wyższych i ważniejszych. Łatwo policzyć, że jest ich 7, trzy pierwsze odpowiadają w astrologii zasadom: kardynalnej, stałej i zmiennej, a cztery dalsze – żywiołom: ziemi, powietrzu, ogniowi i wodzie.

Wiedza o klimatach i stronach na bazie perskiej „Tablicy Klimatów” przyszła do Europy za pośrednictwem dzieł żydowskiego uczonego i tłumacza z jęz. arabskiego, żyjącego w XI wieku, Abrahama Ibn Ezry. Każdej z siedmiu planet przyporządkowano regiony, religie i narody, wykorzystując tzw. porządek babiloński zobrazowany w siedmioramiennej Gwieździe Magów („najwyższej z gwiazd”). Do tablicy klimatów Nostradamus nawiązuje kilkakrotnie w Centuriach. W jego systemie nawiązującym do kabalistyki, niezwykle ważna jest liczba 7, począwszy od „siedmiu tysięcy lat”, jakie ma trwać obecna era stworzenia człowieka. Wyrażenie „po siedemkroć” w czterowierszach przewija się w kontekście wypełnienia klątwy, na zasadach zapisanych przez proroków biblijnych.


Ponad światem ziemskim istnieje świat niebiański, tj. Władze (Moce). Rządzą nim planety, ich ruch (mouvement), kierunek pędu (cours) i obroty (revolutions) według stałych praw kosmosu, ustanowionych na początku przez Boga Stwórcę, poprzez jednorazowe wprawienie ich w ruch. Ten rytm jest niezmienny, odwieczny i cykliczny. Na szczycie hierarchii siedmiu sfer niebieskich zasiada siódma najdalsza z planet, Saturn. Władca losu i śmierci, bóg czasu początku i końca. Zamyka ona Układ Słoneczny w zaklętym kręgu władzy fatum, której podlega każda istota żywa. 
Aniołowie planetarni, w liczbie siedmiu serafinów, zarządzają po kolei mniejszymi cyklami czasu, które wyznaczył dokładnie w swoim po-gnostyckim systemie opat Trithemius. Jeden okres anielski trwa w nim 354 lata i 4 miesiące i na wzór roku słonecznego dzieli się na 12 miesięcy po 29,5 roku, (co odpowiada pełnemu obrotowi Saturna wokół Słońca). Podzielony na 3 (cnoty główne) daje trygonalne części powtarzające się co 118 lat. Podzielony na 4 (cnoty podstawowe) daje kwadraturowe „sezonowe pory” po ok. 88 lat.
W świecie niebiańskim egzystują dobrzy aniołowie, którzy mają swoją hierarchię na wzór ciał niebieskich, ministrowie (administratorzy, jak byśmy powiedzieli) i zwiastuni wypełniają wolę Boga Stwórcy i inspirują proroków za pośrednictwem „dobrych geniuszy”.

