piątek, 9 grudnia 2016

List do Cezara - ukryty przekaz

Dwa listy wstępne do dwóch tomów „Proroctw” są kopalnią wiedzy, którą należy szczegółowo zgłębić, aby przedrzeć się przez informacje zawarte w nieomal tysiącu czterowierszy i w jakiś sposób je sobie uporządkować. W tym punkcie od razu napotyka się trudność. Barierę stawia język, którym zostały napisane. Wielokrotnie złożone, meandryczne zdania w XVI-wiecznym stylu, najeżone łacińskimi cytatami, stanowią przeszkodę nawet dla współczesnych Francuzów. Stąd powstało co najmniej kilka wersji upraszczających zapis i tłumaczących go „ze swojego na nasze”. Jednak poszukiwaczowi prawdy nie powinno to wystarczyć. Tłumacze lubią pomijać to, czego nie rozumieją i dodawać to, czego autor wcale nie miał na myśli. Szybko zrozumiałam, że po prostu trzeba wejść w gęsty las i spróbować znaleźć w nim własną ścieżkę dla pojmowania tekstu.
Kiedy już tego się dokona główny wniosek nasuwa się sam, oba Listy różnią się zasadniczo w treści swego przesłania. Lecz łączy je jedna maniera, zostały napisane do innych ludzi, tych, którzy dopiero mieli się narodzić, a osoby współczesne, do których Autor skierował adres posłużyły mu jedynie za medium, przywołujące przyszłe obrazy.


Pierwszy z nich, List do Cezara, syna Nostradamusa zawiera mnóstwo informacji istotnych dla uważnego czytelnika, czy może nawet adepta wiedzy ukrytej w Centuriach, z dziedziny światopoglądowej, ezoterycznej i duchowej. Owszem, pojawiają się tam także konkretne informacje o przyszłości, ale nie one są najważniejsze.

Zważywszy skomplikowany styl języka, odległość epoki, w jakiej list został napisany, lektura musi być uważna, werset po wersecie, słowo po słowie. Trzeba sobie także pozwolić na swobodne skojarzenia na bazie dość często ogólnikowych opisów autora, ale także trzeźwo trzymać się tekstu.
Pięćset lat temu świat wyglądał inaczej, był różny od współczesnego nam, ludzie rozumieli go i odbierali na inny sposób. Byli może wrażliwsi na szczegóły, dłużej rozważali każde słowo i zdanie, szukając sensu i zrozumienia także przy pomocy wyobraźni i przypadkowych własnych skojarzeń. Temu służyły złożone zdania, przenośnie, pozorne odbieganie od tematu.

Już 1 wers nasuwa wiele różnych wniosków. 52-letni ojciec pisze do syna, który leży koło niego w łóżeczku, mając najwyżej dwa lata. Długo na niego czekał, bo wiedział, że się narodzi. Skąd wiedział? Możemy się domyśleć. Długo żywił nadzieje, że syn poniesie dalej zadanie ojca w zachowaniu pamięci świata o tym, co Bóg pozwolił mu poznać. Wspomina także o swojej śmierci, której datę zapewne, jako astrolog już znał. Miał do niej trochę czasu, 12 lat. To dużo dla świadomości człowieka w sile wieku, można jeszcze tego faktu nie brać pod uwagę. Jednak ojciec rozpoczyna list w tonie testamentu.

