Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francja. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 kwietnia 2019

Polska i Rosja w przepowiedniach Nostradamusa, cz. 1

Księżyc Wschodu i Słońce Zachodu

Nostradamus snuje swoją opowieść wychodząc z miejsca i czasu, w którym mieszka i pisze, z niewielkiego obszaru słonecznej Prowansji. To jest jego mikrokosmos. Stopniowo poszerza widnokrąg, sięga poza granice najbliższych krain i regionalnych stolic, do krajów sąsiednich, Niemiec, Niderlandów, Austrii, Anglii, Włoch, Hiszpanii, Grecji. Morze Śródziemne oddziela go od wielkiego duchowego adwersarza europejskiej kultury, arabskiego mahometanizmu. Jego istnienie nakreśla ramy spojrzenia poza widnokrąg Europy, na południe ku Afryce i i na wschód ku Azji Mniejszej, gdzie rozciąga się imperium Osmańskie.
Stosunkowo rzadko spogląda ku Północy, gdzie jednak toczą się ważne procesy, dlatego ich nie pomija. Rosja, podobnie jak Stany Zjednoczone Ameryki, zacznie tworzyć mocarstwo, które zaważy na historii świata w przyszłości.
Główną partnerką Nostradamusa jest jednak Francja, do której wzorem biblijnych proroków zwraca się jak do najbliższej, choć niezbyt wiernej kobiety. „Francjo, zapamiętasz moje słowa”, „Francjo, nie uwierzysz mi”, „Francjo, strzeż się”. Te wezwania to nie tylko retoryczne figury i stylizacja, jest w nich prawdziwe uczucie, wyrażane także okrzykami żalu i smutku: „Och, jakaż żałość! Niestety!”


Polska miała jednego króla z Francji, Henryka Walezego, stąd w Centuriach znalazła się historia jego „polskiego epizodu” z 1574 roku opisana w czterowierszu 7.35.

Dalekomorskie rybactwo zacznie skarżyć się, opłakiwać,
Dokonanie wyboru, zmyleni będą w ciągu tego wieku:
Nawet z nimi nie zechce pozostać,
Zwiedziony będzie przez tych o własnej mowie.

Polska jest tu nazwana grande pesche, co dosłownie znaczy "wielkie rybactwo", albo "dalekomorski połów", ponadto pesche (rybactwo) zawierające litery z nazwy Polska, P-S-K (ch) jest symbolem rybackiego zawodu św. Piotra, innymi słowy oznacza kraj katolicki. Byliśmy daleką krainą leżącą nad jeszcze dalszym morzem, do której udał się syn Francji, pozwoliwszy się złowić tym, co szukali właśnie króla. Ten sam wyraz pisany z akcentem, peché znaczy: grzech. Rybactwo złowiło popsutą rybę, król nie grzeszył cnotliwością i wielce gorszył polskich możnych swoimi obyczajami, stąd żal z powodu złego wyboru. Czterowiersz zawiera umiejscowienie w czasie, „stanie się to jeszcze w tym wieku”, tj. w XVI. Dzieło Nostradamusa ukazało się w 1555 roku. Ma też „ciąg dalszy” w innym czterowierszu, 3.55:

W roku, gdy jedyne oko we Francji zapanuje,
Dwór będzie w jakimś wielce przykrym zamęcie:
Wielki z Blois swego przyjaciela zabije
Rząd wpadły w biedę i zwątpienie podwójne.

Tu Walezy występuje jako „jedno oko” (ew. jakieś oko), syn Henryka II, który zginął ugodzony kopią w oko. Po śmierci brata był już ostatnim królem z rodu Walezjuszy. Dwór polski po jego ucieczce musiał ogłosić bezkrólewie i nową elekcję. Jego przyjacielem można nazwać Ligę Katolicką we Francji, na której czele stał Henryk Gwizjusz, pretendent do tronu. Został zabity na zlecenie króla z Blois, jawnie sprzyjającego hugenotom. Rozpoczęło to okres wojen religijnych we Francji, ciągnących się ponad pół wieku.

Napoleoński lunatyzm

Początek XIX wieku przyniósł ogromne przetasowania w Europie, za sprawą wcielonego „boga wojny” Napoleona Bonaparte. Nostradamus poświęcił mu nadzwyczaj wiele uwagi, podziwiając jego geniusz i odwagę, ganiąc jego „nieludzkość”, srogą ambicję i upór. Wspomina o nim w 10.24, że będzie wielkim wysiłkiem cudzoziemców niezwyciężony, i w tych cudzoziemcach (wyjątkowo nazwanych forens, a nie estrangers, obcokrajowcy, jak wszędzie indziej, co zawsze wiąże się wtedy z Germanami) możemy domyślać się Polaków.
Pojedynek z koalicją mocarstw Europy ("wielkim zgromadzeniem") przywołał w czterowierszu 1.82 obraz Rosji ingerującej na ziemiach należących do Austrii, i wielkiej bitwy pod Austerlitz armii francuskiej z wojskami cara Aleksandra I.

Kiedy kolumny drzewców wielka drżąca,
Od Auster wiedzie, pokryta czerwienią bogatą:
Tak wielu odejdzie poza wielkie zgromadzenie,
Ma zadrżeć Wiedeń i kraina Austriacka.