Najwyższe wtajemniczenie

Ponad tymi dwoma światami istnieje najwyższy, odwieczny. Jest nim i nie jest jednocześnie eteryczna ósma sfera, dalekich gwiazd i przestrzeni kosmicznej, swobodna i niezależna od fatum, gdzie na zakończenie wielkiego cyklu ery stworzenia, „w liczbie siódmego tysiąca” przybywa Bóg, aby ją dopełnić i osądzić. Jest to chwila ostatecznego przewrotu (revolution) całkowicie obalającego współzawodniczenie (C33), który dotyka trzech czasów po równo, czyli uczestnicząc jednocześnie w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Ten szczególny moment przejawia się nagłym pojawieniem się Absolutu, „drugiego Słońca”, wszech-świadomego centrum światów, istniejącego poza czasem i ponad przeznaczeniem, od którego rozpoczynają się i na którym kończą się cykle ich trwania. Jest ono równoznaczne z „widzialnym Sądem niebiańskim”, gdy wszystko się dopełnia w jednym rozbłysku oświecenia „całkowitej wieczności”. 
Przybliżanie się czasu tego drugiego słońca obudzi w ludziach „gorączkę i moc wieszczenia” (C9), tę, o której jest mowa w Księdze proroka Joela 3.1: „Wyleję mojego ducha na całe ciało i przepowiadać będą synowie wasi i córki wasze.” Ów eteryczny ogień, niewidzialny na ziemskim poziomie egzystencji ciała istnieje jako wiecznie żywe Źródło Kreacji, jawiące się wewnętrznym oczom proroków jako „wąski płomyk” (1.1, C11, C29), „subtelny duch ognia” (C12), ukazując im wydarzenia „odległe od przyrodzonych zmysłów człowieka” (C13).
Po manifestacji Źródła, rzeczy powrócą na swą naturalną drogę i rozpocznie się wielki cykl czterech er od początku, licząc w trybie zstępującym, czyli od wieku złotego, tj. pierwszej mitycznej ery Saturna.


W liście wstępnym do II tomu Centurii, skierowanym do króla Henryka II Nostradamus porównuje budowę trzech światów do trójnoga spiżowego, tego samego, na którym zasiadała wieszczka Pytia czy wróżący z lotu ptaków rzymski augur. Dwa poziomy „stołka” są dostępne rozumowi ludzkiemu (tj. figura graniastosłupa na trójkątnej podstawie), lecz jedna część, owa trzecia (kulisty punkt skupienia), nie podlega woli człowieka, lecz Boga. Dlatego pisze, iż całe jego dzieło jest „ułożone i przepowiedziane jedną częścią trepode aeneo” (H15), czyli w dużej mierze pochodzi z najwyższego wymiaru.
W rozumieniu Nostradamusa skutki przejawione w czasie teraźniejszym (wypływające z wolnej woli) mają swoje przyczyny w przyszłości, dlatego kontakt ze Źródłem jest drogą umysłu wykonywaną wstecz, choć ów tył znajduje się w przodzie i dopiero nadejdzie. Na tej samej zasadzie z uporem nazywa przodków progenitorami, co po francusku oznacza potomków. A także układa swoje kwadryny w pary, w których czterowiersz dalszy opisuje wydarzenia poprzedzające te, o których traktuje poprzedni. W tych dwójkowych i poczwórnych zestawach kryje się wiedza o przyczynie i skutku, czyli także o zasadach karmicznej odpowiedzialności za każdy czyn.

Zwiastuni Ognia

Źródło Ognia istnieje poza czasoprzestrzenią i wszelkimi uwarunkowaniami, dlatego jest jednocześnie końcem, jak i początkiem stworzenia. Bóg Stwórca aktywizuje każdy proces i jest najwyższą przyczyną przyczyn. Przejmują jego wolę gwiazdy (i horoskop momentu narodzin człowieka), a potem przyroda i jej prawa. Tym sposobem człowiek urodzony na proroka posiada duszę z przyszłości i jego pojawienie się w świecie ziemskim jest czymś szczególnym w porównaniu z innymi istotami, które odbywają dopiero swoją drogę z dołu ku górze, od przeszłości ku przyszłości, ku oświeceniu. Jak można się domyślić, takie zstąpienie jest aktem dobrowolnej ofiary. Następnie przyszłego proroka pcha do studiów filozoficznych i naukowych „wrodzone podżeganie” (C28). „Rozmaite nocne zjawy” pobudzają jego wyobraźnię i skłaniają do zgłębiania ksiąg i astrologii w poszukiwaniu zrozumienia. Niespokojny i stawiający pytania umysł prowadzi do zdobycia „niczym nieograniczonych przekonań”. Okresy melancholii każą spędzać czas na lekturze i żmudnych kalkulacjach podczas bezsennych nocy. Niekiedy spontanicznie zdarza mu się, sprowokowany przez układy gwiezdne, „limfatyczny tydzień”, tzn. szczególna podatność na nadprzyrodzone inspiracje ze strony "dobrego geniusza", który pośredniczy aniołom i „wąskiemu płomykowi”.
Sam odbiór boskiej wizji odbywa się jakby na jawie, w przytomności umysłu, lecz jednocześnie w transie, gdy mózg, niczym pod wpływem „bezładnych wstrząsań Hirakliennych”, (tj. w ataku „królewskiej choroby”, padaczki) odłącza się od zmysłów cielesnych i koncentruje na przyjmowaniu informacji od „ducha wróżby”. Wewnętrzne oko widzi „płomienne przesłanie” i wewnętrzne ucho słyszy głos „znad krawędzi” światów, spoza siedmiu sfer. To potężne doznanie Obecności daje mu odwagę do wygłaszania przepowiedni, które mają się spełnić dużo później, na tyle późno, że prorok naraża się przedtem na zniewagi i oszczerstwa ze strony krytyków, kpiarzy i ludzi niewierzących, zawistnych, złych.