2 wers zawiera zagadki. Ojciec już wie, że w okresie swojego życia, czy tylko przez okres ojcowskiego życia? czy za całego jego, tj. syna żywota?, syn nie będzie obdarzony oświeceniem, ani wrodzonym talentem jego zdobycia. Mimo, że zna jego przyszłość to nie widzi potrzeby mu jej zapowiadać. Czekające go życie nie odgrywa innej roli w planie Boga Najwyższego niż ta, którą ma odegrać jako jego spadkobierca i potomek. A zadanie podtrzymania pamięci nie wymaga od niego, ani nigdy nie będzie wymagać specjalnej siły duchowej. Natomiast waga owego osobistego zadania i wiedzy jest tak wielka, że musi zostać zachowana na przyszłość dla innych. Jednak nie stanie się to za pośrednictwem ani zapisów ani słów.
Zagadką jest sformułowanie: „twoje miesiące Marsowe”. Różnie jest ono rozumiane. Jedni mówią, że Cezar urodził się widocznie w marcu (we francuskim Mars to planeta, ale i miesiąc marzec), inni przeliczają cykl Marsa, dwuletni jako rok, dzielą go na miesiące, czemu jednak Marsowe, ewentualnie marcowe, a nie inne? Patrice Guinard odkrył, że chodzi o symboliczny wiek Marsa, mający długość 687 lat, (dni obiegu Marsa wokół Słońca przeliczone na lata) które należy doliczyć do daty napisania listu. List sygnowano na, 1 dzień marca. I może być to odniesienie do rzeczywistego wieku syna w owym momencie. Otrzymujemy w ten sposób znamienną datę początku nowego "złotego wieku Saturna" wyliczoną przez kanonika Roussata na 2242 rok. 

3 wers informuje, że procesy zapomnienia i zanikania pamięci w czasie są nie do uniknięcia. Nie można im niczego przeciwstawić. Dlatego całość wiedzy i tajemnica z nią związana pozostanie zawarta, zamknięta na klucz i zawarowana w świadomości ojca.
Ogródkiem dowiadujemy się, że wiedza owa jest nie tylko bardzo ważna, ale i ukryta, a także strzeżona. Oraz to, że istnieje do niej jakiś klucz.
Pytanie: Jakim sposobem prawda przetrwa w świadomości i milczeniu, jeśli ojciec umrze, a czas zatrze pozostawione ślady? Dosłownie mowa jest o żołądku, jest to przenośnia właściwa we francuskim, i tożsama z wnętrzem. Jednak może warto ją jakoś utrwalić, bo a nuż zawiera jakiś szczegół ważny na przyszłość?

Mimo, że synek dopiero się narodził, ojciec zdaje się znać jego przyszłe cechy, wie, że będzie zainteresowany dziełem ojca i przekazaniem go dalszym pokoleniom, wie także, że być może pozna astrologię, choć bezpośrednie widzenie przyszłości będzie przed nim zamknięte z powodu „wątłego umysłu” (C19). Daje mu rozsądne, ojcowskie rady, przestrzegające przed oddawaniem się w życiu „urojeniowym mrzonkom” i „obrzydłej magii”, które jedynie „wysuszają ciało” i charakter. Pochwala „kalkulacje astronomiczne” i badanie trzeźwym umysłem pism świętych oraz boskich praw.
Te uwagi są umiejętnie wplecione w inną, o wiele głębszą opowieść, która zawiera kosmogoniczną wizję świata. Oraz próbuje przedstawić istotną rolę tych, którzy bywają przez Boga obdarzeni autentycznym natchnieniem proroczym. Jednocześnie opisując przejawy takiego natchnienia, które łatwo przecież pomylić komuś z „rozeznaniem sprytnym intelektualnie”, atakami padaczki, czy uleganiem wyobraźni, by chwalić się potem przed innymi cudowną wiedzą.