2 pierwsze wersy można czytać na różne sposoby. Wszystkie odczyty są prawdziwe, a opowiadają historię z dwóch różnych punktów widzenia, zmierzających do konfrontacji przeciwników. „Kiedy kolumny drewniane wielka drży” – Kiedy postawią drewnianą gilotynę królowa [albo wielka Francja] zadrży targnięta wiatrem rewolucji. „Z południowym wiatrem cierpkiego przewodnictwo pokryte czerwonym drukiem gazetowych rubryk”. Z południa pod Austerlitz (z południowym wiatrem) nadciągnie twardy przywódca, przynoszący ze sobą nowe rewolucyjne idee i prawa.
Czas przed ruszeniem na Rosję nagle zaczął być zły. Nostradamus w kilku czterowierszach sugeruje działanie klątwy, rzuconej przez papieża (Grzmiącego Jowisza) na Napoleona. Także w czterowierszu 1.88:

Boska bieda zaskoczy wielkiego Księcia,
Krótko przedtem kobietę poślubi,
Jego poparcie i zaufanie od razu nadejdzie uszczuplone,
Rada umrze za głowę ostrzyżoną.
[Też: Doradca umrze zamiast głowy ostrzyżonej]

Jednym z określeń Napoleona w Centuriach była „głowa ostrzyżona”, gdyż nie nosił modnej jeszcze w czasach rewolucji peruki. Po rozwodzie z Józefiną Beauharnais ożenił się z Marią Luizą, córką cesarską, aby dostąpić wyższych koligacji i stąd Nostradamus zwie go „wielkim księciem”. Po ślubie zaczął się okres klęsk, a Fouché i Tayllerand zaczęli intrygować przeciw niemu. Mimo to wyruszył na podbój Rosji, lekceważąc ostrzeżenia.
Jeden z jego doradców, organizator wywiadu na ziemiach litewskich, Polak, książę Aleksander Sapieha usiłował daremnie dotrzeć do Cesarza ze swoimi niewesołymi konkluzjami na temat przyszłości kampanii rosyjskiej. W 2.99 Nostradamus mówi na ten temat:

Terytorium Rzymskie, które mogło objaśnić wróżbę,
Przez ród Galijski zanadto będzie uciskane:

Wysiłki zarządzone przez Napoleona, a nałożone na polskie społeczeństwo przerastały możliwości odpowiedniego zorganizowania wojsk i wymaganego zaopatrzenia. Francuzi nie zdawali sobie sprawy ani z potęgi nieprzyjaciela, ani z surowości kontynentalnego klimatu, a nadchodziła jesień i zima. Można było przewidzieć, że ekspansja poza terytorium Polski, przyłączonej właśnie do „rzymskiego cesarstwa” Napoleona przyniesie klęskę i ruinę odradzającej się państwowości polskiej. A za jej pośrednictwem całemu imperium napoleońskiemu. Nie udało się Sapieże nawet ostrzec, gdyż jego usiłowania zostały zablokowane przez obóz księcia Poniatowskiego i generałów otaczających cesarza. Poza tym we wrześniu 1812 roku, tuż przed wymarszem wojsk na wschód nagle zmarł z powodu przypadkowego zakażenia krwi (rada/doradca umrze). Ostatnie miesiące jego życia były konfliktowe i ciężkie, jakby pod naporem złych sił, które sprzysięgły się chronić szaleństwo Napoleona. Ostatnie zdanie Conseil mourra pour la teste rasee, można odczytać: „doradca umrze zamiast głowy ostrzyżonej”. Książę Pepi, popierający projekt ruszenia na Moskwę, adwersarz Sapiehy, zginął potem w nurtach Elstery.
Pierwsza faza kampanii rosyjskiej została opisana w czterowierszu 1.33:

Przy jednym wielkim moście z równinnej przestrzeni,
Wielki lew siłami Cezarejskimi,
Przyjdzie obalać, wyjąwszy stolicę rygorną,
Ze strachu bramy będą mu odemknięte.

Mostem Nostradamus zwał pakty międzynarodowe. 14 lipca 1812 roku miało miejsce w Wilnie uroczyste odnowienie Unii Polski z Litwą, krajów z wielkiej równiny, rozciągającej się aż do „chińskiej stolicy” Moskwy (nazwanej tak przez Napoleona w epopei „Wojna i pokój” Lwa Tołstoja, nb. też „wielkiego lwa”).
„Wielki Lew”, gdyż Napoleon urodził się pod znakiem Lwa. Porównany do Cezara, gdyż podobnie do Juliusza Cezara dokonał zamachu i przejął w państwie dyktatorską władzę, jako jedyny konsul, a potem cesarz. Będzie obalać obronę rosyjską dość łatwo, aż po wygranej bitwie na polach Borodino dotrze do bram Moskwy. Zastanie jednak „gród rygorny” posłusznie i zgodnie z rozkazem dowództwa opuszczony przez jego mieszkańców i spalony rękami wypuszczonych więźniów. Otwarte bramy pozwoliły wojskom francuskim wejść w pułapkę.
Czterowiersz 2.99 mówi o dalszym biegu wypadków tak:

Lecz nacja Celtycka przestraszy się w owej chwili,
Boreasza, flota zbyt daleko nim pchnięta.

Boreasz, bóg wiatrów, jest także nazwą wiatru północnego (nb. są tacy, którzy uważają, że mityczna Hiperborea znajdowała się na dzisiejszych terenach Rosji). Wiatr północny pchnął Celtów z powrotem na południe i dalej, aż na wyspy, Elbę, potem św. Heleny. 


A oto dzieje z czasu owej dziejowej wichury, opisane w 4.75:

Skory do bicia spowoduje odstąpienie,
Przeciwny wódz zdobędzie zwycięstwo:
Ariergarda wejdzie w defensywę.
Słabnących śmierć na białym terytorium.

Białe terytorium to zimne śniegi na rozległej równinie Białej Rusi (blanche terre). Stary Kutuzow wycofał się ze swoją armią w przepastne głębie Rosji, unikając wyniszczających bitew i poczekał, aż sprawy same, siłą natury się rozstrzygną. I tak tyły armii Napoleona nagle stały się frontem, uciekającym przed lodowatym podmuchem północnej zimy i dramatycznie broniącym się przed atakami uzbrojonego chłopstwa.
Blask cesarski Napoleona przyćmił tylko na chwilę księżycowe światło Carskiego Orła, o czym mówi czterowiersz 8.85:

Wysiłkom Akwilonu Nanat przesłoni światło,
Potem zduszony w łożu bez pomocy.