Przekaz ze Źródła

Pełnia wiedzy i oświecenia, uzyskana w nadprzyrodzony sposób, bez jakiejś specjalnej osobistej woli czy ambicjonalnych starań człowieka, który ją zdobywa, obliguje go do stworzenia zapisu, ważnego dla przyszłych pokoleń. Stopniowe spełnianie się przepowiedni sprawi, że „później nadeszli ludzie” uznają ów zapis za cenne źródło przekazu odwiecznej Prawdy.
Sama świadomość biegu przyszłych rzeczy nie jest dla Proroka ani radosna, ani powodem do nadzwyczajnej dumy. Właściwie jest to element doznania osobistego kontaktu z Absolutem, najgłębszego i najintymniejszego w duszy. Przyczyną stworzenia zapisu jest troska o przyszłych ludzi, którzy mogą zostać zwiedzeni fałszywymi ideologiami („ze względu na nadejście komuny”) i manifestacjami wolnej energii („iluminującej dom” C21), a więc ma im on umożliwić właściwe zrozumienie sytuacji. Obawa przed „zębem czasu”, oszczerstwami i „podeptaniem przez świnie” każe mu zaszyfrować Wiedzę. Będzie jednak ona odczytana w czasach ostatecznych na tyle, że „zaczną w nią wierzyć”.
Prorok z Salon mimochodem dodaje, iż „astrologia wyroczna” jest nauką o prawach niebiańskich i inteligentny człowiek „o duszy rozsądnej” może przy jej pomocy przepowiadać drobne wydarzenia, wypowiadać się o tym, czego osobiście nie widział, lecz jest to wiedza cząstkowa, obarczona nieświadomością i możliwością popełnienia błędu. Chęć „osądzania spraw boskich i ludzkich” pcha astrologa do prób samodzielnego „wzbudzenia płomyka”, a rozum, oparty na wiedzy może częściowo samodzielnie wyrozumować przyszłość na podstawie właściwie pojętych praw, obowiązujących w dwóch światach z trzech. Jednak prawdziwy przekaz proroczy pochodzi wyłącznie z inspiracji i woli samego „Boga odwiecznego i niezmierzonego”. Stąd jest też zapisany w gwiazdach, czyli w horoskopie samego Proroka.