Pośród tej opowieści wplata dziwną informację, w wersecie 27. Dzieło napisane przez ojca jest mianowicie skomplikowane i dotyczy wielu spraw, lecz z biegiem czasu ludzie mieszkający w różnych miejscach i czasach zrozumieją to, co zapisał w przepowiedniach, doceniając ich precyzję. A on, Cezar, jego syn, uwaga! sam to zobaczy i przekona się, gdy dożyje naturalnego wieku (zapewne owej astrologicznej średniej 72 lat) „wedle swojego klimatu, na własnym niebie swoich urodzin”, że to wszystko się wydarzy!
Uwaga ta sugeruje, że Cezar w przyszłości, zmieni miejsce zamieszkania (będzie miał swój „klimat”, co w astrologii oznaczało strefę geograficzną, inny w takim razie niż ten, w którym się narodził, w Prowansji). Do tego będzie mógł wyczytać spełnienie owych przepowiedni ojcowskich na bazie własnego horoskopu! Czyli pozna astrologię. Oraz zobaczy zmierzanie owych zapowiadanych zdarzeń z okolic ich powstania, czyli południa Europy ku strefie, w której będzie żył. Być może będzie to strefa podległa Księżycowi, bo wspomina o sferze Księżyca, czyli księżycowych wpływach na odpowiedni ziemski klimat.
To zdanie przeczy pierwszym uwagom w Liście, z których wynika, że ojciec znał przyszłość syna. I wiedział, że Cezar nie ma talentów wizjonerskich, ma "delikatny umysł", i natchnionym prorokiem, ani nawet astrologiem nie będzie. Dlaczego zatem sugeruje nagle coś innego, wręcz przeciwnego? Coś, co nie miało mieć miejsca?

Podobnie zastanawiająco brzmi zdanie ostatnie, werset 41. Można je oczywiście czytać dosłownie i rozumieć, że ojciec pomylił się w końcu, bo mógł to, jako zwykły człowiek, zrobić, co do przeznaczenia swego syna. Darem jest dedykowana synowi księga proroctw. A nie dar prorokowania, czy rozumienia proroctw, przekazany mu genetycznie, czy może w jakiś duchowy nadzwyczajny sposób. Niemniej, bez odpowiedzi pozostaje nasuwające się z tego pytanie, co oznacza owa ojcowska nadzieja, że wyjaśni synowi kiedyś „każde jedno proroctwo” zawarte w księdze mu dedykowanej?

Wielu komentatorów, podczas analizy tego Listu doszło do wniosku, że Nostradamus skierował go nie tylko do niedawno narodzonego syna Cezara, ale i do kogoś jeszcze. Kogoś, kto w odpowiednim momencie odnajdzie klucz (w swoim żołądku?) i wyjaśni większość tajemnic ukrytych w księdze proroctw. Kto będzie znal nie tylko astrologię, ale i podlegał pewnym zjawiskom „natchnionym”, dlatego autor Listu tak szczegółowo objaśnił mu czego ma się trzymać, a co lekceważyć. Będzie to w czasach wypełnienia się najważniejszych wróżb, a człowiek ów będzie mieszkał gdzie indziej. Jego horoskop będzie zaś tak zgrany z rytmami gwiezdnymi, że na jego podstawie będzie mógł przewidywać daty. Do tego, będą to czasy tak odległe, że większość przepowiedni z czterowierszy zacznie być już ziszczona.

Czy dobrze to rozumiem? Nie ma pewności. Czytając Nostradamusa niczego nie można być pewnym. Ten brak pewności jest jednak niezwykle inspirujący i wciągający w głębię osobistych przeżyć i rozmyślań.

Poza tym jeszcze taka ciekawostka. Wertując przez ostatnie lata różne nostradamiczne strony i fora dyskusyjne, głównie francuskojęzyczne, ale i inne, rzuciło mi się wielokrotnie w oczy, że wielu fascynatów Proroka z Salon używa nicka Cezar, Cezarion, lub podobnego. Sugerując innym, z kim właśnie mają do czynienia! Oczywiście, nową przepowiedzianą przez wielkiego ojca inkarnacją Cezara!