Akwilon to północna Rosja z godłem orła, której światłem jest Księżyc. Armia Napoleona spod znaku Lwa, ze słonecznej Francji wyruszyła zaćmić Księżyc. Stąd można mówić o dziejowym zaćmieniu świateł w owych czasach. Za wyrazem Nanat (bądź z innych wersji Nanar) ukrywa się Napoleon Bonaparte (NApoleon boNAparTe). Ostatni wers odnosi się do tajemniczej śmierci Napoleona, i jak widać zawiera sugestię, że nie był to zgon naturalny.

piątek, 27 stycznia 2017

Horoskop Nostradamusa

[Tekst uzupełniony 26.XII.2019 roku]

Michel de Nostredame (lub de Nostre Dame) znany jako Nostradamus, urodził się „roku łaskawego 1503, w czwartek, 14 grudnia, około 12 godziny z południa”, w targowym miasteczku Saint-Rémy-de-Provence na południu Francji. Jest to data podana według kalendarza juliańskiego (tzw. starego stylu) przez jego sekretarza, Jean-Aimé de Chavigny, na 1 str. jego książki François La Première face du Janus, wydanej w Lyonie w 1594 roku. Funkcjonuje we wszystkich oficjalnych biografiach wizjonera. 
Z różnych względów bywa kwestionowana przez biografistów oraz osoby zajmujące się astrologią. Nie zachowały się jednak żadne dokumenty zawierające jakikolwiek zapis o narodzinach dziecka państwa de Nostre Dame.


Patrice Guinard stwierdził w 2006 roku w swoim artykule pt. „Narodziny Michela Nostradamusa…”, że prawdziwa data to 21 grudnia 1503 roku. Wywiódł ją z drobiazgowej analizy napisu na jego epitafium, oraz wszelkich udokumentowanych świadectw zrobionych w przeciągu wieków. Bowiem rodzina zmarłego ogłaszała w nim pierwotnie, że Nostradamus żył 62 lata, 6 miesięcy i 10 dni, co wprowadza różnicę z datą podaną przez Chavigny`ego o 7 dni. Mimo, że Guinard określił dzień 21 grudnia dość nieściśle, Starkman rektyfikował datę sugerowaną przez Guinarda na dzień 21 grudnia 1503 godz. 12.07. 

Od tej pory funkcjonuje kilka dat urodzenia i w sieci można natknąć się na różne horoskopy Nostradamusa. Największy internetowy zbiór horoskopów, Astrodatabank podaje horoskop obliczony na dzień zanotowany przez Chavigny`ego i godzinę południową, wg czasu LMT m4e50 (średni czas lokalny).


W tym nazwijmy go oficjalnym horoskopie Nostradamusa, obliczanym punktualnie na południe dnia 14 grudnia 1503 roku Ascendent wypada na 3 21` Barana, a MC na 139` Koziorożca. Dodać muszę, jest w nim błędnie podane położenie geograficzne miejscowości, zamiast 43N47 wprowadzono 46N46. Daje to niewielką 1-stopniową różnicę w rozmieszczeniu osi.

Nie chcę tu wdawać się w szczegóły interpretacyjne tego akurat kółka. Świadectwo Chavigny`ego jest z różnych względów kwestionowane, i posądza się go o jakiś mniej lub bardziej świadomy fałsz. Tymczasem brzmi realistycznie, jak przekaz ustny podawany w rodzinie, może nawet nie przez samego astrologa, który zapewne swoje urodzeniowe kółko znał dobrze i z pewnością umiałby podać dokładniejsze, zrektyfikowane przez siebie dane. Zostawiam spory w temacie napisu na kamiennej płycie, która od wieków już nie istnieje, a sam napis mógł być w pośpiechu czy z jakiegoś innego powodu błędnie wykuty, do tego nikt już nie jest w stanie dojść. Niewykluczone, że zagadkę zadał sam Nostradamus, przygotowując dane do niego wcześniej i uwzględniając w nim np. datę swego chrztu, jako datę (ponownych) narodzin, co dla potomka rodziny konwertytów żydowskich mogło mieć specjalne znaczenie. Ja wcale nie proponuję wielkich zmian w podanej przez Chavigny`ego dacie i godzinie, traktuję je właściwie wręcz dosłownie. Sugerując, że błąd odnosi się jedynie do czasu wyznaczającego dokładne południe w miejscu urodzin Proroka z Salon. 

Czwartek przypisuje się władzy Jowisza, patrona nauki i osób duchownych, szanowanych, godnych zaufania. Natomiast piątkiem rządzi namiętna kobieta, Wenus, sprzyjająca artystom i kochankom, co poważnej profesji lekarza i astrologa nie odpowiada. 

Otóż w czasach Nostradamusa doba zmieniała się w południe, nie tak jak dzisiaj o północy. Czas na co dzień określano niedokładnie. Zegary ratuszowe zapewne myliły się, a swoim biciem ogłaszały chwilę zmiany daty mieszkańcom większych i mniejszych miast. Dane Chavigny`ego noszą piętno przekazu rodzinnego. Nikt zapewne przy porodzie nie posługiwał się zegarem, określano porę na oko, lub właśnie słysząc w natłoku emocji bicie dzwonu z kościelnej wieży. Ewentualnie, gdy w pobliżu był astrolog "włączano" klepsydrę od jakiegoś momentu zmierzonego zegarem słonecznym.
Nie wiem do kiedy zwyczaj zmiany daty w południe trwał, ale być może zmieniono go wraz z wprowadzeniem kalendarza gregoriańskiego w 1582 roku, w każdym razie stało się to z pewnością sporo po śmierci Nostradamusa. Wszystkie horoskopy, jakimi się posługiwał, a zrobił ich setki, były podawane w zgodzie z tą manierą. Można się o tym przekonać samemu, odtwarzając astrologiczne obliczenia, które omawiał w swoich almanachach.
To z tego powodu wielu jego pseudo-krytyków usiłuje podważać w ogóle umiejętności astrologiczne Mistrza, twierdząc, na podstawie swoich obliczeń robionych przy pomocy współczesnych programów astrologicznych, które tego faktu nie uwzględniają, że jego obliczenia są mylne, a zatem i wnioski z nich wyciągnięte też muszą być błędneWystarczy jednak zastosować ową zasadę zmiany datowania w południe, aby wszystko okazało się prawidłowe

Zatem, jeśli podano, że urodził się około południa w czwartek, to znaczy, że stało się to kilka, najdalej kilkanaście minut PO godzinie dwunastej. Ową dwunastą trzeba też rozumieć płynnie, biorąc pod uwagę niedokładność odczytu czasu na co dzień w XVI wieku. Gdyby jednak narodziny miały miejsce przed południem mowa byłaby o godzinie 11 z minutami rano, jeśli punkt dwunasta podano by godzinę zerową, późniejszą jako przed pierwszą. W nazewnictwie owych czasów nie funkcjonowała godzina 13 czy 15, mówiło się pierwsza po południu, 8 wieczorem, pierwsza po północy, czy 6 rano. Przy przedpołudniowej godzinie 14 grudnia wypadłby według naszych obliczeń dzień później, piętnastego, w piątek.