Ostatecznym adresatem Listu do Cezara jest czytelnik z przyszłości oraz na koniec ten, kto wykaże się zdolnościami podobnymi do tych opisanych przez Nostradamusa, czyli jego wiedza nie będzie pochodzić jedynie z racjonalnych i ziemskich przesłanek. Będzie wielu takich, którzy oprą odczyt o mądrość zrozumienia, lecz jedynie tę cząstkową, i jeszcze więcej takich, którzy uwierzą w swoje „fantazje małego palca w uchu”, lekceważąc Prawdę ukrytą w przekazie i „przyczyniając się do znieważenia czasów”.

piątek, 9 grudnia 2016

List do Cezara - ukryty przekaz

Dwa listy wstępne do dwóch tomów „Proroctw” są kopalnią wiedzy, którą należy szczegółowo zgłębić, aby przedrzeć się przez informacje zawarte w nieomal tysiącu czterowierszy i w jakiś sposób je sobie uporządkować. W tym punkcie od razu napotyka się trudność. Barierę stawia język, którym zostały napisane. Wielokrotnie złożone, meandryczne zdania w XVI-wiecznym stylu, najeżone łacińskimi cytatami, stanowią przeszkodę nawet dla współczesnych Francuzów. Stąd powstało co najmniej kilka wersji upraszczających zapis i tłumaczących go „ze swojego na nasze”. Jednak poszukiwaczowi prawdy nie powinno to wystarczyć. Tłumacze lubią pomijać to, czego nie rozumieją i dodawać to, czego autor wcale nie miał na myśli. Szybko zrozumiałam, że po prostu trzeba wejść w gęsty las i spróbować znaleźć w nim własną ścieżkę dla pojmowania tekstu.
Kiedy już tego się dokona główny wniosek nasuwa się sam, oba Listy różnią się zasadniczo w treści swego przesłania. Lecz łączy je jedna maniera, zostały napisane do innych ludzi, tych, którzy dopiero mieli się narodzić, a osoby współczesne, do których Autor skierował adres posłużyły mu jedynie za medium, przywołujące przyszłe obrazy.


Pierwszy z nich, List do Cezara, syna Nostradamusa zawiera mnóstwo informacji istotnych dla uważnego czytelnika, czy może nawet adepta wiedzy ukrytej w Centuriach, z dziedziny światopoglądowej, ezoterycznej i duchowej. Owszem, pojawiają się tam także konkretne informacje o przyszłości, ale nie one są najważniejsze.

Zważywszy skomplikowany styl języka, odległość epoki, w jakiej list został napisany, lektura musi być uważna, werset po wersecie, słowo po słowie. Trzeba sobie także pozwolić na swobodne skojarzenia na bazie dość często ogólnikowych opisów autora, ale także trzeźwo trzymać się tekstu.
Pięćset lat temu świat wyglądał inaczej, był różny od współczesnego nam, ludzie rozumieli go i odbierali na inny sposób. Byli może wrażliwsi na szczegóły, dłużej rozważali każde słowo i zdanie, szukając sensu i zrozumienia także przy pomocy wyobraźni i przypadkowych własnych skojarzeń. Temu służyły złożone zdania, przenośnie, pozorne odbieganie od tematu.

Już 1 wers nasuwa wiele różnych wniosków. 52-letni ojciec pisze do syna, który leży koło niego w łóżeczku, mając najwyżej dwa lata. Długo na niego czekał, bo wiedział, że się narodzi. Skąd wiedział? Możemy się domyśleć. Długo żywił nadzieje, że syn poniesie dalej zadanie ojca w zachowaniu pamięci świata o tym, co Bóg pozwolił mu poznać. Wspomina także o swojej śmierci, której datę zapewne, jako astrolog już znał. Miał do niej trochę czasu, 12 lat. To dużo dla świadomości człowieka w sile wieku, można jeszcze tego faktu nie brać pod uwagę. Jednak ojciec rozpoczyna list w tonie testamentu.