Wniosek z tego jeden, nie jest to jednostkowe złudzenie przy lekturze tekstu, lecz istotna, acz ukryta treść, odczytywana przez wielu ludzi, niezależnie od siebie, pomiędzy wierszami.

czwartek, 8 grudnia 2016

Cezar Nostredame, syn swego ojca

Cezar Nostredame zwany z łacińska Nostradameuszem, przyszedł na świat ponoć 18.XII.1553 roku (według listu adresowanego do Pierre`a d`Hozier w dniu swych urodzin), bądź 6 lat po drugim ślubie swego ojca, 11 listopada 1547 roku, z wdową Anną Baulme z Ponsardów. Dokumenty chrztu ani urodzin nie zachowały się do naszych czasów, stąd dokładna data nie jest pewna. Był pierwszym męskim potomkiem, a drugim dzieckiem Michela Nostradamusa z Anną Ponsard. W młodości kształcił się w pracowni mistrza pędzla w dziedzinie malarskiej i całe życie malarstwo było jego ważnym zajęciem, hobby i dumą. Dzięki znacznemu spadkowi po ojcu mógł poświęcić się sztuce, również pisarstwu oraz działalności publicznej.
Miał duży talent malarski, o jakim świadczą pozostawione w spuściźnie obrazy; najczęściej reprodukowany portret ojca i jego własny, które wiszą dziś naprzeciw siebie na ścianach sali ratusza w Salon.


Na portrecie Michela Nostradamusa jego pędzla, przechowywanym w Bibliotheque de la Mesjanes w Aix-en-Provence, widnieją dwa dwuwiersze napisane przez Cezara po łacinie:

Caesaris est nati patris haec Michaelis imago
Edit hic hunc genitor, prodit hic ille patrem
Sic pater est natus nati, pater est quoque patris
Natus et hinc rebus numina sacra rident.

 Które zostały przetłumaczone przez Rouarda tak:

Obraz Michela, ojca, jest dziełem Cezara, syna.
Pierwszy zrodził drugiego: a ten stworzył swego ojca.
Jeżeli ojciec zrodzony jest z syna, to syn jest również ojcem ojca.
Bogowie śmieją się z tych narodzin i tego niezwykłego przeznaczenia.

Oprawa tego portretu nosi łaciński napis:

Clarissimvs Michael Nostradamvs Consiliarivs et Medicvs Regivs Galliae Oraculum Et Patriae Decvs An Aetatis LXIII

 [Autoportret Cezara de Nostre Dame] 

Cezar miał około 13 lat, kiedy jego ojciec zmarł. Portret ojca, malowany z pamięci - i bez wątpienia inne, które wykonał tego samego rodzaju w ciągu swego życia - ukazuje niezwykle spójnie cechy słynnego jasnowidza. Jeśli nawet są wyidealizowane przez podziw jego syna, muszą być dość bliskie tym należącym do modela.

Natomiast najbardziej znany portret samego Cezara (poniżej) został wykonany przez François Duperiera (1558 -1623?), przyjaciela Malherbe`a i Peiresc`a, pierwszego konsula Aix w 1593 roku, królewskiego pokojowca Henryka IV w 1607 roku; ukazuje herby tego ostatniego, dźwigane przez dwa putta w górnych narożnikach wraz z tymi Nostradamusa, są zatem cennym świadectwem.


Oprawa portretu nosi napis:
Caesar Nostradamoevs M. Filivs Patricivs Salonivs. Historia. Cithara. Pictura. Carmine. Clarus. Annum Complens. LXIII. Iovi Amico DD. MDCXVI XV Decembris

Przez grę sukcesorów, te dwa dzieła sztuki przeszły w zbiory rodziny Fauris z Saint-Vincent i zostały przekazane do Méjanes w 1834 roku przez wdowę po Alexandre de Fauris, ostatnim tego nazwiska. 

Cezar pisywał poezje i poetyckie sztuki, które dedykował swej platonicznej ukochanej, mężatce, na wzór średniowiecznych rycerzy, był autorem bardzo rozwlekłej i przyjętej dość krytycznie w swoich czasach L'Histoire et Chronique de Provence (Historia i Kronika Prowansji), oraz otrzymał już pod koniec długiego życia od króla Ludwika XIII tytuł kawalera i szambelana dworu.
Nigdy się nie ożenił i nie pozostawił potomstwa. Do wizjonerstwa miał stosunek sceptyczny i nieco ironiczny.
Zmarł ok. 1630 roku.