W takim razie, gdy przyjmiemy, że narodziny odbyły się zaraz na początku doby 14 grudnia, to musimy jedynie ustalić godzinę południową w zgodzie z zegarem słonecznym, czy czasem miejscowym obowiązującym wtedy, po to, aby wyznaczyć odpowiednio horoskop


Dawniej nie obowiązywały współczesne strefy czasowe, dlatego autor horoskopu zamieszczonego w Astrodatabank użył w programie astrologicznym funkcji "średnia godzina lokalna". Z pewnych względów nie mogę się zgodzić na wynik tego obliczenia, przede wszystkim na położenie Ascendentu w znaku Barana, dlatego uznałam, że tak naprawdę nikt nie wie na podstawie czego określano godzinę południową w Saint-Remy. Czy był to miejscowy zegar słoneczny, czy może obowiązywało coś w rodzaju czasu "parafialnego", gdzie południe ogłaszał dzwon z największego kościoła w okolicy i inne to podchwytywały, tworząc swoje własne terytorium czasowe.
Po sprawdzeniu kilku wariantów uznałam, że godzina musiała być naprawdę bliska południa wg naszych współczesnych wyznaczników, a nawet nieznacznie je przekroczyła. Zbadawszy pewne niuanse mogące uściślić godzinę (a mianowicie daty ważnych wydarzeń z biografii, takich jak studia, ślub, wizyta na dworze, śmierć króla, wizyta królowej i śmierć samego właściciela horoskopu) wzięłam za podstawę obliczenia godzinę 12.05 czasu GMT+1, która różni się z lokalną w Saint-Remy, podawaną przez Astrodatabank, o pół godziny. Pokazuje się wtedy Ascendent na 16o 34` znaku Ryb, a nie Barana, oraz Uran dość bliski onego w głębi domu 12.

Po pierwsze takie położenie usprawiedliwia długie samotne (typowe dla Ryb) astrologiczne kalkulacje, jakim oddawał się Mistrz z Salon. Po drugie około 8-stopniowa koniunkcja Urana z Ascendentem daje naturę bardziej wynalazczą, niezależną i niespokojną, niż samo bytowanie Urana, patrona astrologii w ostatnim domu, jak to pokazuje oficjalny horoskop. Oraz podnosi tezę, że Nostradamus miewał coś w rodzaju napadów padaczkowych, bowiem Uran nierzadko je powoduje, a sam Ascendent odpowiada głowie i mózgowi człowieka.

Ponadto w tak jak powyżej obliczonym horoskopie Ascendent, zamiast w ognistym, agresywnym, ekstrawertycznym, dość rubasznym i przywódczym Baranie znajduje się w kontemplacyjnym znaku Ryb, co usprawiedliwia charakter i zainteresowania Nostradamusa: medycyną, astrologią, także rozległą erudycję, izolowanie się, uduchowienie, jasnowidzenie, przepowiadanie i  duże poczucie humoru, o którym wspomina jego sekretarz. Oraz fakt, że przydarzały mu się „limfatyczne tygodnie”, podczas których intensywnie pracował w swojej samotni na wieży, nawiedzany przez wizje. 

Idąc dalej: Księżyc pozostaje w Skorpionie w 8 domu wg systemu domów Regiomontanusa, jak i Placidusa oraz dodatkowo silnie i harmonijnie wspiera zasadę wodną ("limfatyczną") Ascendentu w Rybach. Podpiera się także mocnymi trygonami do królewskiego stellum (Jowisz, Saturn z Marsem w koniunkcji w znaku Raka w IV domu), które przyniosły Nostradamusowi życie mieszczańskie, stabilne, bez większych przygód, po przejściu głębokich kryzysów w życiu rodzinnym, jakie przeżywał za młodu (co usprawiedliwiły choćby opozycyjne dyrekcje do planet z Raka w tamtym okresie). W dodatku umiejscowienie w domu VIII, wraz z położeniem w Skorpionie wzmaga skorpionową i plutoniczną cechę, wskazując na człowieka parającego się wglądem parapsychicznym, badającego tajemnice życia i śmierci przerażające dla innych.

W zamian królewskie stellum w znaku Raka (czyli wielka koniunkcja Jowisza i Saturna przy obecności Marsa) wspiera mocno swym żywiołem wodnym (utworzywszy przy okazji z Księżycem tzw. Wielki Trygon) Ascendent w Rybach, wpływając na wygląd i usposobienie. Mówi się, że Jowisz powiększa i pogrubia sylwetkę, a Nostradamus należał do ludzi przeciętnej postury. Chavigny wspominał go jako człowieka raczej niskiego wzrostu, krępej budowy, zażywnego, zdrowego, wesołego i dowcipnego, choć potrafiącego się nagle rozgniewać w słusznej sprawie. Jednak pewien wpływ na wygląd i budowę ciała miałby przy tym układzie horoskopu Uran, przynoszący niekiedy różne skrajności. Bardziej chudość, wysoki lub wyjątkowo niski wzrost, pewną nerwowość i prędkość reakcji, a czasem iskrę geniuszu. W połączeniu jeszcze z wpływami Saturna na Ascendent, dającymi kostyczność, oraz Marsa, wskazującego bardziej na umięśnienie i ruchliwość, a także gniewliwość, to owa Jowiszowa nadmiarowość nie musiała być widoczna zewnętrznie. Może jedynie właśnie jako owa zażywność krępego ciała.
Nostradamus przywiązywał wagę do swej brody, w późniejszym wieku codziennie bywał u niego balwierz i przystrzygał mu, mył i czesał brodę. Ma to związek ze snobistyczną chęcią bycia godnym i dostojnym zgodnie z charakterem jowiszowym.