2 wers zawiera zagadki. Ojciec już wie, że w okresie swojego życia, czy tylko przez okres ojcowskiego życia? czy za całego jego, tj. syna żywota?, syn nie będzie obdarzony oświeceniem, ani wrodzonym talentem jego zdobycia. Mimo, że zna jego przyszłość to nie widzi potrzeby mu jej zapowiadać. Czekające go życie nie odgrywa innej roli w planie Boga Najwyższego niż ta, którą ma odegrać jako jego spadkobierca i potomek. A zadanie podtrzymania pamięci nie wymaga od niego, ani nigdy nie będzie wymagać specjalnej siły duchowej. Natomiast waga owego osobistego zadania i wiedzy jest tak wielka, że musi zostać zachowana na przyszłość dla innych. Jednak nie stanie się to za pośrednictwem ani zapisów ani słów.
Zagadką jest sformułowanie: „twoje miesiące Marsowe”. Różnie jest ono rozumiane. Jedni mówią, że Cezar urodził się widocznie w marcu (we francuskim Mars to planeta, ale i miesiąc marzec), inni przeliczają cykl Marsa, dwuletni jako rok, dzielą go na miesiące, czemu jednak Marsowe, ewentualnie marcowe, a nie inne? Patrice Guinard odkrył, że chodzi o symboliczny wiek Marsa, mający długość 687 lat, (dni obiegu Marsa wokół Słońca przeliczone na lata) które należy doliczyć do daty napisania listu. List sygnowano na, 1 dzień marca. I może być to odniesienie do rzeczywistego wieku syna w owym momencie. Otrzymujemy w ten sposób znamienną datę początku nowego "złotego wieku Saturna" wyliczoną przez kanonika Roussata na 2242 rok. 

3 wers informuje, że procesy zapomnienia i zanikania pamięci w czasie są nie do uniknięcia. Nie można im niczego przeciwstawić. Dlatego całość wiedzy i tajemnica z nią związana pozostanie zawarta, zamknięta na klucz i zawarowana w świadomości ojca.
Ogródkiem dowiadujemy się, że wiedza owa jest nie tylko bardzo ważna, ale i ukryta, a także strzeżona. Oraz to, że istnieje do niej jakiś klucz.
Pytanie: Jakim sposobem prawda przetrwa w świadomości i milczeniu, jeśli ojciec umrze, a czas zatrze pozostawione ślady? Dosłownie mowa jest o żołądku, jest to przenośnia właściwa we francuskim, i tożsama z wnętrzem. Jednak może warto ją jakoś utrwalić, bo a nuż zawiera jakiś szczegół ważny na przyszłość?

Mimo, że synek dopiero się narodził, ojciec zdaje się znać jego przyszłe cechy, wie, że będzie zainteresowany dziełem ojca i przekazaniem go dalszym pokoleniom, wie także, że być może pozna astrologię, choć bezpośrednie widzenie przyszłości będzie przed nim zamknięte z powodu „wątłego umysłu” (C19). Daje mu rozsądne, ojcowskie rady, przestrzegające przed oddawaniem się w życiu „urojeniowym mrzonkom” i „obrzydłej magii”, które jedynie „wysuszają ciało” i charakter. Pochwala „kalkulacje astronomiczne” i badanie trzeźwym umysłem pism świętych oraz boskich praw.
Te uwagi są umiejętnie wplecione w inną, o wiele głębszą opowieść, która zawiera kosmogoniczną wizję świata. Oraz próbuje przedstawić istotną rolę tych, którzy bywają przez Boga obdarzeni autentycznym natchnieniem proroczym. Jednocześnie opisując przejawy takiego natchnienia, które łatwo przecież pomylić komuś z „rozeznaniem sprytnym intelektualnie”, atakami padaczki, czy uleganiem wyobraźni, by chwalić się potem przed innymi cudowną wiedzą.