Przypisuje mu się autorstwo rycin w tzw. „Zagubionej księdze Nostradamusa”, które jakoby miał narysować jeszcze niewprawną dziecięcą dłonią pod dyktando ojca.

poniedziałek, 28 listopada 2016

Autentyczność, czyli prawo autorskie w czasach Nostradamusa

Wynalazek druku udostępniający ciekawemu czytelnikowi wszystkie skarby literatury i wiedzy dotąd skrywane w bibliotekach klasztornych i pracowicie przepisywane ręcznie przez skrybów sprawił, że w czasach Nostradamusa rozkwitało życie umysłowe. W stopniu być może jakoś porównywalnym do boomu komunikacyjnego, jaki przyniósł niedawno internet.

Istniało nawet prawo autorskie, w innej formie, niż dzisiaj, ale jednak. Autor, chcący wydać swoją książkę podpisywał umowę notarialną z wydawcą na jakiś określony czas, a ów dostawał pieczęć urzędową, dzięki której miał prawo opatrzyć każdy egzemplarz wydrukowanego dzieła odpowiednią formułą.
Odtąd wydania bez tej formuły mogły być ścigane z urzędu i niszczone w majestacie prawa. Tak, tak, już wtedy bowiem rozkwitało piractwo.

Nostradamus był autorem niezwykle, jak na swoje czasy poczytnym i płodnym. W ciągu roku wydawał po kilka utworów, dwa, trzy, cztery. Miał kilku stałych wydawców, w Lyonie i w Paryżu, z którymi taką umowę podpisał. Jego książki tłumaczono od razu na niemiecki, hiszpański, włoski, angielski i wydawano za granicą.
Almanachy astrologiczne i proroctwa rozchodziły się jak cieple bułeczki. Robiono dodruki. Wydawcy, którzy nie mieli szans na uzyskanie przywileju królewskiego, albo tacy, którzy nawet o taki się nie starali, bo zwyczajnie chcieli zarobić, wzięli się na sposób. Zatrudniwszy jakichś domorosłych poetów czy astrologów puszczali w obieg sfałszowane prognostyki pod mianem Nostradamusa. Niektóre były całkiem zręcznie i z talentem podrobione, i w stylu i w treści. O ile we Francji urzędnicy mogli sobie z tym procederem jakoś radzić, bo stało za nimi prawo, to nie mieli szans z wydawcami mającymi swoje drukarnie za granicą, nieraz opodal, w Niderlandach, Flandrii, Niemczech, w Anglii.

Jednym słowem już za życia Nostradamusa powstało sporo fałszywek, które po jego śmierci zaczęły się jedynie mnożyć. Co jakiś czas rozgłaszano, że odnaleziono w papierach Mistrza jakieś niewydane utwory czy wiersze i rozpowszechniano je z dobrym skutkiem marketingowym. Działo się to przez całe wieki, wyciągano owe utwory z grobowca Nostradamusa, albo z jego domu i kuchni (bo tak stało w jednej z przepowiedni). Do naszych czasów zachowało się takich apokryfów całkiem dużo. Dlatego warto skoncentrować uwagę na utworach opatrzonych przywilejem, autentykach i podróbkami zająć się, jeśli w ogóle jest sens to robić, tylko w celu zapoznania się z metodami fałszowania oryginału i pomysłami nieraz całkiem zdolnych i dobrze obznajomionych z oryginalnym dziełem fałszerzy. Co jednak, jeśli naiwny czytelnik nie ma pojęcia ani o takim procederze, ani, że jest akurat oszukiwany?