Księżyc astrologicznie sygnifikuje ród. Oprócz pochodzenia z rodziny notariuszowskiej (charakterystyczne dla Księżyca w domu śmierci i znaku Skorpiona), Księżyc jako władca dołu horoskopu w Raku, uosabia w horoskopie Nostradamusa przede wszystkim jego liczne potomstwo oraz twórczość.

Natomiast Saturn w znaku Raka i w IV domu swego wygnania, władca MC sygnifikuje dwór królewski, pensję z kasy władcy. W znaku wygnania przyniósł w tej materii wiele krytyki i pogardy elit. Jowisz, wyniesiony w Raku jako władca MC reprezentuje również główną protektorkę Nostradamusa, królową Katarzynę Medycejską. Jego dyspozytorem jest Księżyc w znaku swego upadku, w Skorpionie wyznaczał zainteresowania i problemy, z jakimi się borykała. Była to zagorzała wielbicielka wiedzy tajemnej, posądzana o intryganctwo i trucicielstwo, wdowa-regentka, matka 10 dzieci, z których większość zmarła w młodym wieku. Nostradamus wizytował ją na zamku w Blois, w zamian ona jego w Salon de Craux na 2 lata przed jego śmiercią, a potajemna wymiana wiedzy i porad względem losów jej królewskich potomków jak i zdrowia, to efekt recepcji i protekcyjnego aspektu między Marsem a Księżycem przebywającym w domu i znaku Skorpiona. Oraz dzięki Descendentowi w znaku Panny, którego władca Merkury znalazł się w wyniesionym domu szczytowym. Spalony przez Słońce ukazuje doradcę „oślepionego” widzeniem swego króla, i mówiącego słowa natchnione, płynące jakby mimo woli. Ale i zaślepionych nadwornych specjalistów, niepotrafiących rozróżnić światła prawdy od fałszywego blasku sławy.


Poza wszystkim potwierdzenie tak posadowionych osi horoskopu, a zatem i godziny i dnia urodzin można znaleźć badając choćby dyrekcje symboliczne, progresje sekundarne i tranzyty ważnych dat z biografii Nostradamusa. Na przykład ślub z matką Cezara, Anną Ponsard, wziął w listopadzie 1547 roku w chwili, gdy dyrekcyjny Księżyc był bliski urodzeniowego Słońca, tworząc nów dyrekcyjny, który ma związek z zakładaniem nowej rodziny i zmianą miejsca zamieszkania. W tym też czasie dyrekcyjna Wenus, władczyni 8 domu przechodziła Ascendent horoskopu urodzenia zapowiadając, że wybranka serca jest bogatą wdową.

Także moment śmierci, w nocy 2 lipca 1566 roku, dobrze odzwierciedla horoskop obliczony na godzinę 12.05 czasu GMT+1. I rektyfikowany na miejscowość Salon de Creaux (dziś Salon-de-Provence), gdzie Nostradamus zamieszkał po ślubie i tam zmarł. Mianowicie w tym czasie dyrekcyjny Saturn, horoskopowy niszczyciel  (anareta) minął rektyfikowany punkt Descendentu na 17o Panny, co jako przejście którejś osi poziomej bywa dość częstym objawem ostatecznego przekroczenia granicy życia i śmierci. W tym wypadku w 62 i pół roku życia, na co wskazuje również osiągnięte położenie Saturna. Według dyrekcji symbolicznych, gdzie liczy się 1 stopień za 1 rok życia, od chwili narodzin przeszedł on dokładnie 62o 33` koła Zodiaku. Natomiast Pluton tranzytował wtedy punkt Ascendentu w Rybach, stojąc wobec owego Saturna w opozycji.

piątek, 13 stycznia 2017

Śmierć króla

Sława Nostradamusa jako jasnowidza rozniosła się po Francji wcześniej, niż wypadek, z zapowiedzi którego stał się najbardziej potem znany. Nie potrafimy już odtworzyć przyczyn, ponieważ jego pierwsze profetyczne teksty nie zachowały się do naszych czasów. Musiały jednak czymś przykuwać uwagę i zastanawiać czytelników, jeśli w kilka lat od pisarskiego i astrologicznego debiutu, zainteresowała się jego osobą sama królowa i zaprosiła go do Paryża i do królewskiego zamku w Blois nad Loarą.

Przepowiedziana przez Nostradamusa śmierć króla Henryka II, dnia 10 lipca 1559 roku, wydarzyła się w cztery lata po opublikowaniu owej wróżby w pierwszym tomie Proroctw, wydanym w 1555 roku. Ze zdumieniem odkryto, że czterowiersz 1.35 opisuje sytuację podobną do tej, która miała miejsce dokładnie w dniu 30 czerwca 1559 roku, na turnieju rycerskim, zorganizowanym z okazji uroczystości świętujących złożenie ślubów przez króla umacniających pokój między katolickimi mocarstwami ówczesnej Europy.
Czterowiersz ów brzmi następująco:

Le lyon ieune le vieux surmontera,
En champ bellique par singulier duelle:
Dans cage d'or les yeux luy creuera,
Deux classes vne, puis mourir, mort cruelle.

Młody lew starego pokona,
Na polu wojennym samotnym pojedynkiem:
W klatce złotej oczy mu rozerwie,
Dwa szyki jednym, później ma umrzeć, śmiercią bezlitosną.

Król Henryk II, urodzony w 1519 roku pod bojowym znakiem Barana, wtedy czterdziestolatek, zmierzył się w pojedynczej walce ze szkockim kapitanem Gabrielem de Lorges, hrabią Montgomery (1530-1574). Stary lew, to symbolicznie starszy przeciwnik w randze królewskiej. Młodszy nosił rzeczywiście na tarczy znak lwa, jako potomek rodu Stuartów. Niemniej 1 wers można odczytać również na odwrót, "młodego lwa stary pokona", a nie czyni się tego ze wzgląd na zwyczajowe przekonanie, iż Nostradamus wszędzie i zawsze trzymał się składni łacińskiej, gdzie podmiot czynny występuje przed biernym i czasownik na końcu zdania. Niemniej z analizy gramatycznej nie jest też pewnym, który z nich "ma umrzeć".