Pośród tej opowieści wplata dziwną informację, w wersecie 27. Dzieło napisane przez ojca jest mianowicie skomplikowane i dotyczy wielu spraw, lecz z biegiem czasu ludzie mieszkający w różnych miejscach i czasach zrozumieją to, co zapisał w przepowiedniach, doceniając ich precyzję. A on, Cezar, jego syn, uwaga! sam to zobaczy i przekona się, gdy dożyje naturalnego wieku (zapewne owej astrologicznej średniej 72 lat) „wedle swojego klimatu, na własnym niebie swoich urodzin”, że to wszystko się wydarzy!
Uwaga ta sugeruje, że Cezar w przyszłości, zmieni miejsce zamieszkania (będzie miał swój „klimat”, co w astrologii oznaczało strefę geograficzną, inny w takim razie niż ten, w którym się narodził, w Prowansji). Do tego będzie mógł wyczytać spełnienie owych przepowiedni ojcowskich na bazie własnego horoskopu! Czyli pozna astrologię. Oraz zobaczy zmierzanie owych zapowiadanych zdarzeń z okolic ich powstania, czyli południa Europy ku strefie, w której będzie żył. Być może będzie to strefa podległa Księżycowi, bo wspomina o sferze Księżyca, czyli księżycowych wpływach na odpowiedni ziemski klimat.
To zdanie przeczy pierwszym uwagom w Liście, z których wynika, że ojciec znał przyszłość syna. I wiedział, że Cezar nie ma talentów wizjonerskich, ma "delikatny umysł", i natchnionym prorokiem, ani nawet astrologiem nie będzie. Dlaczego zatem sugeruje nagle coś innego, wręcz przeciwnego? Coś, co nie miało mieć miejsca?

Podobnie zastanawiająco brzmi zdanie ostatnie, werset 41. Można je oczywiście czytać dosłownie i rozumieć, że ojciec pomylił się w końcu, bo mógł to, jako zwykły człowiek, zrobić, co do przeznaczenia swego syna. Darem jest dedykowana synowi księga proroctw. A nie dar prorokowania, czy rozumienia proroctw, przekazany mu genetycznie, czy może w jakiś duchowy nadzwyczajny sposób. Niemniej, bez odpowiedzi pozostaje nasuwające się z tego pytanie, co oznacza owa ojcowska nadzieja, że wyjaśni synowi kiedyś „każde jedno proroctwo” zawarte w księdze mu dedykowanej?

Wielu komentatorów, podczas analizy tego Listu doszło do wniosku, że Nostradamus skierował go nie tylko do niedawno narodzonego syna Cezara, ale i do kogoś jeszcze. Kogoś, kto w odpowiednim momencie odnajdzie klucz (w swoim żołądku?) i wyjaśni większość tajemnic ukrytych w księdze proroctw. Kto będzie znal nie tylko astrologię, ale i podlegał pewnym zjawiskom „natchnionym”, dlatego autor Listu tak szczegółowo objaśnił mu czego ma się trzymać, a co lekceważyć. Będzie to w czasach wypełnienia się najważniejszych wróżb, a człowiek ów będzie mieszkał gdzie indziej. Jego horoskop będzie zaś tak zgrany z rytmami gwiezdnymi, że na jego podstawie będzie mógł przewidywać daty. Do tego, będą to czasy tak odległe, że większość przepowiedni z czterowierszy zacznie być już ziszczona.

Czy dobrze to rozumiem? Nie ma pewności. Czytając Nostradamusa niczego nie można być pewnym. Ten brak pewności jest jednak niezwykle inspirujący i wciągający w głębię osobistych przeżyć i rozmyślań.

Poza tym jeszcze taka ciekawostka. Wertując przez ostatnie lata różne nostradamiczne strony i fora dyskusyjne, głównie francuskojęzyczne, ale i inne, rzuciło mi się wielokrotnie w oczy, że wielu fascynatów Proroka z Salon używa nicka Cezar, Cezarion, lub podobnego. Sugerując innym, z kim właśnie mają do czynienia! Oczywiście, nową przepowiedzianą przez wielkiego ojca inkarnacją Cezara!

Wniosek z tego jeden, nie jest to jednostkowe złudzenie przy lekturze tekstu, lecz istotna, acz ukryta treść, odczytywana przez wielu ludzi, niezależnie od siebie, pomiędzy wierszami.