Moim zdaniem fałszowanie trwa do tej pory. Robią to przede wszystkim anglojęzyczni "odkrywcy nowych czterowierszy" i "komentatorzy" tychże. Których oryginalnych francuskich wersów nikt nie podaje, ani nawet myśli, że należałoby coś takiego uczynić, dla uwiarygodnienia. Cele i przyczyny mogą być różne. Zarobienie pieniędzy, świadomie rozsiewana przez jakieś agentury dezinformacja, nieświadomie powielane i zwiększane przez zaślepionych pasjonatów Proroka wymysły poprzedników itd.
Oczywiście zawsze może okazać się prawdą jakiś dotąd nieznany utwór, odnaleziony na przykład na aukcji starych ksiąg. Tak bywa. I całkiem niedawno wypłynęły tak zdaje się dwa almanachy, z których znano jedynie fragmenty z zachowanych tłumaczeń na inne języki. Jednak od tego są specjaliści, którzy autentyczność potwierdzają.

Oto przykład treści takiego przywileju, którym opatrzony został Almanach za 1557 rok.

[Almanach] Wydany W PARYŻU, przez Jaques Kervera, ulica Świętego Jakuba pod dwoma Kogucikami.
Z przywilejem królewskim.

Wyciąg z przywileju królewskiego
Przywilejem Królewskim naszego wielkiego pana pozwolono Jacquesowi Kerverowi, prawowitemu księgarzowi na uniwersytecie paryskim I drukarzowi Jean Brototowi zamieszkałemu w Lyonie drukować tyle razy, ile im się spodoba, sprzedawać oraz rozdawać we wszystkich miejscach tego królestwa Almanachy, Wróżby i Prognozy za 1557 rok pana Michela Nostradamusa, doktora medycyny. Zabrania się zaś wszystkim innym księgarzom, rozpowszechniającym handlarzom, drukarzom i innym jakiegokolwiek stanu albo cechu, jakiego by nie byli, by  drukowali, sprzedawali, kupczyli czy rozdawali jakimkolwiek sposobem właśnie to lub inne podobne, co wymienieni Kerver i Brotot będą mieli pozwolone drukować aż do przyszłego roku, nakazując w pełni konfiskatę wymienionych almanachów i prognostyków, a to pod karą sądowej grzywny i wszelkich szkodliwych dyspens i zysków. A dalej jest nakazane edyktem pańskim, by [zezwolenie] umieszczone w skrótowo zawartym wymienionym przywileju na początku albo na końcu dedykowanych almanachów i prognostyków, zachowano w imię wymienionego stanowczo i we wszystkich poszczególnie. I przez to, że wielu księgarzy i drudzy, tak z tego miasta Paryża, jak innych miejsc są zwyczajni podrabiać i fałszować nazwisko w podobnych przypadkach i dziedzinach almanachów. Będą owe almanachy i prognostyki parafowane nazwiskiem Kerver albo Brotot. A gdzie w nich byłoby stwierdzone inne, zostaną skonfiskowane i zabronione oraz ocenione jako fałsze i rzeczy podrobione w celu oszkalowania nazwiska autora oraz nazwisk Kerver i Brotot. A wszystko pewne pod karami i uwięzieniami osób, które się wykryje jako robiące podróbkę.

Wydane w Paryżu, 14 dnia października. Roku łaskawego 1556. I naszego rządu dziesiątego.