Włócznia młodszego, bo niespełna trzydziestoletniego przeciwnika Króla uderzyła pechowo w jego hełmuchyliła przyłbicęprzebiła czoło nad prawym okiem i złamała się. Henryk zachwiał się i zsunął się z konia, z twarzą zalaną krwią, z odłamkiem włóczni tkwiącym w głowie. Na rękach największych książąt i diuków został zniesiony z pola fatalnej walki.
Ów pojedynek, czy też pojedyncze starcie {singulier duelle to jednak trochę jak masło maślane, choć uważa się, że to naśladowanie łacińskiego powiedzenia, mające podkreślić starożytność rozrywki) nie odbył się na żadnym polu wojennym, czy też bitewnym {champ bellique), jak głosi czterowiersz, ale na turniejowym placu, arenie igrzysk, ewentualnie ubitej ziemi. Kolejna drobna nieścisłość.
Uważa się, że klatka złota, to hełm króla osłonięty kratowaną przyłbicą. Jakkolwiek nie wiadomo, czy wystąpił on na turnieju w pozłacanym szyszaku, to zachowały się opisy jego uroczystego wjazdu do Lyonu, w pozłacanej zbroi i na koniu w czapraku zdobionym złotymi frędzlami.
Nostradamus pisze o przebitych {crever znaczy też pęknąć, rozsadzić) oczach, gdy tymczasem cios włóczni uderzył w jedno oko króla. Jednak zapisy medyków, którzy próbowali pomóc władcy po tym wypadku, świadczą o tym, że odłamek włóczni przebił czaszkę nad prawą brwią i utkwił w głębi lewego oka, powodując w końcu ślepotę rannego. Choć notatki jednego z lekarzy wskazują, że jeszcze kilka dni po wypadku lewe oko króla było opuchnięte i zachowywało zdolność widzenia, to jednak później ranny rzeczywiście stracił wzrok.

Wyrażenie z 4 wersu „Deux classes une” jest najbardziej kontrowersyjne i wprowadzające różne dyskusje wśród interpretatorów. Nostradamus wszędzie używał wyrazu classe (klasa, szyk) w sensie zachowywanym przez łaciński wyraz classis – flota wojenna. Tymczasem w tym wypadku nie mogło być mowy o żadnej wielkiej armii, a rzecz wydarzyła się w pojedynku, sam na sam.
Próbowano zastosować owo wyrażenie do trzech „mijanek” turniejowych, w których Król brał udział. Dwie pierwsze odbyły się z księciem Sabaudii i z księciem de Guise, a trzecia śmiertelna z hrabią de Lorges.
Inni chcieli widzieć w owych „klasach” dwie grupy medyków, sprowadzonych do łoża rannego Króla, lekarzy paryskich i lekarza przysłanego z Brukseli przez Filipa II. Ten jednak nie został upoważniony do dokonania jakiejkolwiek interwencji i powrócił do Brukseli, zdając jedynie krytyczny raport ze swoich obserwacji. 

Z tych wszystkich prób zrozumienia każdego szczegółu przepowiedni najbardziej logiczna wydaje się ta promowana przez dra Guinarda. Mianowicie sensu wyrazu classe – klasa, flota, szyk ten jeden jedyny raz należy szukać w języku greckim, a nie łacińskim. Grec. klasis znaczy bowiem odłamek, pęknięcie. Dwa odłamki jako jeden zraniły oko-oczy Króla. Są na to dowody. Biskup Fermo i Ludwik Gonzaga, książę Mantui w kilka dni od wypadku zrobili szkic szczątków włóczni, które utknęły w ranie. Oto on.


Śmierć Króla była niezwykle bolesna i jednocześnie okrutna. Lekarze i chirurdzy bojąc się naruszyć ranę w głowie, aby nie uszkodzić mózgu dokonywali „eksperymentów” na skazańcach, najpierw wbijając im włócznie w oko, na wzór wypadku Króla, a po ścięciu głowy robiąc sekcję. Czterech ludzi umarło w okrutnych boleściach z tego powodu. Król żył jeszcze dziesięć dni i zmarł wskutek ropnia mózgu, który utworzył się wewnątrz czaszki, powodując w chwili agonii straszliwy skurcz całego ciała.

Jakkolwiek dr Guinard doszukuje się jeszcze zakamuflowanego powtórzenia przepowiedni tego wypadku w tekście Almanachu za 1557 rok dedykowanego królowej Katarzynie Medycejskiej, to jednak nikt ze znanych mi komentatorów nie zwrócił uwagi, że w Proroctwach istnieje jeszcze jeden czterowiersz na ten temat. I być może, zważywszy niezbyt jasne dla interpretacji i poniekąd naciągane szczegóły najsławniejszego czterowiersza 1.35, to on właśnie jest tym, który zawarł właściwą wróżbę dla Króla!

Otóż w Nowej Prognozie za 1562 rok, w liście wstępnym do niewymienionego z nazwiska duchowego „brata i przyjaciela” Nostradamus wspomina:

"…zrozumiałem, że nigdy nie udało mi się skryć tak dobrze mych almanachów czy prognoz za słowami jawno-osłoniętymi, byś Waszmość nie miał ich odkrytych i natychmiast zrozumianych tak dobrze, jak ja, kiedy je w ten sposób wykładałem. Wobec tego, że zapanuje jedno oko we Francji. I gwoli tego, że nasieniu z Blois jego przyjaciel wierzgnie, i tym podobne oraz inne niezliczone ustępy.”