sobota, 26 listopada 2016

Artykuły o przepowiedniach Nostradamusa w prasie i w sieci

Od lat pisuję mniejsze i większe artykuły i eseje o dziele Nostradamusa, próbując zawrzeć w nich choć skrawek z ogromnej wiedzy, którą można znaleźć w jego księgach. W tym także przekazać różne metody datowania, które posłużyły astrologowi z Salon do zaszyfrowania dat ważnych wydarzeń w wielu kwadrynach i w Listach wstępnych do Proroctw. Kilka ukazało się przed laty drukiem w miesięczniku "Nieznany Świat", pierwszy jeszcze wtedy, gdy nie znałam oryginału i posiłkowałam się polskim tłumaczeniem niemieckiego tłumaczenia Aleksandra Centurio. Po czasie muszę przyznać, że miałam zadziwiającą fantazję! I najdziwniejsze, że tamta opisana wtedy przeze mnie liczbowa metoda zdaje się sprawdzać, choć trudno ją czymkolwiek uzasadnić.
W 2014 roku ukazał się w sieci wywiad ze mną, który zrobiła Agnieszka Karoń na stronie Klub Tarota. Wyjaśniam w nim pewne osobiste kwestie związane między innymi z osobą Nostradamusa. Światosław Florian Nowicki dodał do niego własne omówienie mojego horoskopu urodzin, badając kwestię reinkarnacji, jaką poruszam w rozmowie. 

W styczniu tego roku (2016)  w numerze 12 kwartalnika "Astrologia profesjonalna" pojawił się mój dość obszerny artykuł omawiający dwie najbardziej znane chronologie biblijne, podane przez Nostradamusa w Liście do Króla Henryka II z dodaniem uwag na temat daty końca świata z Listu do Cezara. Bawiąc się z ołówkiem w ręku rachowaniem na ich bazie udało mi się ustalić datę narodzin Jezusa Chrystusa i datę końca [sic!] ekspansji islamskiej na Europę. Także zasugerować na podstawie liczby 666, obecnej w tych obliczeniach, interpretację istotnych wątków w Apokalipsie św. Jana.

Ponadto w sieci, na nieistniejącym już portalu znajdowały się moje artykuły o spełnionych już i spełniających się przepowiedniach Nostradamusa.

piątek, 25 listopada 2016

Ewa Seydlitz "Proroctwa Mistrza Nostradamusa"

Zajęłam się tłumaczeniem sławnych centuryjnych czterowierszy Nostradamusa z kilku powodów.
Najpierw: długo mnie ten temat frapował, ale nie mogłam dostać żadnego poważnego opracowania jego dzieła na polskim rynku. Długo czekałam, aż ktoś weźmie się za ową terra incognita i przetłumaczy wreszcie na polski całość wielkiej księgi proroctw. Daremnie.

Potem życie pchnęło mnie na daleką podlaską wieś, gdzie lato, jedno, drugie i trzecie spędzałam całkiem sama w drewnianej chatce, pasąc kozy i pieląc ogródek. Jedyny kontakt ze światem był poprzez internet. Z nudów, z tej wielkiej ciszy starych lasów zabużańskich wokół mnie postanowiłam stanąć oko w oko z francuskim źródłem, które stało się wreszcie dostępne w sieci.
To był szalony krok. Francuskiego uczyłam się w liceum, mającym co prawda dużą, jeszcze przedwojenną renomę w nauczaniu tego języka, i do tego w klasie romańskiej, czyli codziennie jedna-dwie godziny lekcji, do tego trochę łaciny, ale później kompletnie te podstawy nie były mi w życiu przydatne. Toteż uległy zapomnieniu.
Odkurzyłam słowniki. I mozolnie dukając brnęłam przez czterowiersze w pocie czoła. Nie spiesząc się. Było to jedynie zaspokojenie mojej wrodzonej ciekawości. Hobby, pasja, ot co.

Przeniknięcie starofrancuskiego przyszło samo z czasem. Metodą porównawczą.

Praca nad tłumaczeniem na tyle mnie wciągnęła, nie tylko latem, ale i każdej długiej, mroźnej, śnieżnej i ciemnej wschodniej zimy, że w końcu pojawił się rezultat.
W 2009 roku efekt tego swojego wysiłku wydałam w formie książki, pt. "Proroctwa Mistrza Nostradamusa". Było jej już kilka dodruków.