Wskazany przez Nostradamusa czterowiersz to 3.55:

            W roku, gdy jedno oko we Francji zapanuje,
Dwór będzie w jakimś wielce przykrym zamęcie:
Wielkiego z Blois jego przyjaciel zabije,
Rząd wpadły w niedolę i zwątpienie podwójne.
Jedno oko (nie oczy, jak w 1.35!) i wielki z Blois to król Henryk II Walezjusz, zabity przez przyjaciela w rycerskim starciu. Po nim objął tron nieletni syn, Franciszek II, ale rzeczywiste rządy przejęła jako regentka jego matka, Katarzyna Medycejska. W tym czasie, powstałe za Henryka II, dwa wielkie stronnictwa – katolickie i protestanckie walczyły między sobą o władzę polityczną w kraju. Co możemy podpiąć do „podwójnego zwątpienia”, tak samo jak rządy dwóch osób, kobiety i nastolatka, nie dawały zdecydowanego oparcia żadnej ze stron konfliktu. Wzbierającego aż do niesławnej Nocy Św. Bartłomieja.
W takim razie, jeśli czterowiersz 1.35 tak naprawdę nie dotyczy wypadku króla Henryka II, lub nie tylko jego dotyczy, co – moim zdaniem – należy wziąć pod uwagę, mimo tak wielu zbieżności oraz zapewnień wierzących w swoje interpretacje komentatorów, to o czym w istocie opowiada?

Są pewne poszlaki, ale o tych może wspomnę kiedy indziej.

piątek, 9 grudnia 2016

List do Cezara - ukryty przekaz

Dwa listy wstępne do dwóch tomów „Proroctw” są kopalnią wiedzy, którą należy szczegółowo zgłębić, aby przedrzeć się przez informacje zawarte w nieomal tysiącu czterowierszy i w jakiś sposób je sobie uporządkować. W tym punkcie od razu napotyka się trudność. Barierę stawia język, którym zostały napisane. Wielokrotnie złożone, meandryczne zdania w XVI-wiecznym stylu, najeżone łacińskimi cytatami, stanowią przeszkodę nawet dla współczesnych Francuzów. Stąd powstało co najmniej kilka wersji upraszczających zapis i tłumaczących go „ze swojego na nasze”. Jednak poszukiwaczowi prawdy nie powinno to wystarczyć. Tłumacze lubią pomijać to, czego nie rozumieją i dodawać to, czego autor wcale nie miał na myśli. Szybko zrozumiałam, że po prostu trzeba wejść w gęsty las i spróbować znaleźć w nim własną ścieżkę dla pojmowania tekstu.
Kiedy już tego się dokona główny wniosek nasuwa się sam, oba Listy różnią się zasadniczo w treści swego przesłania. Lecz łączy je jedna maniera, zostały napisane do innych ludzi, tych, którzy dopiero mieli się narodzić, a osoby współczesne, do których Autor skierował adres posłużyły mu jedynie za medium, przywołujące przyszłe obrazy.


Pierwszy z nich, List do Cezara, syna Nostradamusa zawiera mnóstwo informacji istotnych dla uważnego czytelnika, czy może nawet adepta wiedzy ukrytej w Centuriach, z dziedziny światopoglądowej, ezoterycznej i duchowej. Owszem, pojawiają się tam także konkretne informacje o przyszłości, ale nie one są najważniejsze.

Zważywszy skomplikowany styl języka, odległość epoki, w jakiej list został napisany, lektura musi być uważna, werset po wersecie, słowo po słowie. Trzeba sobie także pozwolić na swobodne skojarzenia na bazie dość często ogólnikowych opisów autora, ale także trzeźwo trzymać się tekstu.
Pięćset lat temu świat wyglądał inaczej, był różny od współczesnego nam, ludzie rozumieli go i odbierali na inny sposób. Byli może wrażliwsi na szczegóły, dłużej rozważali każde słowo i zdanie, szukając sensu i zrozumienia także przy pomocy wyobraźni i przypadkowych własnych skojarzeń. Temu służyły złożone zdania, przenośnie, pozorne odbieganie od tematu.

Już 1 wers nasuwa wiele różnych wniosków. 52-letni ojciec pisze do syna, który leży koło niego w łóżeczku, mając najwyżej dwa lata. Długo na niego czekał, bo wiedział, że się narodzi. Skąd wiedział? Możemy się domyśleć. Długo żywił nadzieje, że syn poniesie dalej zadanie ojca w zachowaniu pamięci świata o tym, co Bóg pozwolił mu poznać. Wspomina także o swojej śmierci, której datę zapewne, jako astrolog już znał. Miał do niej trochę czasu, 12 lat. To dużo dla świadomości człowieka w sile wieku, można jeszcze tego faktu nie brać pod uwagę. Jednak ojciec rozpoczyna list w tonie testamentu.

2 wers zawiera zagadki. Ojciec już wie, że w okresie swojego życia, czy tylko przez okres ojcowskiego życia? czy za całego jego, tj. syna żywota?, syn nie będzie obdarzony oświeceniem, ani wrodzonym talentem jego zdobycia. Mimo, że zna jego przyszłość to nie widzi potrzeby mu jej zapowiadać. Czekające go życie nie odgrywa innej roli w planie Boga Najwyższego niż ta, którą ma odegrać jako jego spadkobierca i potomek. A zadanie podtrzymania pamięci nie wymaga od niego, ani nigdy nie będzie wymagać specjalnej siły duchowej. Natomiast waga owego osobistego zadania i wiedzy jest tak wielka, że musi zostać zachowana na przyszłość dla innych. Jednak nie stanie się to za pośrednictwem ani zapisów ani słów.
Zagadką jest sformułowanie: „twoje miesiące Marsowe”. Różnie jest ono rozumiane. Jedni mówią, że Cezar urodził się widocznie w marcu (we francuskim Mars to planeta, ale i miesiąc marzec), inni przeliczają cykl Marsa, dwuletni jako rok, dzielą go na miesiące, czemu jednak Marsowe, ewentualnie marcowe, a nie inne? Patrice Guinard odkrył, że chodzi o symboliczny wiek Marsa, mający długość 687 lat, (dni obiegu Marsa wokół Słońca przeliczone na lata) które należy doliczyć do daty napisania listu. List sygnowano na, 1 dzień marca. I może być to odniesienie do rzeczywistego wieku syna w owym momencie. Otrzymujemy w ten sposób znamienną datę początku nowego "złotego wieku Saturna" wyliczoną przez kanonika Roussata na 2242 rok. 

3 wers informuje, że procesy zapomnienia i zanikania pamięci w czasie są nie do uniknięcia. Nie można im niczego przeciwstawić. Dlatego całość wiedzy i tajemnica z nią związana pozostanie zawarta, zamknięta na klucz i zawarowana w świadomości ojca.
Ogródkiem dowiadujemy się, że wiedza owa jest nie tylko bardzo ważna, ale i ukryta, a także strzeżona. Oraz to, że istnieje do niej jakiś klucz.
Pytanie: Jakim sposobem prawda przetrwa w świadomości i milczeniu, jeśli ojciec umrze, a czas zatrze pozostawione ślady? Dosłownie mowa jest o żołądku, jest to przenośnia właściwa we francuskim, i tożsama z wnętrzem. Jednak może warto ją jakoś utrwalić, bo a nuż zawiera jakiś szczegół ważny na przyszłość?

Mimo, że synek dopiero się narodził, ojciec zdaje się znać jego przyszłe cechy, wie, że będzie zainteresowany dziełem ojca i przekazaniem go dalszym pokoleniom, wie także, że być może pozna astrologię, choć bezpośrednie widzenie przyszłości będzie przed nim zamknięte z powodu „wątłego umysłu” (C19). Daje mu rozsądne, ojcowskie rady, przestrzegające przed oddawaniem się w życiu „urojeniowym mrzonkom” i „obrzydłej magii”, które jedynie „wysuszają ciało” i charakter. Pochwala „kalkulacje astronomiczne” i badanie trzeźwym umysłem pism świętych oraz boskich praw.
Te uwagi są umiejętnie wplecione w inną, o wiele głębszą opowieść, która zawiera kosmogoniczną wizję świata. Oraz próbuje przedstawić istotną rolę tych, którzy bywają przez Boga obdarzeni autentycznym natchnieniem proroczym. Jednocześnie opisując przejawy takiego natchnienia, które łatwo przecież pomylić komuś z „rozeznaniem sprytnym intelektualnie”, atakami padaczki, czy uleganiem wyobraźni, by chwalić się potem przed innymi cudowną wiedzą.

Pośród tej opowieści wplata dziwną informację, w wersecie 27. Dzieło napisane przez ojca jest mianowicie skomplikowane i dotyczy wielu spraw, lecz z biegiem czasu ludzie mieszkający w różnych miejscach i czasach zrozumieją to, co zapisał w przepowiedniach, doceniając ich precyzję. A on, Cezar, jego syn, uwaga! sam to zobaczy i przekona się, gdy dożyje naturalnego wieku (zapewne owej astrologicznej średniej 72 lat) „wedle swojego klimatu, na własnym niebie swoich urodzin”, że to wszystko się wydarzy!
Uwaga ta sugeruje, że Cezar w przyszłości, zmieni miejsce zamieszkania (będzie miał swój „klimat”, co w astrologii oznaczało strefę geograficzną, inny w takim razie niż ten, w którym się narodził, w Prowansji). Do tego będzie mógł wyczytać spełnienie owych przepowiedni ojcowskich na bazie własnego horoskopu! Czyli pozna astrologię. Oraz zobaczy zmierzanie owych zapowiadanych zdarzeń z okolic ich powstania, czyli południa Europy ku strefie, w której będzie żył. Być może będzie to strefa podległa Księżycowi, bo wspomina o sferze Księżyca, czyli księżycowych wpływach na odpowiedni ziemski klimat.
To zdanie przeczy pierwszym uwagom w Liście, z których wynika, że ojciec znał przyszłość syna. I wiedział, że Cezar nie ma talentów wizjonerskich, ma "delikatny umysł", i natchnionym prorokiem, ani nawet astrologiem nie będzie. Dlaczego zatem sugeruje nagle coś innego, wręcz przeciwnego? Coś, co nie miało mieć miejsca?

Podobnie zastanawiająco brzmi zdanie ostatnie, werset 41. Można je oczywiście czytać dosłownie i rozumieć, że ojciec pomylił się w końcu, bo mógł to, jako zwykły człowiek, zrobić, co do przeznaczenia swego syna. Darem jest dedykowana synowi księga proroctw. A nie dar prorokowania, czy rozumienia proroctw, przekazany mu genetycznie, czy może w jakiś duchowy nadzwyczajny sposób. Niemniej, bez odpowiedzi pozostaje nasuwające się z tego pytanie, co oznacza owa ojcowska nadzieja, że wyjaśni synowi kiedyś „każde jedno proroctwo” zawarte w księdze mu dedykowanej?

Wielu komentatorów, podczas analizy tego Listu doszło do wniosku, że Nostradamus skierował go nie tylko do niedawno narodzonego syna Cezara, ale i do kogoś jeszcze. Kogoś, kto w odpowiednim momencie odnajdzie klucz (w swoim żołądku?) i wyjaśni większość tajemnic ukrytych w księdze proroctw. Kto będzie znal nie tylko astrologię, ale i podlegał pewnym zjawiskom „natchnionym”, dlatego autor Listu tak szczegółowo objaśnił mu czego ma się trzymać, a co lekceważyć. Będzie to w czasach wypełnienia się najważniejszych wróżb, a człowiek ów będzie mieszkał gdzie indziej. Jego horoskop będzie zaś tak zgrany z rytmami gwiezdnymi, że na jego podstawie będzie mógł przewidywać daty. Do tego, będą to czasy tak odległe, że większość przepowiedni z czterowierszy zacznie być już ziszczona.

Czy dobrze to rozumiem? Nie ma pewności. Czytając Nostradamusa niczego nie można być pewnym. Ten brak pewności jest jednak niezwykle inspirujący i wciągający w głębię osobistych przeżyć i rozmyślań.

Poza tym jeszcze taka ciekawostka. Wertując przez ostatnie lata różne nostradamiczne strony i fora dyskusyjne, głównie francuskojęzyczne, ale i inne, rzuciło mi się wielokrotnie w oczy, że wielu fascynatów Proroka z Salon używa nicka Cezar, Cezarion, lub podobnego. Sugerując innym, z kim właśnie mają do czynienia! Oczywiście, nową przepowiedzianą przez wielkiego ojca inkarnacją Cezara!

Wniosek z tego jeden, nie jest to jednostkowe złudzenie przy lekturze tekstu, lecz istotna, acz ukryta treść, odczytywana przez wielu ludzi, niezależnie od siebie, pomiędzy wierszami.