Książka zawarła nie tylko zestaw wszystkich centurii i wróżb, ale przede wszystkim komentarze do czterowierszy i obu listów wstępnych. Zawierają one spostrzeżenia, interpretacje, uwagi nie tylko znanych w branży nostradamicznej komentatorów i badaczy, ale i mojej skromnej osoby. Bez nich, czytanie księgi Proroctw, może wydać się nie tylko karkołomną próbą przeniknięcia ich sensu, ale i może zniechęcić ciekawego czytelnika.

Proroctwa Nostradamusa nie nadają się do czytania ciurkiem! ostrzegam.

Po latach muszę przyznać, że rozwiązania translatorskie, które zastosowałam w tej pracy nie były szczęśliwie wybrane i utrudniają czytelność kwadrynów. Tłumaczenie przechodzi głęboką transformację, także pod wpływem rozmyślań, porównań, oraz znacznego wzbogacenia się strony francuskiej internetu w stare słowniki, które otworzyły mi przestrzeń do samodzielnych lotów, bo jak dotąd polegałam na innych tłumaczach i cudzych rozwiązaniach licznych łacinizmów i neologizmów, w których lubował się Nostradamus. Komentarze wciąż nabierają sensu.

M. Nostradamus "Wróżby" czyli czterowiersze z almanachów

Istnieje jeszcze jedno poetyckie dziełko Michela Nostradamusa, dopełniające proroczy przekaz w formie czterowierszy. Są to "Wróżby", czyli Les Presages. Pochodzą one z almanachów i prognostyków wydawanych przez Mistrza w latach 1555-1567. Zostały zebrane i opatrzone nazwą przez jego ucznia i sekretarza Chavigny`ego, najpierw wydane w jego dziełach Recueil de présages prosaïque ("Zbiór wróżb prozą") oraz w Janus François ("Janus francuski"), po latach zaś zaczęły funkcjonować jako osobne dzieło Nostradamusa.

Dla lepszego wyjaśnienia, almanachy astrologiczne to utwory pisane prozą już w czasach starożytnych. W epoce druku wydawano je w formie kalendarza rocznego zawsze pod koniec roku na rok następny. Robiło to wielu znanych europejskich astrologów. Dawali w nich dokładny opis możliwych wydarzeń zapowiadających się w ciągu owego roku, na każdy miesiąc, tydzień i nawet dzień. 

Nostradamus był autorem mnóstwa almanachów i prognoz rocznych. Nie wszystkie się zachowały do naszych czasów. Niektóre z rozdziałów miesięcznych opatrzył wstępnym rymowanym czterowierszem, mającym przekazać w skrócie przepowiednię opisaną dokładniej poniżej. Autor nie robił tego zawsze, stąd ograniczona ilość tych wierszy w stosunku do znacznej ilości utworów prozą.


Oczywistym jest dla nas dzisiaj, że owe przepowiednie nie dotyczyły bezpośrednio czasu podanego w nagłówku. A dziejów o wiele bardziej odległych i przyszłych. Niemniej podany rok i miesiąc służył Nostradamusowi do postawienia horoskopu, z którego wróżył to, co opisywał.

Same Wróżby są dotąd bardziej zagadkowe, niż Proroctwa centuryjne. O ile w tych drugich znaczny procent już odszyfrowano i przypisano im zdarzenia, które są już za nami, to Wróżby zdają się w większej swojej części dotyczyć zdarzeń, które są dopiero przed nami. Niemniej kilka z nich można z grubsza przypisać historii, losom francuskich królów, czasom Wielkiej Rewolucji Francuskiej, czy - jak uważał Aleksander Centurio, komentator niemiecki - także II wojnie światowej. Tak do końca nie jest to pewne, wszystkie interpretacje można dyskutować, i w każdym przypadku trzeba zachować ostrożność w ocenie.

W każdym razie nie jest to utwór mający jakiś spójny porządek, tak jak "Proroctwa", gdyż powstał z fragmentów różnych całości. Nie można go rozpatrywać jako całość samą w sobie, bez uwzględnienia treści utworów macierzystych, z których zostały wyciągnięte czterowiersze.